Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyglądały teraz jak przedmioty wystawione na sprzedaż przez właściciela sklepu, który nie grzeszył nadmiarem wyobraźni. 01iver podszedł do toaletki i wziął do ręki lustro. Było ciężkie, srebrna rączka chłodziła mu dłoń. Przypomniał sobie, jak setki razy przypatrywał się Lucy, kiedy się ubierała do wyjścia i trzymając wysoko lustro wykręcała głowę, by sprawdzić, czy włosy są z tyłu ułożone jak potrzeba. Pamiętał nieznaczne, subtelne, nieokreślone ruchy jej ręki, gdy poprawiała nieposłuszne kosmyki. Pamiętał skomplikowane uczucie czułości, irytacji i rozbawienia, z jakim się jej przyglądał, zadowolony z jej urody, zły, że marnuje tyle czasu i że przez nią spóźnią się tam, dokąd się wybierali, że te wahające się, niezdecydowane ruchy nie dają przecież żadnego rezultatu.

Niedbale odłożył lustro na szklaną płytę zmieniając surowy, geometryczny układ. Zgasił światło i długo siedział w ciemności na krawędzi łóżka.

„Powściągliwa, oddana, pełna umiaru – przypominał sobie własne określenia. – To ja tak o niej myślałem. Szekspir byłby na pewno innego zdania. A co ona sama o sobie myśli?” Przez tyle lat leżała obok niego knując coś w ukryciu, pełna niechęci, drwiła sobie z jego opinii o niej, pieściła w sercu inne możliwości, przesłaniała oczy powiekami i leżąc w tym samym łóżku, potajemnie odchodziła od niego – niespokojna, nienasycona mieszkanka „nierządnego planety”.

„Gdybym był inny, niż jestem – snuła mu się po głowie znużona myśl, gdy tak siedział ubrany na brzegu łóżka, w ciemnym pokoju – nie tkwiłbym tutaj sam i nie męczyłbym się tak strasznie. Piłbym teraz albo znalazłbym sobie inną kobietę, albo jedno i drugie. Nasyciłbym się, doznałbym odprężenia, a wtedy, okrężną drogą i bez takich cierpień, doszedłbym do jakiejś decyzji.”

Przyszło mu na myśl, żeby wsiąść w samochód, pojechać do Nowego Jorku i pójść do hotelu. Nietrudno będzie znaleźć jakąś kobietę, a zresztą miał w Nowym Jorku parę znajomych, które dawały mu wyraźnie do zrozumienia, że wystarczy, żeby poprosił. Jednakże, zanim zdążył się zastanowić nad tym pomysłem, wiedział już, że nie odezwie się do żadnej znajomej. Wątpił nawet, czy byłby zdolny posiąść inną kobietę. Był namiętny, zdawał sobie sprawę, że odczuwa głód zmysłów o wiele silniej niż inni mężczyźni w jego wieku, ale jego pragnienie spłynęło bez reszty w jeden nurt. „Katastrofalna sytuacja dla takiego zaprzysiężonego monogamisty” – pomyślał.

Była mu potrzebna.

Co za przeklęte lato! Wstał, rozebrał się w ciemności i położył się do łóżka.

Nazajutrz rano nadszedł list od Lucy. W momencie kiedy się zjawił listonosz, 01iver właśnie wychodził z domu. Zatrzymał się przy drzwiach i stojąc w ciepłym blasku porannego słońca obracał w ręku kopertę. Widział, jak sąsiedzi wychodzą do pracy, jak się żegnają z dziećmi, jak spieszą, żeby złapać tramwaj albo autobus, idą szybko wśród drzew, przez zieleńce obrzeżone pasami kwietników, idą w pogodny letni ranek, mężczyźni już trochę posiwiali. „To pewnie od siedzenia w ciemnych fabrykach i biurach, które na nich co dzień czekają” – przewinęło się OHverowi przez myśl.

Nie od razu otworzył kopertę. Przyglądał się dobrze znajomemu charakterowi pisma. Pochylone w tył, dziecinne litery, jakby ręka niezupełnie panowała nad piórem, i jak zawsze, trochę trudne do odczytania. Gdzież on to słyszał, że takie pismo pochylone do tyłu jest oznaką tłumienia prawdziwych uczuć, obłudy i braku pewności siebie? Nie mógł sobie dokładnie przypomnieć. Może to chodziło o inny rodzaj pisma, a jemu pomieszało się w głowie? Musi któregoś dnia poszukać książki na ten temat i sprawdzić.

