Margit Sandemo - Nie Dla Mnie Miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Nie Dla Mnie Miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie Dla Mnie Miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie Dla Mnie Miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gerd Hansen, młoda nauczycielka plastyki uwielbiana przez uczniów, jest osobą dość skrytą. Któregoś dnia wścibska dziennikarka Goggo odnajduje w jej mieszkaniu projekty gobelinów utalentowanej artystki, która kilka lat wcześniej zaginęła w nie wyjaśnionych okolicznościach na drugim końcu Norwegii. Opublikowanie tej sensacyjnej wiadomości w lokalnej prasie wywołuje lawinę zdarzeń.

Nie Dla Mnie Miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie Dla Mnie Miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy ktoś opuszczał dziś hotel? Chodzi o mężczyznę – spytał recepcjonistkę.

– Nie umiem panu odpowiedzieć, dopiero przyszłam na dyżur.

– Czy mogę porozmawiać z osobą, która dyżurowała w nocy?

– Kolega pojechał już do domu, do Einarstadir.

– Ma telefon?

– Niestety, nie.

Na twarzy Johannesa pojawił się grymas zniecierpliwienia i bezsilności.

– Ale… – zawahała się dziewczyna i dodała: – Któryś z gości wybrał się dość wcześnie na przejażdżkę samochodem. Słyszałam, jak wrócił do hotelu i poszedł na pierwsze piętro. Nie widziałam go jednak, gdyż właśnie byłam na zapleczu. Pomyślałam tylko, że trafił się jakiś ranny ptaszek.

Samochód! Johannes wstrzymał oddech, przypomniawszy sobie ten moment, kiedy usłyszał warkot silnika. Kiedy wracał znad jeziora, zerknął na parking przed hotelem, gdzie stały głównie białe jeepy. Turyści, zwiedzając dzikie wnętrze Islandii, najchętniej korzystali z samochodów terenowych, bo tylko takie nie zawodziły na drogach, zniszczonych przez lawiny czy rzeki ciągle zmieniające swe koryta. Johannes nie wiedział jednak, który samochód wjechał na parking ostatni.

Miał ochotę zwymyślać recepcjonistkę za to, że nie uważała lepiej, ale zdawał sobie sprawę, że byłoby to ze wszech miar niesprawiedliwe. Sam przecież dopuścił się karygodnego zaniedbania. Zaczął od nowa przeklinać siebie w duchu.

Samochód jednak stanowił jakiś trop!

Co prawda policjant wiedział jedynie, że nadjechał od strony gór Námafjell.

W pół godziny później Johannes Hallar wyruszył w góry starą ciężarówką. Wszystkie samochody były zarezerwowane, zabrał się więc z młodym Islandczykiem, który pracował w pobliżu hotelu.

Wcześniej powiadomił miejscową policję i poprosił o przyjazd do hotelu funkcjonariuszy, którzy dopilnowaliby, aby do chwili odnalezienia Ellen żaden z gości płci męskiej nie opuścił budynku. Poza tym policja miała przeczesać teren wokół jeziora na wypadek, gdyby dziewczyna całkiem po prostu wybrała się na poranny spacer.

Ale w to Johannes nie wierzył.

Siedział teraz w rozklekotanej ciężarówce, zaciskając pięści tak mocno, że aż pobielały mu kostki. W piersiach czuł bolesny ucisk.

Co będzie, jeśli jej nie znajdzie? Jak zdoła wrócić do Norwegii i powiadomić o tym jej najbliższych? Czy zniesie ciężar odpowiedzialności za to, co się stało?

Jej najbliżsi…?

Ellen Ingesvik nie ma nikogo bliskiego, pomyślał. Nikt nie będzie po niej rozpaczał

No, może jej uczniowie, ale to nie to samo co rodzina i przyjaciele. Arvego Ståhla nie brał pod uwagę. Wiedział, że to zadufany w sobie egoista, który dla dziewczyny bardziej był ciężarem niż wsparciem.

Jedynymi jej przyjaciółmi są Olaf i Ellinor, teraz zajęci sobą, no i on, Johannes. Ale czy można go właściwie nazwać przyjacielem?

Mimo woli powrócił myślami do ostatnich dni spędzonych razem z Ellen tu, w tym obcym kraju. Pojawił mu się przed oczami obraz tej drobnej istoty, skulonej na ławce i daremnie powstrzymującej łzy. Drwił sobie z niej wówczas, nie próbując nawet zrozumieć, jak bardzo jest samotna i z jakimi problemami się boryka.

Islandczyk, który miał na imię Árni i nieźle mówił po norwesku, wyrwał Johannesa z dręczących rozważań.

– Jeśli panu się wydaje, że ten facet wiózł dziewczynę tędy, to powinniśmy zajechać na chwilę do elektrowni Krafla. Może nocny stróż widział samochód.

– Dobry pomysł – pochwalił go Johannes, który poza tym niewiele się odzywał. Myśli kłębiły mu się niespokojnie, a ból głowy, który tak często mu dokuczał w ostatnich trzech latach, znowu dał znać o sobie.

