Dorota Terakowska - W krainie kota

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - W krainie kota» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W krainie kota: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W krainie kota»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowoczesna baśń o poszukiwaniu własnej tożsamości i rozumieniu samego siebie. Pomysł fabularny zaczerpnięty z symboliki Tarota, którego znaczenia można śledzić na kartach książki. Opowiedziana historia Ewy, jej trzymiesięcznego synka i uratowanego przez główną bohaterkę kota, który odwdzięcza jej się wyprawami w Krainę Tarota sugeruje, że życie ma swoją drugą stronę – tajemniczą, magiczną.

W krainie kota — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W krainie kota», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ku naszej uldze, wraz z moim powrotem do domu pojawił się też Kotyk.

– Gdzie to zwierzę włóczyło się w czasie twego pobytu w szpitalu? – dziwił się Adam. – Czy wiesz, że mi go brakowało?

– Przypuszczam – powiedziałam, gładząc błyszczące futerko ogromnego kocura, którego Jonyk z uczuciem szarpał teraz za uszy.

Jonyk siedział już samodzielnie, a w uśmiechu pokazywał nowiutkie cztery ząbki. Ale włosy mu jeszcze nie ściemniały, a oczy były nadal dwojakiej barwy. Pielęgniarka, którą Adam wynajął do opieki nad nim, była zachwycona, „jaki to grzeczniutki chłopczyk”. Jonyk w czasie mojej choroby podobno w ogóle nie płakał, dużo spał i prawie nie absorbował jej swoją osobą.

– Jakby go tu nie było – powiedziała, żegnając się.

„Ciekawe określenie”, pomyślałam…

Rozdział piętnasty

Mimo że błyskawicznie wracałam do sił, Adam uznał, że trapi mnie jakiś smutek. I namówił, abym robiła to, na co mam ochotę. A miałam ochotę odwiedzić znów sierociniec.

– Proszę cię, nigdy nie zdradź przed Cecylią, że jej decyzja oddania mi tych dziecinnych ubranek mogła mieć jakiś związek z moją chorobą. Zrobiłbyś jej ogromną przykrość – powiedziałam Adamowi przed odjazdem. W szufladzie starej szafy zamiast dziwacznej sukienki, bucików i diademu leżał teraz klucz do bankowego sejfu. Wiedziałam, że nigdy z niego nie skorzystam. Nie musiałam. Miałam przecież w pamięci wygląd, dotyk, zapach tych dziecinnych rzeczy…

Jechałam teraz do sierocińca, gdyż doszłam do wniosku, że od narodzin Jonyka okropnie zaniedbuję ten mój pierwszy dom. Dręczył mnie też lęk, iż przed siostrą Amatą nie ma już wiele życia. Staruszka była tak wiekowa i słaba, że w każdej chwili mogła usnąć, aby się więcej nie obudzić. Kochałam ją jak matkę, gdyż to przecież ona mi ją zastępowała. Skądinąd ostatnio przestała mnie nękać myśl o szukaniu rodziców. Sama tym byłam zdziwiona. Miałam jednak dziwne uczucie, że te zamknięte w bankowym sejfie ubranka – to mocna, choć niewidzialna nić, która łączy mnie z zaginionymi rodzicami. Że wraz z tym ubrankiem odzyskałam także ich, choć fizycznie są nieobecni. A jednak wydawało mi się, że są gdzieś bardzo blisko, że czuwają nade mną jak ptaki nad swym pisklęciem…

Jonyk, zanim wsadziłam go do auta, sprawiał wrażenie, że chce w tę podróż wziąć ze sobą Kotyka. Darł się i wymachiwał rączkami w stronę zwierzaka. Kotyk nieruchomo siedział na trawniku przed domem i patrzył na nas intensywnie zielono – niebieskimi oczami. Wyglądał tak mą drze, że gdyby umiał mówić, zapewne powiedziałby mi coś ważnego. No cóż, koty nie mówią, więc to ja rzekłam mu na pożegnanie:

– Wrócę jeszcze dziś wieczorem.

Odjeżdżając, odwróciłam głowę. Kotyk siedział w złotej smudze słonecznych promieni, które układały się wokół jego potężnego cielska jak świetlista brama…

– Szkoda, że przyjeżdżasz na tak krótko – powiedziała Cecylia. – Przywykłam, że pomagasz mi w czasie wakacji. Biedna siostra Amata już niewiele rozumie z tego, co dzieje się wokół, a mnie ciągle przybywa problemów. Co wychowanek, to nowy kłopot. Właściwie to mam same kłopoty. Pięćdziesiąt różnorakich kłopotów i zmartwień. Ale największy mam z tym chłopcem… wiesz, z którym… tym z autyzmem. Jest u nas już ponad pół roku i nawet nie znamy jego imienia!

– Mojego też nie znaliście – odparłam.

– Jak to? – zdziwiła się Cecylia. – Zdawało mi się, że mając siedem lat, gdy już zaczęłaś wreszcie mówić, wypowiedziałaś sylabę podobnie brzmiącą jak „Ewa”…

– To nie jest moje prawdziwe imię – powiedziałam.

– Skąd wiesz? – zdziwiła się Cecylia.

