Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tony prowadził samochód ze zmarszczonym czołem, jak gdyby nie był zadowolony z wyglądu mijanej osady. Być może jednak raził go po prostu blask słońca, odbijający się od złuszczonych murów. Dojechali powoli na drugi kraniec osady i Lucy dostrzegła skrzyżowanie. Przyglądała się dwóm wąskim, prowincjonalnym szosom, grubo przysypanym bielutkim pyłem, których przecięcie odznaczało się tylko niewielkim rozszerzeniem powierzchni. Doznawała niemal przyjemnego uczucia rozpoznawania. Jak gdyby szukała zguby, która ją dręczyła przez wiele lat, i oto nagle natrafiła na nią.

– To tutaj – powiedziała. – Zatrzymajmy się.

Tony zatrzymał wóz nieco z boku, przed samym skrzyżowaniem, ale nie mógł zupełnie zjechać z drogi, ponieważ na jej skraju był rów. Miał on około trzech stóp głębokości i był zarośnięty trawą przysypaną kurzem zmiatanym z szosy. Droga nie była wysadzana drzewami, ale w odległości kilku jardów biegł żywopłot.

Tony oparł się plecami o poręcz siedzenia i zaczął gimnastykować zdrętwiałe ramiona.

– To jest właśnie to miejsce – rzekła Lucy i wysiadła z samochodu.

Nogi miała drętwe i zesztywniałe. Teraz, kiedy nie byli już w ruchu, słońce prażyło mocno na odsłoniętej drodze. Zdjęła z głowy szalik, przegarnęła rękami włosy i poszła do skrzyżowania, wzbijając za każdym krokiem drobne, kredowo białe chmurki pyłu. Cała okolica pogrążona była w popołudniowej drzemce, rozciągała się naokoło pusta i bezimienna, odarta z wszelkich wzruszeń, tchnąca wątłym zapachem trawy.

W oddali rozsiane były gromadki dachów z kościelnymi wieżami

pośrodku, takie same małe miasteczka zagubione w pożodze słońca. Jedynie w kierunku północnym, w stronie przeciwnej niż osada, krajobraz był bardziej urozmaicony. W odległości około stu stóp teren wznosił się i drzewa obrzeżały drogę, która spływała prostym, łagodnym spadkiem. Na podstawie listu sierżanta Lucy mogła sobie wyobrazić dwa jeepy ustawione pod samym wzgórkiem i zwrócone w przeciwnym kierunku, jak również czterech żołnierzy w hełmach, z bronią gotową do strzału, leżących tuż za krawędzią wzniesienia. Obserwowali osadę oraz trzy postacie, które szły w stronę skrzyżowania w żarze lejącym się z nieba i w białym pyle. Na chwilę ich sylwetki zarysowały się ostro na tle pustego nieba, po czym zaczęły się opuszczać po przeciwnym zboczu małego, nic nie znaczącego pagórka, ku milczącym domom.

Szła powoli aż do przecięcia się dróg. „Depczę po tym miejscu – myślała. – To jest miejsce, którego szukał, do którego odbył podróż przez ocean. Po co tu przyjechałam? Przecież to jest takie samo miejsce jak każde inne. Boczna, prowincjonalna szosa, na której widać ślady wozów, zakątek Europy, który mógłby się znaleźć równie dobrze w Maryland, w Maine albo w Delaware. Jak okiem sięgnąć, nie widać żadnego śladu, że kiedyś przeszła tędy wojna, że umierali tutaj ludzie z bronią w ręku.”

Potrząsnęła głową. Uczuła w sobie pustkę i bezradność. Jak można oddać hołd tamtej chwili albo wskrzesić ją na nowo do życia na tym nijakim, nic nie mówiącym skrzyżowaniu dróg? Nie ma tu żadnego symbolu, żadnego pomnika, ot, po prostu – drogi, bez historii i bez znaczenia. Czuła za swoimi plecami obecność syna zatopionego w myślach i nieprzejednanego. Nagle pożałowała, że Tony był tu z nią razem. Gdyby przyjechała sama albo z kimś innym, z kimkolwiek innym, potrafiłaby może odnaleźć sens tamtej chwili, dać upust smutkowi, doznać ulgi. „Nie powinnam być tutaj razem z nim” – doszła do wniosku.

Mimo woli zaczęła się zastanawiać: „Jak długo powinnam się zatrzymać w tym miejscu? Czy wypada odejść po dziesięciu minutach? Może raczej piętnaście minut? Czy powinnam położyć tu jakiś kwiatek, zapłakać, wydrapać imię na kamieniu?”

