Samiec!
Przypomina sobie nauki nianiek:
Samce są półistotami. W przeciwieństwie do wszystkich innych komórek Miasta posiadają jedynie połowę chromosomów naszego gatunku. Poczęte zostały z niezapłodnionych jajeczek. Są zatem wielkimi jajeczkami, a raczej plemnikami, żyjącymi na wolnym powietrzu.
Ma na plecach plemnik, który usiłuje ją udusić. Ta myśl niemal ją rozśmieszyła. Dlaczego jedne jajeczka są zapłodnione, a inne nie? Zależy to prawdopodobnie od temperatury. Poniżej20° plemnik nie może się uaktywnić i Matka składa niezapłodnione jajeczka. Samce wywodzą się z zimna. Jak śmierć.
56 po raz pierwszy widzi prawdziwego samca z krwi i chityny. Czegóż on może tutaj szukać, tu, w gineceum dziewic? To zakazany teren, zarezerwowany jedynie dla żeńskich komórek płciowych. Jeśli jakakolwiek obca komórka jest w stanie dotrzeć do ich sanktuarium, to oznacza, że drzwi są otwarte dla każdej infekcji!
Samiec 327 próbuje ponownie nawiązać komunikację za pomocą czułek. Ale samica nie pozwala na to. Gdy tylko on unosi czułki, ona je natychmiast odpycha, gdy on muska jej drugi człon, ona cofa czułki. Nie chce porozumienia.
Samiec zwiększa jeszcze bardziej ucisk szczęk i udaje mu się skontaktować jego siódmy człon czułkowy z jej siódmym członem. 56 nigdy do tej pory nie porozumiewała się w ten sposób. Nauczono ją unikania wszelkich kontaktów, a jedynie nadawania i odbierania zapachów. Ale wie, że ten eteryczny sposób kontaktowania się może być zwodniczy. Matka nadała któregoś dnia feromon na ten temat:
Zawsze dochodzi do nieporozumień między dwoma mózgami, zakłócające zapachy, przeciągi, zła jakość emisji i odbioru wywołują przekłamania.
Jedynym sposobem, by uniknąć tych niedogodności, jest Porozumienie Absolutne. Bezpośredni kontakt czułkami. Przekaz neuromediatorów z jednego mózgu do drugiego, bez żadnych przeszkód. Dla niej to rodzaj defloracji umysłu. W każdym razie coś trudnego i nieznanego. Nie ma już jednak wyboru, jeśli on nadal będzie tak ściskał – zabije ją. Układa czułki na ramionach, okazując w ten sposób swą uległość.
PA może się rozpocząć. Dwie pary czułek zbliżają się do siebie. Następuje małe wyładowanie elektryczne. To nerwy. Powoli, potem coraz szybciej, dwa owady pocierają nawzajem swoje jedenaście karbowanych członów. Tu i ówdzie pojawia się piana pełna bezładnych wyrażeń. Ta tłusta substancja nawilża czułki i pozwala na przyśpieszenie rytmu tarcia. Dwie owadzie głowy wibrują niekontrolowanie, po chwili czułki kończą swój taniec i przylegają jeden do drugiego całą powierzchnią. Jest teraz tylko jedna istota o dwóch głowach, dwa ciała i jedna para czułek.
Dokonuje się cud natury. Przez tysiące maleńkich porów i naczynek włoskowatych feromony przenikają z jednego ciała do drugiego. Obie myśli się jednoczą. Nie są już kodowane i dekodowane. Wracają do prostoty pierwotnego stanu: obrazy, muzyka, emocje, zapachy.
W tym całkowicie bezpośrednim języku samiec 327 opowiada swoją przygodę samicy 56: zmasakrowaną wyprawę, zapachowe ślady karłowatych wojowniczek, spotkanie z Matką, próbę zgładzenia go, utratę identyfikatorów, walkę ze stróżem, ścigające go morderczynie o zapachu skały.
Po zakończeniu PA, ona cofa czułki na znak dobrych zamiarów względem niego. On schodzi z jej pleców. Teraz jest zdany na jej łaskę lub niełaskę, mogłaby go z łatwością zniszczyć. Ona zbliża się z szeroko rozwartymi żuwaczkami i… daje mu kilka feromonów identyfikacyjnych. Dzięki nim na jakiś czas jest uratowany. Proponuje mu trofalaksję, na którą on się zgadza. Następnie samica zaczyna brzęczeć skrzydłami, aby rozwiać wszystkie opary ich rozmowy.
