Nie istnieje nic, czego nie można przywieść z głębi naszej własnej wewnętrznej istoty, ponieważ Bóg stanowi umysł jednostki. Każdy ma pełny zakres boskości, i w takim stopniu, w jakim myślący, rozumujący umysł może osiągnąć wyciszenie i znieruchomienie, nieskończoność przepływa przezeń do Swego wyrazu. Zarówno umysł, jak i ciało są instrumentami Boga. Tak jak używamy ręki do pisania, tak Bóg używa naszych umysłów i ciał w celu uczynienia Siebie widzialnym i postrzegalnym w ludzkim doświadczeniu. W miarę jak Bóg ujawnia nam Swą harmonię, umysł i ciało służą jako instrument czyniący boską harmonię widzialną formą i wyrazem. Każda inspiracja przyjęta od Boga niesie ze sobą spełnienie. Na przykład, gdy wynalazca zda sobie sprawę, że jego praca jest aktywnością Boga, wszystko, co jest niezbędne do spełnienia idei zawartej w jego wynalazku, stanie się dostępne – finanse, reklama, kupno i sprzedaż. Odnosi się to do wszelkiej idei stworzonej przez Boga. Źródłem inspiracji jest ta sama aktywność, która ucieleśnia ideę.
Nikt nie może rzetelnie śledzić instrukcji dotyczącej medytacji przedstawionej w tej książce nie zauważając radykalnej zmiany natury duchowej. Od momentu, w którym następuje zwrot od polegania na materialnym do polegania na niewidzialnym, nieznanym ludzkości sposobie życia, zmiana ta jest nieunikniona. "Owocami ducha jest miłość radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć, zaufanie, pokora, umiarkowanie: przeciwko temu nie ma siły." Owoc taki niedostępny jest temu, kto nie nauczył się doceniać Chrystusa – Jego obecności, mocy i praworządności. Lata poświęcenia i oddania, w których, do pewnego stopnia, porzuciliśmy wszystko dla Chrystusa – Jego obecności, muszą poprzedzać owocobranie. Ale gdy moment ten nadejdzie, nigdy już nie będziemy samotni, nigdy nie zaznamy lęku. Być może znajdziemy się w dolinie cienia śmierci, ale nawet tam Obecność będzie z nami. Odpoczywamy w centrum naszej istoty, podczas gdy burze szaleją nad naszymi głowami. Jesteśmy świadkami Boga prowadzącego, utrzymującego i podtrzymującego Swoje, Boga spełniającego Się jako jednostka. Wtedy "widzimy Go takim, jaki jest", a Bóg pojawia się jako pełnia, dostatek, harmonia, spokój i radość naszego doświadczenia.
Iluminacja, komunia i jedność
Medytacja prowadzi do iluminacji, która początkowo staje się komunią z Bogiem, a ostatecznie zjednoczeniem. Oświecenie jest indywidualnym doświadczeniem. W najmniejszym nawet stopniu nie ma ono związku z żadną zewnętrzną formą nabożeństwa czy czci. Całkowicie zależne jest od zrealizowania naszego związku z Bogiem. Jest to doświadczenie, które ma miejsce wewnątrz nas samych i nie zależy od nikogo innego. Nie można go dzielić z nikim – mężem, żoną, dzieckiem czy zaufanym przyjacielem. Nie można do niego dążyć w towarzystwie innych. Każdy musi wycofać się do wewnętrznego sanktuarium swej własnej istoty, by tam znaleźć doświadczenie Boga. Do pewnego stopnia można podzielić się naszym duchowym zrozumieniem z innymi, którzy doznali oświecenia albo są w drodze do niego. Zawsze jednak pamiętajmy, że doświadczenie Boga jest doświadczeniem indywidualnym. Gdyby miało nastąpić w tłumie innych ludzi, nadal pozostałoby doświadczeniem w samotności. Nie można w tym doświadczeniu mieć żadnego partnera. Można dzielić się prawdą, która poprowadzi innych do doświadczenia i jeśli mamy wystarczający stopień oświecenia, możemy pomóc innym wznieść się do punktu, gdzie mogą mieć doświadczenie Boga. Nic więcej nie da się uczynić; doświadczenie samo w sobie musi mieć miejsce wewnątrz.
Nikt nie powinien próbować uczyć innych czy dzielić się z nimi objawioną mu prawdą, dopóki nie wykona ona pracy w jego świadomości, co pozwala mu osiągnąć pewien poziom światła. Potem otrzyma on wskazówki, w jaki sposób, kiedy, gdzie i w jakich warunkach powinien dzielić się tym objawieniem. Bóg objawi mu jego rolę i sposób, w jaki ma ją odgrywać.
