Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Powiedz mi, Lucy – zapytał przyjaznym, niemal lirycznym tonem, w którym brzmiała nutka tkliwego pożegnania – czy ty jesteś szczęśliwa?

– Nie.

– To jest niewybaczalne – powiedział kiwając głową. – Żeby nie być szczęśliwą!

Zbliżył się do niej, ręce zwisały mu wzdłuż boków, wpatrywał się w jej twarz przenikliwie, badawczo.

– Jesteś zwyczajna kurwa – powiedział nie podnosząc głosu. I uderzył ją. Uderzył mocno, zwiniętą pięścią, tak jakby bił mężczyznę.

Cofnęła się trochę i wsparła o ścianę. Nie krzyknęła, nie zrobiła żadnego ruchu, aby się zasłonić. Stała prosto, oparta plecami o ścianę i nie odwracała wzroku od jego oczu. 01iver westchnął, przysunął się jeszcze o krok. Znowu uderzył, z całej siły, wymierzał karę jej i samemu sobie. Poczuła krew na wargach, światło lamp zaczęło tańczyć czerwono przed oczami, ale i teraz nie próbowała się zasłonić. Stała z podniesioną brodą, patrzyła na niego bez żadnego wzruszenia, krew ściekała jej z ust. Czekała. Dotychczas nigdy jej nie uderzył, ale teraz nie uważała, aby w tym było coś dziwnego albo niesprawiedliwego. Pięści 01ivera spadały na nią ciężko, każdy cios trzeźwo wymierzony, z uroczystą nieuchronnością wykonywanego wyroku, a ona patrzyła mu prosto w oczy z wyrazem przebaczenia i zrozumienia.

„Musiało się tak stać – myślała poprzez szum w uszach, poprzez drętwy ból sypiących się na nią ciosów. – Już dawno temu wszystko było postanowione.”

Gdy w końcu osunęła się na podłogę pod ścianą, jej piękna, czarna suknia była ochlapana krwią i cała pomięta. Olwer stał przez chwilę bez ruchu patrząc na nią z góry z łagodnym, nieobecnym wyrazem twarzy. Podniesiony kołnierz od płaszcza miał w sobie coś wojennego.

Po chwili 01iver odwrócił się i wyszedł z domu.

Długo jeszcze leżała nie poruszając się, mimo że słyszała, jak się za nim zamknęły drzwi wejściowe. W końcu podniosła się z podłogi i zanim poszła na górę do swojej sypialni, zgasiła wszystkie światła w saloniku i wyłączyła termostat z zapobiegliwością oszczędnej pani domu.

Przez dziesięć dni nie wychodziła na miasto, bo sińce i skaleczenia potrzebowały tyle czasu, żeby się zagoić.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

Zrobiło się późno, do Ozieres była jeszcze godzina drogi, wobec czego Tony postanowił zatrzymać się na lunch. „Lepiej odwiedzać groby nie kochanych ojców z pełnym żołądkiem” – powiedział sobie w duchu.

Zajechał przed mały hotelik, stojący samotnie w szczerym polu. W cieniu platanów tworzących rodzaj altany ustawione były stoliki, a wejście do budynku udekorowane było, jak zwykle, całą kolekcją tabliczek wyrażających uznanie rozmaitych związków francuskich smakoszów dla tutejszej restauracji.

Wyłączył motor i przez chwilę siedział jeszcze bez ruchu. Zdrętwiał od długiej jazdy, a czoło paliło go od słońca i wiatru. Spojrzał z ukosa na Lucy czekając, aż otworzy oczy. Twarz jej była spokojna, na ustach błądził lekki uśmiech, jak gdyby śniły jej się szczęśliwe wieczory, wypełnione w czasach młodości tańcem, a tajemną rozkoszą w późniejszych latach. Poczuł wzbierające w nim rozdrażnienie. Uważał, że nie powinna wyglądać w ten sposób. W takim dniu powinna swoim wyglądem sprawiać na ludziach wrażenie, że wspomnienia jej są przepojone smutkiem i kryją w sobie cierpienie. „Zdolność zapominania – myślał z goryczą – jest w rodzie Crownów cechą zanikającą, przekazywaną tylko kobietom tego rodu.”

Lucy otworzyła oczy.

– Pora na lunch – odezwał się Tony.

Spojrzała na hotelik, na restaurację pod platanami, za którymi ciągnął się sad.

– Jaki to śliczny zakątek – powiedziała z przesadnym zachwytem turystki.

Weszli do ogródka.

