Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Matka i siostry, stojąc w drzwiach, patrzyły, jak ojciec namydlą mu policzki, ale kiedy wziął brzytwę i przejechał nią kilka razy po swojej dłoni, matka poklepała dziewczynki po plecach i powiedziała: – To nie jest miejsce dla nas, panienek. To sprawa mężczyzn naszego rodu.

Uśmiechała się wówczas, ale był to dziwny uśmiech, jakiego 01iver nigdy przedtem nie widział na twarzy matki. Stanowczym gestem wyprowadziła dziewczynki i zamknęła za sobą drzwi, zanim ojciec zdążył po raz pierwszy dotknąć brzytwą policzka O1ivera. Kiedy drzwi się zamknęły, ojciec przez długą chwilę wpatrywał się w niego poważnie, w milczeniu. Potem zaśmiał się i ująwszy Olivera jedną ręką za brodę, zaczął go golić – szybko, dokładnie i pewnie. Oliver pamiętał jeszcze dotknięcie ojcowskich palców na szczęce, stanowcze, silne, łagodne i – jak zrozumiał o wiele później, już po śmierci ojca – pełne miłości i żalu.

Dotykając ręką podbródka swojego syna i zdając sobie sprawę z niepewności własnych ruchów w porównaniu z ruchami ojca w czasie owej odległej, a tak podobnej ceremonii, Oliver doznawał niejasnego uczucia przygnębienia z powodu powtarzania się tego samego rytuału, wypełnionego jednak odmiennym ładunkiem miłości i wesela. Po raz pierwszy od wielu lat wspominał dawno minione wakacje, zapomniane już prawie rodzeństwo, nie odwiedzane pokoje i krzepkiego ojca o pewnej ręce, którego już nie było na świecie. Myślał o tym, że gdy z kolei Tony obejrzy się wstecz z wyniosłości męskiego wieku na tę na pół komiczną, na pół uroczystą scenę w nagim, schludnym pokoiku internatowym, z rozklekotanym szkieletem i z mapą poznaczoną kolorowymi punktami zbawczej ucieczki, będzie mógł słusznie uskarżać się na swego ojca.

01iver był pewien, że jego twarz nie zdradzała nic z owych myśli i uczuć, kiedy zeskrobywał sumiennie grubą warstwę białego kremu z policzków i brody Tony’ego. Na zakończenie zgolił ostatnią kępkę włosów na górnej wardze i cofnął się o krok.

– No, to już koniec – powiedział. – A teraz umyj twarz.

Tony pochylił się nad umywalką, nabrał wody w złączone dłonie i zaczął energicznie parskać. Oliver przyglądał się jego schylonym, nagijn plecom. Były wprawdzie szczupłe, ale rysowały się na nich mocne mięśnie, całkiem niewidoczne pod źle skrojoną marynarką. A skóra – 01iver zauważył to dopiero w tej chwili – miała zupełnie tę samą barwę i tkankę co skóra Lucy. Była delikatna, bardzo gładka i biała, przeświecała ciepłym, zdrowym rumieńcem krwi krążącej tuż pod powierzchnią.

Tony wyprostował się, otarł twarz i spojrzał po raz pierwszy w lustro umocowane nad muszlą. Przyglądał się sobie uważnie i przesuwając palcami po policzkach poznawał ich nową, odzyskaną gładkość. 01iver stal za nim, jego wzrok spotkał się w lustrze ze spojrzeniem Tony’ego. Bez okularów oczy chłopca były takie same jak oczy Lucy: duże, szare, głębokie w cieniu rzęs, inteligentne. Obserwując w lustrze odbicie świeżo ogolonej, chudej młodzieńczej twarzy, 01iver zdał sobie nagle sprawę, że Tony wyrośnie na wybitnie przystojnego mężczyznę.

Jak gdyby odgadując myśl ojca, chłopiec uśmiechnął się do niego porozumiewawczo.

– O fajnie! Gdzie spojrzymy, tam trup – powiedział zadowolony ze swojego wyglądu i bardzo zakłopotany.

Roześmieli się obaj. 01iver poczuł, że nie potrafi zostawić Tony’ego na Święto Dziękczynienia u Hollisów, na łasce wylewnej, opłaconej gościnności dyrektora szkoły, nie potrafi go wydać na pastwę pełnych ubolewania obaw Hollisa i wygłaszanych przed żoną ponurych proroctw co do przyszłości, jaką przewidywał dla młodego Crowna. Nie zdobędzie się na to, aby go pozostawić w towarzystwie opuszczonych chłopców, którzy mieli rodziców w Indiach albo którzy pochodzili z rozbitych rodzin i nie mieli szczęścia uzyskać zaproszenia na święta do domów na razie jeszcze nie rozbitych.