– Wiem. Mniejsza o to. Wiem i już. Nie wiem skąd. I nie wiem, jakie ono jest, to moje imię, ale inne. Mniejsza o to. Co nowego dzieje się z tym chłopcem?

– Nowego?! – prychnęła Cecylia. – Po twojej ostatniej wizycie nabrałam wiary, że można nawiązać z nim kontakt. Przecież on coś do ciebie mówił, prawda? A przynajmniej w ogóle cię dostrzegł! Teraz jest z nim coraz gorzej. Utracił wszelki kontakt z otoczeniem, nie widzi nikogo z nas i zachowuje się jak ktoś, kto wierzy, że może wzbić się w powietrze…

– …jak ptak – dopowiedziałam bezwiednie, przypominając sobie ciemną sylwetkę chłopca machającego ramionami na trawniku, koło fotela drzemiącej siostry Amaty. Cecylia wzruszyła ramionami.

– Ptak, nie ptak, ale doktor Trenk coraz bardziej upiera się przy oddaniu go do zakładu specjalnego. Będzie tam przebywać z ciężko upośledzonymi, niedorozwiniętymi dzieciakami i wtedy już zamknie się w sobie raz na zawsze – powiedziała z troską moja przyjaciółka. Cecylia zawsze cierpiała, gdy cierpieli jej podopieczni.

– Przyjechałam głównie dla siostry Amaty. Boję się, że wkrótce już nigdy jej nie zobaczę. I chyba nie będę dziś mieć czasu ani cierpliwości dla twoich wychowanków. Przecież wiesz, że znowu chorowałam – powiedziałam zniecierpliwiona. „Skoro ten chłopiec faktycznie jest niedorozwinięty, to trudno trzymać go z normalnymi dziećmi! Cecylia musi to wreszcie zrozumieć!”

– Ciebie też chcieli dać do takiego zakładu… – powiedziała tymczasem moja przyjaciółka, przypominając mi najboleśniejszy epizod z mego dzieciństwa w sierocińcu. – Gdyby nie siostra Amata i jej upór…

Najpierw się speszyłam, a potem znów zirytowałam. Ja to ja! Lecz przecież zdarzają się rzeczywiście upośledzone umysłowo dzieci, czy to się Cecylii podoba, czy nie! Nic jednak nie mówiłam, żeby jej nie denerwować. Szłyśmy obie parkową alejką do zacienionego miejsca, gdzie drzemała w fotelu siostra Amata. Cecylia niosła Jonyka.

Już z daleka zobaczyłam, że koło fotela staruszki znów stoi ten chłopiec. Wyglądał jak nietoperz, w czarnym podkoszulku i w ciemnych spodniach, z ciemnymi włosami i śniadą skórą, bijąc dłońmi w powietrzu jak ptak skrzydłami.

– Nie boisz się, że on w końcu zrobi coś złego tej staruszce? Jonyka przecież szarpał, nie pamiętasz? – zdenerwowałam się. Ale Cecylia też się zdenerwowała i powiedziała ze złością:

– Właśnie w pobliżu siostry Amaty ten biedny chłopiec jest spokojny i łagodny! Tylko ją toleruje! Chcesz mu nawet to zabrać? A jeśli tak bardzo boisz się o siebie lub Dziecko, to idź sobie do normalnych dzieci, a z naszą staruszką porozmawiasz, gdy już będzie w swoim pokoju!

Zrobiło mi się wstyd. Milcząc, podeszłyśmy do fotela siostry. O dziwo, nawet Jonyk zamilkł, choć wcześniej coś tam sobie gaworzył w niezrozumiałym niemowlęcym języku. Nie mogłam oderwać oczu od nietoperzowatego chłopca. Znów uderzyła mnie jego niezwykła uroda, która w połączeniu z kalectwem jego umysłu sprawiała tym smutniejsze wrażenie.

… chłopiec na nasz widok ponownie wyszedł ze swego zamknięcia, przestał machać ramionami, wbił w nas ciemne, niemal czarne oczy i podszedł tak blisko, że prawie poczułam na twarzy jego oddech. Skamieniałam z irracjonalnego lęku. Cecylia zesztywniała.

– Czuję go – szepnął chłopiec. – Gdy mi go oddacie, on mnie zaprowadzi. Oddajcie mi go, proszę, tak bardzo was proszę…

Biedna siostra Amata na szczęście drzemała… Nie, wcale nie drzemała. Nagle otwarła oczy i jasnym, stanowczym głosem, przypominającym jej głos sprzed prawie trzydziestu lat, powiedziała:

– Ewo, daj temu chłopcu to, o co cię prosi.

– Nie wiem, co to jest, matko – odparłam szybko.

– To bądź z nim tak długo, póki się tego nie dowiesz – zdecydowała za mnie siostra Amata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W krainie kota»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W krainie kota» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - Z Cezarem w krainie cieni
Robert Silverberg
Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
Dorota Masłowska - Paw królowej
Dorota Masłowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Samotność bogów
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Trish Morey - Kita moteris
Trish Morey
Отзывы о книге «W krainie kota»

Обсуждение, отзывы о книге «W krainie kota» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x