Jana Frey - Chłód Od Raju
Здесь есть возможность читать онлайн «Jana Frey - Chłód Od Raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chłód Od Raju
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chłód Od Raju: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłód Od Raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Chłód Od Raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłód Od Raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Przepraszam, czy zastałam Marie? – zapytałam wycieńczona, kiedy na drugim końcu linii wreszcie ktoś podniósł słuchawkę. Jednak Marie nie zastałam, była w kinie. Wówczas z bijącym sercem wybrałam ponownie informację telefoniczną, prosząc o numer Paula.
– Przepraszam bardzo, że przeszkadzam o tej porze, ale muszę rozmawiać z Paulem… – wyszeptałam szybko do słuchawki.
– Paula niestety nie ma w domu – odpowiedziała kobieta, która odebrała telefon. To była matka Paula. – Poszli z bratem gdzieś do miasta. Czy to coś ważnego?
– Tak… – wydusiłam z siebie i cicho westchnęłam.
– Może mógłby oddzwonię. Z pewnością zaraz będzie w domu. Już prawie dochodzi dziesiąta…
– Nie… – westchnęłam przerażona. – Nie jestem w domu, tylko…
Uniosłam głowę, próbując się zorientować, gdzie się właściwie znajduję. Nie miałam pojęcia – pokonałam wte i wewte tyle ulic.
– … jestem na północnej obwodnicy – po chwili odezwałam się zmieszana do ciężkiej słuchawki w budce telefonicznej. – Na północnej obwodnicy? – powtórzyła zdziwiona matka Paula. – Co ty tam robisz o tej porze?
– Nie wiem – szepnęłam smutna.
– Jak się nazywasz? – zapytała i usłyszałam, jak jej głos nabrał nagle zatroskanego tonu. Wtedy szybko odłożyłam słuchawkę.
Pode mną pędziły samochody.
Samochody. Samochody. Samochody. Obłędny hałas. Hałas i światła, i prędkość. Zak, samochód. Zak, znowu samochód. Zak – zak – zak.
Wszystko wirowało mi przed oczami, a moja twarz była mokra od deszczu. Deszczu i łez, wiatru i ciemności. Hałas i samochody. Autobus. Ciężarówka. I samochody, samochody, samochody.
Wtedy nie byłam już na obwodnicy północnej. Znajdowałam się w dużo lepszym miejscu, wprost cudownym. Stałam na wiadukcie górującym nad nią. Jak to się stało, że do tej pory nic nie wiedziałam o tym, że tutaj wznosi się szary, betonowy wiadukt? Zbudowany u góry, nad trasą szybkiego ruchu, na dzikim, wietrznym, mokrym od deszczu miejscu widokowym.
Gapiłam się w dół na hałaśliwą obwodnicę, czując się dziwnie lekko i bez obciążeń. Oparłam ręce na balustradzie, a na nich głowę. Pode mną śmigały samochody, a nad głową dmuchał zimny, nocny wiatr. Łzy płynęły mi z oczu, padając głęboko, głęboko w dół, gdzieś w nieznane. Nie myślałam o niczym, tylko przypominałam sobie sen o świadomej śmierci na obwodnicy.
Nagle ktoś mnie objął, ciepłe ramię przytuliło moje zziębnięte ciało. Odwróciłam się raptownie, to był Paul.
– Hannah – dyszał ciężko i zataczał się z wysiłku. Stałam sztywno, cała zmieszana. Skąd on się tu wziął? Jak to się stało? Jak mnie znalazł?
– Paul… – wyszeptałam, przytulając do niego.
– Chciałaś… skoczyć w dół, Hannah? – zapytał, ściskając tak mocno, że aż mnie zabolało.
– Nie… Tak… Nie wiem – wyszeptałam w końcu.
– Chodź – powiedział, a potem, milcząc, opuściliśmy wiadukt, na którym hulał silny wiatr. Szliśmy przed siebie bez słowa.
– Tutaj zginęła moja Mama – szepnęłam, kiedy zostawiliśmy już za sobą obwodnicę. Paul głaskał moją zimną, wilgotną twarz. – Nie wiem nawet, gdzie jest jej grób – zrozpaczona powiedziałam cicho po jakimś czasie. – Odnajdziemy go, obiecuję. – Potem znowu zamilkliśmy. – Zapanowali nad moim całym życiem – odezwałam się szeptem, gdy wchodziliśmy do domu, w którym mieszkał.
– Wiem – odparł.
– Ale kocham ich mimo wszystko, ojca, macochę i młodszych braci i boję się zostać bez nich…
Nagle otworzyły się drzwi do mieszkania.
– Znalazłem ją, mamo – powiedział do wyjątkowo krzepkiej kobiety, wyglądającej na bardzo zatroskaną, a w jego głosie dało się słyszeć ulgę.
