Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na to nie można było nic odpowiedzieć, toteż Patterson nawet nie próbował. Przez chwilę jeszcze siedzieli w milczeniu, po czym 01iver skinął na kelnera, aby przyszedł z rachunkiem.

– Nie, to już z mojego konta – powiedział, kiedy Patterson wyciągnął rękę po rachunek. – To honorarium za fachowe usługi.

Wracając z hotelu wysłał do Lucy telegram, w którym prosił, aby się spakowała i była gotowa, gdyż przyjedzie po nią nazajutrz po południu.

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

„Przyjadę jutro koło godziny trzeciej – brzmiał telegram. – Proszę, spakuj się i bądź gotowa do natychmiastowego wyjazdu. Chcę wracać o ile możności za dnia. O1iver.”

Lucy odczytała ten telegram chyba sześć razy. Miała ochotę zatelefonować do 01ivera, ale zdecydowała w końcu, że tego nie zrobi. „Niech przyjedzie – pomyślała. – Załatwimy to przynajmniej raz na zawsze.”

Od owego wieczoru, kiedy 01iver przyjechał z Hartford, Lucy poruszała się w domku nad jeziorem jak odrętwiała i zmuszała się do podtrzymywania zwykłego trybu wakacyjnego życia z Tony’m. Z początku wyczekiwała na coś, na jakąś wiadomość, jakieś zdarzenie, które by ją popchnęło w tym albo innym kierunku i stało się punktem kulminacyjnym tego lata, katastrofą, brutalną porażką – wszystko jedno czym, byle stało się momentem przełomowym jej życia, zamykającym jedną jego część i wyznaczającym perspektywy drugiej.

Ale nic się nie działo. 01iver nie telefonował ani nie pisał. Jeff znikł. Dnie następowały jeden po drugim, słoneczne, długie, zwyczajne. Chodziła z Tony’m na posiłki do hotelu, przerabiała z nim ćwiczenia wzrokowe, pływali razem, czytała mu i czuła, że wszystko, co robi, jest nierzeczywiste, że robi to nie dlatego, żeby w tym był jakiś sens, tylko dlatego, że tak przywykła. Zupełnie jak stary, schorowany człowiek, wlokący się co dzień do swego biura, aby popracować nad rachunkami, które już dawno zostały zamknięte, bo przyzwyczaił się do tego w ciągu długich lat życia i nie może wymyślić nic innego dla zabicia czasu.

Śledziła uważnie Tony’ego i zdawało jej się, że pod osłoną powszednich form obcowania i poufałości chłopiec z każdym dniem staje się dla niej coraz bardziej nieprzenikniony. Gdyby nagle wskoczył na krzesło i oskarżył ją wobec gości zgromadzonych w hotelowej jadalni, gdyby obudziwszy się w nocy zobaczyła go nad sobą z nożem w ręku, gdyby uciekł od niej na zawsze do lasu, musiałaby przyznać się przed samą sobą: „Ależ tak, spodziewałam się właśnie czegoś takiego.”

Był uprzejmy, posłuszny, powściągliwy, lecz czuła, że z każdym dniem napięcie pomiędzy nimi wzrasta. Miała takie wrażenie, jakby co wieczór, kiedy gasiła światło w jego pokoju i mówiła: „Dobranoc, Tony”, ktoś gdzieś obracał powoli zębate koło, na którym rozpięte było jej życie, i naciągał je o jeden ząb mocniej.

Minęło dziesięć dni. Goście z hotelu już powyjeżdżali, noce stawały się chłodne, hotelowa orkiestra zapakowała swoje instrumenty i wróciła do miasta. Po Tony’m nie można było poznać, czy jest mu dobrze, czy też czuje się nieszczęśliwy. Szarmancka otwierał przed nią drzwi, kiedy wchodzili do sali jadalnej na obiad, a gdy zawołała do niego: „Zziębniesz za bardzo, chodź lepiej wyschnąć trochę na słońcu!”, natychmiast wychodził z wody. Nie zadawał jej żadnych pytań i nie wysuwał żadnych propozycji.

