Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Diablo ładna z pani dziewczyna. – A sierżantowi oświadczył: – Muszę przyznać, sierżancie, że tylko dzięki wam, sierżantom, nasza armia trzyma się jako tako.

Sierżanta wcale to nie wzruszyło.

– A mnie się zdaje, panie majorze – powiedział – że to dzięki głupocie nasza armia trzyma się jako tako.

Oliver roześmiał się na te słowa bardzo demokratycznie, Elizabeth zaś wyjaśniła:

– On był chemikiem w przemyśle i teraz się wścieka, że go wsadzili do lotnictwa.

– Nie cierpię samolotów – oznajmił sierżant. Rozejrzał się ponurym wzrokiem po sali. – Nie doczekamy się wolnego stolika. Chodźmy lepiej gdzie indziej.

– Przez cały dzień marzyłam o befsztyku – jęknęła Elizabeth.

– Okej – zgodził się sierżant z posępną miną. – Jeżeli przez cały dzień marzyłaś o befsztyku…

Starszy kelner podszedł do 01ivera i powiedział, że jest już wolny stolik w rogu sali, wobec czego Oliver zaprosił sierżanta i Elizabeth, by siedli razem z nimi, na co sierżant zrobił jeszcze bardziej ponurą minę. Okazało się jednak, że stolik jest zbyt mały i w żaden sposób nie da się przy nim umieścić czterech osób. 01iver i Tony zabrali swoją whisky i pozostawili tamtych dwoje przy barze. Odchodząc Tony usłyszał, jak Elizabeth powiedziała do swego partnera:

– O Boże, Sidney, ależ z ciebie ponurak!

Żałował, że tamci nie przyłączyli się do nich. Wprawdzie ani Elizabeth, ani sierżant specjalnie go nie interesowali, chociaż z Elizabeth bywał jakiś pożytek, ale po prostu nie chciał być sam na sam z ojcem przez cały wieczór. Przez tyle lat musiał z nim odsiadywać te przypadkowe, nieprzyjemne obiady – w hotelowych restauracjach na prowincji, kiedy był jeszcze w szkole, w przydrożnych gospodach w czasie wakacji, kiedy 01iver sumiennie obwoził go po różnych parkach narodowych, i wreszcie tutaj, w Nowym Jorku, gdy ojciec dostawał urlop. Niektóre obiady bywały gorsze od innych, zwłaszcza jeśli 01iver był w nastroju do picia, ale ani jeden nie zostawił Tony’emu miłego wspomnienia. Tym razem Oliver był na pewno w nastroju do picia. Chciał koniecznie pić whisky także do obiadu.

– Podobno Churchill pije whisky – oświadczył, kiedy Tony zaproponował wino. – Jeżeli Churchillowi wystarcza whisky, to i mnie także wystarczy. – Tu spojrzał na Tony’ego bojowo i dumnie, na chwilę bowiem poczuł się owiany tchnieniem wielkości.

– Tego wieczoru było jednak coś niezwykłego w sposobie, w jaki Oliver pił. Nie był on nałogowym pijakiem i dotychczas, jeśli mu się zdarzyło wypić trochę za dużo, miało to zawsze charakter czegoś przypadkowego. Tym razem wysuszał każdą kolejną szklaneczkę z tak zawziętym uporem, jak gdyby jeszcze przed nocą czekało go coś, czego człowiek może dokonać tylko mając w sobie wzmocnioną dawkę alkoholu. Tony popijał wodę i przyglądał się ojcu uważnie. Miał nadzieję, że uda mu się wymknąć, zanim 01iver będzie zupełnie gotów. Przypomniało mu się, że w piątej Księdze Mojżeszowej jest zalecenie, aby ojcowie nie pokazywali się nago swoim synom. Ale to było, zanim wynaleziono bourbon.

01iver mlaskał przy jedzeniu, brał do ust zbyt duże kęsy i połykał łapczywie.

– Najlepsze befsztyki w całym mieście – deliberował głośno. – Smażą na oliwie. Ba, Włosi! Nie wierz temu, co opowiadają o Włochach. Cholernie fajne chłopaki.

Listek sałaty spadł mu z widelca na mundur, strącił go niedbale, na mundurze została tłusta plama. Tony przypomniał sobie, że jako chłopiec, kiedy był jeszcze w domu, odnosił się z niechęcią do surowych wymagań ojca przy stole.

Przez jakiś czas 01iver jadł w milczeniu kiwając z uznaniem głową nad befsztykiem, pakując do ust kęs na kęsem i pochłaniając za każdym łykiem pół szklaneczki whisky, która mieszała mu się w ustach z jedzeniem. Żuł z takim zapałem, że aż słychać było regularny, cichy chrzęst w szczękach. Nagle położył widelec na stole.