Udało się, przekonał kogoś. Informacja została podana dalej, zrozumiana, zaakceptowana przez inną komórkę.
Stworzył swoją grupę roboczą.
CZAS: Pojęcie czasu jest zupełnie inne u ludzi i u mrówek. Dla ludzi czas jest bezwzględny. Okresowość i trwanie sekundjest jednakowe, cokolwiek by się działo.
U mrówek, z kolei, czas jest względny. Kiedy jest ciepło, sekundy są bardzo krótkie. Kiedy jest zimno, rozciągają się i wydłużają w nieskończoność, aż do utraty świadomości, do hibernacji.
Elastyczność czasu daje im pojęcie szybkości zupełnie inne niż nasze. Aby zdefiniować ruch, owady używają oprócz przestrzeni i trwania jeszcze innego wymiaru: temperatury.
Edmund Wells, Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej
Od tej pory jest ich dwoje, obojgu zależy na przekonaniu jak największej liczby sióstr o tym, że „sprawa tajemnej, niszczycielskiej broni” jest poważna. Nie jest jeszcze za późno. Muszą jednak wziąć pod uwagę dwa elementy. Po pierwsze, nie uda im się przeciągnąć na swoją stronę wystarczającej liczby robotnic przed Świętem Odrodzenia, które pochłonie całkowicie większość energii. Muszą zatem mieć trzeciego wspólnika. Po drugie, konieczne jest znalezienie jakiejś kryjówki na wypadek, gdyby wojowniczki o zapachu skały znów się pojawiły.
56 proponuje swoją komnatę. Wykopała tam sekretne przejście, które pozwoli im uciec w razie kłopotów. Samiec 327 nie jest tym specjalnie zdziwiony, gdyż kopanie sekretnych przejść jest akurat w modzie. Wszystko zaczęło się sto lat temu, podczas wojny z mrówkami plującymi klejem. Jedna z królowych Federacji, Ha-yekte-douni, miała obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Kazała skonstruować „pancerne”, zakazane Miasto. Flanki uzbrojone zostały potężnymi kamieniami, te z kolei połączone lepiszczem termitów!
Problem polegał na tym, że istniało tylko jedno wyjście. Kiedy więc miasto otoczyły oddziały mrówek plujących klejem, królowa znalazła się w pułapce własnego pałacu. Plujące klejem mrówki bez trudu złapały ją i udusiły we wstrętnej, szybkoschnącej mazi. Królowa Ha-yekte-douni została następnie pomszczona, ale jej okropna i bezsensowna śmierć na długo zapisała się w belokanijskich umysłach.
Mrówki, które mają to niesłychane szczęście, że jednym ruchem żuwaczek mogą zmieniać kształt swojego domostwa, zaczęły kopać własne sekretne przejścia. Jedna kopiąca dziurę mrówka nie stanowi jeszcze problemu, lecz gdy jest ich milion, to już jest katastrofa. Oficjalne korytarze zapadały się, podkopywane przez korytarze prywatne. Gdy wchodziło się do jednego sekretnego przejścia, kończyło się w prawdziwym labiryncie utworzonym przez korytarze innych. Były to działania na taką skalę, że sypały się całe dzielnice, co zagrażało przyszłości samego Bel-o-kan.
Matka ukróciła ten proceder. Nikt nie miał odtąd prawa kopać na własny rachunek. Jak jednak zapanować nad wszystkimi komnatami?
Samica 56 usunęła ziarno żwiru, ukazując ciemny otwór. To tu. 327 ogląda schronienie, stwierdza, że jest doskonałe. Pozostaje jeszcze kwestia znalezienia trzeciego wspólnika. Wychodzą, maskując starannie wejście do kryjówki. 56 nadaje:
Pierwsza lepsza będzie dobra. Zajmę się tym.
Po chwili spotykają dużą bezpłciową wojowniczkę, która ciągnie za sobą kawałek motyla. Samica wzywa ją pełnym wzburzenia sygnałem informującym o poważnym zagrożeniu dla Federacji. Włada językiem emocji z mistrzowską delikatnością, na co samiec patrzy pełen podziwu. Wojowniczka natychmiast porzuca swą zdobycz i podchodzi, by z nimi porozmawiać.
Wielkie zagrożenie Federacji? Gdzie, kto, jak i dlaczego?
Samica opowiada jej zwięźle o katastrofie, która spotkała pierwszą wiosenną ekspedycję. Każda jej wypowiedź emituje cudowne fluidy. Ma już wdzięk i charyzmę królowej. Wojowniczka szybko daje się przekonać.
Читать дальше