Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem
Здесь есть возможность читать онлайн «Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:W Pogoni Za Rozumem
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
W Pogoni Za Rozumem: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Pogoni Za Rozumem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
W Pogoni Za Rozumem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Pogoni Za Rozumem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Wydawało mi się, że miałyśmy się nie zadawać z facetami – burknęłam.
– Nie, nie, tylko tak sobie pomyślałam, że skoro jesteśmy w obcym kraju, to dobrze by było pogadać z kimś bywałym w świecie.
6.00.
W końcu, o wpół do piątej, udało mi się usnąć, ale o 5.45 obudziła mnie Sharon, która zaczęła skakać po łóżku, mówiąc, że powinnyśmy pójść do świątyni i obejrzeć wschód słońca (przez chmury o grubości stu metrów?). Już nie mogę. Aaa! Coś okropnego dzieje się w moim brzuchu. Ciągle coś mi się tam przelewa.
11.00.
Wstałyśmy pięć godzin temu, z czego cztery i pół spędziłyśmy na zmianę w „toalecie”. Sharon mówi, że cierpienie i proste życie są częścią duchowego oświecenia. Komfort fizyczny nie tylko nie jest niezbędny, ale też hamuje rozwój duchowy. Zamierzamy medytować. Południe. Hurra! Przeniosłyśmy się do Orientalu! Wiemy, że jedna noc tam będzie nas kosztować więcej niż tydzień na Korfu, ale to sytuacja wyjątkowa, a zresztą od czego są karty kredytowe? (Karta Shazzer nadal jest ważna będę mogła jej zwrócić pieniądze potem. Ciekawe, czy duchowe oświecenie na czyjś koszt jest w porządku?) Obie zgodnie doszłyśmy do wniosku, że hotel jest fantastyczny i natychmiast przebrałyśmy się w pastelowoniebieskie szlafroki, bawiłyśmy się w kąpieli z pianą itd. Poza tym Shazzer mówi, że po to, by zostać prawdziwym podróżnikiem, nie trzeba cały czas się umartwiać, bo to kontrast między światami i stylami życia prowadzi do duchowego oświecenia. Absolutnie się z nią zgadzam. Na przykład w obliczu obecnych problemów z żołądkiem jestem niezmiernie wdzięczna za toaletę i bidet.
20.00.
Shazzer spała (albo umarła na dyzenterię), więc postanowiłam pójść na spacer po hotelowym tarasie. Coś przepięknego. Stałam w atramentowych ciemnościach, lekki, ciepły wietrzyk odklejał mi z twarzy pierze, potem przechyliłam się przez barierkę i spoglądałam na rzekę Chao Phraya oraz na migające światełka i łódki w orientalnym stylu czające się w mroku. Samoloty to cudowny wynalazek – zaledwie 24 godziny temu siedziałam na łóżku w domu otoczona mokrym praniem – a teraz znajduję w tak niesamowicie egzotycznym i romantycznym miejscu. Właśnie miałam zapalić papierosa, kiedy nagle przed moim nosem pojawiła się bajerancka złota zapalniczka. Zerknęłam na twarz oświetloną płomykiem i wydałam z siebie jakiś dziwny odgłos. To był Harrison Ford z samolotu! Kelner przyniósł dziwnie mocny gin z tonikiem. Harrison Ford, czy też Jed, wyjaśnił, że w tropikach koniecznie trzeba brać chininę. Teraz zrozumiałam, dlaczego Shaz tak odbiło na jego punkcie. Spytał mnie o nasze plany wakacyjne. Powiedziałam, że postanowiłyśmy pojechać na hippisowską wyspę Koh Samui, zamieszkać w chatce i przeżyć duchowe oświecenie. Odparł, że chętnie by się tam z nami wybrał. Ja na to, że Sharon by się ucieszyła (gdyż oczywiście należał do niej, chociaż mu tego nie zdradziłam), i spytałam, czy ją obudzić. Od całej tej chininy czułam się już nieco wstawiona i wpadłam w panikę, kiedy delikatnie pogładził mnie palcem po policzku i pochylił się ku mnie.
