Wydawała się rozbawiona. Niezwykłe doświadczenie stało się jej udziałem.
A może i moim? Od Jezusa do Philipa… do Philipa. Od Jezusa do Waltera Sweeneya, od Sweeneya do Rodneya, od Rodneya do Philipa, od Philipa do Philipa. Ja jestem następny na tej apokaliptycznej drabinie.
– I dopiero teraz zaświtało ci w głowie – zapytałem – że jego pojawienie się oznaczać może powrót do minionego?
– Miotałam się, kiedy byłam pielęgniarką. Pracowałam jako pielęgniarka przez siedem lat… Już ci o tym mówiłam. I opowiedziałam też, jak kogoś zabiłam…
– Owszem.
– Ale nie wiem, jak się od niego oderwać. Nigdy tego nie potrafiłam. Jeden facet gorszy od drugiego, a ja nie umiem się od nich uwalniać. Mój problem polega na tym, że we wszystko angażuję się całym sercem. I zawsze długo trwa, zanim potem mogę przejrzeć na oczy. Chyba wciąż uwielbiam, jak ludzie okazują zainteresowanie mną. Philip zainteresował się moim antysemityzmem.
Tak jest, on naprawdę zastąpił mi Jezusa. Chciał mnie oczyścić, jak tamci w kościele. Zdaje się, że lubię postrzegać wszystko na biało lub czarno. W rzeczywistości nic nie jest takie do końca oczywiste, świat to nie białe i czarne, ale szare plamy. Tylko że ci szaleni idealiści dają pewien rodzaj ochrony przed szarzyzną życia, prawda?
– Kim on jest? Czyżby szalonym idealistą?
– To nie oszust ani przebieraniec. Nie wolno tak o nim myśleć. Żydzi stanowią całe jego życie.
– Kim on jest, Wando Jane?
– Otóż to, Wanda Jane… To właśnie ja. Śliczna, mała Wanda Jane, zepchnięta do roli niewidzialnej służącej. Jinx Wojowniczka, Jinx Amazonka, Jinx, która myśli za siebie, która za siebie odpowiada, sama podejmuje decyzje. Jinx, która tuli w ramionach umierających i czuwa nad ludźmi znoszącymi wszelkie możliwe cierpienia. Jinx Posseski, która niczego się nie boi i jest jak matka ziemia dla swoich umrzyków… Wanda Jane, która jest nikim i wszystkiego się obawia. Nie mów do mnie Wando Jane… To wcale nie jest zabawne. Przypomina mi tych ludzi, z którymi kiedyś mieszkałam w Ohio. Czy wiesz, kogo zawsze nienawidziłam bardziej od Żydów? Chcesz poznać mój sekret? Nienawidziłam cholernych katolików. Uciekałam i uciekałam, i ciągle trafiałam pośród nich.
Czy tak się dzieje z każdym, czy tylko ze mną? Katolicyzm przenika bardzo głęboko. Tak głęboko jak wariactwo i głupota. Bóg! Jezus! Judaizm stał się moją trzecią wielką religią, chociaż nie skończyłam jeszcze nawet trzydziestu pięciu lat. Widać jakoś nie mogę się bez tego obejść. Pewnie za jakiś czas powiem uroczyście szahadę i przejdę na islam. Zdaje się, że muzułmanie mają wszystko dokładnie poukładane. Zwłaszcza to, co się tyczy kobiet. Biblia. Nie przeczytałam Biblii… Mogę zwyczajnie otworzyć Biblię na jakimś wersecie. I to będzie odpowiedź na moje troski. Odpowiedź! To jak jakaś gra, szalona, obłędna gra. A jednak jakoś się od tego uwolniłam. Naprawdę. I od razu poczułam się lepiej. Odrodziłam się jako ateistka. Alleluja! A więc życie nie jest łatwe, a ja jestem antysemitką.
Kurczę, biorąc pod uwagę punkt, z jakiego zaczęłam, to było zwycięstwo. Przecież chyba każdy kogoś albo coś nienawidzi. Komu zresztą szkodziłam? Stałam się przeciętną pielęgniareczką, taką co to strzępi sobie język na Żydach. I co z tego? Da się z tym żyć. Ale nie… coś w środku dalej mnie gryzło.
