Dorota Terakowska - W krainie kota
Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - W krainie kota» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:W krainie kota
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
W krainie kota: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W krainie kota»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
W krainie kota — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W krainie kota», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Dziwne, ale twój synek w ogóle się nie wystraszył – powiedziała siostra Amata. – Zawróć go, a potem pomóż mi wstać. Kości już odmawiają mi posłuszeństwa.
Posadziłam Jonyka koło nas na trawie i podniosłam staruszkę z fotela. Zaraz zresztą, wróciła Cecylia i mogłyśmy odbyć krótki spacer z siostrą Amatą, która ciągle lubiła przyglądać się zabawie wychowanków, gdyż przypominało jej to czasy młodości. Jednak Jonyk nadal wyrywał się w stronę, gdzie zniknął dziwny chłopiec.
– Tak, to autyzm – powiedziała ze smutkiem Cecylia. – Skonsultowaliśmy diagnozę naszego lekarza z najlepszymi tutejszymi psychiatrami. Ten biedny chłopiec nigdy nie kontaktuje z otoczeniem, nie reaguje nawet na drobne okrucieństwa, jakich, co sama wiesz najlepiej, niektóre dzieci nie umieją szczędzić mniej sprawnym rówieśnikom. To cud, że on w ogóle zwrócił na was uwagę, lecz i tak zrobił to w sposób niedorzeczny.
Niosłam wyrywającego się Jonyka i cały czas zastanawiałam się, czego mógł od nas chcieć ten nieszczęśliwy, chory chłopiec? Co mieliśmy mu dać? Gdzie zaprowadzić? O jaki zapach mu szło? I czy w ogóle mogło mu o coś chodzić, skoro jest autystyczny?
Dzień spędziłam bardzo aktywnie, poświęcając cały czas podopiecznym Cecylii. Zajmowali się Jonykiem wprost fantastycznie. Późnym wieczorem, gdy mój synek usnął, nareszcie mogłyśmy bez pośpiechu pogadać z Cecylią. Siostra Amata też nacieszyła się rozmową z nami, niestety, krótką, gdyż biedaczka co chwilę zapadała w drzemkę. Ale w pewnej chwili ocknęła się, spojrzała na mnie wyblakłym błękitem swych oczu i powiedziała przytomnie:
– On czegoś od ciebie chce. Ten chłopiec. Pomyśl o tym. Kiedyś byłaś do niego podobna, więc zrozumiesz go lepiej niż inni – i po tych słowach znów zamknęła oczy.
Poszłam spać później niż zwykle, gdyż po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłyśmy z Cecylią nagadać się do woli. Przyłożyłam głowę do poduszki, myśląc, że natychmiast zasnę, i wtedy ujrzałam, że Jonyk patrzy na mnie z napięciem, szeroko otwartymi oczami.
– Co się dzieje, synku? – spytałam, gdy nagle dobiegł mnie cichy szelest. Drzwi do naszego pokoju otwarły się i w progu pojawiła się szczupła, niewidoczna w mroku sylwetka. „Cecylia?” – pomyślałam zdziwiona, a potem rozpoznałam niespodziewanego gościa, gdyż szybko się do nas zbliżał. W ciemnym pokoju, koło łóżka, w którym spałam razem z Jonykiem, stał ten autystyczny chłopiec i szeptał coś rozdygotanym głosem.
– Dajcie mi go… Gdzie on jest? Czuję jego zapach… Zaprowadźcie mnie do niego, proszę, tak bardzo was proszę…
Bałam się, że Jonyk ze strachu wybuchnie płaczem, na co autystyczne dzieci reagują czasem agresją, lecz Jonyk patrzył tylko z napięciem na chłopca. Ba, wyciągał ku niemu rączkę!
– Dasz mi go? – spytał ponownie chłopiec, nachylając twarz ku mojemu synkowi. – Zaprowadzisz mnie, prawda? On znajdzie drogę…
Nim zdołałam zareagować, chłopiec równie cicho, jak się pojawił, wyszedł z naszego pokoju. Zdenerwowana, nie mogłam długo zasnąć. I pomyślałam, że jednak skrócę pobyt w sierocińcu. To nie na moje nerwy: te biedne, osierocone dzieciaki, które mimo starań Cecylii nigdy nie będą wiedzieć, co to jest prawdziwy rodzinny dom; ten autystyczny, szalony chłopiec i wreszcie coraz bardziej niedołężna siostra Amata… To wszystko przygnębiało mnie i wpędzało w depresję. Nie mogę wpaść w przygnębiający nastrój, gdyż ucierpi na tym Jonyk! Obok ponurych i znerwicowanych matek rosną ponure i znerwicowane dzieci. Więc rano wstanę, zjemy śniadanie i wracamy do domu. Przyjadę tu, gdy będę w lepszej formie…
Cecylia nie zdziwiła się, że wyjeżdżam.
– Bo ciebie ciągle wszystko tu boli. Ten dom, tamte wspomnienia, a jeszcze ten chłopiec, który przypomniał ci własne dzieciństwo. Masz rację, jedź…
Adam spał, gdy wróciliśmy, i stwierdziłam, że nie należy go budzić. Musi odespać te nadprogramowe dyżury w szpitalu, te stresy przy trudnych operacjach i tamten strach o nas, gdy zapadliśmy na letnią grypę.
