W banku usłyszałem krzyki pani Rosenthal pod adresem pana Ballou, który najwyraźniej jest wiceprezesem tego oddziału. Pani Rosenthal wyciągnęła, jak sądzę, dwa lub trzy klucze do skrzynek w skrytkach, które potem wyniosła wraz z pracownikami banku i umieściła na kontuarze. Następnie wyjęła z nich coś, co wyglądało na dużą ilość gotówki. Twierdziła także, że zabiera ze skrytek biżuterię oraz, jak się zdaje, jakieś dokumenty. Pani Rosenthal powiedziała wyżej wymienionemu funkcjonariuszowi przy wejściu do klubu i pod bankiem, że mógłby wziąć gotówkę, która znajdowała się w skrytkach, jednakże ów funkcjonariusz poinformował ją, że w żadnym razie nie przyjmie od niej pieniędzy. Pani Rosenthal opuściła wówczas bank i poszła w stronę samochodu.
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, na parking przed bankiem zajechał sierżant Greenwood. Wyżej wymienieni funkcjonariusze rozmawiali z panią Rosenthal, gdy wkładała wyżej wspomniane przedmioty, to znaczy gotówkę, biżuterię i dokumenty, do bagażnika swego pojazdu marki Mercedes. Mniej więcej po paru minutach pani Rosenthal popatrzyła w stronę Las Vegas Boulevard i stwierdziła: „Jest Frank”.
Wsiadła do samochodu i odjechała z dość dużą prędkością w kierunku południowym. W tym czasie przybyli: pan Frank Rosenthal i drugi BM (biały mężczyzna), który także brał udział we wcześniejszej rodzinnej awanturze. Pan Rosenthal prowadził żółtego cadillaca, który stał na podjeździe w czasie awantury.
Sierżant Greenwood rozmawiał z panem Rosenthalem przez parę minut, podczas gdy wyżej wymieniony funkcjonariusz stał parę stóp dalej. Pan Rosenthal i towarzyszący mu biały mężczyzna weszli do banku. Parę minut później wyszli, wsiedli do żółtego cadillaca i opuścili parking. W tym czasie podjęliśmy wraz z sierżantem Greenwoodem na nowo zwykłe czynności patrolowe.
„Zatrzymaliśmy się pod bankiem. Wszędzie była policja – wspomina Murray Ehrenberg. – Nie chcieli wypuścić Franka z samochodu. Powiedzieli, że próbują zapobiec nieszczęściu.
Frank rozsierdził się. Usiłował wyjść z samochodu, ale policjanci oparli się o drzwi i nie mogliśmy wysiąść. Frank próbował otworzyć je siłą. Powiedziałem, żeby się uspokoił. A on spojrzał na nich i mówi:
– Zabierzcie swoje pieprzone łapy od mojego wozu! – Mówił to do policjantów! – Ona kradnie moje pieniądze! – krzyczał, ale gliniarze przytrzymali go do czasu, aż Geri odjechała, a potem powiedzieli:
– Okay, teraz możesz wyjść.
Całe to zdarzenie było spiskiem uknutym przez nią i przez gliny”.
*
„Tamtej nocy Geri zadzwoniła z Beverly Hills – wspomina Mańkut. – Było już po dwunastej. Powiedziałem jej:
– Geri, to nie w porządku. Możesz zatrzymać swoje klejnoty, ale oddaj mi moje pieniądze i moją biżuterię. – Usłyszałem tylko trzask odkładanej słuchawki.
Potem zatelefonował Tony.
– Słyszałem, co się stało – mówi. – Czy mogę w czymś pomóc?
Czuję, że nie jest pewien, czy wiem o jego romansie z Geri, więc nadał nic nie mówię i dalej zgrywam głupka.
Odpowiadam, że nie i że od pewnego czasu fatalnie układa się nam z Geri.
Tony mówi, że chce się ze mną spotkać. Słynne ostatnie słowa. Nie mam ochoty na żadne spotkania. Wiem, co się może wydarzyć.
Zgadzam się, ale nie chcę, żeby nas ktoś widział, więc podaję mu nazwisko innego prawnika – nie Oscara – i proponuję, byśmy spotkali się u niego. Tony znowu pyta:
– Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Odparłem, że w razie gdyby rozmawiał z Geri, powinien jej powiedzieć, żeby zwróciła moje rzeczy.
Tony wie, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Pewnie myślał: O rany, ale się wpakowałem.
Uśmiecham się do siebie. Mój dozgonny przyjaciel. Nie rozumiałem tego. Nie chciałem żadnej jego rzeczy. Nie mogłem pojąć, jak mógł pożądać mojej żony. Nie potrafiłem się z tego otrząsnąć.
