Dorota Terakowska - Samotność bogów

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - Samotność bogów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotność bogów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotność bogów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna, nowoczesna baśń rozgrywająca się w czasach średniowiecza i współczesności. Rzecz dzieje się w świecie budowanym z motywów mitologii słowiańskiej i tradycji chrześcijańskiej, elementów rzeczywistości baśniowej i wizji historiograficznej, w którym nowy bóg zajmuje miejsce starych i okrutnych bóstw plemiennych. Przesłaniem autorki jest uświadomienie nie tylko młodemu odbiorcy, konieczności wzajemnej tolerancji między ludźmi żyjącymi w różnych światach, tradycjach i kulturach. Powieść odznaczona Nagrodą Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych WIOSNA 98 oraz Nagrodą IBBY 98.

Samotność bogów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotność bogów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– …na świątynię! Zbieramy datki na świątynię! – zabrzmiał tuż przy nich czyjś głos i inny mnich, w ciemnej długi sukni, podsunął im pod nos drewnianą skrzyneczkę z otworem od góry.

– Nie mam złota, srebra, ani nawet miedzi – speszył się Jon, a Błazen zaśmiał się krótko. Dzwonki zabrzęczały melodyjnie, lecz niewesoło.

– Czyżbyś nie chciał, by świątynia szybciej rosła w górę? By była jeszcze większa i wspanialsza, niż się zapowiada? Aby była największa w całym tym dzikim kraju?! – spytał gniewnie mnich.

Gaja szybko zsunęła z szyi niewielki naszyjnik z bursztynu i wsunęła go w szparę skrzynki. Mnich zaraz odbiegł.

– Rozumną masz żonę – powtórzył w zamyśleniu Błazen, przyglądając się Gai z uwagą.

– Czy tu, koło świątyni, zapłacono ci coś za żarty? – Jon zmienił temat, czując się niezręcznie.

– Nie – odparł Błazen. – Nikt się nie śmieje, gdy powtarzam, że świątynię tę wznoszą tak potężną nie dlatego, iż wierzą, że tak potężny jest Bóg. Oni sądzą, że ich Miasto jest tak potężne, iż powinno mieć największą w okolicy świątynię. Więc powstaje na ich chwałę, nie na chwałę Pana. Ale gdy to mówię, złoszczą się. Dwóch ludzi w długich sukniach przegnało mnie kijami, a człowiek w lisiej czapie zagroził, że skończę w miejskich dybach.

– Po co zatem tu tkwisz?

– Muszę wykonywać moją pracę, inaczej zapomniałbym, na czym ona polega – uśmiechnął się Błazen. – Przybywa tu tylu ludzi, więc wciąż mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kogo rozbawię i kto kupi mi w zamian miskę gorącej zupy lub garnek z kluskami.

– Kupiłbym ci, lecz nie mam za co – stropił się Jon.

– Jeśli jesteś głodny, możemy się z tobą podzielić tym, co mamy – zaproponowała Gaja, rozwierając sakwę z jedzeniem. – Jon upolował wczoraj w Puszczy zająca, upiekliśmy go w ognisku. Jeden kawałek jest w nadmiarze. Mamy też placki, ale trochę stare, pieczone pięć dni temu.

Błazen zaśmiał się nagle szczerze i niepohamowanie.

– Chcecie mnie karmić, choć was nie rozbawiłem? Dlaczego?

– Bo jesteś… jesteś człowiekiem – odparł Jon po namyśle.

– Dobrze. Zatem to ja was nakarmię, gdyż to ja mam złoto i srebro – i Błazen zabrzęczał nie dzwoneczkami u swojej dziwacznej czapki, lecz suto wypchanym woreczkiem ukrytym a koszulą. Teraz Jon się zaśmiał, myśląc, że to żarty. Ale Błazen ujął Gaję za ramię i zaczął prowadzić ją w stronę kupieckich straganów i bud. Utworzyły one niemal małe miasteczko, które tętniło życiem.

Poszli do jednej z licznych bud, z wysuniętym dachem, chroniącym przed deszczami i śniegiem, zasiedli na drewnianej ławie i już po chwili wyjadali drewnianymi łyżkami białe kluski z dużego garnka.

– Skoro masz tyle złota, czemu szukasz pana? – spytał Jon, gdy się najedli. – Nie umiesz żyć bez panów nad sobą?

Błazen znowu się zaśmiał, lecz zaraz spoważniał i odrzekł:

– Nie chcę wyjść z wprawy w wymyślaniu dobrych żartów, bo to mój fach, przyjacielu. Ale jakoś ostatnio źle trafiam, szczególnie w tym mieście. A wy? Czego tu szukacie, bo widzę po waszym stroju, żeście z daleka?

– Nasze konie czekają za Miastem. Jechaliśmy cztery dni z Wioski, by spojrzeć na świątynię – powiedział Jon.

– Jeśli szukasz w niej Dobrego Boga, to Go tu jeszcze nie ma. I może nigdy nie będzie. To nie zależy ani od wielkości świątyni, ani od budowniczych, ani nawet od mnichów. Jeśli wznoszą tę świątynię z pychy, Dobry Bóg nawet na nią nie zerknie. A jeśli z miłości… Ale o miłość, Jonie, tak trudno w dzisiejszych czasach – zamyślił się Błazen.