– Przestań mi się przyglądać – powiedział ochrypłym głosem. – Niech mnie diabli wezmą, nie pozwolę nikomu patrzeć na mnie w ten sposób!

– Ja wcale nie patrzyłem na ciebie – tłumaczył się Tony zmieszany.

– Nie bujaj. Masz ochotę pokrytykować mnie? Proszę bardzo, ale innym razem. Nie dzisiaj. Zrozumiano?

– Tak, ojcze.

– Podłe, zaślinione bydlę – mamrotał 01iver niezrozumiale. – Ogryza śmierdzące kości. – Przez chwilę wpatrywał się w Tony’ego groźnym wzrokiem, ale potem wyciągnął rękę i dotknął łagodnie jego dłoni. – Przepraszam cię – powiedział. – Głupio się dzisiaj czuję. Nie zwracaj na mnie uwagi. Ostatni wieczór… – Nie dokończył zdania. – Kiedyś – podjął na nowo – wiesz, to byłby dobry pomysł, gdybyś mi kiedyś napisał wyczerpujący memoriał pod tytułem: „Co myślę o moim ojcu.” – Uśmiechnął się. – Albo: „Ojciec pijany, trzeźwy i wystawiony do wiatru.” Coś w tym rodzaju. Bez żadnych przemilczeń. Może to by nam obu na dobre wyszło. Może przy następnym spotkaniu nie miałbyś już tego zduszonego wyrazu twarzy. Do diabła, wyglądasz na nieszczęśliwego chłopaka. Nawet gdybyś był w porządku z oczami, na pewno by cię nie wzięli do wojska ze względu na twój nastrój. Zaraziłbyś menancholią cały pułk. Co to jest? I dlaczego tak jest? Ach, nic mi nie mów! Kogo to może obchodzić? – Powiódł mętnym spojrzeniem po sali. – Trzeba się było wybrać na jakąś komedię muzyczną. Żegnać kraj śpiewem i tańcem. Tylko że te cholerne bilety były już wyprzedane do ostatniego. Nie masz mi nic do powiedzenia?

– Nie – odparł Tony. Miał nadzieję, że towarzystwo przy sąsiednim stoliku nie przysłuchiwało się ich rozmowie.

– Nigdy nie ma mi nic do powiedzenia – mruczał 01iver. – Kiedy miał trzynaście lat, wygłosił wielką mowę, która zadziwiła słuchaczy bystrością i dojrzałością umysłu, a potem nabrał wody w usta do końca życia. Ta dziewczyna mruga do ciebie, Tony, ledwie oka nie złamie.

– Co… co takiego? – zdumiał się Tony.

Oliver wskazał niedyskretnie ręką na drzwi.

– Ta od sierżanta – wyjaśnił. – Wybiera się do ustępu i sygnalizuje w twoją stronę niczym marynarz na maszcie.

Elizabeth stała rzeczywiście przy drzwiach i uśmiechała się do Tony’ego kiwając na niego palcem. Sala restauracyjna była załamana pod kątem prostym, w kształcie litery L, a sierżant został za załamaniem i nie mógł widzieć dziewczyny. Siedział ociężale przy swoim stoliku i z melancholijną miną żuł kawałek chleba.

– Przepraszam – powiedział Tony, rad z wymówki, która mu pozwalała umknąć od stołu. – Za chwilę wrócę.

– Jeżeli o mnie chodzi, możesz się nie spieszyć. Nie odpłyniemy, aż się zmieni wiatr.

Tony przeszedł przez salę w kierunku drzwi. Kiedy się zbliżył, Elizabeth zachichotała cicho i wciągnęła go do ciasnego korytarza.

– Masz ochotę ze mną pohulać? – spytała.

– A co z sierżantem?

– Och, on ma przepustkę tylko do jedenastej. – Machnęła ręką beztrosko. – Możesz się odczepić od taty?

– Choćby mnie to miało życie kosztować! – odrzekł ponuro.

Elizabeth znowu zachichotała.

– Fatrowie to ciężka trucizna, prawda?

– Ciężka trucizna – zgodził się Tony.

– Chociaż twój wygląda dosyć wdechowo. W tym mundurze…

– Tak, wdechowo…

– Pójdziemy do „Village”? – zapytała Elizabeth.

– Okej.

– W barze numer jeden, jedenasta piętnaście. Będziemy dzisiaj oblewać.

– Co oblewać?

– To, że jesteśmy cywile, ty i ja – odpowiedziała z uśmiechem i wypchnęła go z powrotem na salę. – A teraz szoruj do taty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x