Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– W końcu nie wyglądasz jak Józef K.

Faktycznie, nie popełnił błędu sprzed tygodnia i przyszedł do ogródka Sobierajów w dżinsach i żeglarskim szarym golfie, garnitur, który miał włożyć na późniejsze przesłuchanie, został w pokrowcu w samochodzie.

– W końcu nie wyglądasz jak harcerka – odgryzł się.

Siedzieli razem przy stoliku na tarasie.

– Zbieraj kasę na dom z ogrodem! – krzyknął spod żywopłotu Sobieraj. – Ta mała ma zadatki na właścicielkę gospodarstwa ogrodniczego!

– Tak, tato, chcę mieć kosiarkę!

– Do włosów chyba!

Helcia podbiegła do stolika.

– Zapomniałeś, że ja chcę mieć długie włosy. O takie – machnęła ręką na wysokości nerek.

Za dzieckiem przyczłapał Sobieraj, wyraźnie zadyszany. Prokurator patrzył, jak bierze duży łyk z puszki piwa, i zastanowił się, czy Sobierajowie uprawiali wczoraj małżeński seks. Z jednej strony naprawdę by się zdziwił, z drugiej zdążył już się nauczyć, że wbrew obiegowej opinii to nie wielkie metropolie są siedliskiem wszelkiej rozpusty.

– Chodź, pomożesz mi zanieść ten szpej do kuchni – powiedziała Sobieraj do męża.

– Litości…

– A co z tym tańczącym kwiatkiem? – zapytała niewinnie Hela.

– Oczywiście, że ci pokażę tańczący kwiatek – ożywił się Sobieraj. – A z garami ci pomoże pan prokurator. Dziecko z miasta przyjechało, niech się nacieszy trochę.

Razem z Helą wrócili do ogrodu, żeby tam instalować tańczący kwiatek, czymkolwiek by on był, a Szacki z Basią Sobieraj zabrali talerze i poszli całować się w domu. Dopiero kiedy radosne okrzyki zakomunikowały sukces operacji „kwiatek”, przestali i wrócili razem z blachą pełną ciasta na taras.

Tańczący kwiatek naprawdę tańczył, musiał być tak skonstruowany, że przepływająca przezeń woda miotała główką na wszystkie strony, co dawało radosny i komiczny efekt. Hela została przy kwiatku, żeby piszczeć, podskakiwać i bezskutecznie unikać pryskającej wody, a Sobieraj wrócił do stolika.

– Wspaniałą masz córkę – powiedział i wzniósł puszkę z piwem. – Za twoje geny.

Szacki w odpowiedzi podniósł swoją szklankę z colą. Jednocześnie przypomniał sobie, co Sobieraj opowiadała kiedyś o tym, że nie mogą mieć dzieci. Czy to oznacza, że nie używała żadnej antykoncepcji i że jest przyzwyczajona do tego, że seks nigdy nie oznacza prokreacji?

– Kiedy powiecie mediom o Wilczurze? – spytał szeptem zadyszany mistrz kwiatka. Wcześniej ustalili, że nie będą przy dziecku roztrząsać sprawy.

– O tym, że zatrzymany jest funkcjonariuszem policji, w poniedziałek. A resztę możliwie jak najpóźniej – wyjaśnił Szacki, nie spuszczając oczu z dziecka, stary ojcowski nawyk. – Ogólnikowo opowiemy o motywach osobistych, zdementujemy plotki o seryjnym mordercy, zasłonimy się tajemnicą śledztwa. Histeria ucichnie, a potem będzie jak zwykle. Śledztwo potrwa miesiącami, kiedy będzie można już zajrzeć do akt i poznać motywację Leona W., mało kogo to zainteresuje. Zrobi się szum przy procesie, ale to już pewnie nie nasz problem.

– Dlaczego?

– To nasze ostatnie dni z tą sprawą – w przeciwieństwie do białowłosego kolegi Sobieraj nie cierpiała z tego powodu, przeciwnie, wydawała się zachwycona. – Teo musi jeszcze przesłuchać Wilczura przed wystosowaniem wniosku o areszt, ale akta za chwilę powędrują do innej prokuratury, stawiam na okręgową w Rzeszowie.

– Szkoda. – Sobieraj zmiął puszkę i wrzucił ją do torebki ze śmieciami. – Chciałbym dowiedzieć się od was, jak to było naprawdę.

2

Przebranie się w garnitur trwało dłużej niż samo przesłuchanie. Leon Wilczur został doprowadzony, potwierdził swoje dane osobowe, po czym oznajmił, że odmawia składania wyjaśnień. Prokurator Teodor Szacki przez chwilę się namyślał, po czym podsunął protokół do podpisania. Wilczur był starym policyjnym wygą, który doskonale znał swoje opcje, nic by tu nie dały prośby, groźby i apele do sumienia. Strategia milczenia była idealna, gdyby Szacki był adwokatem policjanta – zaleciłby to samo nawet bez zaglądania do akt. Sprawa była zawiła, poszlakowa, historyczna motywacja wyjątkowo mętna, śledczych czekała ciężka praca szukania dowodów i świadków, na dobry początek trzeba było powtórzyć wszystkie czynności przeprowadzone przez policję, ponieważ obecność Wilczura je unieważniała.

