Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem
Здесь есть возможность читать онлайн «Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:W Pogoni Za Rozumem
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
W Pogoni Za Rozumem: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Pogoni Za Rozumem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
W Pogoni Za Rozumem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Pogoni Za Rozumem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Odsunęłam słuchawkę od ucha, próbując nie wyobrażać sobie, jakie to dziwaczne danie wymaga przewróconego kurczaka.
– Uff. No już.
– O czym oni mówili?
– Rano musieliśmy siadać w kręgu i opowiadać o różnych głupotach.
– Na przykład…?
– O matko święta! No wiesz: mam na imię Pam i jestem czymś tam! Czym? – pomyślałam -…tam? Zarozumiałą zmorą? Maniakalnym wrogiem grudek w sosie? Katem małych dziewczynek?
– Czego oni tam nie wygadywali! „Dzisiaj będę pewny siebie, przestanę się przejmować tym, co ludzie o mnie myślą”. I tak w kółko. Słowo daję, kochanie. Jeżeli ktoś nie jest pewny siebie, to do niczego nie dojdzie, prawda? – powiedziała, rycząc ze śmiechu. – Matko święta! Niepewny siebie! Ja nie mam pojęcia! Dlaczego ktoś miałby się przejmować tym, co o nim myślą ludzie? Z zatroskaniem rozejrzałam się na boki.
– A jaka była twoja afirmacja?
– Och, na początku w ogóle nie pozwalano mi się odzywać, kochanie.
– A potem? Co musiałaś powiedzieć?
W tle usłyszałam śmiech mojego ojca. Był chyba w dobrej formie.
– Powiedz jej, Pam.
– Ufff. No, musiałam powtarzać: „Nie pozwolę, by moja nadmierna pewność siebie przesłoniła rzeczywistość” i „Dzisiaj będę dostrzegać nie tylko swoje zalety, ale i wady”. To był jakiś absurd, kochanie. No, ale muszę lecieć, ktoś dzwoni do drzwi. To do zobaczenia w poniedziałek.
– Co?
– Nie mówi się „co”, kochanie, tylko „słucham”. Umówiłam cię do kolorystki w Debenhams. Przecież ci mówiłam! Na czwartą.
– Ale… – Wcale nie mówiła. Kiedy miała mi to powiedzieć? W styczniu?
– Muszę kończyć, kochanie. Państwo Enderbury czekają pod drzwiami.
7 września, niedziela
55,5 kg, metry kwadratowe podłogi nie zawalone stanikami, jedzeniem, butelkami i szminkami 0.
10.00.
Hurra! Minął kolejny dzień, a ja wciąż żyję. Ale noc miałam koszmarną. Po rozmowie z mamą poczułam się okropnie zmęczona, więc sprawdziłam, czy wszystkie drzwi są zamknięte, wczołgałam się pod plątaninę majtek, staników i narzutek z lamparciej skóry Shazzer i usnęłam. Nie słyszałam, jak wchodziły, a kiedy obudziłam się o północy, już spały. Zaczyna tu strasznie śmierdzieć. Poza tym jeżeli budzę się w środku nocy, muszę leżeć nieruchomo, gapiąc się w milczeniu w sufit, żeby ich nie obudzić, przewracając się o porozrzucane graty. O, telefon. Lepiej odbiorę od razu, żeby ich nie budzić.
– No, w końcu zrozumieli, że nie jestem byłym kochankiem ogarniętym żądzą mordu.
Hurra! To był Mark Darcy.
– Jak się czujesz? – spytał z troską, co było ładne z jego strony, zważywszy na to, że przeze mnie spędził siedem godzin na posterunku policji. – Zadzwoniłbym wcześniej, ale dopóki nie zostałem oczyszczony z zarzutów, nie chcieli powiedzieć, gdzie jesteś.
Próbowałam przybrać wesoły ton, ale w końcu powiedziałam szeptem, że u Shazzer trochę się duszę.
– Moja propozycja wciąż jest aktualna, możesz zatrzymać się u mnie – rzucił bez namysłu. – Sypialni ci u mnie dostatek.
Szkoda, że tak podkreśla, że nie chce iść ze mną do łóżka. Zaczyna to zakrawać na kaszmiryzm, a na przykładzie Shazzer i Simona widać, że jak się zrobi pierwszy krok, to już nie można się wycofać, bo na najmniejszą aluzję na temat seksu wszyscy zaczynają panikować, że to „zniszczy przyjaźń”. W tej chwili Jude ziewnęła i przewróciła się na drugi bok, przesuwając nogami stertę pudełek po butach, które z trzaskiem spadły na podłogę, zgarniając po drodze koraliki, kolczyki, kosmetyki i filiżankę kawy do mojej torebki. Wzięłam głęboki oddech.
– Dzięki – szepnęłam do słuchawki. – Bardzo chętnie przyjdę.
23.45.