Rozdarł kopertę i zaczął czytać. List był krótki, nie zawierał żadnych usprawiedliwień. Lucy pisała tylko, że zamierza odejść, bo nie mogłaby żyć pod jednym dachem z Tony’m i z nim, 01iverem. A na końcu nie było ani „Całuję cię”, ani „Kochająca”, nic, tylko po prostu: „Lucy”.

Ani słówkiem nie wspominała o Tony’m, nie pytała o niego samego ani o to, co postanowił, nie objawiała żadnego wahania, nie wysuwała żadnych propozycji. List ten nie przypominał w niczym jej dawniejszych listów i gdyby nie charakter pisma, 01iverowi trudno byłoby uwierzyć, że to naprawdę Lucy go napisała.

Po południu zadzwonił do Sama Pattersona i zaprosił go na obiad wieczorem do restauracji. Z Samem było o tyle wygodnie, że bez żadnych ceremonii można było umówić się z nim nie prosząc jego żony. Sam mówił żonie po prostu, że nie będzie tego dnia w domu na obiedzie, i na tym koniec. „Może Sam zna tajemnicę – myślał 01iver. – Może właśnie do niego najlepiej się zwrócić w małżeńskich tarapatach?”

Jedli obiad w hotelu, zamówili butelkę wina. Oliver spostrzegł, że wino mu smakuje i że po dziesięciu dniach samodzielnego kucharzenia je z apetytem. W ciągu całego obiadu rozmawiali o tym i owym używając swojego rodzaju skrótów telegraficznych, którymi posługują się między sobą przyjaciele znający się od lat. Dopiero kiedy uprzątnięto talerze i kelner postawił przed nimi kawę, 01iver rzekł:

– Słuchaj, Sam, prosiłem cię, żebyś się ze mną spotkał, bo trzeba mi twojej rady. Mam kłopoty, muszę się na coś zdecydować i może ty będziesz mógł mi pomóc.

Popijając kawę i nie podnosząc oczu na Pattersona Oliver opowiedział mu całą historię. O tym, jak Tony do niego zatelefonował, o swoim przyjeździe do domku nad jeziorem, o tym, jak Lucy wszystkiemu zaprzeczała i oskarżała syna, o wyznaniu Bunnera, o wszystkim.

Mówił powoli, spokojnie, nie unosząc się ani nie przyciemniając obrazu. Systematycznie przedstawił Pattersonowi wszystkie fakty, niby sumienny świadek składający zeznanie o wypadku ulicznym, niby lekarz podający specjaliście zaproszonemu na konsylium objawy rzadkiego i trudnego przypadku.

Patterson słuchał w milczeniu, z nic nie mówiącym wyrazem twarzy. „Nie znam drugiego człowieka – rozważał w duchu – który by potrafił opisać tak głęboki życiowy wstrząs w formie równie suchego, ścisłego i dobrze skonstruowanego sprawozdania. W jego ustach opowieść o miłości, żądzy i zdradzie brzmi jak referat w Towarzystwie Historycznym na temat mało ważnego traktatu z osiemnastego wieku.” Równocześnie, słuchając z takim spokojem, Patterson nie mógł się obronić przed ukłuciem małostkowej zazdrości. „Jeśli już w końcu chciała sobie znaleźć kogoś innego – pomyślał z żalem – to dlaczego nie mogła mnie wybrać?”

Uczucia jego, gdy słuchał Olivera, zaprawione były ponadto jakąś jałową satysfakcją. Ten 01iver, który dotychczas nigdy nikogo nie prosił o pomoc ani o radę! Oli ver, najbardziej zamknięty w sobie i samowystarczalny człowiek, przychodzi oto w chwili zwątpienia i bólu, aby prosić o pomoc jego, Pattersona. Po raz pierwszy Patterson poczuł się w towarzystwie OHvera kimś ważnym, a to wyznanie zdawało się wyzwalać w nim nowe źródło sympatii i współczucia dla przyjaciela. „Koniec końców – rozmyślał – nie ma co gadać o przyjaźni, dopóki przyjaciel nie przyjdzie do ciebie w chwili rozpaczy.”

Siedzieli w rogu sali restauracyjnej, przy stoliku odsuniętym dosyć daleko od innych. Patterson przysłuchiwał się uważnie temu, co mówił przyjaciel, jego pełnej umiaru, wytwornej wymowie. „Muszę widzieć zupełnie jasno wszystkie fakty – myślał z takim

niemal napięciem uwagi, jak gdyby miał iść za chwilę na salę operacyjną, gdzie najmniejsza niedokładność czy niezrozumienie może stanowić o życiu lub śmierci człowieka. – Tym razem nie wolno mi powiedzieć ani zrobić nic takiego, co mogłoby się potem okazać błędem.”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x