– Dzięki Bogu! – westchnęła kobieta, zamykając za nami drzwi. – Chcecie coś ciepłego do picia? – kontynuowała, głaszcząc mnie przez chwilę po mokrych włosach.
Pokręciłam głową. – Nie, chciałabym tylko położyć się spać – poprosiłam cicho. – Jestem taka zmęczona i zmarznięta.
Matka Paula przytaknęła i pościeliła mi łóżko dla gości, zadbała o suche rzeczy i termofor.
– Muszę zadzwonić do twoich rodziców – powiedziała w końcu niepewnie.
– Proszę, nie! – krzyknęłam wystraszona. – Natychmiast przyjechaliby po mnie…
Widziałam, jak Paul po cichu perswadował coś matce i jak w pewnej chwili przytaknęła ku mojej radości. Skinęła głową i zamknęła drzwi od pokoju, zostawiając nas samych.
– Chcesz jeszcze porozmawiać, jubilatko? – zapytał, siadając na krawędzi łóżka. Jednym palcem głaskał bardzo delikatnie moje czoło.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
– Chcesz pewnie przez jakiś czas zostać sama?
Ponownie pokręciłam głową, przez którą w ułamku sekundy przebiegła myśl o wielu sennych marzeniach, w których Paul i ja, tak jak teraz byliśmy tylko we dwoje.
– Mam się położyć przy tobie? – Wyszeptał mi nagle do ucha.
Otworzyłam oczy i długo patrzyliśmy na siebie. W końcu przytaknęłam, a on wśliznął się, tak jak siedział, pod kołdrę.
– Wciąż jesteś jeszcze cały mokry – stwierdziłam, będąc naraz jednocześnie całkowicie wypoczęta i strasznie wykończona.
– Nie przyszedłem tu, żeby się przebrać – wyszeptał mi usprawiedliwiająco do ucha.
– Możesz się spokojnie przebrać – dodałam odważnie.
– Jesteś tego pewna?
– Tak.
– OK.
I ostrożnie zdjął z siebie wilgotne od deszczu rzeczy, mocno przytulił się do mnie pod ciepłą kołdrą. W którejś chwili poczułam jego gołe, rozgrzane nogi, a zaraz potem delikatne, ciepłe, muskularne ramię na swoim drżącym ciele. Leżeliśmy jak dwie pasujące do siebie łyżki w ciasnym pudełeczku, oboje w koszulkach z krótkimi rękawami i majtkach, podnieceni i ciężko oddychający. Paul głaskał moje ramiona i brzuch, a ja dotykałam go dłonią i gładziłam po plecach. Paul całował mnie po szyi, a ja jeździłam mu ręką po jego miękkich włosach. W pewnej chwili, wahając się, odwróciłam się i zaczęłam całować jego zamknięte powieki. Paul leżał zupełnie spokojnie, wtedy delikatnie całowałam go po czole, brwiach, uszach i szyi, a także w usta.
– Kocham cię, moja jubilatko! – powiedział w końcu i wziął mnie w ramiona prawie tak mocno jak wcześniej na wiadukcie. Ale tym razem nic mnie nie zabolało, poczułam się cudownie i też objęłam go rękami, a potem zasnęliśmy.
Tak skończyły się moje szesnaste urodziny.
Następnego ranka wyszliśmy wcześnie z domu. Zamiast swoich wilgotnych od deszczu rzeczy z wczoraj, miałam na sobie koszulę Paula i dżinsy jego siostry Katrin.
– Dlaczego jesteś dzisiaj tak małomówna? – zapytał zatroskany.
– Okropnie się boję, Paul – wyszeptałam, a strach, który mnie w środku paraliżował, był tak silny, że nie pozwalał mi mówić, dusił mnie jak dzikie zwierzę. – Co będzie dalej?
Szliśmy wzdłuż ulicy, naprzeciwko której wznosił się budynek szkolny. Świeciło słońce, liście na drzewach zieleniły się, czerwieniły i połyskiwały brązem. Niebo miało kolor głębokiego błękitu, tak jakby było jeszcze lato.
– Jak w raju – powiedział Paul, prawdopodobnie chciał mnie pocieszyć. – A my jesteśmy Adamem i Ewą i całe życie przed nami…
Pokręciłam przecząco głową.
– Nie, Paul – wymknęło mi się raptownie. – Raj dopiero nastąpi. Bóg będzie rządził niebem i ziemią, ale to stanie się po Armagedonie. Wpierw Jehowa będzie sędzią i wszystkich złych ludzi wybierze i zgładzi, potem dopiero powstanie raj, i tylko dla tych, którzy na Sądzie Ostatecznym nie zostaną przekreśleni, lecz zbawieni i posiądą prawo do życia w raju…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chłód Od Raju»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłód Od Raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chłód Od Raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.