– Bridget – syknął jakiś głos. – Kurde, ale z ciebie przyjaciółka. O nie, o nie. To była Shazzer.
7 sierpnia, czwartek
53,5, a może 51,5 kg?, papierosy 1O, widok słońca na niebie 0. Koh Samui Island, Thailand. (Hmm: rymy jak w piosence rapowej).
Przybiłyśmy do b. sielskiej – pomijając lejący deszcz – hippisowskiej plaży: cudny sierp piaseczku, małe chatki na palach i wszędzie restauracje. Chatki te są zbudowane z bambusa i mają balkoniki wychodzące na morze. Atmosfera między mną a Shaz jest dosyć chłodna, a Shaz dostała awersji do Chłopców Z Sąsiedniej Chatki, w rezultacie czego, chociaż jesteśmy tu zaledwie od osiemnastu godzin, już trzy razy w tym deszczu musiałyśmy zmieniać miejsce pobytu. Za pierwszym razem było to całkowicie uzasadnione, gdyż po jakichś trzech minutach od naszego pojawienia się w chatce przyszli chłopcy i próbowali nam sprzedać coś, co było albo heroiną, albo opium, albo krówką mleczną. Wtedy przeniosłyśmy się do nowego hotelu-chatki, gdzie sąsiadujący z nami chłopcy wyglądali b. schludnie, jak biochemicy lub ktoś w tym rodzaju. Niestety, ci biochemicy przyszli do nas i powiedzieli, że trzy dni temu w naszej chatce ktoś się powiesił, na co Shazzer nieodwołalnie postanowiła się przeprowadzić. Było już kompletnie ciemno. Biochemicy zaproponowali, że pomogą nam przenieść bagaż, ale Shaz nawet nie chciała o tym słyszeć, więc całe wieki wlokłyśmy się plażą z plecakami. Ale ukoronowaniem wszystkiego było, że po przebyciu 20 000 mil po to, by codziennie rano budzić się nad morzem, wylądowałyśmy w chatce wychodzącej na tył restauracji i kanał. Teraz więc musimy znowu ruszyć na poszukiwanie następnej chatki, która by się znajdowała nad morzem, ale nie sąsiadowała z nieodpowiednim towarzystwem ani nie była obciążona wisielczą karmą. Cholerna Shazzer.
23.30.
Właśnie wrciłyśmy z odlotowe knajpy z trwką, Shazz strsznie fajna. Moja najpszyjaciółka.
8 sierpnia, piątek
51 kg (cudowny skutek uboczny eksplozji brzucha), jedn. alkoholu O, papierosy 0 (bdb), czarodziejskie grzybki 12 (mmmmm, iiiiihaaaa).
11.30.
Kiedy się obudziłam – przyznaję, że dość późno – odkryłam, że jestem sama. Nie mogłam znaleźć Shazzer w chatce, więc wyszłam na balkon i zaczęłam się rozglądać. Ku memu strapieniu okazało się, że przerażające Szwedki z chatki obok zastąpił Chłopiec Z Sąsiedniej Chatki, ale oczywiście nie mogła to być moja wina, jako że podróżnicy nieustannie przyjeżdżają i wyjeżdżają. Założyłam korekcyjne okulary przeciwsłoneczne i po bliższej inspekcji odkryłam, że Chłopak Z Sąsiedniej Chatki to sobowtór Harisona Forda z samolotu. Podrywacz z Orientalu. Odwrócił się i uśmiechnął do jakiejś dziewczyny, która wychodziła z jego chatki. To była Shazzer, której filozofia „uważaj w podróży, unikaj Chłopców Z Sąsiedniej Chatki” najwyraźniej zawierała aneks „chyba że są niezwykle atrakcyjni”.
13.00.
Jed zabiera nas obie do kafejki na omlet z czarodziejskimi grzybkami! Początkowo podchodziłyśmy do tego nieufnie, gdyż jesteśmy przeciwne zakazanym substancjom, ale Jed wyjaśnił, że czarodziejskie grzybki to nie narkotyki, tylko sama natura, i że otworzą przed nami bramę do duchowego oświecenia. B. podniecona.