Kotyk wstał leniwie ze słonecznej plamy na trawie i podszedł, by się o nas otrzeć. Nagle zesztywniał i poruszył wąsami. A potem długo i starannie obwąchiwał na przemian to mnie, to Jonyka.
– Czujesz obce zapachy, Kocie – pokiwałam głową. Zrobiłam nam szybki obiad i postanowiłam poczytać w ogrodzie. Niestety, wszystkie nowości, które nabyłam w księgarni, Adam gdzieś starannie schował. Psiakrew, co za porządniś z tego mojego męża! Zirytowana, zdecydowałam się sięgnąć po tę niemądrą książkę o tarocie. Wyjęłam ją zatem ze schowka, odsuwając głębiej szorstki stary papier, kryjący dziwne dziecięce ubranka – i zapadłam w leżak z mieniącą się czerwienią i fioletem okładką w ręku.
– Nie ma nic lepszego na stresy niż głupia, lekka lektura… – mruknęłam.
Lektura okazała się jednak trudniejsza, niż sądziłam. Autor książki pokusił się o długi historyczny wstęp. Najgorsze, iż wynikało z niego, że w gruncie rzeczy nikt nie wie nic pewnego o pochodzeniu tarota: czy wywodzi się dopiero ze średniowiecza, czy jeszcze ze starożytności? Z Europy czy wręcz przeciwnie: z dalekiej Azji lub Egiptu… Westchnęłam i przeszłam do zdjęć, rysunków i tabel. Zdjęcia były najciekawsze, gdyż przedstawiały bardzo stare, kilkusetletnie karty do tarota, malowane przez sławnego włoskiego artystę, Bonifacia Bembo, który był nadwornym malarzem Sforzów.
Jak się dowiedziałam z lektury, karty tarota dzielą się na dwie ważne grupy: Major Arkana – czyli Wielkie Wtajemniczenia, i Minor Arkana – Mniejsze Wtajemniczenia. No, nieźle to brzmiało… Major Arkana to dwadzieścia dwie karty, z których najważniejszą jest – i tu się zdziwiłam – karta z wizerunkiem Włóczęgi, Głupca lub Ducha Eteru. Jego postać odpowiada hebrajskiej pierwszej literze alfabetu: Alef – i na ogół dobrze się kojarzy. Ale dlaczego ktoś tak marny jak jakiś Włóczęga ma być najważniejszą kartą w tarocie? Tuż po nim pojawiają się w kolejności dwie karty symbolizujące Zło: karta Wielkiego Maga, oznaczająca sekretną moc, nie zawsze używaną w dobrej sprawie, i Papieżycy, zwanej też Czarownicą, a po hebrajsku Gimel. Nazwy hebrajskie zawsze stanowią nazwę konkretnej litery alfabetu. Skoro tak, to może tarot wywodzi swe pochodzenie jeszcze z pradawnych czasów wędrówek semickich plemion? Dopiero po Włóczędze, Magu i Papieżycy pojawiają się Cesarzowa i Cesarz. Cesarska para jest zatem w tarocie obdarzona nieco mniejszą mocą niż te trzy pierwsze postacie. Tarot zarazem honoruje wysoko kobiety, skoro Cesarzowa jest zdecydowanie przed Cesarzem. Jeśli tak, to ja osobiście opowiadałabym się za starożytnym rodowodem kart. Średniowiecze traktowało kobiety jako coś gorszego. Zaciekawiła mnie też karta numer dziewięć, przedstawiająca Eremitę, czyli Starca lub Proroka Wiecznego Czasu. Bembo namalował go jako wysoką, chudą, żylastą postać, sprawiającą wrażenie wiekowej, a zarazem ponadczasowej. Na dwunastej pozycji jest karta Wisielca, który nie wiedzieć czemu wygląda jak żywy i wisi powieszony za nogę. Jego wizerunek wydawca wybrał na okładkę i wcale mu się nie dziwię. Interesująca też wydała mi się karta numer szesnaście, przedstawiająca Wieżę Boga. Skojarzyła mi się ona z naszą biblijną Wieżą Babel – i, jak twierdził autor, miała rzeczywiście zbliżone znaczenie w tarocie. Dlatego niekiedy wróżyła dobrze, a czasem źle.
Kart Minor Arkana, czyli Małych Wtajemniczeń, też było dwadzieścia dwie i dzieliły się na cztery królestwa lub dwory: Buław, Denarów, Kielichów i Mieczy. Każdy dwór miał swego Króla, Królową, giermków, rycerzy. Najsympatyczniejsza wydawała się Królowa Mieczy, symbolizująca czystość, rozum i odwagę. Późniejsi badacze tarota porównywali ją z Joanną d’Arc. Była całkowitym przeciwieństwem Papieżycy z Major Arkanów, czyli Czarownicy, zwanej Gimel, i symbolizującej rozum wielki, lecz niebezpieczny, i takież ambicje.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «W krainie kota»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W krainie kota» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «W krainie kota» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.