Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Płacze – pomyślała z ogromną ulgą. – Jest jeszcze nadzieja. On płacze!”

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

Jechali w milczeniu, w blasku stojącego w zenicie słońca, małym, czarnym samochodem Tony’ego, mogącym pomieścić nie więcej niż dwie osoby. Dach był spuszczony i nawet gdyby mieli ochotę rozmawiać, wiatr uderzający gwałtownie w ich twarze nie pozwoliłby na to. Tony prowadził samochód nieostrożnie i z nadmierną szybkością. Gdy przejeżdżali obok starych zagród wiejskich, zbudowanych z kamienia, kury zmykały przed nimi drogą, a w miasteczkach, które mijali, ludzie patrzyli na nich z wyrzutem, mając im za złe, że są Amerykanami i że jeżdżą tak szybko. Łaciate krowy pasły się na zielonych łąkach, szosa wiła się ujęta na długich odcinkach we wdzięczny nawias wyniosłych topoli, które powtarzały odgłos mknącego samochodu szumiącym, opętanym rytmem, niby odległe, podniecające bicie w bęben owinięty suknem.

Lucy miała ochotę powiedzieć, że nie potrzebują się śpieszyć. Wiatr przeszkadzał jej, zawiązała sobie szalik na głowie, czuła się już za stara na taki samochód i na taką wariacką jazdę. Nie ma się po co śpieszyć. On już tam leży od jedenastu lat, więc może poczekać jeszcze godzinę dłużej.

Mijali rodziny biwakujące przy drodze. Ludzie siedzieli na krzesełkach wokół składanych stolików nakrytych serwetą, na których ustawione były butelki z winem i małe wazoniki z kwiatami, obok długich, wąskich bułek. Od czasu do czasu przejeżdżali przez wioski zsieczone pociskami, widzieli sterczące ruiny domów, zwietrzałe na słocie i złagodniałe, jak gdyby stały tutaj od setek lat. Lucy usiłowała sobie wyobrazić, jak wyglądały domy, zanim je dosięgły pociski, i co się musiało wtedy dziać, wtedy, w samym tym momencie. Dym, odłamki kamieni wylatują w powietrze, ludzie krzyczą do siebie spod walących się murów. Nie, nie umiała sobie tego wyobrazić. Ruiny wydawały się takie odwieczne, pełne spokoju, wycieczkowicze ze swoim winem, goździkami i serwet-

kami na składanych stolikach wyglądali tak, jakby nie zmarnowało im się ani jedno lato. „Gdzie ja byłam – rozmyślała Lucy – kiedy ta dzwonnica runęła i zamieniła się w kupę gruzu? Szykowałam lunch u siebie w domu, o trzy tysiące mil stąd. Przechodziłam właśnie przez kuchnię wyłożoną czyściutko linoleum, żeby wziąć elektryczny piecyk do grzanek, otwierałam lodówkę, żeby wyjąć dwa pomidory i garnuszek z sosem majonezowym.”

Spojrzała z boku na syna. Jego twarz pozbawiona była wszelkiego wyrazu, oczy miał utkwione w szosie. Nie zwracał najmniejszej uwagi na wycieczkowiczów ani na ślady wojny. „Ci, co mieszkają w Europie – pomyślała musieli się chyba przyzwyczaić do ruin.”

Czuła się bardzo zmęczona. Bolało ją czoło od nieustannych uderzeń wiatru, ociężałe powieki same opadały na oczy. Żołądek zdawał się zaciśnięty w kłębek, górna krawędź pasa wrzynała się w ciało, a na wąskim, skórzanym siedzeniu samochodu trudno było tak się obrócić, aby znaleźć ulgę. Od czasu do czasu czuła w gardle mdlący, niemiły smak wywołany znużeniem, a kiedy spoglądała na Tony’ego, jego głowa rozpływała się w niewyraźnej mgle nad kierownicą.

„Powinnam coś powiedzieć – myślała z wysiłkiem. – Coś takiego, żeby przestał być obcym człowiekiem, żeby znowu był moim synem. Ale jestem zanadto zmęczona, nie mogę nic wymyślić.”

Zamknęła oczy i zapadła w drzemkę. Jechali szybko wśród świeżej zieleni pól i zwietrzałych ruin.

„No, więc tak – przeżuwał Tony ciągle tę samą myśl. – No, więc tak. W końcu przyjechała. Jak się ma matkę, to chyba byłoby zbytnim optymizmem spodziewać się, że ona już się nigdy nie zjawi.”

