Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nikt nie otwierał, więc Lucy zadzwoniła jeszcze raz. Budziła się w niej nadzieja, zmieszana z wyrzutami sumienia, że może nie ma nikogo w domu, może będzie mogła zejść ciemnymi schodami, wyjść na ulicę i uciec od tego domu, może nie będzie musiała spojrzeć w oczy synowi. Już miała odejść, kiedy usłyszała zbliżające się kroki i drzwi się otworzyły.

Przed nią stała młoda kobieta w różowym szlafroczku, drobna, z krótkimi, ciemnymi włosami, rozświetlonymi blaskiem słońca, wpadającym do hallu z głębi mieszkania. Lucy nie widziała wyraźnie jej twarzy, tylko szczupła sylwetka rysowała się ostro na jasnym tle.

– Pani Crown? – zapytała.

– Tak – odparła młoda kobieta stojąc w szeroko otwartych drzwiach.

– Czy pan Crown jest w domu?

– Nie. – Przechyliła w bok głowę, jak gdyby chciała się lepiej przyjrzeć obcemu gościowi.

– A kiedy wróci? – pytała dalej Lucy.

– Nie wiem. – Głos młodej kobiety był teraz chłodny i nieżyczliwy. – Nie wiem, kiedy wróci. A co mam powtórzyć? Kto chciał się z nim widzieć?

– Nazywam się Crown – rzekła Lucy czując, że to brzmi śmiesznie. – Jestem jego matką.

Przez chwilę stały obie w milczeniu i przyglądały się sobie. Wtem młodsza roześmiała się.

– Proszę wejść – powiedziała ujmując Lucy za rękę. – Najwyższy czas, żebyśmy się wreszcie poznały.

Zaprowadziła Lucy przez przedpokój do saloniku. Panował tu nieład, na niskim stoliku przy tapczanie stała taca, a na tacy – nie dopita filiżanka kawy, tlący się papieros i numer „Tribune” w kontynentalnym wydaniu, otwarty na wstępnym artykule.

– A więc, witam panią w Paryżu – rzekła z leciutkim uśmiechem młodsza pani Crown.

Trudno było poznać, czy w tych słowach i w uśmiechu, który im towarzyszył, była ukryta drwina, czy też nie. Lucy znalazła się na obcym, niepewnym gruncie, toteż stała w wyczekującej pozie, ostrożna i skrępowana.

– Myślę, że przede wszystkim powinnam się przedstawić – mówiła dalej pani domu, patrząc otwarcie na Lucy. – A może pani wie, jak ja się nazywam?

– Nie, niestety nie…

– Dora. A ja znam pani imię. Może pani usiądzie. Pozwoli pani filiżankę kawy?

– Jeżeli nie ma Tony’ego… – broniła się Lucy niepewnie. – Nie chciałabym przeszkadzać tak wcześnie rano.

– Nie mam nic lepszego do roboty o tej porze – odparła Dora. – Pójdę tylko po drugą filiżankę.

Wyszła z pokoju lekkim krokiem, zbierając połami różowego szlafroczka promienie słońca wpadające przez otwarte okna. Pokój ten pamiętał lepsze czasy. Dawno nie malowane ściany

były już przybrudzone, a dywan przeświecał wytartymi plamami. Wszystko tu pachniało wynajętymi meblami w niezbyt dobrym stanie i prowizoryczną egzystencją ludzi nie dbających o jutro. Jedynie dwa duże, efektowne obrazy zawieszone na ścianie – abstrakcyjne i pełne niepokoju – świadczyły o osobistym smaku właściciela.

„Muszą być w biedzie – pomyślała Lucy. – Ale gdzie się podziały wszystkie pieniądze?”

Dora wróciła z filiżanką. Podczas gdy nalewała kawę, Lucy obserwowała ją spod oka. Była bardzo młoda, miała głęboko osadzone, czarne oczy i gęste, ciemne włosy odczesane z czoła z surową, lecz pociągającą prostotą. Matowa bladość jej trójkątnej twarzyczki podkreślała niepokojąco zmysłowy wyraz dużych i pełnych ust. Z papierosem przyklejonym do warg Dora pochylała się nad niskim stolikiem i mrużąc lekko oczy nalewała kawę. Twarz jej wydawała się naznaczona trwałym piętnem rezygnacji i zniechęcenia.

„Może to taki fason w tym roku dla młodych małżeństw? – myślała Lucy biorąc z jej rąk filiżankę. – Może zdecydowali, że w tym roku trzeba mieć minę niezadowoloną?”

– No, nareszcie – rzekła Dora siadając naprzeciw Lucy. – Jaka szkoda, że nie ma Tony’ego, żeby robić honory domu.

