Petra Hammesfahr - Sefowa

Здесь есть возможность читать онлайн «Petra Hammesfahr - Sefowa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sefowa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sefowa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Betty Theissen kieruje firmą budowlaną swojego teścia, od kiedy uległ on wypadkowi i znalazł się na wózku inwalidzkim. Młoda synowa z zaangażowaniem oddaje się pracy. Na drodze do szczęścia staje jednak jej własny mąż, Herbert Theissen, nadmiernie lubiący wesołe życie, drogie sportowe samochody, alkohol, młode śliczne dziewczęta i hazard.

Sefowa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sefowa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dina Brelach miała niewiele ponad trzydziestkę, ale wyglądała znacznie młodziej. Jakby dopiero co opuściła szkolną ławę, jak ktoś kiedyś powiedział. Jak małolata, którą można sobie raczej wyobrazić na obściskiwanej randce w ciemnym kinie niż na miejscu znalezienia zwłok. Była w policji od niecałych czterech lat, przedtem studiowała i urodziła syna, którego ojca nie chciała czy nie mogła poślubić. Dzieckiem zajmowała się jej matka.

W komisji do spraw zabójstw Dina była od blisko pół roku. Była ambitna i pracowita, inteligentna. Bolało ją, że dla niektórych starszych kolegów była raczej maskotką niż poważną partnerką. To, co teraz przedstawiła, zdawało się potwierdzać opinię tych panów.

Ale uśmieszki w ostatnich rzędach wkrótce ucichły. Zapanowało przygnębienie. Wszyscy byli zdenerwowani. Cztery dni upłynęły od morderstwa dokonanego na Jensie-Dieterze Rasche. Niektórzy koledzy byli święcie przekonani, że już bardzo niedługo mogą się spodziewać piątego trupa na ławce w parku. Nikt jednak nie wyraził głośno tych myśli.

Psycholog policyjny po raz kolejny postarał się stworzyć portret sprawcy, który był tak rozmyty i nic niemówiący, że pasowałby do każdego przechodnia. Następnie podyskutowali o środkach bezpieczeństwa. O nasilonych kontrolach w parkach i innych odosobnionych miejscach – i o braku ludzi, żeby rzeczywiście móc wszystko kontrolować.

O wabikach, jednym czy dwóch mężczyznach, którzy na kilka dni czy tygodni weszliby w to środowisko. Ale kto, proszę, miałby być tą przynętą? I w jakie środowisko miałby wejść? Nie było najmniejszych wskazówek, gdzie morderca nawiązał kontakt ze swoimi ofiarami.

Mówili też o jeszcze jednym meldunku prasowym. Dotąd prasa okazywała się bardzo wstrzemięźliwa, jakby fakt, że uśmiercono kilku włóczęgów, nie był wart wzmianki. W innych wypadkach chłopcy dziennikarze byli chciwi każdego szczegółu. A tu szczegółowa relacja byłaby dokładnie tym, czego teraz potrzebowali, wyraźnym ostrzeżeniem skierowanym do wszystkich, których dotyczyła. Nie chodzić samemu, być bardzo ostrożnym wobec nowych znajomości, jeśli jest możliwość, nie odłączać się od grupy, szukać bezpiecznych miejsc do spania.

Dina Brelach mruknęła: – Jens-Dieter Rasche miał bezpieczne miejsce do spania. Tylko nie na wiele mu się to zdało.

Wyszła z pomieszczenia razem z Georgiem. Za drzwiami zapytała: – A co pan sądzi o koncepcji, że chodzi o kobietę. Nie sprawca, ale sprawczyni?

– Nic – odpowiedział.

– A co przemawia przeciwko temu? – nie ustępowała Dina.

– W zasadzie nic – powiedział Georg. – W tym szczególnym przypadku wszystko. Dwadzieścia lat. I trzy pozostałe ofiary.

– A czy te trzy pierwsze przypadki nie mogą być zasłoną dymną? – Dina nie dawała za wygraną, zdawała się jak najbardziej poważnie traktować to pytanie. Georg obdarzył ją spojrzeniem, w którym wyraźnie można było ujrzeć palec, z którego jego zdaniem była wyssana ta teoria, potrząsając przy tym dobitnie głową. Dina wydęła usta i odeszła.

Poszedł do siebie do biura i zadzwonił do szefa policji prewencyjnej. O świcie rozszerzono akcję poszukiwania lamborghini. Ludzie z psami przeczesywali okoliczne lasy i parki. Policja autostradowa została poinformowana jeszcze w nocy i skontrolowała parkingi w bliższej i dalszej okolicy. Nikt nie potrafił dokładnie powiedzieć, jak daleko mógł dojechać Herbert Theissen. A całe to zamieszanie powstało tylko dlatego, że jakiś lekarz był zdania, iż trzeba poważnie potraktować każdą próbę samobójczą. W gruncie rzeczy było to śmieszne i Georg zadawał sobie pytanie, czy choćby jeden z tych ludzi, którzy teraz poszukiwali Herberta Theissena, zadałby sobie podobny trud w przypadku jakiegoś miejskiego włóczęgi.