Spojrzał na nią przelotnie. „Śpi sobie w najlepsze – pomyślał. – Przetrawia rozkosznie dzisiejsze wzruszenia, z całym spokojem karmi się śmiercią, pojednaniem, łzami i winą. Wciąż jeszcze ładna, nawet w tym szaliku na głowie i w ostrym świetle. Ile może mieć lat? Pięćdziesiąt trzy, może pięćdziesiąt cztery? Wciąż jeszcze ten nieuchwytny wyraz erotycznej zachęty, którego nie potrafiłem rozpoznać jako chłopiec, ale teraz, kiedy poznałem tyle innych kobiet, teraz, patrząc na nią wstecz z perspektywy czasu, rozpoznaję go doskonale. Wciąż jeszcze krzepka, proste ramiona, kształtne piersi, cera bez zmarszczek i te przeklęte, podłużne, szare, orientalne oczy. Jak długo tu pozostanie? Kiedy ma zamiar wracać? Za tydzień, dwa? Wystarczy, żeby mi zatruć życie i żeby wypróbować swoje wdzięki na Francuzach, dla których kobieta koło pięćdziesiątki, zwłaszcza z takim wyglądem jak ona, może być jeszcze interesującą zwierzyną. Wystarczy, żeby otworzyć stare rany, wywołać z zapomnienia widmo nieszczęścia, domagać się rodzinnych uczuć, odwiedzać groby, wylewać łzy, zakłócać spokój, poflirtować w nieznanym języku i pokosztować zagranicznych łóżek…

Usiedliśmy przy grobie ojca, letni wietrzyk szemrzący nad krzyżami opowiadał nam o tym, co się tu działo. Zatrzymaliśmy nasz otwarty samochód w tym miejscu, gdzie dosięgła go kula, i wspominaliśmy, jaki był z niego dureń. Sezon turystyczny w pełni, po całej Europie Mamy z Maminymi Synkami zwiedzają co ciekawsze zabytki. Po lewej ręce widzimy Mont Saint Michel. Po prawej proszę zwrócić uwagę na zniszczenia. A tam, na ukos, w pobliżu bardzo interesującego kościoła normandzkiego z czternastego wieku, który niestety ucierpiał od bomb w czasie nalotu, widzimy rów, do którego stoczył się szanowny Tatuś, kiedy dostał serię z karabinu maszynowego. Tatuś wierzył niezachwianie w Konwencję Genewską, a któż mógł wiedzieć więcej niż on o konwencjach?

Oto Maminy Synek przy kierownicy. Samochód jest bez zarzutu, mimo że niedrogi, i fotografowie, którzy chcą zdobyć zdjęcia z wakacyjnych wycieczek, bardzo często biorą go na obiektyw. W razie czego, nadaje się na pogrzeby, jeżeli rzeczywisty pochówek odbył się w dostatecznie odległej przeszłości. Wyraz twarzy Maminego Synka jest także bez zarzutu, ale, w przeciwieństwie do samochodu, kosztował go dosyć drogo.”

Lucy otworzyła oczy.

– Dojeżdżamy już? – zapytała.

– Jeszcze ze dwie godziny. Możesz spokojnie spać dalej.

Na pół śpiąc spróbowała się do niego uśmiechnąć, po czym znowu powieki opadły jej na oczy. Tony po raz drugi spojrzał na nią przelotnie i z powrotem wpatrzył się w szosę. Była wąska, pośrodku wypukła i wielokrotnie, niedbale naprawiana, tak że samochód co chwila podskakiwał trafiając kołami na łatane miejsca. W powietrzu wisiał zapach smoły, która świeciła lepko na krawędziach nawierzchni, topiąc się w słonecznym upale.

„Jak by to było łatwo… – rozmyślał Tony podnosząc chwilami wzrok na falujące, rozgrzane powietrze nad szosą. – Jak by to było łatwo jeszcze troszeczkę zwiększyć szybkość, przekręcić raz kie równicę i rąbnąć prosto w drzewo przy drodze. Jak łatwo! Raz na zawsze!”

Usta wykrzywiły mu się w niedobrym uśmiechu na myśl o matce śpiącej przy nim tak ufnie. „To by była dla niej nauczka – zadrwił w duchu – żeby się nie umawiać na wycieczki z obcymi mężczyznami.” Zapatrzył się w fale gorącego powietrza widoczne nad każdym, nawet nieznacznym wzniesieniem szosy, rozedrgane i płynne, znikające jak mgła, gdy samochód zbliżał się do wzniesienia.

„Mogiła czeka – snuł dalej swoje dziwaczne rozmyślania. – Teatr śmierci znajduje się o dwie godziny drogi małym, otwartym samochodem. Tutaj zabili mi ojca… Czy aby naprawdę tutaj? Może został zabity o wiele wcześniej, zanim doszedł do skrzyżowania tych dróg, może na innym kontynencie? Tyiko że morderstwa dokonano po cichu i nikt z uczestników tej sceny, nie wyłączając ofiary, nie przyznawał się długo, bardzo długo. To wcale nie taka prosta sprawa, jak by się zdawało – ustalić datę i miejsce śmierci ojca.”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x