– Cywilizacja – dopowiedział Jon.

– Ho! Ho! Ho! – zaśmiał się Błazen. – Widzę, że jesteśmy wykształceni?

– Nie – zaprzeczył stropiony Jon, a Gaja roześmiała się niepewnie i dodała:

– Nie umiemy czytać ani pisać.

– Nasz syn będzie to wszystko umiał – dokończył Jon, ucinając niewygodny temat.

Błazen zerknął przelotnie na wypukły brzuch Gai, skryty nie dość dokładnie pod burym płaszczem.

– Mówisz o tym tu synu? – zaciekawił się Błazen, a Gaja kiwnęła z powagą głową.

– Dla niego tu przybyłem – dodał Jon. – Widzisz, Błaźnie, nasz syn znajdzie się za kilka lat pod pieczą kapłanów i chciałem się upewnić, czy dobrze wybrałem. Mógłbym w końcu pozostawić go matce. Jest mądra, piękna, dobra…

– Pierwszy raz słyszę, że mężczyzna chwali przy obcych swoją kobietę, zamiast samemu się chwalić – pokręcił głową Błazen, a Gaja roześmiała się. – No i co? Wybrałeś właściwą drogę dla syna?

– Owszem – przytaknął Jon, kątem oka dostrzegając smutek na twarzy Gai. Musi się z tym pogodzić – pomyślał z żalem. Błazen spojrzał na niego z zaciekawieniem. – Może jeszcze nie ma tu Dobrego Boga i może Go nigdy nie być, ale tu jest siła, Błaźnie – ciągnął Jon. – Chcę, żeby mój syn był bezpieczny. W pobliżu siły jest zawsze bezpieczniej. Siły i Cywilizacji.

Milczeli chwilę, przyglądając się potężnej sylwetce nie dokończonej budowli. Rosła w oczach, nawet teraz, w tej chwili.

– Znam tu wszystkich murarzy, a niektórzy mnie lubią. Część ludzi w długich sukniach też bawią moje żarty, niektórzy z nich nawet je rozumieją. Jeśli chcecie obejrzeć świątynię, mogę ją wam pokazać – zaproponował Błazen i dodał: – Powiem wam szczerze, że sam dałem trochę złota, gdy ogłoszono, że na nią zbierają. Wszyscy, nawet najubożsi w kraju, dawali co mieli, więc i ja dałem, bo i ja lubię to, co wielkie.

Wstali z ławy i ruszyli ku potężnej budowli. Murarze pozdrawiali Błazna, więc widocznie jego żarty tu się podobały. Przepuszczono ich przez drewniane zapory i weszli do środka. Jon i Gaja stanęli wewnątrz świątyni i wznieśli głowy: kopulasty dach – który już zaczynano nakładać na drewnianą konstrukcję gont po goncie – wznosił się tak wysoko, iż wydawał się sięgać chmur.

Jon pomyślał, że większość ludzi wierzy, iż im wyżej sięgną, tym znajdą się bliżej Boga. Pewnie z tego samego powodu posąg Bezimiennego w Puszczy był tak monstrualny. Tymczasem Bóg… każdy Bóg… – myślał Jon, patrząc wysoko w górę, gdzie ledwie majaczyła drewniana więźba – może objawiać swą wielkość także w tym, że nie pozwoli rozdeptać mrówki, zmiażdżyć dżdżownicy, spalić gniazda dzikich pszczół. Można Go szukać wysoko, a tymczasem będzie tuż obok lub pod stopami.

Ogrom świątyni i uroda jej strzelistych kształtów zrobiły wrażenie na Gai i Jonie.

– Ta żelazna iglica na szczycie będzie ściągać pioruny. Może tak potężna świątynia, najwyższa spośród wszystkich w tym małym, zagubionym kraju, zwróci szybciej uwagę Boga – mówił Błazen, jakby odpowiadając myślom Jona.

– A naprawdę…? Co myślisz naprawdę? – spytał Jon, nie odrywając oczu od pnących się w górę ścian budowli.

– Myślę, że On jest wszędzie i nie potrzebuje dachu, nawet złoconego. On przychodzi do ludzi, nie do budynków – powiedział Błazen.

– Gdybym był panem, wynająłbym cię – powiedział Jon.

– Szukam nowego pana, czemu nie miałbyś nim zostać? – zainteresował się Błazen.

– Nie przynależę do rasy panów, chyba widzisz. Wytknąłeś mi, że jestem biedny, zaprzeczyłem, bo w Puszczy nikt nie mierzy bogactwa złotem, ale okazało się, że to ty miałeś rację. Nie mogę cię nająć, Błaźnie. Boję się też, że coraz mniej jest mi do śmiechu, więc twoje najlepsze żarty zmarnowałyby się – westchnął Jon.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotność bogów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotność bogów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Katherine Page
Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
libcat.ru: книга без обложки
Howard Lovecraft
Dorota Terakowska - W krainie kota
Dorota Terakowska
Dorota Masłowska - Paw królowej
Dorota Masłowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Bruno Schulz - Samotność
Bruno Schulz
Отзывы о книге «Samotność bogów»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotność bogów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x