Nie mogłam znieść myśli, że wyrodziłam się z takich rodziców, wszystko, co pochodziło z Ohio, wydawało mi się parszywe… I w ten sposób związałam się z Philipem i A.A-S. Po prostu spędziłam rok ze zwariowanym Żydem. Nie zdając sobie z tego sprawy. Wanda Jane żyła w nieświadomości, aż do tego telefonu sprzed godziny… To wariactwo, on zadawał się z największymi religijnymi fanatykami, z prawdziwymi żydowskimi mścicielami. Znalazłam się tu, w Jerozolimie, w jednym pomieszczeniu z trzema łajdakami w myckach, którzy wrzeszczeli jeden przez drugiego na Philipa i kazali mu pisać zeznanie Demianiuka. Krzyczeli, że uprowadzą syna Demianiuka, że poćwiartują chłopaka i poślą ojcu w kawałkach, jeżeli ten się nie przyzna… No i nadal nie rozumiałam. Wreszcie, podczas tamtej rozmowy telefonicznej, doznałam olśnienia: tkwię w semickim koszmarze. Robię to, czego nie wolno członkom A.A-S. Trafiam do pokoju z wrzeszczącymi Żydami, planującymi zamordować dziecko goja… Mój ojciec, szofer ciężarówki, ciągle opowiadał mi, że takie rzeczy działy się, kiedy mieszkał dawniej w Polsce! Może wy, intelektualiści, krzywicie się na takie gadanie, myśląc, że jesteście ponad tym, ale te wszystkie rzeczy, które bierzecie za stek bzdur, stanowią o moim życiu. Tkwię w nich po uszy.
Każdy z ludzi, jakich znam, robi każdego dnia coś chorego. Znowu przypomina mi się Walter Sweeney… umierający na klęczkach. W takiej pozie go znalazłam. Postaraj się wyobrazić sobie coś takiego. Wiesz, co rzekł mój Philip, jak mu opowiedziałam o Walterze Sweeneyu, modlącym się na kolanach i umierającym z głodu? „Chrześcijaństwo – stwierdził – to gojowskie wariactwo” i splunął. A Rodney? Chcesz wiedzieć, czym była właściwie ta jego „interpersonalna terapia”? Ten gość nie skończył nawet średniej szkoły, a Wanda Jane chodziła do niego na psychoedukacyjne zajęcia. No tak, leczył mnie, a jakże. Chyba wyobrażasz sobie jak. Tylko nie rozmawiajmy o tej protezie. Nie zmuszaj mnie do mówienia o tym.
Gdy wymówiła słowo „proteza”, to mimowolnie wyobraziłem sobie beznogiego wilka morskiego, który podbija w imieniu swego władcy nową wyspę, każe wciągnąć na maszt królewską banderę, stukając przy tym sztucznym kulasem o drewniany pokład… A który nie wie, że wróci do ojczyzny skuty łańcuchami i w końcu zostanie oskarżony o zdradę i ścięty.
– Skoro już wyznałaś mi tyle sekretów… – zacząłem.
– Ale ty wziąłeś wszystkie za kłamstwa. Podczas kiedy to prawda. Straszna, przerażająca prawda.
– Opowiedz mi o protezie.
– On wszczepił ją sobie dla mnie.
– W to mogę uwierzyć.
Płakała teraz. Wielkie łzy spływały jej po policzkach. Łzy pełne i obfite jak jej piękne, cielesne kształty. Wybuchła płaczem niesłusznie skarconego dziecka, a delikatna natura, która zrodziła ten przypływ rozpaczy, zdała się szczera nawet dla mnie. Pipik, skończony wariat, jakimś cudem przygruchał sobie cudowną kobietę, świętą osobę o złotym sercu, którą altruistyczne nastawienie do życia zawiodło na manowce.
– Bał się – powiedziała. – Płakał bez ustanku. To było potworne. Obawiał się, że mnie straci, że odejdę do innego mężczyzny, który będzie mógł to robić. Stwierdził, że z pewnością mnie utraci.
Dodał, że go pozostawię umierającego na raka… A ja temu zaprzeczyłam. Jak Wanda Jane mogła odmówić pomocy komuś tak cierpiącemu? Potem wpadł na pomysł wszczepienia sobie tego sztucznego penisa… Jak ja, pielęgniarka, która tyle już w życiu widziała, mogłam powiedzieć: nie, skoro ten patent mógł mu przywrócić wiarę we własne siły? Czasami myślę sobie, że jestem jedyną osobą, postępującą zgodnie z naukami naszego Pana. Tak mi się zdaje zwłaszcza wtedy, gdy on wpycha tę rzecz we mnie.
– Kim on jest? Opowiedz mi o nim.
– Jeszcze jednym zbłąkanym żydowskim chłopcem. Cholerna siksa ma żydowskiego faceta… Jest dzikim, histerycznym zwierzęciem, oto cała prawda. I ja jestem taka sama. Tacy właśnie jesteśmy.
Wszystko z powodu jego matki…
– Czyżby?
– Matka nie kochała go zbyt mocno.
– To chyba motyw z mojej książki, co?
– Możliwe.
– Napisałem pewną powieść, bardzo dawno temu…
Читать дальше