Petra Hammesfahr - Sefowa

Здесь есть возможность читать онлайн «Petra Hammesfahr - Sefowa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sefowa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sefowa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Betty Theissen kieruje firmą budowlaną swojego teścia, od kiedy uległ on wypadkowi i znalazł się na wózku inwalidzkim. Młoda synowa z zaangażowaniem oddaje się pracy. Na drodze do szczęścia staje jednak jej własny mąż, Herbert Theissen, nadmiernie lubiący wesołe życie, drogie sportowe samochody, alkohol, młode śliczne dziewczęta i hazard.

Sefowa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sefowa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W drodze do samochodu Georg poinformował swoją młodą koleżankę o tym, co zdarzyło się wieczorem i nocą. Nie będzie wielkiego dochodzenia, tylko kilka formalności. Raport policyjny, powiadomienie prokuratury. I na tym sprawa by się zamknęła. Żartobliwie dodał, że tym razem z pewnością nie będzie wybitnie podejrzanej żony.

Dina Brelach zadowoliła się jego informacjami. Ale tę wybitnie podejrzaną żonę powinien był raczej przemilczeć. Tym samym Dina znowu wsiadła na swojego konika. Zrezygnowała z wprowadzenia, od razu przechodząc do rzeczy, bo przed południem wykopała dalsze szczegóły z życia Raschego.

– Wie pan, że Rasche zostawił swoją żonę na lodzie jeszcze przed narodzeniem ich córki? – A skąd niby miał to wiedzieć?

– Dużo zrobiła, żeby zapewnić dziecku przyjemne życie. Ubóstwia swoją córkę – stwierdziła Dina. To jednak było raczej normalne, że matka kocha swoją jedyną córkę. Do tego jeszcze w sytuacji, kiedy przez te wszystkie lata sama mieszkała z dzieckiem i dziewczyna nie dawała jej najmniejszego powodu do narzekań.

Córka Jensa-Dietera Rasche skończyła tymczasem dwadzieścia pięć lat, ukończyła studia, pracowała w koncernie chemicznym, a czas wolny często spędzała w towarzystwie swojego chłopaka. Z tego powodu jej matka często wieczorami i w weekendy zostawała sama.

– A Rasche dostawał zasiłek socjalny! – wyjaśniła Dina tonem sugerującym, że tym samym sprawa została rozwiązana. Georg skupił się na ożywionym ruchu ulicznym i powoli dochodził do wniosku, że jego koleżanka goni za jakąś idee fixe.

– Rozwiedli się jeszcze według starego prawa – kontynuowała Dina, kiedy nie zareagował na jej ostatnie zdanie. – Jego żony urząd nie mógł uderzyć po kieszeni, ale mógł za to córkę. Musiała mu płacić już od ponad pół roku. Nie pełną stawkę, ale dużą część. Pod wpływem matki złożyła zażalenie, nawet wzięła adwokata, ale nic jej to nie pomogło.

Tego wszystkiego Dina dowiedziała się w ciągu ostatnich kilku godzin. Tym samym stało się jasne, czemu się oferowała towarzyszyć Georgowi. Szukała kolegów, którzy daliby się zarazić jej entuzjazmem do tej teorii. Gdy dojeżdżali do peryferii miasta, stwierdziła: – Nie chcę się stawiać w centrum uwagi, panie Wassenberg. Sama wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie. Ale ta kobieta miała motyw. Decyzja urzędu do spraw socjalnych musiała oznaczać dla niej katastrofę. Urzędniczka zajmująca się tą sprawą powiedziała, że Rasche wielokrotnie z nią o tym rozmawiała. Przy czym „rozmawiała” to zbyt łagodnie powiedziane. Szalała. Padło tam zdanie, że takie świnie, niech pan zwróci uwagę na liczbę mnogą, panie Wassenberg, należy likwidować.

– No, nie wiem – powiedział Georg, przyspieszając nareszcie, kiedy pozwoliły mu na to warunki – jak się jest wściekłym, to się mówi różne rzeczy.

– Ona była nie tylko wściekła – wyjaśniła Dina. – Przez lata czyniła wszystko, by zdjąć z córki ciężar posiadania takiego ojca. A teraz ze swoimi staraniami rozbiła się raptem o mur. Po prostu mamy takie ustawy, które zobowiązują do płacenia na utrzymanie. Nikogo nie interesuje, czy istnieją podstawy moralne takiego działania. Rasche nigdy nie wydał na córkę ani feniga. Ale ona miała na niego łożyć – do końca jego życia.

Szosa przed nimi była prawie pusta, po obu stronach wznosił się las. Georg nacisnął mocniej pedał gazu, jeszcze piętnaście czy szesnaście kilometrów do miejsca zdarzenia.

– Trzeba jednak czegoś więcej, żeby zabić człowieka. A zamordować od razu czterech ludzi – dodał – to nie lada wyczyn dla kobiety. Czy jest pani zdania, że pani Rasche skorzystała tylko z okazji?

