Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z oczami utkwionymi przed siebie, w drogę, która wywijała się spod kół, Tony rozmyślał o swoim ostatnim spotkaniu z ojcem.

Miał wtedy dwadzieścia Jat, spotkali się w Nowym Jorku i rozpoczęli wieczór od jakiegoś baru w pobliżu Madison Avenue. Ojciec stał ze szklaneczką w ręku. Wyglądał młodo i bardzo marsowo w mundurze, na którym widniała wstążeczka z pierwszej wojny światowej.

Była mniej więcej siódma godzina, sala pełna po brzegi, mnóstwo mundurów i eleganckie kobiety w futrach, jak się zdawało – bardzo zadowolone z wojny. Na dworze ziąb i deszcz. Ludzie wpadali do baru zacierając zmarznięte dłonie, cieszyli się hałaśliwie, że nareszcie są w ciepłym lokalu, że jest wojna, że za chwilę się czegoś napiją. W rogu sali wynajęty muzyk grał na pianinie piosenki z Oklahomy. „Nie żyje biedny Jud…” – przyśpiewywał cicho do wtóru muzyce.

Godzinkę przedtem 01iver zatelefonował do Tony’ego, do jego uczelni. Wydawał się w wesołym usposobieniu i trochę tajemniczym tonem powiedział:

– Wiesz co, Tony, rzuć wszystko do diabła i przyjeżdżaj tutaj, zjesz obiad ze swoim starym. Może drugi raz nie będziesz miał już takiej okazji.

Tony wcale nie wiedział, że ojciec przebywał w pobliżu Nowego Jorku. Według ostatnich wiadomości, jakie otrzymał od niego, O1iver był gdzieś na Południu. Odkąd miał przydział do Drugiego Wydziału (bo w lotnictwie proponowano mu tylko siedzenie przy biurku w Waszyngtonie), Oliver przez dwa lata tłuki się, nie bardzo wiadomo po co, po różnych obozach szkoleniowych, od czasu do czasu, bez uprzedzenia, zjawiał się na przepustkę w Nowym Jorku, spotykali się parę razy na obiedzie, po czym znów znikał udając się w jakieś nowe miejsce. Tony, jeśli się nad tym w ogóle zastanawiał, był przekonany, że ojciec nie wydostanie się nigdy poza granice Stanów i będzie świętował dzień zawieszenia broni po głupiemu, bezsensownie, w jakimś kasynie oficerskim w Karolinie albo w pociągu wojskowym sunącym powolutku w stronę Środkowego Zachodu.

Kiedy odnalazł go w barze, uścisnęli sobie jak zwykle dłonie. Uścisk OIivera był przesadnie krzepki, jak gdyby w tym okresie usiłował niemal bezwiednie przy każdej okazji dowieść ludziom, że mundur uczynił go młodszym i silniejszym, niż mógł się wydawać z wyglądu. Zeszczuplał trochę w wojsku i pas leżał zupełnie płasko na jego brzuchu. Ciemne, przyprószone siwizną włosy miał krótko ostrzyżone. Z daleka, z twarzą ogorzałą na słońcu i wietrze, z bujnymi, mocnymi włosami i płaskim brzuchem opiętym w elegancki mundur, przypominał rysunki oficerów wyższego stopnia, zapełniające działy ogłoszeń w ilustrowanych czasopismach. Nie był jednak oficerem wyższego stopnia. Miał na mundurze listki majora (od czasu zgłoszenia się do wojska tylko raz awansował), a gdyby ktoś podszedł do niego blisko, zobaczyłby szare worki pod oczami i same oczy, niezdrowe, z pożółkłymi białkami, spoglądające z wyrazem nerwowego napięcia, tak charakterystycznym dla ludzi, którzy z próżności nie noszą okularów lub którzy boją się przyznać swoim przełożonym, że ich wzrok nie jest już tak bystry, jak być powinien. Również tylko z daleka wydawało się, że twarz 01ivera zeszczuplała wskutek zdrowszych warunków życia, z bliska widać było, że jest ściągnięta i wychudzona, a cera pod opalenizną ma jakiś ziemisty ton zmęczenia.

Uścisnął rękę syna z wesołym uśmiechem.

– Jak się masz – powiedział. – Cieszę się, że cię widzę. Czego się napijesz?

Tony miał ochotę odmówić, nie lubił bowiem alkoholu, pomyślał jednak, że skoro sam nie ma na sobie munduru, to przynajmniej powinien się napić z wojakiem. Spojrzał na szklaneczkę, którą 01iver trzymał w ręku.

– A ty co pijesz? – zapytał.

Bourbon. Dobra, stara bourbonka z Kentucky. Mają tutaj na składzie.

– Bourbon – rzucił Tony w stronę barmana.

– To ich najlepszy trunek – zachwalał 01iver machając przyjaźnie ręką barmanowi.

Tony doszedł do wniosku, że ojciec musiał wystartować już jakiś czas temu.