W domu Marka Darcy’ego. O Boże. Ale kicha. Leżę sama w dziwnym białym pokoju, gdzie znajduje się tylko białe łóżko, białe żaluzje i niepokojące białe krzesło, które jest dwa razy wyższe, niż powinno. Strasznie tu – wielki, biały pałac, a w całym domu nie ma ani odrobiny jedzenia. Nie mogę niczego znaleźć ani zrobić, nie dokonując przy tym kolosalnego wysiłku umysłowego, gdyż wszystko tu – każdy wyłącznik światła, spłuczka itd. – jest zakamuflowane. I zimno tu jak w psiarni. Dziwny dzień, zmierzch, to zasypiam, to się budzę. Za każdym razem, kiedy w końcu czuję się normalnie, znowu wpadam w objęcia Morfeusza – jak samolot, który daje nura z ogromnej wysokości. Nie wiem, czy to nadal złe samopoczucie po zmianie strefy czasowej, czy po prostu próbuję uciec od wszystkiego. Mark dzisiaj musiał iść do pracy, chociaż to niedziela, bo w piątek cały dzień nie było go w biurze. Shaz i Jude wróciły koło czwartej z Dumą i uprzedzeniem na wideo, ale po tej kompromitacji z Colinem Firthem jakoś nie mogłam znieść sceny z nurkowaniem w jeziorze, więc tylko pogadałyśmy i poczytałyśmy gazetki. Potem Jude i Shaz zaczęły się rozglądać po domu, chichocząc. Zasnęłam, a kiedy się obudziłam, ich już nie było. Mark przyszedł koło dziewiątej z jedzeniem na wynos dla nas obojga. Miałam wielkie nadzieje na romantyczne pojednanie, ale tak się skupiłam na tym, by nie dać mu odczuć, że mam ochotę pójść z nim do łóżka albo zostać w jego domu z powodów innych niż bezpieczeństwo, że w końcu zrobiło się strasznie sztywno i oficjalnie, zachowywaliśmy się jak lekarz i pacjent, jak lokatorzy z Pana Złotej Rączki czy coś w tym rodzaju. Chciałabym, żeby teraz do mnie przyszedł. To strasznie frustrujące być tak blisko niego i chcieć go dotknąć. Może powinnam coś powiedzieć. Ale trochę boję się otwierać tę puszkę Pandory, bo jeśli mu powiem, co czuję, a on nie zechce do mnie wrócić, to poczuję się okropnie upokorzona – zwłaszcza, że mieszkamy razem. Poza tym jest środek nocy. O Boże, a może to jednak Mark to zrobił. Może za chwilę wpadnie do mojego pokoju i na przykład mnie zastrzeli, i ten dziewiczy biały pokój zatonie we krwi – zupełnie jakby rozlała ją dziewica, z tym że ja nie jestem dziewicą. Tylko, cholera, tkwię w celibacie. Nie powinnam myśleć w ten sposób. Oczywiście, że to nie on. Przynajmniej mam ten guzik alarmowy. To straszne – ja nie mogę usnąć, a Mark jest na dole, pewnie nagi. Mmmm. Chciałabym zejść na dół i go zgwałcić. Nie uprawiałam seksu od… to b. skomplikowana liczba. Może jednak przyjdzie! Usłyszę kroki na schodach, drzwi otworzą się cichutko i Mark wejdzie, i usiądzie na moim łóżku – nagi! – i… o Boże, jestem taka sfrustrowana. Gdybym tylko mogła być taka jak mama i po prostu wierzyć w siebie, a nie ciągle przejmować się tym, co myślą o mnie ludzie, ale to strasznie trudne, kiedy się wie, że ktoś rzeczywiście o tobie myśli. Myśli, jak cię zabić.
8 września, poniedziałek
55,75 kg (poważny kryzys), liczba osób grożących mi śmiercią pojmanych przez policję O (nie bdb), liczba sekund, odkąd ostatnio uprawiałam seks 15 033 600 (katastrofalny kryzys).
13.30.
W kuchni Marka Darcy’ego. Właśnie zupełnie bez powodu zjadłam ogromny kawał sera. Sprawdzę, ile to kalorii. O kurwa. 350 kalorii w 100 gramach. Paczka to ćwierć kilo, a ja wcześniej zjadłam już trochę – może z 60 gramów – i jeszcze trochę zostało, więc w pół minuty zeżarłam 500 kalorii. Coś niesamowitego. Może na znak solidarności z księżną Dianą powinnam zmusić się do wymiotów? Aaa! Dlaczego takie niesmaczne myśli przychodzą mi do głowy? Oj tam, równie dobrze mogę zjeść resztę, żeby się odciąć grubą kreską od całego tego żałosnego epizodu. Chyba będę zmuszona pogodzić się z prawdą głoszoną przez lekarzy: diety nie działają, bo twoje ciało myśli, że je głodzisz, i kiedy tylko znowu widzi jedzenie, opycha się nim jak Fergie. Ostatnio codziennie rano znajduję na sobie tłuszcz w nowych i budzących zgrozę miejscach. Ani trochę bym się nie zdziwiła, gdybym kiedyś odkryła, że pizza zjedzona poprzedniego dnia wypuczyła mi się w postaci wałka tłuszczu między uchem a ramieniem albo wyskoczyła koło kolana, łopocząc łagodnie na wietrze niczym ucho słonia. Między mną a Markiem sytuacja wciąż niezręczna i pełna niedopowiedzeń. Kiedy dziś rano zeszłam na dół, on już wyszedł do pracy (nic dziwnego, bo była pora lunchu), ale zostawił liścik, w którym napisał, żebym „czuła się jak u siebie w domu” i zapraszała, kogo chcę. Na przykład kogo? Wszyscy są w pracy. Jak tu cicho. Boję się.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «W Pogoni Za Rozumem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.