Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka
Здесь есть возможность читать онлайн «Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Жанр: vers_libre, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Słówka
- Автор:
- Жанр:
- Год:101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Słówka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słówka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Słówka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słówka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
cudzej, czasem własnej. . .
Gdy już hukną wielkim głosem: „ Zdrowie zacnej młodej pary! ” Któż by się tam troszczył
losem. Krajowej Madam Bovary. . .
Rzucona z takim hałasem, Jak tam plącze się zagadka? . . . Jakieś echa tylko czasem
Nas dochodzą: żona. . . matka. . .
Aż po lat przydługiej serii Znowu ją sadowią na tron, Gdzie ozdobą jest galerii Legendarnych
polskich matron.
Pisane w r. 1908
23 LITANIA KU CZCI P. T. MATRONY
KRAKOWSKIEJ Inwokacja
Dostojna Pani! Sporo lat już mija, jak słucham potulnie i cierpliwie potoków Twej
wymowy; racz więc przymknąć teraz na chwilę Twe słodkie usteczka i pozwól mi przemówić,
a postaram się – w przeciwieństwie do Ciebie, Pani – być zwięzłym i treściwym.
. O ty, polskiej ziemi chwało, Ty, postaci wpółmonarsza, Ty, czcigodna, nazbyt mało
Opiewana „ damo starsza ” ;
Ty, co z głębin swej kanapy Wychylając kibić tłustą, Brzydkie swe nadstawiasz łapy
Przerażonym naszym ustom;
Ty, co z dostojeństwem w twarzy Dźwigasz swe potworne kłęby, O których Lustmörder
marzy Szczerząc zakrwawione zęby;
I ty, uroczysta klępo, W swojej wiecznej sukni bordo, Ze swą beznadziejnie tępą –
Powiedzmy otwarcie – mordą;
; Ty, orędowniczko dzielna Uciśnionej polskiej nacji, Arcykapłanko naczelna Naszej
starobabokracji;
Ty, co w „ Piątki ” lub „ Soboty ” Polskich dusz sprawujesz rządy, Starodawne wskrzeszasz
cnoty A druzgocesz „ nowe prądy ” ;
Co na fiksach i na rautach, I na dobroczynnej sesji Pytlujesz o pruskich gwałtach,
O „ modernie ” i secesji;
Ty, co wszelkich zadań bytu W mig rozcinasz każdy problem, Gdy człek myśli, jakim
by tu
24 Zamknąć babie gębę skoblem;
Ty, strącona z Łysej Góry W salonu fałszywy „ ampir ” , Gdzie nas bierzesz na tortury
I krew nudą ssiesz jak wampir;
Ty, co głupoty powagą Najmądrzejszych wodzisz za łby; Ty, którą po śniegu nago Człowiek
bez litości gnałby;
Ty, elokwencji patoko, Coś jest wiecznych sporów źródłem, Czy cię nazwać starą kwoką,
Czy też raczej starym pudłem;
Ty, co gorzko winisz męża O prozaizm i codzienność, Gdy twa energia zwycięża Nazbyt
rzadko jego senność;
I ty, której czujność tępi Młodych wzruszeń powab czysty, A co w Tomaszu a Kempi
Dawnych gachów chowasz listy;
Ty, co zdarłszy z siebie płótna Oglądasz się w lustrze całą I wzdychasz, ropucho
smutna: „ On tak lubił moje ciało. . . ”
Ty, obrazie wiedźmy starej, Wydarty ze sztychów Goyi – Powiedz mi: przez jakie czary
Jęczymy w niewoli twojej?
Z jakim czartowskim blekotem Omamienie na nas padło, Ze czynimy czci przedmiotem
Szpetność, głupotę i sadło?
Przez jakie dziwne kuriozum Tłuszcz bierzemy za charakter, Pustą grzechotkę za rozum,
A za obraz cnót – k l i m a k t e r?
? Za co stwór podeszły wiekiem,
25 C o k o b i e t ą b y ć j u ż p r z e s t a ł,
A n i g d y n i e b y ł c z ł o w i e k i e m, Windujemy na piedestał? ? ? !
Próżne gniewy, próżne męstwo, Nie nadeszła chwila jeszcze – Nazbyt silnie czarnoksięstwo
Ściska nas w potworne kleszcze;
Coraz ciaśniej, coraz duszniej, Coraz bardziej smutni, słabi, W takt kręcimy się,
posłuszni, Jak nam zagra chochoł babi;
I tylko w tęsknocie żyjem, Czy nie wstanie jaki Wandal, Co przepędzi babę kijem I
zakończy raz ten skandal! . . .
Pisane w r. 1908
26 JAK WYGLĄDA NIEDZIELA OGLĄDANA
PRZEZ OKULARY JANA LEMAŃSKIEGO By uniknąć ambarasu, Wzięto rok za miarę czasu.
Dzielą go ( bardzo wygodnie) Na miesiące i tygodnie.