– Proszę cię, zamów coś dla mnie. Pójdę się trochę odświeżyć.

Tony zajął miejsce i patrzył za matką, która szła między stolikami depcząc po drobnym, wypłukanym żwirze. Zauważył jej proste plecy, zdumiewająco młody zarys długich nóg i modne pantofle na wysokich obcasach, które włożyła zapewne dlatego, że wychodząc rano z hotelu nie liczyła na tę wycieczkę. Przy innym stoliku dwaj mężczyźni raczyli się homarem, ale Tony zwrócił uwagę, że przestali na chwilę jeść i odprowadzali Lucy wzrokiem pełnym uznania, aż znikła w drzwiach hoteliku. „Ciekaw jestem – pomyślał – od jak dawna mężczyźni przyglądają się jej w ten sposób. Chyba przeszło trzydzieści lat? I jak to na nią wpłynęło?”

Zjawiła się kelnerka, zamówił dwie porcje pstrąga z sałatą i butelkę białego wina. „Niech wiem przynajmniej, że zjadłem dobry lunch” – powiedział sobie w duchu.

Żałował teraz, że się zgodził na tę eskapadę. Zaskoczyła go propozycja Lucy, poza tym był ciekaw, a wreszcie miał naturalną skłonność do uprzejmości, zawsze chciał się okazać usłużny i uczynny dla innych. Teraz jednak czuł się wzburzony, niepewny, wspomnienia obudzone przez matkę były bolesne i wstydliwe. Nie wiadomo dlaczego, czuł się przy niej stary, uświadamiał sobie, że ma już trzydziestkę i że zmarnował kawał życia. Mimo że ani jedno słowo nie padło na ten temat, zdawało się, że wybrali się do Normandii tylko po to, aby ocenić i porównać mężczyznę, jakim był dzisiaj, z możliwościami chłopca, którym był wtedy, gdy się widzieli po raz ostatni. Ocena – zarówno z jego, jak i z jej strony – wypadła ujemnie, negatywnie.

„Zrobiła kawał drogi, żeby mi sprawić ból” – pomyślał z niechęcią.

Najwięcej wzburzył go wyraz twarzy matki, na chwilę przedtem zanim się obudziła, kiedy zajechali przed hotel. Ten jej miękki, kobiecy uśmiech, zdradzający tajemne wspomnienia. Przypomniał mu ów moment, gdy jako chłopiec zajrzał przez szparę w żaluzji i zobaczył ją w objęciach Jeffa. Twarz miała wówczas zwróconą w stronę okna, oczy, zamknięte, usta zaś rozchylone do uśmiechu, jakiego Tony nigdy przedtem nie widział na niczyjej twarzy. Był to uśmiech nienasycony, samolubny, głuchy na wszystkie inne głosy prócz głosu jej własnej rozkoszy, wstrząsający skupioną siłą i egotyzmem. Wspomnienie tego uśmiechu prześladowało go, stał się on dla niego symbolem kobiecości i sygnałem ostrzegającym o niebezpieczeństwie. Ilekroć związał się z jakąś kobietą, czyhał nieustannie na ten uśmiech, choćby na cień uśmiechu, na ukrytą aluzję, podobnie jak szuler czyha na znaczoną kartę, jak żołnierz wypatruje miny. Z tego powodu był powściągliwy i chłodny, raczej

obserwował, niż uczestniczył w miłości i nigdy, w żadnym związku nie oddawał się całkowicie. Kobiety, z którymi miał do czynienia, wyczuwały tę jego ostrożną niezależność. Wprawdzie żadna z nich nie pojmowała właściwie jego postawy ani tego, co się poza nią kryło, ale wszystkie w mniej lub bardziej histeryczny sposób oskarżały go o podejrzliwość, oziębłość i zupełną niezdolność do kochania. Kiedy teraz oglądał się wstecz na swoje stosunki z kobietami, zdawało mu się, że układały się one w jeden gorzki, oskarżycielski ciąg, w którym osoby oskarżycielek zmieniały się od czasu do czasu, ale treść oskarżenia – poważna, potępiająca, nie do odparcia – pozostawała zawsze jednakowa.

Żadna z kobiet, z którymi kiedyś żył bliżej, nie zachowała dla niego przyjaznych uczuć i przywykł już spotykać się z zimnym, mściwym wyrazem twarzy, ilekroć natknął się przypadkiem na którąś z nich. W roku czterdziestym siódmym wyjechał z Ameryki dlatego, że dziewczyna, którą – jak mu się zdawało – bardzo kocha, nie chciała wyjść za niego za mąż.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x