– Słucham pana – powiedział barman.

– Wspaniale wyglądasz, synu – entuzjazmował się 01iver. – Po prostu wspaniale.

– Dobrze się czuję – rzekł Tony krzywiąc się lekko na słowo „synu”.

Zanim 01iver poszedł do wojska, zawsze mówił do niego po imieniu. Tony zastanawiał się, jakie to tajemnicze względy wojskowe mogły spowodować tę zmianę.

– Trochę – za szczupły – oceniał go 01iver obiektywnie. – Trochę za blady. Nie wydaje mi się, żebyś używał ruchu.

– Czuję się dobrze – powtórzył Tony zasłaniając się tym stwierdzeniem.

– Nie uwierzysz, ilu ochotników odrzucają codziennie. Młodych chłopców. Zdawałoby się, że powinni im bez mrugnięcia dać kategorię A. Tymczasem cała kolekcja dolegliwości. Tak, to jest to życie w mieście, za dużo wygód, białe bułeczki, brak pracy fizycznej.

– Nawet gdybym był zbudowany jak Joe Louis, i tak by mnie odrzucili – powiedział spokojnie Tony, żeby raz się odczepić od tego tematu.

– Ależ, oczywiście, oczywiście – przyznał skwapliwie Oliver. – Wcale nie o tobie mówiłem. Tylko tak, ogólnie. Nie o specjalnych przypadkach. Bywają przecież pozostałości różnych nieszczęśliwych wypadków i tym podobne sprawy.

Zdawał się bardzo zakłopotany, toteż Tony powitał z ulgą whisky, którą barman postawił przed nim na ladzie, pozwalało to bowiem zmienić temat rozmowy. Podniósł w górę szklaneczkę,’

– Za zwycięstwo – rzekł uroczyście 01iver.

Tony wolałby wprawdzie, aby ojciec znalazł jakiś inny pretekst do wypicia whisky, ale stuknął się z nim szklaneczką. Całe otoczenie wydawało mu się trochę melodramatyczne – przyćmione, miękkie światło w barze, on sam w cywilnym ubraniu, ładne kobiety w ładnych sukniach i ten muzyk przy fortepianie.

– Słyszałem o jednej knajpie z befsztykami – oznajmił Oliver. – W Trzeciej Alei. Trochę tam pachnie czarnym rynkiem. – Uśmiechnął się porozumiewawczo. – Ale co, u diabła? Dla wojska musi być wszystko, co najlepsze. Tam, dokąd się wybieram, będzie cholernie mało befsztyków.

– Jedziesz do Europy? – zapytał Tony.

Oliver rozejrzał się ostrożnie.

– Nie mówię ani tak, ani nie. – Klepnął Tony’ego po ramieniu i roześmiał się głośno. – W każdym razie mogę ci coś poradzić. Przyjrzyj się dobrze twojemu staremu. Dużo, dużo czasu upłynie, zanim go znowu zobaczysz.

„On przecież nie był taki – myślał Tony z niechęcią. – Mogłem być wtedy smarkaty, ale to niemożliwe, żebym się tak mylił.”

– Może to się niedługo skończy – powiedział głośno.

– Nie bujaj sam siebie, synu. – Oliver przysunął się bliżej i zaczął mówić szeptem. W jego oddechu czuć było whisky, którą pił całe popołudnie. – To będzie długa, bardzo długa zabawa, mój synu. Gdybyś mógł widzieć to, co ja widziałem. Gdybyś wiedział coś o tych sprawach… – Pokiwał głową z miną Kasandry, z chorobliwą satysfakcją prywatnego właściciela poufnych informacji o czasie trwania wojny i o nieszczęściach, jakie ona przyniesie. – Barman! – zawołał. – Jeszcze dwa razy bourbon.

– Tylko raz – zwrócił się Tony do barmana. – Ja jeszcze pomarudzę przy tej porcji.

– Za moich studenckich czasów – oświadczył Oliver – odmawiało się picia tylko wtedy, kiedy człowiek już leżał pod stołem.

– Mam jutro masę roboty.

– Naturalnie, naturalnie. – 01iver nerwowym ruchem ręki otarł usta, jak gdyby nagle zorientował się, że zalatuje od niego whisky. – Ja tak tylko żartuję. Cieszę się, że myślisz poważnie. Naprawdę. Zaczynam uważać, że może, pomimo wszystkich błędów, nie wywiązałem się jednak najgorzej z ojcowskich obowiązków. Tylu chłopców w dzisiejszych czasach… – Zająknął się spostrzegłszy, że Tony spuścił głowę i bawi się swoją szklaneczką. – Chciałem powiedzieć, że cholernie dużo chłopców w dzisiejszych czasach… No, że wszyscy oni myślą tylko o piciu, o kopaniu piłki i o tym, żeby się zabawić. A przyszłość? Niech diabli wezmą przyszłość.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x