W kancelarii prawnika zachowywałem całkowity spokój. Tam czułem się bezpieczny. A Tony zdawał sobie sprawę, że jeżeli moi ludzie w Chicago dowiedzą się, co zrobił, przegra. Jeżeli w Chicago osądzą tę sprawę, to po nim. Dobrze o tym wiedział. I właśnie dlatego musiałem być bardzo ostrożny.
– Dzięki za spotkanie – mówię.
– Mam nadzieję, że to coś pomoże – odpowiada.
Potem Geri dzwoni do Tony'ego.
– Lepiej go posłuchaj – radzi jej Tony – bo inaczej oboje zginiemy.
Wiem to tylko dlatego, że Geri opowiedziała mi później o tej rozmowie.
– Co mam zrobić, pieprzony kurduplu? – pyta Geri.
– Zwrócisz połowę pieniędzy, dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów i jego biżuterię. To mój rozkaz.
Bardziej mafijnego rozkazu nie można usłyszeć. Gdy Geri opowiadała mi o tym później, aż trzęsła się ze złości. Zaproponowała mu podobno, żeby spierdalał. Potem zadzwoniła do mnie.
– Twój kurduplowaty przyjaciel dzwonił i wydał mi rozkaz – mówi.
– Wkopałaś się po uszy – odpowiadam.
– Masz kogoś, kto mógłby odebrać pieniądze i biżuterię? Czy jeżeli je oddam, obiecasz, że zostawisz nas w spokoju? – pyta.
Odparłem, że tak, i wysłałem znajomego do Los Angeles, by je odebrał. Ale gdy się z nią spotkał, dała mu tylko dwieście tysięcy dolarów i klejnoty. Później twierdziła, że Tony ukradł pięćdziesiąt tysięcy z jej samochodu, gdy po opuszczeniu banku pojechała odpocząć w jego domu”.
*
Rosenthal wniósł pozew o rozwód 11 września 1980 roku, trzy dni po tym, gdy Geri uciekła sprzed banku. Trzy dni później otrzymał telefon z oddziału psychiatrii Harbor General Hospital w Torrance w Kalifornii. Dowiedział się, że jego żona, Geraldine McGee Rosenthal, została aresztowana przez policję w Los Angeles za próbę rozebrania się do naga na Sunset Boulevard. Była pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Mańkut poleciał do Torrance.
„Gdy dotarłem do szpitala, poszedłem do jej pokoju, Geri była w kaftanie bezpieczeństwa. Chciała, żebym rozluźnił więzy, ale nie mogłem tego zrobić. Zaczęła na mnie krzyczeć. Wpadła w histerię.
Psychiatra zaproponował, by została w Torrance przez dwa tygodnie. Zgodziłem się, mając w pamięci jej zachowanie. Tego wieczoru poleciałem z powrotem do Las Vegas, a parę dni później dowiedziałem się, że została zwolniona ze szpitala i że ojciec i córka Geri spróbują nakłonić ją do poddania się opiece psychiatry.
Wniosłem pozew o rozwód za zgodą obydwu stron”.
Mańkut uzyskał to, czego chciał – prawo do opieki nad dziećmi. W zamian zgodził się na płacenie alimentów w wysokości pięciu tysięcy dolarów miesięcznie i prawo byłej żony do odwiedzania dzieci. Geri zatrzymała biżuterię wartości miliona dolarów i brązowego mercedesa.
*
„Prawie każdy na jego miejscu dałby spokój – stwierdził Murray Ehrenberg. – Przecież ta kobieta była chora i odeszła. Frank dostał rozwód. Prawo opieki nad dziećmi. Odzyskał już połowę pieniędzy i całą swą biżuterię. Geri zatrzymała jedynie sto tysięcy dolarów i swoje klejnoty. Każdy na jego miejscu uznałby się za szczęściarza, pozbywszy się jej – każdy, ale nie Frank.
Gdy wszystko, co posiadał, wali się w gruzy, on postanawia zaskarżyć policję metropolitalną w Las Vegas za bezprawne zatrzymanie, po czym skarży policjantów, którzy nie pozwolili nam wysiąść z samochodu przed bankiem, o sześć milionów dolarów odszkodowania. To są gliniarze. Wiadomo, że nie mają nawet sześciu centów. To szaleństwo. No i oczywiście przegrał. Zdołał jedynie doprowadzić do tego, że gazety bezustannie opisywały całą tę cholerną operę mydlaną”.
Читать дальше