Mimo to zatrzymał się w drzwiach, zanim przywołał mundurowego.

– A może jednak? – spytał. – Trzy zabójstwa. Trzy ofiary. Po tylu latach w policji, po tylu rozwikłanych sprawach, tylu złapanych przestępcach, nie uważa pan, że powinien się przyznać? Żeby sprawiedliwości mogło stać się zadość. Tak po prostu.

– Myli się pan, panie prokuratorze – zaskrzypiał Wilczur, nie odwracając nawet głowy w jego stronę.

Rozdział dwunasty

niedziela, 26 kwietnia 2009

Dla prawosławnych chrześcijan to Wielkanoc Umarłych, święto podobne do Dziadów lub Zaduszek, kiedy biesiadowanie na cmentarzach ma pomóc duszom zmarłych dostać się do nieba. Dla strażników więziennych w Polsce – Dzień Służby Więziennej. Urodziny obchodzą Jan Pietrzak i Anna Mucha. Świńska grypa szaleje. Media mówią w kółko o zarażonych w nowych krajach, polscy muzycy donoszą z Meksyku, że „ulice wyglądają jak oddziały OIOM”, minister zdrowia zapewnia, że Polska jest gotowa. Do Rzymu przyjeżdża Aleksander Łukaszenka, to jego pierwsza zagraniczna wizyta od 1995 roku. Premier Tusk podpisuje oświadczenie, że zgadza się na przekazanie swoich organów do przeszczepu. Ku rozpaczy opozycji – dopiero po śmierci. Sandomierzanie reklamują swój gród na targach turystycznych w Warszawie, tymczasem w mieście koncertuje zespół etniczno-rockowy Jacyś Kolesie, na Wisłę wracają statki wycieczkowe, ale wiadomość dnia to wiosna, w końcu wiosna! Ciepło, słonecznie, temperatura przekracza magiczną barierę 20 stopni.

1

Pożegnanie z Heleną Ewą Szacką było rozdzierające. Im bliżej godziny odjazdu autobusu, tym bardziej psuła się atmosfera, mimo wysiłków Szackiego, żeby zabawa była przednia. W drodze na tak zwany na wyrost dworzec autobusowy, naprawdę budkę z dykty i blachy falistej, jedenastoletnia dziewczynka cicho płakała, a przed autobusem zaczęła szlochać i uczepiła się ojca tak histerycznie, że zaczął rozważać, czy nie odwieźć jej samochodem do Warszawy. Z odsieczą nadeszła zażywna pani, która podróżowała z wnuczką w zbliżonym wieku i widząc podbramkową sytuację, zaproponowała, że zaopiekuje się też drugą dziewczynką w czasie podróży. A „druga dziewczynka”, jak tylko zwąchała imprezę, natychmiast pocałowała tatę radośnie w czoło i zniknęła we wnętrzu zaskakująco porządnie wyglądającego autokaru.

Mimo to prokurator Teodor Szacki smutny i zdołowany wracał do – no właśnie, gdzie? Do domu? To obce mieszkanie nie było jego domem. Do siebie? Już prędzej, u „siebie” to może być dom, ale też pokój hotelowy, łóżko w schronisku albo namiot na kempingu. O każdym tymczasowym lokum można tak było powiedzieć.

Toteż wrócił do siebie, ale wystarczyło mu spojrzeć w skrzynkowe okno kuchni, żeby odwrócić się na pięcie i ruszyć schodami prowadzącymi na dół, w stronę Wisły. Miał ochotę na naprawdę długi spacer, chciał się zmęczyć, zjeść obiad, wypić dwa piwa i usnąć snem bez snów.

Boże, jaki to był piękny dzień! Miała rację Sobieraj, kiedy mówiła tydzień wcześniej, że musi zobaczyć wiosnę w Sandomierzu. Wiosna postanowiła nadrobić wszystkie stracone dni, gołe do tej pory gałązki obrzuciła zieloną mgłą, na tych już zazielenionych pojawiły się białe kwiatki, w powietrzu słodkie zapachy kwitnienia mieszały się z wonią ziemi i zawiewającym znad Wisły błotnistym odorem podmokłych łąk. Szacki wciągał je w siebie jak narkoman, próbował doświadczyć wszystkich naraz i każdego z osobna, nigdy do tej pory w swoim życiu nie przeżył wiosny innej niż ta miejska, wyblakła, od samego początku jakaś taka zmęczona i przechodzona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno prawdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Dean Koontz - Ziarno demona
Dean Koontz
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Jodi Picoult - Świadectwo Prawdy
Jodi Picoult
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Ziarno prawdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x