Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zmusił się do systematyczności, zapisując na stronie notesu słowo „Równa”. Niezależnie od towarzyszących mu emocji to jest śledztwo Falka, będzie w nie zaangażowany jako patron, ale to żadne wyzwanie prawnicze. Jak tylko znajdą tamtego fiuta, Falk go rozjedzie jak walec, będzie miał wspaniałe pierwsze skazanie.

Zapisał w notesie: „Równa – Falk 100 %, ew. konsultacje, poza tym KONIEC”.

Okej, zawsze do przodu. Na następnej stronie napisał „Druga liga”. Pod spodem zrobił listę wszystkich swoich spraw, sprawdził w kalendarzu terminy aresztów, urzędowe terminy zakończenia śledztw, dni, kiedy musiał być w sądzie. Nie wyglądało to źle, do stycznia nie miał nigdzie oskarżać, nie musiał też niczego pilnie skończyć. Łatwo będzie rozdysponować jego obowiązki, kiedy ogłosi odejście z urzędu. Teraz poprosi Szarejnę o przekazanie innym trzech śledztw, w których trzeba szybko zlecić kilka czynności. Nic wielkiego, biegli i jedna wizja lokalna. Krótka lista i słowo „KONIEC”. Przewrócił kartkę.

Wahał się przez chwilę, czy napisać „Gówno”, czy „Ból dupy”. W końcu wykaligrafował słowo „Rzecznik”, uznawszy, że nie ma co się poddawać emocjom. Kompletne wyłganie się z tego było niemożliwe do ogłoszenia decyzji o odejściu. Jeśli będą chcieli, aby się produkował przy okazji swojego śledztwa, oczywiście to zrobi. Potrafi. Jeśli będą chcieli czegoś innego, spróbuje być miły. I obieca, że już za chwilę na sto procent się tym zajmie, ale na razie, rozumieją państwo, ważne śledztwo, seryjny morderca, przykro mi.

No właśnie, seryjny morderca. Przewrócił kartkę, zgiął lekko notes, żeby strony się nie zamykały, i drukowanymi literami zapisał „NAJMAN” w poprzek obu stron.

– Zamknij na chwilę oczy! – ryknął mu nad głową człowiek z wadą wymowy. Szacki drgnął, kawałek bezy spadł mu z widelczyka. – Nie myśl o tym, czy się boisz, czy nie.

Dźwięki potwornej polskiej muzyki zniknęły. Ciszę wypełniły szybkie kroki, barman stanął przed nim z przestraszoną miną.

– Bardzo przepraszam, panie prokuratorze, koleżanka jest nowa. Obiecuję, że to się nie powtórzy. Może kawy na koszt firmy?

Podziękował, ciągle jeszcze nie poradził sobie z filiżanką mocnej jak szatan czarnej. Nawet niezła, ale bał się, że jak wszystko wypije, to arytmii weźmie i dostanie.

Po lewej stronie zanotował, co wie. Niewiele, biorąc pod uwagę, że od identyfikacji zwłok minął prawie tydzień. Udało się potwierdzić dzięki nagraniom z różnych kamer monitoringu i zeznaniom świadków, że Piotr Najman w poniedziałek rano wyjechał swoją mazdą do pracy. Zostawił ją na Sikorskiego w warsztacie do przeglądu. Logiczne, jeśli miał wyjechać na kilka dni. Tyle tylko że nic innego nie potwierdzało, żeby planował wyjechać na kilka dni. Zdaniem pracowników serwisu nie miał bagażu. Touroperator z Warszawy nie wiedział ani o wyjeździe na Bałkany, ani o szkoleniu. Żadna z olsztyńskich korporacji taksówkowych nie dostała zlecenia, aby przyjechać w poniedziałek pod jego biuro na Jaroty. Nie kupił biletu na swoje nazwisko na autobus do Warszawy, być może wsiadł na przystanku, ale pracownicy przewoźnika tego nie potwierdzili.

Jedynie żona i wspólniczka zgodnie zeznały, że miał wyjechać. I teraz są dwie możliwości. Pierwsza: obie kłamią. Druga: Najman je obie okłamał. Założenie pierwszej oznaczałoby, że dwie kobiety biorą udział w morderczym spisku, co wydawało się mało prawdopodobne. Zwłaszcza że billingi potwierdziły wersję Moniki Najman. Przez tydzień nieobecności męża dwa razy próbowała się do niego dodzwonić, wysłała trzy sms-y, że u nich wszystko w porządku. Okej, może nie była zbyt troskliwą żoną, ale to jeszcze nie przestępstwo. A może przyzwyczaiła się do ciągłych wyjazdów męża, niektórych egzotycznych, i do tego, że nie ma z nim kontaktu.

