Jana Frey - Chłód Od Raju
Здесь есть возможность читать онлайн «Jana Frey - Chłód Od Raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chłód Od Raju
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chłód Od Raju: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłód Od Raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Chłód Od Raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłód Od Raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Chcę żyć normalnie albo umrzeć.
Chcę być kochana, chcę, aby traktowano mnie poważnie, chcę mieć świece, dostawać kwiaty i prezenty, chcę być razem z Paulem.
Moje życie jest bez sensu.
Pragnę śmierci…”
Wstałam i podeszłam do szafy, aby wyciągnąć czyste rzeczy do ubrania. W końcu dzisiaj był szczególny dzień, jeśli nie dla mojej rodziny, to przynajmniej dla mnie. Patrzyłam przygnębiona na moje tandetne, niemodne ciuchy. Na kilka ciemnych spódniczek, parę białych, jasnoniebieskich i beżowych bluzek, brzydkie pulowery, wdzianko zrobione na drutach, źle leżące, w kolorowe paski oraz bawełnianą bluzę z tamtego roku.
– Nienawidzę tego całego gówna… – bąknęłam zrezygnowana.
Jednakże wpadłam na pewien pomysł – zupełnie zwariowany, a przede wszystkim zabroniony!
Wróciłam szybko do łóżka, cicho wyciągnęłam spod niego torbę pełną rzeczy Mamy. Pośpiesznie, z bijącym sercem, wyciągałam je, w końcu nie miałam wiele czasu do chwili, nim wstaną inni, dlatego działałam błyskawicznie. Wślizgnęłam się w różowe, obcisłe, zamszowe spodnie i naciągnęłam przez głowę długą, w nasyconym kolorze czerwonych maków, bluzę. W torbie znalazłam nawet parę butów, brązowych, śmiesznych, wiązanych liliowymi, połyskującymi sznurowadłami. Szybko włożyłam je na nogi. Potem dorwałam się do szafy, wyciągnęłam z ukrytego kartonowego pudełka kubek z biżuterią Mamy. Zatkało mnie, kiedy wygrzebałam z niego wreszcie orientalny łańcuszek oraz śmieszny klips z kryształu górskiego, o czym wtedy jeszcze nie wiedziałam. Założyłam na lewe ucho huśtające się cacko, po czym przemknęłam się możliwie najciszej do łazienki, umyłam dokładnie zęby i schłodziłam rozpaloną, podnieconą twarz sporą ilością zimnej wody. Uczesałam włosy, zwyczajnie odrzucając je do tyłu. Na końcu odważyłam się na krótkie spojrzenie w lustro… Prawie mnie zemdliło z podniecenia, w pośpiechu zbiegłam na ulicę.
Dwie długie nogi w obcisłych, różowych spodniach szły wzdłuż drogi. Nieznane nogi, obce mi, winne tego, że za każdym razem, gdy na nie spoglądałam, opanowywał mnie strach. Moje rozpuszczone włosy powiewały na chłodnym jesiennym wietrze, łaskocząc mnie od czasu do czasu po szyi. Szczupłe ramiona przykrywała bluza w nasyconym kolorze czerwonych maków, a dwie nieznane nogi obute w połyskujące liliowym kolorem sznurowadła stąpały ze specyficznym dźwiękiem po asfalcie. Im bliżej podchodziłam do szkoły, tym stawiałam wolniejsze kroki. Powoli ze wszystkich stron schodzili się uczniowie, którzy albo rozmawiając, albo się śmiejąc, albo chichocząc, albo szepcząc, albo milcząc, albo czytając, albo nucąc, albo słuchając muzyki, przechodzili koło mnie przez wielką szkolną bramę. Nagle z mojej prawej strony pojawiły się Amanda i Deborah. Drgnęłam i najchętniej bym się skuliła i skryła, a jednak powoli szłam dalej. One robiły to, co zawsze, a mianowicie nachyliwszy się do siebie, porozumiewały się szeptem. I stał się cud: nie rozpoznały mnie, a przynajmniej na samym początku. Odetchnęłam z ulgą. Znienacka ktoś szarpnął mnie za rękaw, wystraszona odwróciłam się.
– Paul… – wykrztusiłam zaskoczona, próbując się uśmiechnąć.
– Hannah! – odezwał się Paul, także zaskoczony i zmieszany. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin… – wybełkotał w końcu, gapiąc się, wciąż oszołomiony.
– Skąd wiesz, że mam dzisiaj urodziny? – zapytałam cicho, ciesząc się, że o nich pamiętał.
– Ponieważ cię lubię, Hannah – odparł ostrożnie, a potem nagle przyłożył dłonie do mojej rozpalonej twarzy, składając bardzo szybko delikatny pocałunek na moich ustach. – Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć… jesteś najładniejszą dziewczyną z całej szkoły – naraz szybko wyrzucił z siebie, nie przestając mnie całować .