14.00.
Jestem piękna uderzającą, egzotyczną urodą, jestem częścią wszystkich kolorów i życia z jego wszystkimi prawami. Kiedy kładę się na piasku i patrzę na niebo przez kapelusz, przeświecają przez niego iskierki światła i jest to najpiękniejsza, najpiękniejsza i najbardziej drogocenna rzecz na świecie. Shazzer jest piękna. Wezmę kapelusz do morza, bo piękno morza połączyło się z drogocennymi iskierkami światła jak klejnoty.
17.00.
Sama w restauracji z mary cha. Shazzer się do mnie nie odzywa. Po omlecie z czarodziejskimi grzybkami początkowo nic się nie działo, ale kiedy wracałyśmy do swojej chatki, nagle wszystko zaczęło mnie niesamowicie śmieszyć i niestety rozchichotałam się na dobre. Shaz jednak nie była w nastroju do żartów. Po powrocie do chatki postanowiłam powiesić hamak na zewnątrz za pomocą sznurka, który się zerwał, więc wylądowałam na piachu. Wydało mi się to tak zabawne, że zrobiłam to raz jeszcze i, jak twierdzi Shazzer, przez następne czterdzieści pięć minut wykonywałam upadek z hamaka, którego atrakcyjności wcale nie umniejszały powtórzenia. Jed był w chatce z Shaz, ale poszedł popływać, więc postanowiłam dołączyć do niej. Leżała na łóżku, jęcząc: „Jestem brzydka, brzydka, brzydka, brzydka”. Zaniepokojona wstrętem, który Shazzer czuła do samej siebie i który tak kontrastował z moim nastrojem, podbiegłam do niej, żeby ją pocieszyć. Niestety, po drodze kątem oka uchwyciłam swoje odbicie w lustrze i stanęłam jak wryta, bo nigdy w życiu nie widziałam równie pięknej i zachwycającej istoty. Shaz utrzymuje, że przez kolejne czterdzieści minut próbowałam ją podnieść na duchu, ale wciąż mnie rozpraszało własne odbicie w lustrze. Ustawiałam się więc w różnych pozach i kazałam Shaz mnie podziwiać. Shaz tymczasem przeżywała prawdziwy koszmar, gdyż miała wrażenie, że cała jej twarz i ciało są poważnie zniekształcone. Wyszłam, żeby jej przynieść coś do jedzenia, i wróciłam, chichocząc, z bananem i Krwawą Mary. Powiedziałam, że kelnerka w restauracji miała na głowie abażur, po czym oszołomiona wróciłam na swe stanowisko przed lustrem. Shaz twierdzi, że następnie przez dwie i pół godziny leżałam na plaży, gapiąc się w niebo przez kapelusz i lekko poruszając palcami, podczas gdy ona zastanawiała się nad samobójstwem. Ja pamiętam tylko, że przeżywałam najpiękniejsze chwile swojego życia, pewna, że pojęłam najgłębsze, odwieczne prawa życia i że muszę tylko dać unieść się fali – jak to zostało opisane w Inteligencji emocjonalnej – czyli żyć według tych praw, a potem nagle jakby ktoś przekręcił wyłącznik i wszystko zniknęło. Wróciłam do chatki i w lustrze zamiast kobiecego wcielenia promiennego Buddy / Yasmin Le Bon ujrzałam po prostu siebie, czerwoną na gębie i spoconą, z włosami z jednej strony przylepionymi do czaszki, a z drugiej – sterczącymi na kształt rogów, Shaz zaś patrzyła na mnie wzrokiem mordercy z siekierą. B. mi smutno i jest mi wstyd za swoje zachowanie, ale to nie moja wina, tylko tych grzybków. Może jeżeli wrócę do chatki i pogadam z nią o duchowym oświeceniu, przestanie się na mnie boczyć.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «W Pogoni Za Rozumem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.