Kątem oka zauważył, że Dina wzruszyła ramionami. – Nie mogę jeszcze tego stwierdzić, ale tak naprawdę w to nie wierzę. Pani Rasche jest bardzo inteligentna. Może pomyślała, że podejrzenie automatycznie musi paść na nią, jeśli dostanie się tylko jej byłemu mężowi. Jest jak góra lodu. Zapatrzona wyłącznie w córkę, poza nią nikt się nie liczy. Założę się o wszystko, panie Wassenberg, że miałby pan na ten temat inne zdanie, gdyby choć raz porozmawiał pan z tą kobietą. Ja miałam przy tym bardzo specyficzne odczucia.

On także miał dziwne uczucie, kiedy dotarli do chaty. Jakby spełnił się niesamowity sen, w którym człowiek się nie liczył. Wszystko było tak, jak się spodziewał.

Nikt nie wezwał specjalistów od zabezpieczania śladów ani fotografa. Młody funkcjonariusz z policji prewencyjnej zrobił kilka zdjęć i czynił to, co konieczne. Był jedną z pierwszych osób na terenie, gdzie znaleziono zwłoki, i zaraz po przyjeździe zwrócił uwagę na zaschniętą już kałużę koło lamborghini.

Krwawy śluz na źdźbłach trawy. Jego uwadze nie uszedł też nadgryziony i nasiąknięty wilgocią kawałek chleba. Podejrzewał, że istnieje tu bezpośredni związek. Mimo że kobieta, która znalazła Theissena i nadal tu siedziała, opowiedziała o imprezie i nawet lekarz z pogotowia, chudy i raczej milczący typ, zdobył się na komentarz: – Ten to się zaprawił czymś zupełnie innym niż kanapki.

Kiedy Georg Wassenberg i Dina Brelach doszli do samochodu Herberta, młody policjant ponowił swe wysiłki. Kęs chleba umieścił już jako ważny dowód rzeczowy w przezroczystej torebce. Georg rzucił krótkie, Dina dłuższe spojrzenie na rozgniecioną i maziowatą kupkę. A potem to właśnie Dina powiedziała: – Niech pan o tym zapomni. Nawet gdyby to ugryzł, to od razu by zwymiotował. A tego nie zrobił. Nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że policjant mimo to zapakował torebkę z kanapką razem z butelką po wódce i nożem.

Herberta Theissena jeszcze nie zabrano. Wyciągnięto go tylko z wody i przykryto plandeką. Georg poszedł nad staw i postał tam kilka minut, spoglądając w dół na ciemny tłumok. Nie mógł się przemóc, żeby podnieść plandekę i rzucić spojrzenie na twarz zmarłego.

Uczyniła to Dina Brelach, ukucnęła i obejrzała go dokładnie. Potem stwierdziła: – Niech pan spojrzy na jego skórę. Wygląda, jakby ostatnie godziny spędził w solarium. – Georg tylko skinął głową.

Dina przeszukała ubrania zmarłego. Marynarka była przemoczona i pobrudzona szlamem. Za to spodnie były mokre jedynie na brzuchu. Dina ponownie się wyprostowała, krytycznym okiem zmierzyła teren aż po wznoszącą się wyżej chatę. Po czym wyraziła spostrzeżenie dotyczące tłustej plamy z zielonymi drobinkami. – Musiał upaść już tam, z tyłu. Wygląda, jakby najpierw leżał na tym chlebie.

I znowu Georg przytaknął. Dina wskazała buty i nogawki, mówiąc: – Musiał tu przylecieć na skrzydłach, na podeszwach nie ma nawet źdźbła trawy. Może się czołgał, na to wskazywałyby jego kolana. Ale dlaczego w ogóle wysiadł?

To akurat leżało jak na dłoni względnie obok drzwi kierowcy. Jednak argument, że Herbert miał mdłości, nie został przez Dinę tak od razu zaakceptowany. – Jeśli mam ochotę się zabić, to nie interesuje mnie już przecież, czy pobrudzę sobie samochód. To nietypowe dla samobójcy. Ten, kto się truje, nie biega ani nie czołga się potem po okolicy. Albo się gdzieś kładzie, albo nadal siedzi w swoim samochodzie.

Tutaj Dina miała w pewnym stopniu rację. Było to nietypowe, a przynajmniej dziwne. Tak samo dziwne jak mały nożyk. Śmieszna rzecz. Ale z pewnością nie śmieszna, jeśli nim komuś grożono czy samemu raniło się w rękę. W drewnianym bloku koło ekspresu do kawy na szafce tkwiły jednak całkiem inne noże.

A mężczyzna, który wbiegł do kuchni, żeby się uzbroić, sięgnąłby po pierwszą lepszą rzecz, która by mu wpadła w oko. Taki mężczyzna nie wysuwałby szuflad, mając przed oczami pięć pięknych, dużych noży. Georgowi nie spodobało się to, co mu przemknęło przez myśl. Było tak samo nieprzyjemne i dręczące jak kwestia kochanka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sefowa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sefowa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Peter Geye - Safe from the Sea
Peter Geye
Peter Baxter - SAAF's Border War
Peter Baxter
Petra Reichert - Angst?
Petra Reichert
Petra Reichert - Gedankenspuk?
Petra Reichert
Petra Vetter - Meermädchen
Petra Vetter
Petra Gabriel - Tod eines Clowns
Petra Gabriel
Petra Häußer - Heimatstadt
Petra Häußer
Отзывы о книге «Sefowa»

Обсуждение, отзывы о книге «Sefowa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x