Zjechali z głównej drogi do czerwonej doliny, w której znajdowały się zakłady Krafla, i skierowali się ku budynkom po drugiej stronie.

Tracimy czas, pomyślał Johannes zrezygnowany, zdając sobie jednak sprawę, że rozsądek nakazuje zasięgnąć tutaj języka. Bo czy na tym pustkowiu trafi się jeszcze ktoś, kogo będzie można zapytać o samochód przemierzający te bezdroża wczesnym rankiem?

Ale stróż pokręcił przecząco głową i oznajmił, że niczego nie widział. Zawiedzeni zawrócili do ciężarówki, ale z daleka usłyszeli, jak mężczyzna ich woła.

– Kilku naszych chłopaków pracowało dziś w nocy w górach – powiedział, gdy podeszli bliżej. – Akurat wracają, widzicie? Może ich byście zapytali?

Johannes, mimo że zaczynał powoli tracić wiarę w odnalezienie Ellen, postanowił jednak zaczekać, a nawet wyszedł robotnikom na spotkanie.

Kiedy zapytał ich o jadącego jeepa, mężczyźni popatrzyli po sobie zamyśleni. Jeden odpowiedział niepewnie:

– Nie widzieliśmy jadącego samochodu, ale za to widzieliśmy zaparkowany.

– Gdzie? – zawołał Johannes, a jego oczy zalśniły nowym blaskiem.

Drugi robotnik wskazał ręką kierunek.

– To dosyć daleko stąd, na bocznej ścieżce, którą na ogół nikt nie jeździ. To był właśnie biały jeep.

Johannes odetchnął głęboko i zapytał, czy auto nadal tam stoi.

– Nie, zobaczyliśmy tego jeepa, kiedy przechodziliśmy przez przełęcz, akurat wtedy otworzyła się przed nami rozległa panorama pomiędzy dwoma szczytami. A kiedy później naszym oczom znów ukazał się podobny widok, samochodu już nie było.

Trzeci robotnik dorzucił coś po islandzku, a jego kolega przetłumaczył:

– Mówi, że widział mężczyznę biegnącego do samochodu od strony Diabelskich Kotłów.

– Kiedy to było? – chciał wiedzieć Johannes.

– Między szóstą a siódmą rano, trudno mi teraz dokładnie określić.

To by się zgadzało z porą powrotu samochodu, którego warkot słyszał, czekając na Ellen.

– Gdzie leżą Diabelskie Kotły?

– Ja wiem – odezwał się Árni. – To dość ponure miejsce wysoko w górach.

– W takim razie jedziemy prosto tam! Nie ma chwili do stracenia!

To prawda, dodał w myśli, z trudem łapiąc oddech. Jesteśmy już spóźnieni przynajmniej o kilka godzin.

Podziękowali mężczyznom za pomoc i poprosili, by przekazali do hotelu wiadomość, dokąd jadą, a potem ruszyli z taką prędkością, na jaką tylko pozwalały kamieniste wąskie drogi. Dotarli do miejsca, w którym należało skręcić w ścieżkę prowadzącą ku szczytom.

– Tędy jechał niedawno samochód – oznajmił Árni.

– Jeep?

– Mogę założyć się o własną głowę.

Johannes znów poczuł ból w okolicach mostku i dudnienie w skroniach.

W Akureyri Olaf odłożył słuchawkę i odwrócił się do Ellinor.

– W biurze podróży w Oslo poinformowano nas, że mężczyzna, który kupił zwrócony w ostatniej chwili bilet, nazywał się Magnus Pedersen i jest geologiem.

– O nie! – zadrżała Ellinor. – Ten facet przecież siedział koło nas w samolocie. Zamierzał lecieć prosto do Mývatn. Potem już go nie widziałyśmy. Ellen na pewno nie przyjdzie do głowy go podejrzewać. O Boże, co zrobimy?

Na twarzy Olafa odmalowało się przerażenie.

– Miał jechać prosto do Mývatn? Pewnie po to, żeby zastawić jakąś straszną pułapkę! Rozumiesz? O Svartenie krąży mit, że sam nigdy nie zabija. Nigdy nie splamił sobie rąk cudzą krwią. Zawsze wysługuje się innymi fachowcami od mokrej roboty albo ucieka się do podstępu. Nie chce być sądzony za morderstwo.

Olafa przytłoczyło poczucie bezsilności. Stał tutaj i nic nie mógł zrobić.

Magnus Pedersen – jak się sam nazwał, bo przecież jego prawdziwe nazwisko brzmiało całkiem inaczej – wrócił w bezpieczny rejon i z oddali obserwował Ellen Ingesvik, która znalazła się w sytuacji beznadziejnej. Obłoki pary zasłaniały ją i odsłaniały, w zależności od podmuchów wiatru. Stała tam na wąskim przesmyku, pochylona, dłońmi zasłaniając załzawione, piekące oczy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie Dla Mnie Miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie Dla Mnie Miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nie Dla Mnie Miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie Dla Mnie Miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x