Dominika Stec - Kobieca Intuicja

Здесь есть возможность читать онлайн «Dominika Stec - Kobieca Intuicja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieca Intuicja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieca Intuicja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spełniły się życzenia Dominiki – bohaterki Mężczyzny do towarzystwa. Żyje sobie szczęśliwie z Pedrem, wydała nawet powieść o ich wielkiej miłości. Z tego też powodu udziela wywiadu prestiżowemu pismu My Fair Lady i wzbudza niezdrowe zainteresowanie swoich uczniów. Spełnione uczucie miewa i wzloty i upadki, niemniej nic nie zapowiada katastrofy, toteż kiedy ta następuje, na Dominikę zwala się lawina pytań – ważnych, mniej ważnych i zgoła podstawowych.

Kobieca Intuicja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieca Intuicja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zza okna wpadała romantyczna srebrzysta poświata, która nie wprawiała mnie w liryczny nastrój, ale postanowiłam przy jej blasku liczyć winogrona na stiukach. Kiście winogron z sufitu nade mną. Wtedy w końcu zasnę.

W zasięgu mojego wzroku znajdowały się siedemdziesiąt dwie kiście. Nie dość, jak się okazało. Policzyłam prążki blasku na suficie, potem krzesła, ale tych było tylko siedem, potem lśniące od poświaty lichtarze do świec, wreszcie różyczki na tapecie…

Obudziło mnie stęknięcie lub nie stęknięcie, nie mam pojęcia, co. Za oknem było już cicho, Dafne nie kuśtykała w korytarzu. Wciąż leżałam samotnie pod kołdrą z barokowymi falbankami. Gdzieś w ciemnościach pokoju tykał zegar, który na szczęście nie bił. Te bijące są głupsze od budzika. Stwierdziłam, że nie widzę z łóżka godzin na tarczy ani nawet samej pozłacanej tarczy. I zamierzałam zamknąć oczy.

Nie zamknęłam, Chryste!

Przez pokój coś szło. Też nie wierzę w duchy, ale szło, daję słowo honoru. Jasna powłóczysta postać przesuwała się w stronę łazienki. Towarzyszył jej dziwny, jakby trupi odór. Początkowo pomyślałam, że to dalszy ciąg odlotu po papierosie Żyrafy. Ale musiałabym mieć cholernie spóźniony refleks.

Pod kołdrą po moich nogach wspinał się zimny prąd, jakby pełznął po mnie wąż. Spociłam się. Co barokowy pałac robi z człowieka! Gdyby coś podobnego przydarzyło mi się po ciemku w suszarni, pomyślałabym, że prześcieradło schnące na sznurze i przeciąg. W pałacu nie. Tu od razu przyszła mi na myśl zamurowana za trucicielstwo Biała Dama. Pałac działa jak gazetowy brukowiec – w środku człowiek spodziewa się samych bezeceństw.

Jedno, czego byłam pewna, to że nie szedł Pedro. Kiedy widziałam go ostatnio, po kolacji, nie miał rozpuszczonych na ramiona jasnych włosów. Zjawa miała. Więc prędzej koleżanki pana kustosza postanowiły zabawić się moim kosztem. Prawie udało się babsztylom, ale nie dam poznać po sobie, zawzięłam się. Niech im się nie wydaje! Zawołam: „Pudło!" – i zwyciężę z godnością.

Ale nie zawzięłam się aż tak, żeby zawołać. Miałam stracha. Pozostawał cień prawdopodobieństwa, że jednak nie te wiedźmy.

Zaciskając dłonie na kołdrze, leżałam bez ruchu.

Zjawa znikła w łazience, co znaczyło, że nadal przebywa w moim pokoju. Łazienka stanowi część apartamentu. Co teraz?

Po pierwsze, uciec na korytarz, korzystając z okazji! Nie zrobiłam tego, ale nie ze strachu. Zastanowiły mnie odgłosy dobiegające z łazienki. Szum odkręconej wody. Owszem, istnieją upiory, które mają konszachty z wodą. Topielice, wodniki, rusałki. Na upartego znajdzie się takich sporo, oślizgłych i wrednych. Jednakże potem rozległ się dźwięk spłuczki przy sedesie. No przepraszam, ale o takich duchach nie słyszałam!

Podciągnęłam kołdrę pod brodę i czekałam, co dalej. Byłam zadowolona, że dzięki temu rozwiązaniu nie muszę ruszać się z łóżka.

Zjawa wynurzyła się z łazienki tym samym lunatycznym ruchem. Nie słyszałam jej kroków, może dlatego, że słyszałam szczękanie własnych zębów. Kiedy była w połowie pokoju, czujnie skulona – ona, ale ja też – zdobyłam się na odwagę. – Pudło – powiedziałam. Zamierzałam powiedzieć. Gdyż wyszło mi coś jak cichutkie „bdłłły".

Zjawa przystanęła i uniosła głowę, jakby węszyła. A potem zrobiła coś, czego jednak się po niej nie spodziewałam. Wydobyła z siebie przerażający głos, a potem przemknęła przez pokój z rozwianą szatą i sama rozwiała się na tle bibliotecznych szaf. Wrzasnęłam, naciągnęłam kołdrę na głowę. To nie był ludzki głos! To, co wykonała na środku mojego pokoju, przypominało koci krzyk. Komputerowo generowany pisk, jakim posługują się filmowe potwory. Miałam jak najgorsze wyobrażenie o tutejszych wiedźmach, ale żadnej z nich nie przypisałabym takiego głosu. Paplały, jazgotały, szczebiotały, ale nie wyły jak Dracula!

