Zygmut Miłoszewski - Gniew
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gniew
- Автор:
- Издательство:WAB
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gniew: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Cześć, słyszysz mnie? – powiedział łagodnie Szacki, przesuwając się tak, aby chłopiec mógł go widzieć. Mały najpierw nie zareagował, potem spojrzał na prokuratora czarnymi, pozbawionymi emocji oczami. Cały przód piżamki miał w mleku i krwi.
– Wezmę cię na ręce, dobrze? – Szacki uklęknął, uśmiechnął się i wyciągnął do niego dłonie.
Chłopiec o pustych oczach objął jego szyję, wtulił się w kołnierz płaszcza i zastygł.
Szacki powoli wstał, wyciągnął z kieszeni telefon.
I wtedy zobaczył, że kobieta mrugnęła.
11
Stał koło domu na Równej, przemoknięty i zmarznięty, patrząc, jak samochód, którym opieka społeczna przyjechała po chłopca, podskakuje na wybojach. We mgle błysnęły światła stopu, potem kierunkowskaz, stary nissan skręcił na drogę do Olsztyna i zniknął. Karetka zabrała matkę chłopca kwadrans wcześniej. Dochodzeniowcy zbierali w środku dowody.
Nie miał tu absolutnie nic do roboty.
A mimo to nie był w stanie wsiąść do samochodu i odjechać. Ba, nie mógł nawet się ruszyć.
Po prostu stał.
Usłyszał, jak za nim zatrzymuje się samochód. Silnik zgasł, trzasnęły drzwi.
Asesor Edmund Falk stanął przed nim, musiał zadrzeć głowę, żeby spojrzeć Szackiemu prosto w oczy.
– Jeśli ona nie przeżyje, zniszczę pana – powiedział.
Szacki nie odpowiedział. To był logiczny wybór.
Rozdział 5
poniedziałek, 2 grudnia 2013 roku
Międzynarodowy Dzień Upamiętniający Zniesienie Niewolnictwa. Urodziny obchodzą Nelly Furtado i Britney Spears. Mijają dokładnie 22 lata, odkąd Polska, jako pierwsze państwo na świecie, uznało niepodległość Ukrainy w 1991 roku. Tymczasem po zakończonym fiaskiem szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie na kijowskim Majdanie cały czas trwają protesty, opozycja rośnie w siłę, pojawiają się nawoływania do rewolucji. Kiedy Ukraińcy chcą do Unii, Brytyjczycy chcą z Unii. Tylko 26 proc. poddanych królowej ocenia UE pozytywnie. Naukowcy ogłaszają, że odkryli gen alkoholizmu. Myszy, zwykle abstynenckie, po zmodyfikowaniu genu Gabrb1 zaczęły preferować wódkę. Z czasem zwierzęta zaczęły wykonywać najtrudniejsze zadania, byle dostać kolejną dawkę alkoholu. Sądy działają dziś sprawnie: w Rawie Mazowieckiej 49-letni ksiądz zostaje skazany na 8,5 roku więzienia za pedofilię. W Strasburgu cały dzień trwa rozprawa w sprawie tajnych więzień CIA na Mazurach. W Olsztynie rozpoczyna się proces członków Spółdzielni Mieszkaniowej „Pojezierze”, którzy zorganizowali happening przeciwko nieprawidłowościom w spółdzielni, na ławie oskarżonych między innymi 84-letnia kobieta. W nocy przymrozki, w dzień dwa stopnie, pochmurno, oczywiście mgła i marznąca mżawka.
1
Anatomicum na Wydziale Nauk Medycznych tym razem nie przypominało jaskini szekspirowskich wiedźm. Zniknęły wszystkie wrzące kotły, zniknął też swojski zapach rosołu. Zniknęła doktorantka Alicja Jagiełło. Został profesor doktor Ludwik Frankenstein, został też denat, do niedawna znany jako Piotr Najman, przedsiębiorca z branży turystycznej. Do niedawna, bo odkąd potwierdzono, że w jego szkielecie znajdują się nie tylko endoprotezy, ale też cudze kości – sprawa tożsamości kościotrupa stała się nieco zawiła.
Kości opuściły stół prosektoryjny, na którym leżały wcześniej, i trafiły na podłogę, gdzie zostały rozłożone na wielkim płótnie. Wszystkie rozdzielone, opisane i oznaczone fiszkami, Szackiemu przypominało to zdjęcia z badań wypadków lotniczych, kiedy układa się znalezione szczątki samolotu w hangarze. Każdemu w Polsce skojarzyłoby się to identycznie, katastrofa smoleńska wyedukowała cały naród w dziedzinie awiacyjnych śledztw.