Milczałam zakłopotana, zmuszona mimowolnie do ponownej refleksji nad wczorajszym dniem, w którym Roswitha zaprowadziła mnie do ginekologa, aby się upewnić, czy ja z Paulem…
Odpędziłam to wspomnienie i uniosłam głowę. – Sądzisz, że moglibyśmy przez chwilę gdzieś zostać sami? – zapytałam szybko.
– Jasne – powiedział Paul, chwytając mnie za rękę. – Chodź! Zaprowadził mnie na tyły niewielkiego pawilonu, gdzie znajdowały się nasze pracownie – chemiczna i fizyczna, a stamtąd przez niewysoki mur, o którego istnieniu nie miałam pojęcia do tamtej pory, na małą łąkę.
– O co chodzi, Hannah? – zapytał, przypatrując mi się. Wtedy błyskawicznie chwyciłam go za szyję, przyciskając swoje usta do jego. Paul stał zupełnie spokojnie, jego wargi były ciepłe, suche i cudowne, całowaliśmy się, tylko przez chwilę, krótko, delikatnie i ostrożnie.
Gdy usłyszeliśmy dzwonek, poszliśmy bez słowa z powrotem, a kiedy stanęliśmy razem przed drzwiami do klasy, Paul znowu powiedział cicho. – Myślę, że naprawdę cię kocham, Hannah. Jakoś sobie poradzimy.
– Ale ja nie wiem, jak… – to było wszystko, co mu odpowiedziałam.
Pozostałą część przedpołudnia czułam się tak, jakby przeszła przeze mnie burza. Burza z błyskawicami rozpętała się, kiedy stanęłam w klasie wystrojona w zwariowane rzeczy po Mamie, a kolejna, tym razem uczuć, gdy wszyscy gratulowali Marie z okazji jej urodzin. Marie nagle popatrzyła na mnie, rzucając pytająco – zachęcające spojrzenie, a ja przyłapałam się na tym, że jej nieśmiało przytakuję. Wtedy odezwała się. – Dlaczego właściwie składacie życzenia tylko mnie? W końcu Hannah także ma dzisiaj urodziny!
9b spojrzała na mnie niezdecydowanie, a potem wybuchła nowa burza, burza oszołamiającej przyjaźni. Potrząsali mi rękę i bombardowali pytaniami. Tylko Amanda powiedziała coś niesympatycznego. – Co się nagle stało z naszą nudną ciotką Jehową? Czyżby ci wypowiedzieli członkostwo w sekcie, czy co?
Poczułam lodowate zimno w żołądku, kiedy usłyszałam jej słowa, a oczami szukałam uspokajającego spojrzenia Paula.
Paul. Ten wywołał we mnie bez wątpienia wielką burzę. Myślałam o naszym pocałunku na małej łączce z tyłu za szkołą, miałabym ochotę móc uściskać cały świat.
Na pierwszej długiej przerwie nie mieliśmy z Paulem okazji, aby się spotkać tylko we dwoje. Marie i inne dziewczyny otoczyły mnie, nawet Deborah była dzisiaj dla mnie serdeczna.
– No powiedz wreszcie, Hannah, co ci się nagle stało? – zapytała, szczerząc zęby w uśmiechu i przyglądając się, zadumana, moim kolorowym rzeczom. – Wyglądasz naprawdę wystrzałowo. Skąd wytrzasnęłaś te ciuchy?
– Hej, Hannah, o co chodzi z tymi twoimi urodzinami? – dopytywała się.
Zanim zdołałam jej odpowiedzieć, wtrąciła się Sabrina.
– Przecież dotychczas nie mogłyśmy ci winszować z tej okazji…
– Pozwolili ci rodzice na ten zgubny strój? – krzyknęła Anne, dotykając z ciekawością mojego rękawa. – Myślałam, że są dla ciebie tacy surowi?
Stałam bezradnie i nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
– No, daj Hannah już spokój – na szczęście powiedziała chwilę później Marie, kładąc rękę na moim ramieniu.
– Chodź, idziemy stąd – szepnęła mi do ucha. Skinęłam głową z ulgą i ramię w ramię z Marie i Susanne oddaliłyśmy się od reszty. Odwróciłam się jeszcze parę razy, rozglądając się za Paulem, ale nigdzie nie zdołałam go namierzyć. Znowu myślałam o naszym sekretnym pocałunku na niewielkiej, szkolnej łące, tęskniąc za nim.
Marie i Susanne zachowywały się bardzo taktownie.
– Jasne, że wszystkich zamurowało na twój widok – powiedziała Marie po krótkiej chwili milczenia, mrugając do mnie porozumiewawczo.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chłód Od Raju»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłód Od Raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chłód Od Raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.