Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bractwo Świętego Całunu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bractwo Świętego Całunu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W pożarze, który wybucha w słynnej katedrze turyńskiej, ginie mężczyzna pozbawiony języka i linii papilarnych, prawdopodobnie rabuś. Podobne próby włamania, a nawet pożary, miały wielokrotnie miejsce w przeszłości, na przestrzeni wieków. Sprawcy pozostawali zawsze anonimowi, nie dawało się ustalić ich tożsamości. Sprawą zajmuje się policyjny wydział do spraw dzieł sztuki. Okazuje się, że rozwiązania zagadki należy szukać w historii. Śledztwo, które prowadzi komisarz Marco Valoni, historyk sztuki Sofia Galloni oraz dociekliwa dziennikarka Ana Jimenez ujawnia, że włamywacze pochodzą z tego samego środowiska, wspólnoty chrześcijańskiej z miasta Urfa, antycznej Eddessy.Obiektem ich zainteresowania jest najcenniejsza relikwia chrześcijaństwa: Syndon, pośmiertna szata Chrystusa.

Bractwo Świętego Całunu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bractwo Świętego Całunu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Owszem, wiesz to, panie. Wiesz lepiej ode mnie, że nawet nadludzkim wysiłkiem nie zdoła odzyskać płótna. Dość już tych podchodów. Masz złoto?

– Mam list z podpisem Ludwika, w którym zobowiązuje się, że uiści zapłatę. Mam też trochę złota na zadatek.

– Skąd mamy wiedzieć, czy relikwia dotrze do Francji?

– Dworzanie musieli ci donieść, że podróżuję z liczną świtą. Mój los zależy od tego, czy powrócę do Francji z mandylionem. Rzuciłem na szalę moje życie i honor. Jeśli cesarz przystanie na propozycję, natychmiast wyprawimy do króla posłańca.

– Ile przywiozłeś na zadatek?

– Dwadzieścia funtów złota.

– Każę cię wezwać, kiedy cesarz podejmie decyzję.

– Będę czekał. Chętnie zostanę jeszcze parę dni w Konstantynopolu – zakończył hrabia Dijon z szelmowskim uśmiechem.

***

Francois de Charney wraz z innymi rycerzami ćwiczył się w strzelaniu z łuku. Andre de Saint-Remy przyglądał mu się z okna kapitularza.

De Charney, przystojny mężczyzna o młodzieńczej posturze, podobnie jak brat Andrego, Robert, wyglądał na Araba. Zresztą obydwaj starali się możliwie najbardziej upodobnić do Saracenów, by bez przeszkód poruszać się po ziemiach wroga. Ufali swoim saraceńskim giermkom, byli z nimi bardzo zżyci.

Po wielu latach bytowania na Wschodzie zakon bardzo się zmienił. Rycerze nauczyli się szanować wroga, nie wystarczał im podbój, starali się jak najlepiej poznać tych ludzi, rozumiejąc, że wiele można się od nich nauczyć.

Guillaume de Sonnac był rozumnym mężem, i szybko stwierdził, że Robert i Francois mają szczególne cechy, które czynią z nich doskonałych zwiadowców.

Obydwaj nauczyli się swobodnie posługiwać językiem arabskim, kiedy zaś wyruszali w drogę ze swymi giermkami, zamieniali się w niewiernych. Mieli skórę spaloną słońcem i nosili się jak saraceńscy dostojnicy. Nie wyglądali na ludzi krzewiących wiarę w Chrystusa.

Opowiadali o swych przygodach w Ziemi Świętej, o pięknie pustyni, na której nauczyli się żyć, o traktatach starożytnych greckich filozofów, przechowywanych przez Saracenów, o sztuce medycyny, której się od nich nauczyli.

Młodzieńcy nie potrafili ukryć podziwu dla wrogów. Powinno to zaniepokoić de Saint-Remy’ego, lecz on wiedział, jak bardzo są oddani zakonowi.

Zostaną w Konstantynopolu dopóty, dopóki przeor nie wręczy im mandylionu, który zawiozą do twierdzy Świętego Jana w Akce. Andre de Saint-Remy podzielił się z nimi swymi obawami, czy pozwolić im na samotną podróż z tak cenną relikwią, zapewnili go jednak, że to jedyny sposób, by mandylion dotarł nietknięty i bezpieczny do celu, fortecy w Akce, gdzie przechowywano większość skarbów templariuszy. Żeby jednak do tego doszło, Saint-Remy musi dostać całun Chrystusa, a to wymaga cierpliwych, dyplomatycznych zabiegów.

Na tym jednak przeor komandorii w Konstantynopolu znał się doskonale.

***

Baldwin przywdział najlepsze szaty. De Molesmes radził mu, by nikomu nie mówił, iż wybiera się do biskupa.

Pascal de Molesmes osobiście wybrał żołnierzy do orszaku, oraz oddział, który miał okrążyć kościół Świętej Marii Blacherneńskiej.

Plan był prosty. Po zapadnięciu zmroku cesarz zjawi się w pałacu biskupim. Poprosi uprzejmie, by przekazano mu mandylion. Jeśli biskup nie spełni jego prośby, żołnierze wtargną do kościoła i odbiorą relikwię siłą.

