Jana Frey - Chłód Od Raju
Здесь есть возможность читать онлайн «Jana Frey - Chłód Od Raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chłód Od Raju
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chłód Od Raju: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłód Od Raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Chłód Od Raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłód Od Raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Hej, Hannah, ze mną możesz o wszystkim porozmawiać. Zaprzeczyłam ruchem głowy.
– Jeśli zechcesz – naciskał.
– Dzwonek, słyszysz? – bąknęłam, próbując na niego nie patrzeć, co mi się jednak nie udawało. Spoglądałam na jego usta, wargi, wyobrażając sobie, jak by to było, gdybym je całowała.
– W zeszłym tygodniu chciałem do ciebie zadzwonić – dodał, kiedy szliśmy po szerokich, szkolnych schodach.
– Nie rób tego! – powiedziałam, wystraszona, podniesionym głosem.
– Wiem, twoi rodzice – stwierdził. – Marie opowiedziała mi, że są bardzo surowi. To dlatego, że jesteście świadkami Jehowy, mam rację?
Skinęłam lekko głową, przytakując i w milczeniu poszliśmy dalej. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami do klasy, Paul wypowiedział cicho jeszcze dwa zdania. – Ale oni nie mogą zaplanować ci całego życia, tak myślę. – To było pierwsze, a po chwili dodał, naciskając już klamkę od drzwi: – Masz cudowne włosy i najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem…
Później rozpoczęła się pierwsza lekcja. We mnie szalała burza uczuć, szczęścia, strachu i rozpaczy w czystej formie.
Amanda została teraz Dorotką. Śpiewała Somewhere over the rainbow, tak jak sobie wymarzyła. Ja natomiast zajęłam się zredagowaniem programu oraz namalowałam plakat. Zrobiłam to wspólnie z Yüksel, która także nie grała w przedstawieniu.
– Ja też nie mam czasu popołudniami – szepnęła mi pocieszająco. Wiedziałam, co było tego powodem. Jej matka była ciężko chora i ona musiała zajmować się młodszym rodzeństwem oraz przygotowywać ojcu, przychodzącemu wieczorem Z pracy, ciepłą kolację.
Jednakże Yüksel nie była tak zniewolona jak ja. Milcząc, malowałam nasz plakat. Jako motyw wybrałyśmy latającą chatkę nad leśną polaną. A w niej widoczną w małym oknie Dorotkę z jej niewielkim psem, obie sylwetki wycięte z czarnego papieru. Yüksel z kolei wykaligrafowała wielkimi literami: CZARNOKSIĘŻNIK Z OZ – KLASA 9B.
Nagle z tylu za mną ktoś się nachylił. Zamknęłam oczy i ze strachu upuściłam czarny flamaster. Znalazłam się między opalonymi, ciepłymi ramionami Paula. – Byłabyś oczywiście dużo lepszą Dorotką – szepnął mi do ucha, a jego usta przez chwilkę muskały moją małżowinę.
Zrobiło mi się gorąco i dostałam zawrotów głowy ze zdenerwowania.
Odwróciłam się raptownie.
– Przestań! – sapnęłam ciężko, odpychając go na bok. Paul lekko się odsunął i milcząc, przyglądał mi się.
„Nie odsuwaj się”, błagałam w duchu. „Och proszę, nie odchodź. Kocham cię, Paul, ale to jest zabronione, to grzech, Bóg mnie ukarze. Zabije mnie podczas Armagedonu, zgładzi swoim mieczem, pod którego ostrzem będę się wić z bólu i ostatecznie wykrwawię się w straszliwych męczarniach…”
Widziałam tę śmierć wyraźnie przed sobą, w końcu brat Jochen wciąż mi opowiadał o Armagedonie.
Paul w milczeniu stanął przede mną i stał tak bez słowa, rozmyślając, aż pani Winter zniecierpliwiona zawołała go, ponieważ pilnie potrzebowała na scenie Stracha na wróble.
W południe, po szkole, przywitali mnie w domu nie tylko Roswitha i młodsi bracia, lecz także rodzice mojej macochy. W łazience zaplotłam sobie pospiesznie nowy warkocz i zapięłam bluzkę na ostatni guzik.
– Dzisiaj jemy wszyscy razem – wyjaśniła babcia, rzucając mi dziwne spojrzenie. Nic nie powiedziałam, a także nie modliłam się przy stole.
– Hannah, ubieraj się, wychodzimy – zawołała Roswitha wkrótce po obiedzie.
– Nie idę na służbę kaznodziejską – powtórzyłam nerwowo słowa, które wypowiedziałam rano, nie ruszając się z sofy.
– Oczywiście, że idziesz ze swoją matką na służbę kaznodziejską – oznajmiła mi ostro babcia.