Najman i spółka zostali potraktowani podobnie. Na białym płótnie odrysowano czarnym markerem ludzki kształt, nienaturalnie wielki, jakby nadmuchany, musiał mieć dwa i pół metra. W fantomie ułożono wszystkie kości i kostki na właściwych miejscach, stojący nad szczątkami zadumany Frankenstein przypominał nauczyciela, który zastanawia się, jak ocenić pracę studentów chcących zaliczyć anatomię.
– Dwieście sześć to oczywiście pewne uproszczenie – powiedział.
– Słucham? – Szacki nie zrozumiał. Jego umysł bronił się z całej siły przed myślą, że szkielet składa się z kości należących do dwustu sześciu różnych ofiar. Oznaczałoby to śledztwo, którego nie zamknąłby do emerytury.
– Powiedziałem panu przez telefon, że układ kostny człowieka liczy sobie dwieście sześć kości. Jest to pewne uproszczenie. Noworodek ma dwieście siedemdziesiąt kości, człowiek dorosły dwieście sześć zazwyczaj, osoba w podeszłym wieku może mieć mniej, bo z czasem kości zrastają się, łączą w jedną. Wie pan, wykształciłem wielu patologów, naprawdę znakomitych, ale sam rzadko robiłem oględziny, z których trzeba napisać opinię. Dlatego nie nauczyłem się kryminalnego sposobu myślenia, tej obsesji, żeby wszędzie szukać przejawów zła, jakiejś zbrodni.
Frankenstein założył ręce za plecami, wyprostował się.
– Do czego pan zmierza? – zapytał Szacki.
Nie chciał poganiać profesora, ale chętnie przeszedłby do konkretów.
– Powinno mi to dać do myślenia, że w tych puzzlach, jakie dzięki panu dostałem, nie brakowało żadnego elementu.
– Dlaczego? Ustaliliśmy, że ktoś przyniósł kości w worku na krótko przed ich znalezieniem. Nie było czasu, żeby się tym zajęły jakieś szczury albo studenci medycyny.
– Jest pan laikiem, dlatego pan tak mówi. Myśli pan o szkielecie i widzi pan kość udową, czaszkę, żebra, kręgi kręgosłupa. A to tylko niewielka część z całego układu kostnego. Trzeba mieć sporą wiedzę, żeby gdzieś w jakimś dziwnym miejscu, gdzie dokonano morderstwa...
– Teraz to pan mówi jak laik. Zabójstwa nie są dokonywane pod przęsłami wiaduktów i w piwnicach opuszczonych domów. Wręcz przeciwnie, większość ma miejsce w zadbanych i dobrze oświetlonych wnętrzach, czyli w domach rodzinnych.
– Tak czy owak, nie są to sterylne pomieszczenia, specjalnie przygotowane w tym celu. A tutaj komuś udało się zamordować, rozpuścić zwłoki i potem z tych szczątków wyłowić wszystkie kości. Niektóre z nich są naprawdę malutkie, na przykład paliczki palców albo kość guziczkowa, a niektóre wręcz mikroskopijne. Proszę spojrzeć.
Frankenstein ukucnął koło czaszki Najmana, zaprosił gestem Szackiego, żeby dołączył. Wyjętym z kieszonki ołówkiem dotknął kosteczek leżących na płótnie na wysokości ucha fantomu.
– To są kosteczki słuchowe, przenoszą drgania błony bębenkowej do ucha wewnętrznego, dzięki czemu słyszy pan, co mówię. Młoteczek, kowadełko i strzemiączko. Bardzo ciekawa konstrukcja, musi pan wiedzieć, że to jedyne kości w ludzkim organizmie, które nie zmieniają swojej wielkości od urodzenia człowieka. W życiu płodowym zostają w stu procentach wykształcone, na dodatek w niecodzienny sposób, będący jednym z dowodów na teorię ewolucji, ponieważ u ryb i gadów identycznie...
– Profesorze, proszę.
Frankenstein wyprostował się dumnie. Nawet jeśli przygotował jakąś ripostę, zachował ją dla siebie.
– To jest strzemiączko. Widzi pan?
Skinął głową. Zawsze myślał, że nazwa jest umowna, tymczasem niewielka kosteczka wyglądała faktycznie jak miniaturka strzemienia, jakiś element jeździeckiego wyposażenia krasnoludka.
– Ta kość ma trzy milimetry, jej odnogi nie są grubsze niż jedna czwarta, może jedna trzecia milimetra. Po pierwsze, raczej nie ma szans, żeby tak niewielka struktura zniosła potraktowanie jej ługiem. Po drugie, nie wierzę, że można w tej magmie, w którą muszą się zamienić rozpuszczone wodorotlenkiem sodu zwłoki, odszukać coś tej wielkości.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gniew»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.