Barbara Rosiek - Byłam Schizofreniczką

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Rosiek - Byłam Schizofreniczką» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Byłam Schizofreniczką: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłam Schizofreniczką»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zapis codziennych zmagań z życiem i próba rozrachunku z brutalną przeszłoscią kobiety chorej na schizofrenię. Poruszająca historia człowieka, którego cierpienie i choroba psychiczna popychają ku samobójstwu.

Byłam Schizofreniczką — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłam Schizofreniczką», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pierwszy krok, chyba najtrudniejszy, został zrobiony. Oto zwierzałam się prawdziwemu przyjacielowi, który chciał mnie wysłuchać, nie potępiał i radami podprowadzał na właściwe tory. W gąszczu ścieżek do nieświadomości mogłam zgubić się całkowicie, lecz on czuwał i wiedział, że odnalazłam furtkę do swego wnętrza.

7 lutego przyjechała do mnie Kasia, jedyna osoba, z którą nie zerwałam kontaktu listowego i zrobiłam pierwszy pozytywny gest wobec siebie – ofiarowałam się w przyjaźni, opowiedziałam jej w skrócie, co się ze mną działo przez ostatnie miesiące. Nie opowiedziałam historii mego życia, dla mnie samej była ona mglista.

Wyznałam prawdę o schizofrenii, skamienieniu, bezmiłości, przegranej rodzinie, kiedy dziecko nie jest superdzieckiem i nie może spełniać oczekiwań rodziców i żyć według ich wyobrażeń.

Demon śmierci podstępnie czuwał.

9 lutego

Boże, jaka byłam okrutna wobec siebie. Jeszcze sobie nie ufam. Nadal stanowię dla siebie zbyt wielkie zagrożenie, lecz być może…

Projektuję na pewnych mężczyzn gwałciciela. Czego od nich oczekuję? Przytulenia zamiast skrzywdzenia.

Wolałam umrzeć. Jak teraz unieść prawdę? Jak siebie teraz unieść?

Dzisiaj nie czuję ulgi. Dzisiaj ponownie czuję przerażenie, bo znowu dotknęłam prawdy i moja rozpacz się pogłębiła.

Tadeuszu, co ze mną będzie?

Jak to wytrzymać? Czy wyznanie prawdy wystarczy, by wejść w życie? Nie. Potrzeba to wszystko przewartościować. Czy zdążę, czy dam sobie szansę?

Jak ja to zrobiłam, że zniszczyłam siebie, tak, właśnie tak, po prostu zniszczyłam siebie.

10 lutego

Tadeuszu, miałam sen. Jeździłam konno po lesie, ścigana przez tajemniczego mężczyznę o bardzo silnej władzy, chcącego mnie skrzywdzić – gwałciciela? Wszystkie ścieżki urywały się w gąszczu, a ja znalazłam się w pułapce, w małej skrzyni. Jak niewolnica. Nadal jestem zniewolona, nadal czuję się jak w pułapce.

We śnie pomagał mi przez chwilę brat, który mnie opuścił, zostawił w lesie.

Kiedy byłam mała, nie chciałam być dziewczynką, weszłam w męskość, bo to mój brat był wybrany przez matkę, on był jej wyczekiwanym dzieckiem, nie ja. Chciałam zająć miejsce brata, nie wystarczyła mi miłość ojca. A potem ojciec zaczął pić i już nikt mnie nie kochał, a do tego zdradził mnie przekleństwami, moralnym znęcaniem się. Obcy mężczyzna dopełnił gwałtu, brutalnego gwałtu seksualnego. A ja skamieniałam do końca. Ile projekcji było później.

Tadeusz i Czarek byli dla mnie ojcem i synem, czyli moim ojcem i bratem.

Jestem skrajnie wyczerpana. W ciągu 10 dni doszłam do zarodka samej siebie i być może się rozwinę, narodzę, urosnę. Jeżeli po drodze nie dokonam aborcji. Nie wiem, czy moja matka chciała mnie usunąć, nie pozwalał jej na to, na poziomie świadomym, nakaz religijno -moralny. Nie wiem, co czuła, co myślała.

Wiem, że mnie nie chciała. Teraz ja muszę siebie chcieć, by się narodzić.

To rodzice zapędzili mnie do pułapki – gwałtu.

Czy dokonam aborcji, czy wyrzucę z siebie całą resztę?

Oto, Boże, moje poczęcie, co z tym uczynię?

To początek, Boże, co dalej, co jest we mnie dalej pomiędzy aborcją, gwałtem, a ostatnią sceną bezmiłości, kiedy raniono mnie do końca i ostatecznie?

I na koniec ta psychopatka, przy której zaczęłam silniej odczuwać potrzebę czułości, zaczęłam przełamywać lęk przed ciałem człowieka. Za kawałek czułości pozwalałam sobie na utratę człowieczeństwa, na spełnienie aktu zniszczenia przez ponowny „gwałt”, tym razem przez mężczyznę i kobietę.