De Molesmes przekonał Baldwina, by nie dał się zbyć odmową biskupa. W razie potrzeby można nawet uciec się do pogróżek. Zabiorą ze sobą siłacza Vlada, przybysza z północnych ziem, który ma ciężką rękę i powolny rozum, dlatego spełnia natychmiast wszystkie rozkazy Baldwina.

Ciemność zawładnęła miastem i tylko płonące pochodnie przed wejściami domostw oraz dym unoszący się z kominów zdradzały, że ich mieszkańcy szykują wieczorną strawę.

Głuche walenie w drzwi poniosło się po całym pałacu.

Biskup popijał właśnie cypryjskie wino, czytając list od papieża Innocentego. Służący otworzył pałacowe odrzwia i serce zamarło mu w piersi, gdyż stanął twarzą w twarz z samym cesarzem.

Przybysze pewnym krokiem weszli do pałacu. Baldwin z trudem ukrywał zdenerwowanie. De Molesmes emanował jednak taką pewnością siebie, że cesarzowi wstyd się było wycofać.

Biskup uchylił drzwi swojej komnaty, zaintrygowany hałasem dobiegającym ze schodów. Zaniemówił, kiedy wyrósł przed nim Baldwin, a tuż za jego plecami Pascal de Molesmes i kilkunastu żołnierzy eskorty.

– Co was tu sprowadza?! – wykrzyknął biskup, cofając się.

– To tak się wita cesarza? – wycedził Francuz.

– Wasza Wielebność – odezwał się Baldwin – przyszedłem do was z wizytą. Żałuję, że nie zdążyłem uprzedzić, ale nie pozwoliły mi na to pilne sprawy państwowe.

Uśmiech na twarzy Baldwina nie uspokoił biskupa, który stał nieruchomo pośrodku komnaty.

– Pozwolisz nam usiąść? – zapytał cesarz.

– Wejdźcie, wejdźcie, zamknijmy drzwi. Nie spodziewałem się waszych odwiedzin, stąd moje zaskoczenie. Wezwę służbę, by godnie was podjąć. Każę zapalić więcej pochodni i…

– Nie trudźcie się – przerwał mu de Molesmes. – Szkoda zachodu. Cesarz zaszczycił Waszą Wielebność odwiedzinami, raczcie go wysłuchać.

Biskup, wciąż stojąc, najwyraźniej się wahał. Zaniepokojeni hałasami służący nieśmiało zaglądali do komnaty, w każdej chwili gotowi spełnić rozkazy swego pana.

Pascal de Molesmes podszedł do drzwi i kazał im wrócić do swoich zajęć, uspokajając, że to tylko przyjacielska wizyta cesarza u biskupa Konstantynopola. A jako że pora jest późna, nie będą potrzebowali służby, wina naleją sobie sami.

Cesarz z głębokim westchnieniem usiadł w fotelu, biskup zaś, odzyskawszy pewność siebie, odezwał się butnie:

– Cóż to za ważne sprawy sprowadzają was do mego domu o tak późnej porze? Czy to wasze dusze szukają pocieszenia, czy też martwią was sprawy dworu?

– Dobry pasterzu, przybywam jako syn Kościoła, by opowiedzieć Waszej Wielebności o kłopotach naszego królestwa. Dbasz o dusze, biskupie, racz jednak pamiętać, że ci, którzy mają dusze, mają też ciała, i chcę z tobą pomówić o sprawach ziemskich, bo kiedy cierpi państwo, cierpią ludzie.

Baldwin westchnął, na próżno szukając w oczach Pascala aprobaty i zachęty. Rycerz, wyraźnie znudzony, ledwie dostrzegalnym gestem dał mu znak, by mówił dalej.

– Nie gorzej niż ja znasz potrzeby Konstantynopola. Nie trzeba być wtajemniczonym w sprawy dworu, by wiedzieć, że w skarbcu widać już dno i że ciągłe utarczki z naszymi sąsiadami bardzo nas osłabiły. Od miesięcy żołnierze nie dostają pełnego żołdu, urzędnicy pałacowi dopominają się o zaległą zapłatę, nawet ambasadorzy nie pobierają należnej płacy. Żałuję, że nie przyczyniam się daninami do powiększania majątku Kościoła, chociaż jestem jego oddanym synem.

Baldwin zamilkł, obawiając się, że biskup uniesie się gniewem. Ten jednak słuchał go uważnie, zastanawiając się, jakiej odpowiedzi ma udzielić cesarzowi.

– Choć nie klęczę w konfesjonale – podjął Baldwin – ze szczerości serca czynię cię wspólnikiem moich zmartwień. Muszę ocalić królestwo. Jedynym ratunkiem jest sprzedanie mandylionu memu krewnemu, królowi Francji, niech Bóg ma go w swej opiece. Ludwik gotów jest dać nam wystarczająco dużo złota, byśmy spłacili długi. Jeśli oddam mu mandylion, ocalę Konstantynopol. Dlatego, wasza wielebność, proszę cię jako cesarz, byś dał mi święty całun. Trafi do rąk nie mniej pobożnych chrześcijan niż my.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu»

Обсуждение, отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x