– Spakuj co trzeba w walizkę – rzekł Oliver z nagłą determinacją. – Zabieram cię na weekend do domu.

Tony znieruchomiał na jedną sekundę, szukając wzrokiem spojrzenia ojca w lustrze. Skinął głową bez cienia uśmiechu, włożył koszulę i nie śpiesząc się, sprawnie zapakował swoje rzeczy w walizkę.

W drodze do Nowego Jorku, kiedy zbliżali się do granic miasta, zapytał:

– Jak się czuje mama?

– Dobrze – odparł 01iver.

Po raz pierwszy od dwóch lat wspomnieli w rozmowie o Lucy.

Lucy weszła do baru w hotelu „Pensylwania” pięć minut przed szóstą. Dotrzymując jakiejś niejasnej umowy, zawartej z samą sobą bez słów, była teraz niezmiennie punktualna, nigdy nie kazała 01iverowi na siebie czekać, gdy wybierali się razem albo gdy mieli się spotkać poza domem. Przy barze tłoczno było od wracających po pracy mężczyzn, którzy tu wpadali na ostatnią szklaneczkę przed odejściem pociągu do New Jersey albo do Long Island. Poza tym wisiało ogłoszenie zapowiadające, że panie bez towarzystwa mężczyzn nie będą obsłużone przy barze. Znalazła więc wolny stolik w rogu sali i zamówiła whisky.

Siedziała skromnie w swoim kącie czekając na męża, od czasu do czasu zaś spoglądała bez onieśmielenia na mężczyzn tłoczących się wokoło baru i nie spuszczała oczu, gdy oni spoglądali na nią. Wydawali się szarzy i wymięci po całodziennej pracy, pili łapczywie, jak gdyby trunek był im koniecznie potrzebny przed drogą powrotną do domu i przed czekającym ich jeszcze wieczorem. Lucy była świeżutko wykąpana, przebrała się i przygotowała na święto, toteż patrząc na tych ludzi w szarych, zatęchłych od biurowego powietrza ubraniach, czuła litość zmieszaną z pogardą. Cieszyła się na wspólny obiad z 01iverem we włoskiej restauracji w pobliżu hotelu, którą oboje lubili. A potem wspólny wieczór w pociągu. Jak dziecko, przepadała za jazdą pociągiem i czuła się bardzo ważna zasypiając w przytulnym przedziale i wsłuchując się w stukot kół. Oliver był bardzo miły w podróży, uważający i o wiele bardziej rozmowny i wesoły niż w domu.

Nagle spostrzegła go, jak lawirował w jej stronę wśród zatłoczonych stolików. Uśmiechnęła się i pomachała mu ręką. On nie odpowiedział uśmiechem. Zatrzymał się na chwilę czekając na kogoś, kto szedł za nim. Stali obaj w wąskim przejściu pomiędzy stolikami, w odległości około trzydziestu stóp, a dym z papierosów snuł się zwiewnymi pasmami wokół ich głów.

Lucy zamrugała powiekami i potrząsnęła głową. „Nie, to niemożliwe” – pomyślała.

Dwie męskie postacie zbliżały się ku niej. Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, podniosła się z krzesła. „Dlaczego właśnie tutaj muszę go zobaczyć? – przemknęło jej przez myśl. – Dlaczego właśnie w tym barze?”

01iver i Tony zatrzymali się, odgrodzeni od niej szerokością stolika. Stali tak naprzeciwko siebie i przyglądali się sobie w milczeniu.

– Halo, mamo – odezwał się pierwszy Tony, a wymawiając te słowa sam słyszał swój zmieniony głos.

– Halo, Tony! – odpowiedziała.

Jej spojrzenie wędrowało od jednej twarzy do drugiej. Tony zachowywał się ostrożnie i powściągliwie, ale nie wydawał się skrępowany ani zakłopotany. Oliver przyglądał się jej uważnie, z czujnym i jak gdyby grożącym wyrazem w oczach.

Lucy westchnęła lekko. Wyszła zza stolika, objęła syna i ucałowała w policzek. Stał z rękami opuszczonymi wzdłuż boków i pozwolił się pocałować.

„Strasznie wysoki i dorosły jak na mojego syna” – pomyślała czując, że ludzie przy innych stolikach przyglądają się tej rodzinnej scenie.

– Nie pojedziemy na Południe – oznajmił Oliver. – Wszyscy razem pojedziemy na weekend do domu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x