Po telefonie poinformował swojego przełożonego o sprawie. Prawdopodobnie nie pojawi się tu nic nowego, stwierdził, w każdym razie nic takiego, czym musiałaby się zająć policja kryminalna. Jeśli chodzi o prowadzenie po pijanemu, to mogli się tym zająć koledzy z prewencji. Gdyby wbrew oczekiwaniom pojawił się jednak trup, byłby to tylko samobójca. Można by to załatwić tak przy okazji, nawet trzeba by, z konieczności, bo brakowało ludzi do szczegółowego badania rutynowej sprawy.

On sam się tym zajmie, dodał, skoro już zaczął badać tę sprawę. Na pewno nie zajmie mu to wiele czasu i z pewnością nie oderwie od ważniejszych rzeczy. Wszystko już przecież było, zeznania żony, motywy męża. Trzeba to wszystko jeszcze sprawdzić i spisać protokół. Nie było wątpliwości. Jego prywatne uczucia i obawy nie miały tu znaczenia.

Kochanek! Dla Theissena jeszcze jeden powód, by odwrócić się od świata. Mógł sobie po stokroć odbijać to na młodych dziewczynach, a we własnej żonie dostrzegać jedynie maszynę do pracy. Nie zmieniało to faktu, że ta maszyna miała decydujący głos w firmie, była w zmowie z prokurentem, stale czyniła z niego człowieka przegranego w jego własnych oczach, a tym bardziej w oczach jego ojca, który po tym weekendzie najprawdopodobniej przetrąciłby mu kark. Naprawdę, powodów było mnóstwo.

Potem usiadł przy swoim biurku i kontynuował pracę, którą przerwał poprzedniego wieczora, żeby pojechać do domu Betty. Komisja specjalna została podzielona na wiele grup, on odpowiadał za kryminologię i zabezpieczanie śladów. Poza tym na jego biurku wylądowały obydwa niewyjaśnione morderstwa kobiet z poprzedniego roku.

Wolałby być w grupie dochodzeniowej. Mógłby teraz objeżdżać knajpy, odnaleźć tego podrostka w glanach. Z tymi radykalno-prawicowymi typkami nie trzeba było się cackać, jeśli się im chciało zadać kilka pytań. Niekiedy można było wyładować na nich własną frustrację. To by go przejściowo oderwało od myśli o tej kobiecie. – Do widzenia – powiedział jej w nocy. Nawet to było wątpliwe. Do tego potrzebował najpierw jednego nieboszczyka.

Późnym przedpołudniem we wtorek odnaleziono Herberta Theissena. Nie uczyniła tego policja ani żadna z osób biorących udział w akcji poszukiwawczej. Kobieta, która miała tylko posprzątać resztki tego, co pozostało po burzliwej imprezie w weekend, odkryła lamborghini i ciało leżące do połowy w stawie. Ponieważ leżało ono twarzą w wodzie, a więc osobnik musiał być martwy, pośpiech nie był już konieczny.

W chacie nie było telefonu. Kobieta musiała wrócić do miasta, żeby zawiadomić policję. Koło południa pierwsi umundurowani funkcjonariusze zjawili się na miejscu. W towarzystwie lekarza z pogotowia, a nie lekarza sądowego. Ten jedynie ogólnie określił przyczynę śmierci. Nie miał doświadczenia jako koroner.

Symptomy zdawały się przemawiać za tym, że Herbert Theissen utonął. Na powiekach, u nasady nosa, na czole i policzkach miał też typowe krwawe wybroczyny, krwawe punkciki. Te jednak ostatecznie dowodziły jedynie tego, że w jakiś sposób się udusił. Brakowało zwykle występującego u topielców pienistego grzyba na ustach i pod nosem. Ten jednak mógł zostać usunięty przez wodę w stawie. Kolor skóry także nie prowadził do żadnych wniosków.

Lekarz z pogotowia nie chciał wiążąco podać czasu zgonu. Szacunkowo przed co najmniej dwunastoma godzinami, a więc około północy, stwierdził. Dokładniejsze dane uzyska się po obdukcji, o ile prokurator uzna ją za konieczną.

Zaraz po wpłynięciu meldunku Georg Wassenberg pojechał do chaty. Towarzyszyła mu Dina Brelach. Nie było konieczne, by aż dwie osoby jechały na miejsce zdarzenia, ale Dina przypadkiem przechodziła korytarzem, kiedy on wychodził z biura. Koniecznie chciała z nim porozmawiać. A ponieważ w danej chwili nie miał dla niej czasu, dobrowolnie się zaoferowała, że będzie mu towarzyszyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sefowa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sefowa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Peter Geye - Safe from the Sea
Peter Geye
Peter Baxter - SAAF's Border War
Peter Baxter
Petra Reichert - Angst?
Petra Reichert
Petra Reichert - Gedankenspuk?
Petra Reichert
Petra Vetter - Meermädchen
Petra Vetter
Petra Gabriel - Tod eines Clowns
Petra Gabriel
Petra Häußer - Heimatstadt
Petra Häußer
Отзывы о книге «Sefowa»

Обсуждение, отзывы о книге «Sefowa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x