Osiągnięcie iluminacji jest proporcjonalne do intensywności jej pragnienia, ale gdy ktoś dąży do doznania kontaktu z Bogiem, lepiej niech ukryje tę iskrę przed światem, dopóki nie rozpali się ona płomieniem; Po pierwszych przebłyskach oświecenia rozsądny uczeń trzyma w swym wnętrzu nowo narodzonego Chrystusa, głęboko ukrytego przed światem. Używając przenośni, schodzi do Egiptu, by ukryć dziecię Chrystusa. Nie mówi o Tym; w żadnym stopniu nie ujawnia Go światu, ponieważ świat w swej ignorancji i bezmyślności może próbować To zniszczyć. Świat może To wykorzenić, może nawet zniszczyć pewność i przekonanie o istnieniu Tego i Jego mocy. Za takie przekonania świat bez wahania mógłby ukrzyżować. Świat zawsze dąży do zniszczenia Chrystusa. Proroctwa w najstarszych znanych pismach pokazują, że ilekroć Mesjasz przychodzi, będzie ukrzyżowany. Jest coś w naturze człowieka, co nie chce zostać zniszczone, i wie, że Siłą, która może zniweczyć ludzką nikczemność, arogancję i egoizm, jest obecność i moc zrealizowanego Chrystusa.
Musimy zachować tajemnicę. Jest to jedyna rzecz, której nie ośmielamy się przedstawić światu. W momencie, gdy świat podejrzewałby u kogokolwiek czyste oddanie się Chrystusowi, bez wahania szkalowałby go i usiłowałby wydrzeć mu jego przekonania. Antychryst, czyli sugestia "ja" istniejącego w oderwaniu od Boga, wdziera się z subtelnością węża, wzbudzając wątpliwości i podkopując wiarę. Dlatego konieczne jest zachowanie tajemnicy do czasu, gdy Świadomość Chrystusa jest rozwinięta na tyle, że zostanie On zakorzeniony i ugruntowany w świadomości, że stanie się aktywnością codziennego życia. Wtedy możemy stanąć przed światem i ujawnić Go bez obawy, że zagraża nam jakiekolwiek zwątpienie czy rzucane na nas oszczerstwa świata. Jedynie w przypadku, gdy my przedstawiamy światu Chrystusa, grozi nam niebezpieczeństwo, że Go możemy stracić. Gdy Chrystus przejmuje panowanie w wystarczającym stopniu, przedstawia Sam Siebie światu w ciszy, skrytości, łagodnie i tak nieznacznie, że nikt nie może poznać, co To jest, ale każdy czuje Jego wpływ.
Po pierwszym przebłysku iluminacji zagraża nam wiele pokus. Nawet Jezus stanął w obliczu pokusy braku, sławy i osobistej mocy. Żadnej z nich nie uległ i był w stanie je przezwyciężyć. Te same pokusy spotykają nas wszystkich, ale każda z nich potęguje się w momencie, gdy ktoś doznaje w małym choćby stopniu duchowego oświecenia. Jednakże w miarę pogłębiania się iluminacji, pokusy jedna po drugiej znikają, aż pozostaje jedna – egoizm, pokusa przekonania, że "ja" mogę sam z siebie być kimś czy coś czynić. Ta także musi ostatecznie poddać się wskrzeszonemu Chrystusowi.
Głębia Chrystusowości nie ma granic. Iluminacja prowadzi do stanu komunii, w którym następuje wzajemna wymiana: coś przepływa od Boga do naszej świadomości i z powrotem, od naszej świadomości do Boga. Jest to medytacja o większej głębi niż doświadczana dotychczas, ale "my" jej nie powodujemy – Bóg to czyni. Nie jest ona wynikiem żadnego wysiłku z naszej strony: nie może być wymuszona siłą, możemy jedynie cierpliwie czekać i zobaczyć, że Coś przejmuje panowanie i pojawia się pełna spokoju i radości wzajemna wymiana, kiedy czujemy, jak dosięga nas miłość Boga i nasza miłość do Boga powraca do Niego.
W stanie komunii aktywność Chrystusa staje się ciągłym doświadczeniem – mającym miejsce nie w rzadkich momentach, ale obecnym zawsze. W ostateczności osiągnięty zostaje punkt przemiany, w którym dokonuje się radykalna zmiana. Już nie mamy własnego życia; Chrystus żyje dla nas i przez nas; stajemy się ni mniej, ni więcej tylko narzędziem boskiej Aktywności: nie mamy własnej woli; nie mamy własnych pragnień i idziemy tam, gdzie zostaniemy posłani; nie mamy własnych zasobów; nie mamy nawet własnego zdrowia. Bóg żyje Swoim życiem jako my. Gdy Bóg staje się naszym życiem, spowija nas szata Ducha. Wtedy ktokolwiek dotyka naszej świadomości, dotyka szaty Chrystusa, a gdy dotknie choćby rąbka szaty, mają miejsce uzdrowienie i zbawienie. Spowici szatą nie musimy nigdzie iść, by przynieść nowinę Chrystusa; świat sięgnie po Nią gdziekolwiek będziemy – ale musimy być spowici świadomością Chrystusa.
Читать дальше