Obejrzała się na Tony’ego. Siedział przy kierownicy, w kapeluszu zsuniętym na czoło, aby słońce nie raziło go w oczy. Nie patrzył na nią. Patrzył obojętnie na puste pola. Przyszło jej na myśl, że Tony ma minę szofera czekającego przed sklepem na swoją panią. Nie obchodzi go, co ona kupuje, jak długo zasiedzi się w sklepie ani dokąd zechce potem pojechać. Czeka cierpliwie, daleki, nie mający z nią nic wspólnego, zarabia swoją pensję i myśli tylko o szóstej godzinie, kiedy będzie wolny. Podeszła do samochodu. Obrócił głowę w jej stronę.

– To pech, żeby zginąć akurat w takim miejscu – powiedział spokojnie.

Lucy milczała. Przeszła na drugą stronę samochodu uważając, by nie wpaść do rowu, i otworzyła torebkę, która została w wozie. Wyciągnęła z niej list od sierżanta i ostrożnie wyjęła z koperty. List był pomięty i wystrzępiony na brzegach ze starości, a kiedy go rozłożyła, na zgięciach widać było drobniutkie dziurki.

– Weź – powiedziała podając go synowi. – Może masz ochotę przeczytać.

Tony spojrzał na nią nieufnie, zupełnie jak szofer, który woli nie dać się wciągnąć w sekrety swojej pani. W końcu jednak wziął list, rozpostarł go na kierownicy i zaczął czytać.

Lucy znowu obeszła samochód i oparła się z tyłu o bagażnik. Nie chciała patrzeć na Tony’ego w czasie czytania listu. Nie chciała, żeby uważał za konieczne przybrać ze względu na nią jakiś specjalny wyraz litości, rozbawienia z powodu ortografii i stylu sierżanta czy też smutku z powodu tamtego odległego wydarzenia. Zastanowiła ją cisza, tak obca hałaśliwej i tłocznej prowincji amerykańskiej, zauważyła także, że nie słychać świegotu ptaków. „A, prawda – przypomniała sobie – przecież Francuzi strzelają do każdego ptaszka, więc albo wyginęły, albo nauczyły się cicho siedzieć.”

Usłyszała szelest papieru w rękach Tony’ego, który złożył list i wkładał go z powrotem do koperty. Obróciła się w jego stronę. Wsuwał bardzo ostrożnie nadwątlone kartki i poprawiał na brzegach. W zamyśleniu stuknął parę razy kopertą o kierownicę, po czym znów znieruchomiał, zapatrzony w drogę. Na koniec wysiadł i schował list do kieszeni. Wyszedł na środek drogi, zatrzymał się i zaczął grzebać końcem buta w miałkim jak mąka pyle.

– Aż do ostatniej chwili popełniał ten sam błąd, prawda? – odezwał się odgrzebując pył i wygładzając go podeszwą. – Zawsze był taki pewien, że każdy mu ulegnie.

– Tylko tyle masz do powiedzenia?

– A co chcesz, żebym mówił? Może mam wygłosić mowę o bohaterze, który tutaj zginął? Przecież on tylko szedł. – Tony zawrócił ku niej. – Powinien był zostać przy sztabie, ten sierżant miał rację.

– Sierżant wcale tego nie napisał.

– Ale to się czyta między wierszami. Wszyscy tak robili, każdy, kto miał odrobinę rozsądku. Nie byli nieustraszeni, pogodni i demokratyczni… – Uśmiechnął się sarkastycznie. – No i dlatego dzisiaj są w domu.

Obrócił się na pięcie i spojrzał na skrzyżowanie. Potem pochylił się nad samochodem, pogrzebał przez chwilę pod złożonym, brezentowym dachem i wyciągnął stamtąd lewarek. Rozłożył go i zamocował tak, że stał się podobny do laski z cienką, wygiętą rączką. Znów się nachylił i tym razem wydobył butelkę w słomianej powłoczce. Zdjął ją. Lucy zobaczyła zalakowaną butelkę brandy.

– W sam raz na chłodne noce i dla spragnionych podróżnych – powiedział Tony rzucając do rowu słomiany wiecheć i podnosząc w górę butelkę. – Może masz przy sobie korkociąg?

– Nie. – Lucy przyglądała mu się zaskoczona i podejrzliwa.

– To niedobrze. We Francji człowiek nie powinien się ruszać bez korkociągu. – Wyszedł na środek drogi i wpatrywał się w ziemię pod nogami. Następnie obrócił lewarek rączką do dołu i powoli, starannie, zaczął nią wypisywać jakieś litery w białym pyle. Zaciekawiona, Lucy podeszła do niego z tyłu, aby się lepiej przyjrzeć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x