Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zostawimy to wszystko, posprzątam później.

Poszła na górę do sypialni, nie oglądając się za siebie. Położyła się i zapadła w drzemkę. Męczyły ją niespokojne sny, jakieś drzwi otwierały się w tych snach i zamykały, słyszała czyjeś kroki w mrocznym, odległym korytarzu, a potem przygłuszone stuknięcie, jak gdyby gdzieś daleko zatrzasnęły się drzwi.

Obudziła się wcale nie wypoczęta, zeszła na dół do saloniku i nie zdziwiła się spostrzegłszy kopertę na stole z książkami. Wzięła ją do ręki, wyjęła ze środka kartkę i wciąż bez najmniejszego zdziwienia przeczytała list od Tony’ego, który powiadamiał ją, że jego zdaniem będzie lepiej, jeśli wróci zaraz do szkoły.

„Gardzę Tobą za krzywdę, którą wyrządziłaś ojcu – pisał chłopak – i za to, co z niego zrobiłaś. Nie chcę go już więcej widzieć w tym domu razem z Tobą i z tymi nowymi przyjaciółmi, na jakich go skazałaś.”

Na końcu listu były jakieś słowa mocno poprzekreślane i w pierwszej chwili Lucy nie pomyślała o tym, aby spróbować je odczytać. Siedziała z listem w ręku o szarym listopadowym zmierzchu, znużona, przytłoczona ciężarem przypadkowości i klęski.

Po jakimś czasie zapaliła lampkę i wpatrzyła się uważnie w przekreślone słowa na końcu listu. Przysunęła się z kartką bliżej światła i zaczęła odcyfrowywać literę po literze, aż w końcu po paru minutach odczytała to, co Tony napisał.

„Nie chcę Cię znać” – to były te słowa. Zdziwiła się, dlaczego zadał sobie trud przekreślenia ich.

ROZDZIAŁ SZESNASTY

Następnym razem zobaczyła go dopiero w Paryżu, w barze zasnutym dymem z papierosów. Za jej plecami Murzyn wygrywał na pianinie i” śpiewał rozlewnym, harlemskim akcentem piosenkę Le piano des pawres. Amerykański student przytrzymywał jej rękę na stoliku zastawionym kuflami z piwem.

Ileż to lat upłynęło od ponurego zmierzchu w owym listopadzie do chwili, kiedy właściciel paryskiego baru powiedział: „Jeśli można radzić, madame, proszę najpierw zatelefonować. Pan Crown ma żonę. Piękną, uroczą żonę”? Szesnaście lat. I do tego wygrana wojna, dla niej przegrana. Oliver zginął. Ona starzeje się i pogodziła się z tym albo prawie że się pogodziła. Wszystko zostało naprawione, prawie naprawione. Wszystko przemyślane na nowo. Cierpienie i śmierć osnuły się mgłą przyzwyczajenia, zatarły się w pamięci i na pozór nie mogły już stać się źródłem nowego bólu.

Tej nocy bardzo niewiele spała w wysokim, staroświeckim pokoju hotelowym. Szerokie i ciężkie łoże przyciśnięte było do ściany ogromną szafą z ciemnego drzewa, której drzwi nie domykały się i od czasu do czasu skrzypiały w ciemności cicho, ostrzegawczo, poruszane podmuchem wślizgującym się przez szparę pomiędzy metalową żaluzją i futryną okna.

Leżąc wsłuchiwała się w tajemniczą skargę skrzypiącej szafy, chwiała się na krawędzi snu i odmieniała po dziesięć razy swoje plany. Postanawiała, że wyjedzie nazajutrz rano, postanawiała, że pójdzie pod adres, który jej dał właściciel baru, postanawiała zachowywać się tak, jakby wcale nie spotkała Tony’ego, i zgodnie z poprzednim planem poświęcić jutrzejszy dzień na zwiedzanie Wersalu i Luwru oraz na spacer nad Sekwaną. Postanawiała wyskoczyć natychmiast z łóżka i zatelefonować do niego, i powiedzieć mu… co mu powiedzieć? „Tu mówi twoja matka. Czy jeszcze mnie nienawidzisz?” Albo może: „Przed paru godzinami wstąpiłam do nocnego lokalu i zgadnij, kogo tam widziałam przy barze?”

Usnęła rozmyślając o jego twarzy, tak bardzo podobnej do innej twarzy, martwej już i prawie zapomnianej, rozmyślając o szczupłej, dziecinnej twarzyczce, z której ta twarz wyrosła, o delikatnej skórze i szarych, cętkowanych tęczówkach, tak bardzo przypominających jej własne.