– Ona nie jest moją… – szepnęłam bojaźliwie. Dalej już nie dokończyłam, ponieważ dziadek uderzył mnie w twarz. Jego duża, twarda ręka trafiła mnie w usta, aż głowa odbiła się od oparcia sofy. Zupełnie nic nie poczułam, zauważyłam jedynie, że coś ciepłego spływa mi po podbródku.
– Krew – pisnął wystraszony Benjamin. – Dziadku, przez ciebie Hannah leci krew.
Roswitha, która była już ubrana w płaszcz, zabrała Benjamina z pokoju gościnnego. – Idź na podwórko do braci – powiedziała surowo. – Zabiorę was zaraz do siostry Ines. Dzisiaj ona się wami zajmie.
Rodzice Roswithy stali jedno obok drugiego przy sofie. – Uderz ją spokojnie jeszcze raz – powiedziała zachęcająco babcia, nie spuszczając ze mnie oczu.
Dziadek przytaknął i pociągnął mnie za rękę do góry.
– Wstawaj, dziewucho – powiedział ze spokojem.
– Nie, nie… – wyjęczałam, pochylając głowę, ale dziadek i tak mnie uderzył. Zwyczajnie uniósł prawą rękę, w tym czasie lewą mocno mnie trzymając, i uderzył w twarz. Potem tą samą ręką zadał kolejny cios. Tym razem wierzchem dłoni. Potem spoliczkował mnie znowu swoją twardą, otwartą dłonią i zaraz ponownie jej odwrotną, kościstą stroną. Sapał przy tym tak, jakby wykonywał jakąś ciężką pracę. Głowa latała mi to w tę, to w tamtą stronę, a mnie nagle przyszło na myśl, że zupełnie straciłam czucie. Nie czułam ciosów na twarzy, tylko powiew od ręki dziadka oraz szum w głowie. Zrobiło mi się niedobrze i usłyszałam własny świszczący oddech.
– Myślę, że już wystarczy – powiedziała niespodziewanie Roswitha.
A potem jeszcze coś:
– Dziękuję ci ojcze, wyświadczyłeś Hannah wielką przysługę. Z powrotem usiadłam na sofie. I dokładnie w tej samej chwili to się zdarzyło… fotografia mojej Matki wypadła mi spod bluzki, która w czasie szarpaniny wyszła mi ze spódnicy. Zdjęcie upadło na dywan w pokoju gościnnym. Roswitha spojrzała zdziwiona i w tym samym czasie przelotny uśmieszek zniknął z jej twarzy. Tuż po tym babcia postawiła stopę na wizerunku Mamy.
– Nie, nie…! – krzyknęłam przerażona i w tej samej chwili poczułam nagle ból, spowodowany serią razów w twarz. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, babcia schyliła się po fotografię, podniosła ją i końcówkami palców podała dalej. Roswitha chwyciła za zdjęcie i wyszła z pokoju.
– Oddaj mi je – krzyczałam, jak oszalała. – Proszę, proszę, proszę, to należy do mnie, potrzebuję go…
Dziadkowie gapili się na mnie ze wstrętem, on położył rękę na moich plecach, ciężką i silną jak skała i wysłał mnie do mojego pokoju. Zamknęli za mną drzwi, nim zdążyłam się za nimi obejrzeć. Próbowałam kilkakrotnie naciskać na klamkę, ale dziadek mocno trzymał ją z drugiej strony, tak że w ogóle nie mogłam nią poruszyć.
– Rosi, gdzie jest klucz? – usłyszałam babcię wołającą Roswithę. Jej głos brzmiał zupełnie naturalnie.
– Już niosę – odpowiedziała, śmiejąc się.
Nie mogłam w to uwierzyć: rzeczywiście był jakiś klucz od mojego pokoju? Jakże często prosiłam o niego, a oni wciąż zapewniali mnie, że w naszym mieszkaniu nie ma kluczy do drzwi. W czasie kiedy nasłuchiwałam, jak mnie zamykali, zrobiłam się nagle zupełnie zimna i harda. Otworzyłam szafę, wyciągnęłam małe pudełko po butach, a z niego mój dziennik, w którym zapisałam: „Oni kłamią. Oni stale kłamią. Kłamią tutaj i w czasie służby kaznodziejskiej. Kłamią nawet w Sali Królestwa. Gardzę nimi. Nienawidzę ich, nienawidzę, nienawidzę. Oni mnie pobili, aż do krwi. Zamknęli. Jestem ich WIĘŹNIARKĄ.
Paul – Paul – Paul – kocham cię. Uwolnij mnie”.
Następnego dnia znowu zostałam w domu, moją twarz pokrywały czerwone plamy i lekka opuchlizna, podobnie zresztą jak dolną wargę, która była zgrubiała.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chłód Od Raju»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłód Od Raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chłód Od Raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.