Boże, nie, a jednak stało się.

11 lutego

Tadeuszu, „gwałciciel” okazał się w końcu łagodny, ciepły i czuły. Projektowałam na męża Ewy, Adama – gwałciciela, po tamtym okrutnym i niszczącym gwałcie szukałam mężczyzny, który to odwróci.

Byłam dla Ewy kochankiem, a z jej mężem – rywalami, dopóki nie stałam się kochanką Adama na chwilę w tamten wieczór. Ona chciała tego, uczestniczyła, domagała się. Chciała kochać się z obu kochankami naraz, projektowała na mnie mężczyznę. Chciała się z nami kochać, by mnie poniżyć. Mnie – dawnego kochanka, bym odeszła. Już jej nie byłam potrzebna, mogła mnie zniszczyć do końca.

Tadeuszu, czy ja to wytrzymam?

Z Adama zdjęłam projekcję gwałciciela, z matki projekcję chęci zniszczenia mnie, czyli samozniszczenia. Co muszę zdjąć z ojca? Nałóg? Milczenie – ojciec milczał wobec mnie, a ja milczałam wobec innych.

Kim była Ewa? Moim cieniem, zgwałcona przez dziadka. Kim jeszcze była? Teraz tego nie rozwiążę.

Jednak przed samą śmiercią odzyskuje się świadomość. Odzyskałam ją na moment i zdziwiona stwierdziłam w myślach, że nie oddycham. W rzeczywistości byłam bez oddechu. I zapytałam Boga, dlaczego jeszcze żyję, zamiast zapytać, dlaczego umieram, a Bóg mi powiedział – masz wracać. A mnie było tam tak dobrze, nie chciałam zdrowieć, chciałam iść za światłem, którego poszukiwałam przez całe życie. Wiem, jak się umiera. Kiedy się wchodzi w stan śmierci klinicznej, jest pięknie, jest spokojnie, no właśnie spokojnie, nareszcie bez udręki duszy.

W końcu skrzywdziła mnie kobieta, najpierw matka, a na koniec Ewa.

Zniszczył mnie mój cień – 11.02.91, godz. 20.49!!!

12 lutego

Boże, ja po prostu chciałam umrzeć. W ostatnim akcie świadomości, kiedy na chwilę odzyskałam wewnętrzna świadomość, modliłam się do Boga, by to był koniec. Zaraz potem podłączono mnie do respiratora.

Ja dokonałam aborcji na sobie, Tadeuszu!

Udało mi się dojść do początku prawdy o sobie. Była ona wciąż niewyobrażalna, nie do przyjęcia. Zapisywałam wszystko w dzienniku, całą analizę krok po kroku, kiedy z minuty na minutę odkrywałam siebie i swoje wnętrze, kiedy prawda wychodziła z każdej szczeliny podświadomości, kiedyś tak mocno wypieranej. Objawiałam się sama dla siebie i stałam listy do Tadeusza, a on przyjmował wszystko i czekał na następne. Już wiedział, że idę właściwą drogą.

Zajęta analizą nie pojmowałam, że ona mnie dotyczy, wyglądało to tak, jakbym pisała o kimś zupełnie innym. Tylko w ten sposób mogłam na razie przyjąć prawdę. Jeszcze mi się nie uwewnętrzniała. Stała obok jak książka literacka, którą pisałam. Byłam w niej jedynie postacią literacką, jakąś tam Basią, którą analizuje inna Basia – psycholog. Gdybym nie była psychologiem, nie potrafiłabym tego dokonać. Widocznie tak miało być.

13 lutego

Aborcji siebie dokonałam na ginekologii!!! Zabiłam siebie na ginekologii. Boże, jak to się wszystko układa.

Tadeuszu, zrobiłam straszną rzecz wobec Ciebie. Walnęłam w Ciebie moim samobójstwem i jednocześnie z deklaracją milczenia. Wybacz mi to.

Boże, świadomość rozświetla się z każdą minutą.

Moje drzewo, które namalowałam przed aborcją – samobójstwem, kula ognista w korzeniach, rozszczepiająca drzewo – schizofrenia od początku istnienia! Śmierć od początku istnienia!

Chciałam to drzewo przestać Tadeuszowi, ale wtedy był „moim ojcem”.

Spośród trzech możliwych dróg, Tadeuszu: samorozwoju, samobójstwa, schizofrenii, wybrałam dwie – samobójstwo i schizofrenię. I ostatecznie, w psychozie, popełniłam samobójstwo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłam Schizofreniczką»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłam Schizofreniczką» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Haasler - Kobiety Watykanu
Robert Haasler
Robert Haasler
Dean Koontz - Odwieczny Wróg
Dean Koontz
Dean Koontz
Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo
Tamara Zwierzyńska-Matzke
Tamara Zwierzyńska-Matzke
Barbara Rosiek - Pamiętnik Narkomanki
Barbara Rosiek
Barbara Rosiek
Отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x