Wcześniej, bo niewiele po ósmej godzinie rano, obudził ją dolatujący z ulicy hałas samochodów, motocykli i wozów ciężarowych. Przez chwilę leżała bez ruchu nasłuchując tych niemiłych odgłosów. Pamięć jej była jeszcze uśpiona, ale miała świadomość, że coś się zmieniło. Już nie czuła się jak turystka w Paryżu, lecz jak cierpiąca ofiara w obcym, zaciemnionym pokoju.

Nagle zbudziła się i pamięć. Lucy zrozumiała, skąd się w niej nagle wzięło to uczucie. Zmusiła się do wstania, spojrzała na zegarek. Z żalem pomyślała; że gdyby obudziła się później, mogłaby sobie powiedzieć, że już za późno, że już na pewno nie zastanie go w domu, że wyszedł do pracy.

Wykąpała się w chłodnej wodzie, aby się prędzej otrząsnąć z resztek snu, i zaczęła się ubierać pośpiesznie, bez zastanowienia, spoglądając od czasu do czasu na zegarek, jakby się bała spóźnić na pociąg. Zanim wyszła z pokoju, rzuciła okiem na swoje odbicie w lustrze. Przyglądała się sobie z zaciekawieniem, myśląc o tym, jaką on ją zobaczy przy spotkaniu. Bez cienia chełpliwości stwierdziła, że nawet w dziennym świetle, nawet po nocy spędzonej niemal bezsennie, nie wygląda tak źle. Oczy ma błyszczące, skórę gładką, a ponieważ jest opalona, nie potrzebuje żadnego makijażu, prócz odrobiny pomadki na usta. Ciemnoblond włosy ładnie wyglądają poprzetykane jaśniejszymi pasmami, spłowiałymi od słońca.

Włożyła kapelusz i już miała wyjść, lecz nagle zatrzymała się, zdjęła go z głowy i rzuciła na łóżko. Na ogół chodziła bez kapelusza, wyjątek stanowiły oficjalne okazje, a z tego spotkania nie chciała robić oficjalnej okazji. Zdenerwowana, jeszcze raz przeczesała włosy szczotką, po czym pod wpływem nagłego impulsu podeszła do otwartej walizki stojącej na stołku, sięgnęła do kieszeni po wewnętrznej stronie wieka i wyciągnęła zmiętą, podniszczoną kopertę. Ostrożnie włożyła ją do torebki i wyszła.

Na dole przywołała taksówkę i zaledwie dwa razy powtórzyła adres, a szofer już ją zrozumiał. Usadowiła się na tylnym siedzeniu i gdy samochód ruszył wzdłuż cienistej, wysadzanej drzewami ulicy, doznała przez chwilę czegoś w rodzaju uczucia triumfu. „Może to omen – pomyślała. – Może dzisiaj potrafię się porozumieć z wszystkimi?”

Taksówka wiozła ją szybko przez nieznane ulice, Lucy podskakiwała na twardych sprężynach i nie wiedziała właściwie, co chce powiedzieć swojemu synowi. Trudno jej było nawet uprzytomnić sobie, dlaczego chce się z nim widzieć i czego się spodziewa po tej wizycie. Wiedziała tylko, że musi to zrobić. Tak jak we śnie otwiera się drzwi do drugiego, ciemnego korytarza i wie się, że z jakiegoś powodu, który nigdy nie będzie wyjaśniony, trzeba koniecznie, zanim sen się skończy, dojść do samego końca korytarza.

Taksówka zatrzymała się przed domem czynszowym, Lucy wysiadła i zapłaciła szoferowi usiłując zapanować nad lekkim drżeniem rąk. Nie wchodziła jeszcze do bramy, lecz przyglądała się domowi od zewnątrz. Był zbudowany z nijakiego, szarego kamienia, dosyć odrapany i zniszczony przez słotę, ot, jeden z tych domów, które same w sobie mają bardzo niewiele piękna, ale jakimś sposobem wraz z sąsiednimi, podobnymi domami tworzą w Paryżu miłe, skromne ulice, składające się razem na miasto.

U nas – pomyślała Lucy – gdyby ktoś mieszkał w takim domu, starałby się przenieść jak najprędzej do innej dzielnicy.”

Weszła do bramy i powiedziała bardzo wyraźnie do tłustej, jasnowłosej konsjerżki:

Monsiew Crown, s’il vous plait?

Troisieme a gauche - odparła konsjerżka lustrując nieznajomą ostrym, podejrzliwym spojrzeniem.

Lucy przetłumaczyła sobie uważnie jej słowa na angielski i przycisnęła w windzie guzik na trzecie piętro. W klatce schodowej było ciemno, toteż długo szukała po omacku, zanim trafiła na dzwonek przy drzwiach, na lewo od windy. Słyszała, jak dzwonek dźwięczy w mieszkaniu, a z jakiegoś innego mieszkania w tym samym domu dochodziło stłumione huczenie odkurzacza, uparte i drażniące.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.