Czyli wersja druga, dość prawdopodobna. Facet wykorzystuje pracę związaną z ciągłymi wyjazdami, żeby ściemnić żonie, ściemnić wspólniczce i spędzić tydzień z kochanką w którymś z mazurskich hoteli dla cudzołożników. Zapisał po prawej „kochanka”. Podkreślił. Jeżeli kobieta istnieje, to nawet jeśli nie ma z zabójstwem nic wspólnego, facet zaginął podczas podróży do niej lub od niej, lub w przerwie między stosunkami, kiedy wyskoczył po wino, tak czy owak, to może być ich najważniejszy świadek. Trzeba będzie sprawdzić komputery Najmana, billingi, przesłuchać przyjaciół i znaleźć dziewczynę. Sprawdzić wyjazdy, może na jakimś egzotycznym szkoleniu się poznali.

Zapisał „ług”. Od słowa poprowadził dwie strzałki i napisał kolejne dwa „motyw?” i „świr?”. Łysy Piotr Najman ze Stawigudy nie został zamordowany, jak większość jego rodaków, sztachetą po pijaku. Został w wyrafinowany sposób pozbawiony życia. Dlaczego? Być może dlatego, że dał komuś powody, żeby go nienawidzić. Może kiedyś przejechał kogoś, wracając z imprezy. Może przeleciał czyjąś żonę (Szacki zrobił strzałkę do „kochanka”). Może, jak twierdzi Falk, naraził się komuś, dając pokój bez balkonu. Oznacza to, że wariat, który rozpuścił Najmana, miał z nim wcześniej jakiś kontakt. Zapisał pod słowem „motyw” słowo „przeszłość” i pomyślał, że za chwilę będzie musiał ustalić z Bierutem zakres poszukiwań.

Istniała też szansa, zdaniem Szackiego coraz większa, że Najman nie jest najważniejszy. Że kluczowa jest osoba sprawcy, seryjnego zabójcy, który morduje i rozpuszcza dla radochy, a wybór ofiar jest albo drugorzędny, albo bez znaczenia. Niestety coraz więcej za tym przemawiało. Podrzucenie zwłok w dziwacznym miejscu. Napisał „Mariańska” obok słowa „świr”. Uzupełnienie szkieletu innymi kośćmi. Dopisał „dodatkowe ofiary”, a obok „zaginięcia/DNA”.

Pomyślał chwilę, westchnął, dopisał obok „Klejnocki” i zakreślił kilkakrotnie. Nie wierzył w psychologiczne szamaństwo, nie przepadał za tym krakowskim dziwakiem, ale trzeba go ściągnąć, zanim dadzą mu jakiegoś tutejszego specjalistę, co potrafi policzyć olsztyńskie jeziora.

Uznał, że pojedzie do Bieruta na komendę, i od razu zadzwonił po taksówkę.

5

Policjant wrócił z dwiema butelkami gazowanej wody i postawił przed Szackim z taką miną, jakby to był kielich z cyjankiem. Prokurator pomyślał, że coś nie ma szczęścia do współpracowników, czyżby podmokła warmińska ziemia nie rodziła synów radosnych i optymistycznych? Falk swoją sztywnością mógłby zawstydzić gwiazdora porno, z kolei Bierut reklamował ponuractwem warmińską aurę, jakby chciał koniecznie doprowadzić do stanu, kiedy atmosfera po tej stronie okna będzie tak samo smętna.

Podkomisarz westchnął ciężko, jak lekarz przed podaniem złej wiadomości.

– Będę się streszczał – zaczął.

Szkoda, pomyślał Szacki, miałem nadzieję, że ta szampańska impreza potrwa dłużej.

– Zacznijmy od tego, że żaden lekarz z miejskiego nie zniknął, nie wziął dnia wolnego ani nie wybrał się w delegację. Jedna położna pojechała na wczasy, ale miała je od pół roku zaplanowane.

– Gdzie je kupiła?

– W centrum. Zadzwoniłem do niej do Egiptu, wcześniej też jeździła na wycieczki, ale nigdy z biurem Najmana albo Parulskiej. W ogóle z nikim z Olsztyna, przeprowadziła się niedawno z Elbląga. Z Elbląga wszyscy się wyprowadzają – dodał takim tonem, jakby ta migracja była efektem dżumy.

– Tak czy owak, nie rezygnujemy z wariantu szpitalnego – powiedział Szacki. – Zwłaszcza po tym, jak się okazało, że nasz wampir pojezierza złożył Najmana z kilku różnych zwłok. To wymaga wiedzy medycznej. Co z DNA pozostałych kości? Przepuściliście już to przez bazę danych?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x