Jeśli udało jej się niespodziewanie uchwycić jego spojrzenie, miała takie uczucie, jakby śledziły ją oczy dorosłego mężczyzny – zawzięte, nieubłagane, oskarżyciełskie. Pod koniec owych dziesięciu dni z trudem mogła sobie przypomnieć, jaki Tony był na początku wakacji. Nie mogła wprost uwierzyć, że tak niedawno jeszcze uważała go za małego chłopca, przywiązanego do niej, dziecinnego i łatwego do prowadzenia. Teraz siedzieli razem na trawniku w tak sztywnej atmosferze, jak gdyby mieli pozować do zdjęcia pod tytułem: „Matka i syn na wakacjach”; czuła się w jego obecności roztrzęsiona nerwowo, niezręczna i z każdym dniem miała silniejszy żal do niego. Byli jak dwoje obcych sobie rozbitków płynących na tratwie przez ocean, którzy liczą zawistnie każdy łyk słodkiej wody ze wspólnej blaszanki i śledzą podejrzliwie każdy ruch współtowarzysza niedoli. Wkrótce rezerwa Tony’ego wydała jej się otwartą niechęcią, a jego chłodna uprzejmość – chorobliwą i przedwczesną mściwością w stosunku do niej. „Ostatecznie – myślała – jakież on ma prawo zachowywać się tak, jakby był moim sędzią?” Nierozumnie godziła się w duchu na to, by go uważać nie za dziecko, lecz za dojrzałego, nieprzejednanego przeciwnika, i zmagała się z nim w milczeniu: „Czy to jemu zrobiłam coś złego?”

Wśród takich myśli i uczuć pogłębiała się coraz bardziej pretensja do 01ivera. Gorzka pretensja o to, że pozostawiał ją przez dziesięć dni sam na sam z Tony’m, wskutek czego – tak to przynajmniej odczuwała – każdy z nich wygrywał osobę drugiego, aby ją ukarać.

W końcu Lucy napisała do Olivera, że chce od niego odejść. Pisała bez podniecenia, bez żadnych tłumaczeń i nie odsłaniała swoich planów na przyszłość.

W rzeczywistości nie miała żadnych planów na przyszłość. Co rano budziła się ze świadomością, że przez następnych czternaście godzin będzie musiała znosić badawcze spojrzenie syna, i to zadanie wyczerpywało całą jej energię, zabierało jej wszystkie siły.

Pisząc do 01ivera zmusiła się do powzięcia pewnych decyzji co do swojej osoby, ale nawet w chwili podejmowania tych decyzji czuła, że są one prowizoryczne, że wystarczyłby jeden uśmiech Tony’ego czy jedno słówko 01ivera, aby je całkowicie obalić. „Muszę od Ciebie odejść – napisała w tym liście. – Nie mogę mieszkać z Tony’m pod jednym dachem.” Takie było istotnie jej postanowienie, ale czas mijał i przestawała już niemal wierzyć w to, co napisała, tak jak skazaniec po wielu miesiącach oczekiwania w więziennej celi wierzy w końcu mocniej w wiecznotrwałość zakratowanych okien, twarzy dozorców, regularnych i jednostajnych posiłków oraz godzin spaceru niż w słowa wyroku, które o jakiejś odległej, na razie niewyobrażalnej godzinie nagle go uśmiercą.

Nadszedł telegram i zmącił przykry wprawdzie, ale już znajomy i ustalony tryb życia, uderzył w poczucie bezwolnego płynięcia z prądem, zawieszenia w czasie, możności odwlekania do bliżej nieokreślonego terminu decyzji, które odmienia jej życie.

Powiedziała Tony’emu, aby się przygotował do wyjazdu, i pomogła mu się spakować. Jego rzeczy czekały już ułożone porządnie na ganku. Teleskop, kij baseballowy i wędka, owe szczątki i symbole zarazem chłopięcego wieku i lata, ustawione były w rogu, oparte o ścianę. Swoich rzeczy nie spakowała. Wiedziała, że Tony to zauważył, ale nic nie powiedział na ten temat i był, jak zawsze, milczący. Dochodziła już trzecia, Lucy siedziała bezczynnie na ganku i czekała spoglądając co parę chwil na rzeczy Tony’ego. Dzień był piękny, słoneczny, pachniało jesienią, a jezioro mieniło się chłodniejszym niż zwykle błękitem w oczekiwaniu zimy.

Tony wyszedł na ganek. Miał na sobie to samo ubranie, w którym przyjechał z Hartford, ale po dwóch miesiącach wydawało się już za małe dla niego. Wyniósł małą walizkę i ustawił ją obok innych rzeczy.

– To już wszystko? – spytała Lucy.

– Tak.

– A czy rozejrzałeś się dobrze? Wszystko zabrałeś ze swojego pokoju?

– Tak.

– Na pewno nic nie zostało?

– Na pewno – odparł Tony.

Lucy patrzyła na niego przez chwilę, po czym przeniosła spojrzenie na gładkie jezioro i dalekie, zamglone góry.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x