– Tak wcześnie wyszedł?

– Nie – odparła bezbarwnym głosem. – Jeszcze nie wrócił.

– Ma nocną pracę? – zapytała Lucy zmieszana.

– Nie.

– Bo ja… Bo ja widziałam go o drugiej w nocy, w pewnym barze… – Urwała zakłopotana.

– Tak? – Dora nie sprawiała wrażenia zainteresowanej. – I jakież było powitanie?

– Nie rozmawiałam z nim. Kiedy wyszedł z baru poprosiłam właściciela o adres.

– Był sam? – Dora przechyliła w tył głowę, by wypić resztkę kawy z filiżanki.

– Tak, sam.

– Coś podobnego! – Głos Dory był w dalszym ciągu bezbarwny i martwy.

– Przepraszam – rzekła Lucy. – Nie chcę się mieszać w… Lepiej już sobie pójdę. Jak wróci, to proszę mu powiedzieć, że jestem w Paryżu. Zostawię mój numer telefonu w hotelu i jeżeli zechce…

– Ależ nie, proszę nie odchodzić – nalegała żona Tony’ego. -

To nie jest żadne mieszanie się w nasze sprawy. Powinien wrócić lada chwila. Albo… lada tydzień – dodała śmiejąc się cierpko. – Nie, wcale nie jest tak źle, jak pani przypuszcza. W każdym razie, lubię sobie wmawiać, że nie jest tak źle, jak się ludziom wydaje. Tony ma w pobliżu pracownię i czasami, kiedy ma dużo roboty albo kiedy już nie może dłużej znieść domowych rozkoszy, zagrzebuje się w swojej norze. Ale jeżeli pani go widziała w barze o drugiej nad ranem, to chyba tej nocy tak ciężko nie pracował.

– Ma pracownię? – zdziwiła się Lucy. – A co on tam robi?

– Jak to, pani nie wie? – Dora wydawała się również zdziwiona.

– Nie. Ostatni raz odezwał się do mnie w czasie wojny, kiedy go zawiadomiłam o tym, że ojciec poległ. Zatelegrafował mi wtedy, że nie ma zamiaru przyjechać na uroczystości żałobne.

– To zupełnie podobne do niego – zauważyła Dora z wyrazem rozbawienia. – Nie znosi wszelkich ceremonii. Gdyby nasz ślub trwał pięć minut dłużej, na pewno umknąłby od ołtarza jak rączy jeleń. – Umilkła, zapaliła nowego papierosa krzywiąc się przy tym trochę i wpatrzyła się w sufit nad głową Lucy, jak gdyby przywoływała wspomnienie dnia swojego ślubu. – Przypuszczam, że pani nie wiedziała także i o tym, że jest żonaty?

– Nie wiedziałam.

– Tak, jest żonaty – powiedziała powoli. – Za swoje grzechy. Na razie jest żonaty. Przy tym kupnie nie dają żadnej gwarancji. – Zaśmiała się krótkim, urywanym śmiechem.

„Nie jest taka oschła, jak by się chciała wydać – pomyślała Lucy przyglądając się bladej młodzieńczej twarzyczce, ściągniętej wyrazem goryczy. – Może i to jest tylko moda. Albo nauczyła się nosić taką maskę, żeby wytrzymać ze swoim mężem.”

– Chce pani wiedzieć, co on robi w pracowni? – podjęła Dora. – Jest karykaturzystą. Rysuje zabawne ilustracje do czasopism. Tego pani także nie wiedziała?

– Nie – odpowiedziała Lucy. Wydawało jej się nieprawdopodobne, aby jej syn wybrał taki zawód. Słowo „karykaturzysta” kojarzyło się naiwnie w jej myślach z wyobrażeniem klownów, aktorów farsowych w śmiesznych kapeluszach i nieskomplikowanych, lekkomyślnych młodzieńców. W ciągu tej krótkiej chwili, kiedy przyglądała się Tony’emu w tej nocy, nic podobnego nie przyszło jej na myśl. Jako chłopiec był także dosyć poważny. -

Co prawda – dodała głośno – miał zwyczaj bazgrać na swoich szkolnych książkach małe rysuneczki. Ale nie było w tym nic wybitnego.

– Myślę, że musiał zrobić postępy od tego czasu – zauważyła Dora. – W każdym razie postępy w tym kierunku…

– Ale nigdy nie spotkałam jego nazwiska.

– Nie podpisuje tych rysunków swoim nazwiskiem. Mam wrażenie, że się ich wstydzi. Gdyby mógł robić cokolwiek innego, rzuciłby rysowanie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x