Tydzień znów z grubsza podzielę Na zwykłe dni i Niedzielę.
Do pracy są zwykłe dzionki, A Niedziela dla małżonki.
W ten dzień by największa ciura Wyzwolona jest od biura.
Każdy ze swoją niewiastą Rad wybiera się za miasto.
Podaj ramię magnifice I jazda z nią na ulicę.
Oczywista, że i dziatki Spieszą obok swego tatki.
Przodem Maryjka, a za nią Klementynka, Brzuś i Franio.
W ciągu miłej tej podróży Człowiek trochę się zakurzy.
Szkoda nowej sukni w groszki: Szukaj, mężusiu, dorożki.
Każda, jak to zwykle w święta, Odpowiada ci: „ Zajęta ” .
Żona ci wypruwa flaki: „ BO TY ZAWSZE JESTEŚ TAKI ” .
Ożywiona tą gawędką, Droga mija dosyć prędko.
Szczęściem wzbiera miejskie łono, Gdy trawkę widzi zieloną.
27 Już was tylko przestrzeń krótka
Oddziela od piwogródka. Ale kto ma liczną dziatwę, Nic mu w życiu nie jest łatwe.
Franio się przestraszył gęsi, A Maryjka woła: „ ęsi ” .
Brzusiowi pot spływa z czoła I co gorsza, nic nie woła.
Wszystko mija, więc szczęśliwie Siedzicie wreszcie przy piwie.
Miło słyszeć jest Traviatę
W wykonaniu firmy Pathé. Kiedy człowiek sobie podje, Dziwnie tkliw jest na melodie.
Ogryzając z kurcząt kości Nucisz „ Za zdrowie miłości. . . ”
Ociężałym nieco krokiem Wracasz do dom późnym zmrokiem.
Teraz wielka pantomina: Do snu kładzie się rodzina.
Najpierw Maryjka, a za nią Klementynka, Brzuś i Franio.
Patrzysz łakomie, jak żona Rozdziewa pierś i ramiona.
Słońce, wieś, Traviata , piwo, Myśli płyną ci leniwo.
A finał ekskursji całej: Nowy bąk za trzy kwartały.
28 DUSZA POETY
Scena estradowa
Sala przyćmiona. Scenka oświetlona seledynowym światłem. Na kanapie leży poeta i
chrapie, od czasu do czasu mu się odbija. Na podłodze stoi miednica. Akompaniament
gra bardzo delikatnie ustęp z „ Karnawału ” Schumanna pt. „ Chopin ” . Z ciała poety
wychodzi jego dusza w kształcie powabnej postaci niewieściej, odzianej w powłóczyste
gazy, i tak żali się przed publicznością:
Usnął. Usypia. Jeszcze chwila jedna, A już polecę, na krótko, niestety! Ulecę w przestrzeń,
ja, skazanka biedna,
Dusza poety. . . Ha! Jakaż dola! Potęgą nieznaną Na wiek wtrącona w to leniwe cielsko,
Więzić w nim muszę mą niepokalaną
Glorię anielską. . . Jedno wytchnienie to, gdy sen go zmorzy Lub gdy z opilstwa legnie
jak trup blady, A mnie porywa wówczas wicher boży
Hen, w gwiazd miriady. . . Kto nas sprzągł razem? Po co? W jakim celu? Za czyje winy?
Na pokutę czyją? Każąc śnić życie jednemu wśród wielu,
Co tylko żyją? . . . Po co i na co tłuc mi się daremnie W tej biednej piersi, ach,
nazbyt człowieczej, Tchnąć w nią niepokój tej, co mieszka we mnie,
Ogromnej rzeczy? . . . Za co mi cierpieć, jak w godzinie męki, Którą śmie nazwać
godziną t w o r z e n i a? Plami dotknięciem swej kosmatej ręki
Mój świat marzenia. . . Za co mi patrzeć, jak pomiędzy gminem W mój blask się stroi,
mą boskością puszy, Jak się bezecnym staje kabotynem
Swej własnej duszy? . . . A znowu, kiedy nań się wzajem patrzę, Jak go szaleństwo
mych skrzydeł urzekło, By go przez wzruszeń sensacje najrzadsze
Gnać w zwątpień piekło;
29 Gdy widzę, w jaką kaźń się wprzęga srogą,
Aby się czepić by za kraj mej szaty, Żal mi nędzarza, co płaci tak drogo
Bilet w zaświaty. . . Jam winna temu, że w odmęcie grzechu Melodii szuka dla swej
biednej pieśni, Klnąc los swój, iż mej harmonii oddechu
Nie ucieleśni. . .
Poeta wydaje dźwięk przeciągły a podejrzany.
Jam winna temu, że to, co zamarło W człowieczej piersi z odwiecznych zrozumień, Próbuje
wskrzesić lejąc w spiekłe gardło
Żytniówki strumień. . .
Poecie haniebnie się odbija.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Słówka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słówka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Słówka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.