– Pedro! – zawołałam błagalnie pod kołdrą.

Niestety, o ile pod kołdrą można poczuć się bezpieczniej, o tyle na ratunek nie ma tam co liczyć. Zwłaszcza samotnie. Stanęły mi przed oczami wszystkie filmy grozy, jakie znam. Bo z duchami wziętymi z życia brakowało mi doświadczeń. Bałam się wystawić rękę, żeby wymacać komórkę. Zresztą podłączyłam ją na noc do ładowarki, a gdzie tu był kontakt? Nie przypomniałabym sobie teraz, gdzie tu jest sufit, a gdzie podłoga. Za to pamiętałam, że najnowszy Candyman wyrywa żywcem narządy wewnętrzne, lamia z „Krwawego biwaku" odgryza głowy, a jeśli nie widzieliście w kinie, co robią z ludźmi kotołaki z „Ko-tołaków", jesteście szczęściarzami! Żadnego z tych filmów nie obejrzałam do końca i miałam szczerą nadzieję, że Biała Dama z Wilkowyska też nie.

Przez dziurkę pod kołdrą widziałam, że w pokoju nadal jest ciemno. Doczekać świtu w grudniu, nie mogąc spać, to horror sam w sobie.

Oddech mi się uspokajał, puls wracał do normy – i wtedy ktoś brutalnie zerwał ze mnie kołdrę.

Nad łóżkiem pochylała się w ciemnościach Biała Dama. Nie muszę tłumaczyć, jak wyglądała. Tak jak trzeba. Skóra spękana niczym ziemia po suszy, ropiejące oczodoły, szpiczaste zęby w atramentowej jamie ustnej. Czuło się, że ostatnią kąpiel brała za czasów Jana III Sobieskiego. Nie przypominała kobiety zamurowanej żywcem. Nie była zachlapana tynkiem, zmumifikowana bez dostępu powietrza, nie miała ceglanego pyłu pod paznokciami. Zamiast tego odpadała od kości dużymi fragmentami niczym jakaś trędowata. Co nie znaczy, że dziwiłam się jej wyglądowi. Nie miałam czasu. Wrzeszczałam wniebogłosy.

A ona miauknęła po kociemu, wysunęła rozdwojony język węża i bez słowa wyjaśnienia wyciągnęła ku mnie szponiastą dłoń. Żeby wyrywać mi ramię ze stawu. Niewątpliwie razem z płucem.

– Zostaw mnie, potworze! – jęknęłam.

Od stóp do czubka głowy wypełniało mnie bolesne zdumienie, że barokowy upiór może zachowywać się tak postmodernistycznie. Każdy kawałek ma z innego filmu.

– Nie ma tak dobrze, Do! – odkrzyknęła Biała Dama. – Już południe!

Głos miała na tyle znajomy, że otworzyłam oczy. Pedro tarmosił mnie za ramię.

Tak, wiem, to mi się śniło, też na to wpadłam. Z tym, że nie wszystko. Od połowy. Do połowy działo się naprawdę, nie miałam wątpliwości. Naprawdę czułam trupi zaduch wokół łóżka, naprawdę coś było w moim pokoju, naprawdę zawyło głosem upiora.

– Pedro, tu straszy! – stwierdziłam bezradnie.

– Od trzystu lat – zgodził się Pedro. – Biała Dama z Wilkowyska.

Opowiedziałam mu, że widziałam ją w nocy. Widziałam ducha, spod kołdry słyszałam jego jęki. Przytłumione, zawodzące, nie wiadomo skąd.

Uwierzcie mi, że trudno takie zdarzenie opowiedzieć, nie wychodząc na kompletną idiotkę. Ale jak inaczej miałam powiedzieć prawdę? Streściłam koszmarną noc zgodnie z przebiegiem faktów i wyszłam na idiotkę zgodnie z przewidywaniami. Może po prostu słyszałam Dafne, zasugerował Pedro. Teraz z tą nogą bywa niespokojna, meczy po nocach. Meee, meee, czy tak to było?

Wściekłam się. Sama zdaję sobie sprawę, że wychodzę na idiotkę, ale chyba nie aż na taką, która nie odróżnia Białej Damy od białej kozy?!

A czy nie dałam się czasem skusić tej szajbusce na papierosa?

– No wiesz, Pedro… – zająknęłam się skutkiem zaskoczenia. Od kiedy to Pedro miał kobiecą intuicję? – Chyba zauważyłeś, że nie palę. Poza tym nie powinieneś nazywać szajbuską dziewczyny, która coś do ciebie czuła. Specyficznie, ale jednak.

– Nie wiem, czy sama nie będziesz miała po dziurki w nosie dziewczyn, którym się zdaje, że coś do mnie czuły – oświadczył nieoczekiwanie Pedro.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieca Intuicja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieca Intuicja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kobieca Intuicja»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieca Intuicja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x