Petra Hammesfahr - Sefowa
Здесь есть возможность читать онлайн «Petra Hammesfahr - Sefowa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Sefowa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Sefowa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sefowa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Sefowa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sefowa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Dziś, po jego powrocie do domu – powiedziała, tylko tyle. Wszystko inne omawiali już tak często, tylko ciągle to od siebie odsuwali. Mieli nadzieję, że problem sam się rozwiąże. Wypadek samochodowy, prowadzenie w stanie nietrzeźwym! Herbert przecież co wieczór prowadził. I to już od lat, i już wcześniej brał pieniądze z konta firmy.
W ciągu ostatniego półrocza były to większe sumy. Dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt tysięcy. Była zmuszona zmniejszyć swoje własne zarobki tak bardzo, jak to tylko możliwe. Sto marek na tydzień, niekiedy tylko pięćdziesiąt, dokładnie tyle, by wystarczyło na kilka produktów spożywczych. Przy każdej z jego wypłat z kasy firmy mówiła do Thomasa: „Tak dalej być nie może”.
A teraz trzysta tysięcy! Thomas skinął głową, ponownie wziął wyciągi bankowe i wyszedł z jej biura. „Dziś, po jego powrocie do domu!”.
Moment był wyjątkowo korzystny, niemal idealny. Policja miała na głowie te morderstwa w parku, były już cztery ofiary. Włóczędzy, śledziła tę sprawę w prasie. Wiele o tym nie pisano, ale od czasu do czasu coś się pojawiało, że policja kryminalna dotąd nie ma żadnego śladu, żadnej wskazówki, kto mógłby być sprawcą. Innymi słowy, mieli pełne ręce roboty. Pewnie nie poświęcą zbyt dużo czasu, by wyświetlać do ostatniego szczegółu sprawę samobójstwa. Może zlecą śledztwo komuś, kogo nie będą zbytnio potrzebować, kto nie będzie miał doświadczenia albo będzie przepracowany.
Ale na przepracowanego ten policjant w jej salonie nie wyglądał. Ani na głupka. Sprawiał wrażenie spokojnego, opanowanego. I bardzo, bardzo uważnego.
Jeszcze jedno westchnienie, które miało mu uświadomić, jak bardzo walka ostatnich lat nadwerężyła jej siły, jak się czuła. – Herbert gra. I przegrywa. Jeśli w drodze wyjątku wygrywa, to gra dalej, aż wszystko przegra. A potem upija się tak, że nie przełknąłby już ani kropli więcej. Kiedyś, kiedy jeszcze jego ojciec patrzył mu na ręce, grał tylko na automatach. Zawsze przegrywał. Ale wówczas można to było jeszcze jakoś ogarnąć. Nigdy nie ważył się skorzystać z konta firmy. Po wypadku ojca jego matka była zdania, że każdy człowiek dorośleje pod wpływem przejętej odpowiedzialności. Koniecznie chciała widzieć go na miejscu ojca, ze wszystkimi prawami i obowiązkami. Prawa były mu bardzo na rękę, wówczas odkrył bowiem kasyna, gdzie można się było zrujnować w bardziej stylowy sposób. Obowiązki pozostawił mnie. A ja nie mogłam nawet nic powiedzieć. Gdybym wyjaśniła mojemu teściowi, co wyczynia Herbert…
Wzruszyła ramionami, potem je opuściła. Zrezygnowany gest. – Thomas kiedyś próbował – powiedziała. – Tylko delikatnie zasugerował, że trzeba Herbertowi odebrać pełnomocnictwo w sprawie konta. Mój teść chciał go zastrzelić, oczywiście Herberta, a nie Thomasa. Gdyby mógł sięgnąć po broń, to na pewno by to zrobił, jestem o tym przekonana. A tak się tylko zdenerwował i dostał poważnego ataku serca. Całymi tygodniami drżeliśmy o jego życie. Thomas postanowił w związku z tym, że w przyszłości raczej odgryzie sobie język, zanim coś zdradzi. Ja także milczałam. Stale trzymałam buzię na kłódkę i usiłowałam naprawić szkodę. Są jednak pewne granice i… Po prostu już dłużej nie mogę.
Po tych słowach wydała z siebie głos, który zabrzmiał jak suchy szloch.
– Kiedy dziś wrócił do domu, nie miał w kieszeni ani feniga. Potrzebuję tego samochodu, ja… – przerwała, potrząsnęła głową, zdrową rękę zwinęła na kolanach w pięść. – Muszę zapłacić ludziom. Nie mogę przecież dopuścić do tego, żeby zniszczył wszystko to, co inni zbudowali. Rozumie pan?
Georg Wassenberg dziwił się samemu sobie. Ale naprawdę ją rozumiał, był w stanie pojąć, jak się czuła, więc skinął tylko głową.
Szepnęła: – Samochód mogę sprzedać. Ale tylko wtedy, jeśli jego już nie będzie. Nigdy dobrowolnie mi go nie odda. Co prawda, jeśli umrze…
Nie dokończyła tego zdania, wzruszyła tylko krótko ramionami i kontynuowała: – Nie mogę przecież powiedzieć ludziom: „Przykro mi, postarajcie się jakoś przetrzymać kwiecień. Mój mąż urządził sobie miły weekend”. Rozmowa z bankiem nie ma sensu. Już zbyt często musiałam to robić w ostatnich miesiącach. Nasze możliwości kredytowe są wyczerpane.
Wręcz wprawiła się w trans tym opowiadaniem, już nie zauważała tego, co dokładnie mówi. Był to skutek bólu i potwornego strachu, że go znajdą i będzie mógł przedstawić swoją wersję zdarzeń. Albo że Thomas tam na zewnątrz popełni jakiś błąd i wsadzi ich oboje za kratki. To rozpaczliwe sondowanie i rozważanie tych nielicznych możliwości, które dla niej wchodziły w grę. Świadomość, że nie istniały żadne, jak długo siedziała bezczynnie z tym policjantem w domu. I ta potrzeba, by dać za wygraną, po prostu zrezygnować. To wszystko razem działało jak silny środek znieczulający. Nie znieczulał on ciała, tylko chłodny rozsądek, rozum, wolę walki.
Potem miała chwilę jasności, raptem uświadomiła sobie, co robi. To, że była o krok od utraty wszystkiego, że nie przedstawiała właściwie temu policjantowi przyczyn samobójstwa, tylko dostarczała mu przepięknego motywu morderstwa. Spróbowała pochwycić jego spojrzenie, nie było to zbyt trudne.
Przez cały czas jego wzrok pogrążony był w jej twarzy. Dosyć dziwne to było spojrzenie. Jak gdyby był myślami całkiem gdzie indziej i wyobrażał sobie właśnie coś konkretnego. Ale co? Jak wyprowadza ją w kajdankach?
Zagryzła wargi. Coś bezpiecznego, jakieś naturalne zdanie, które odbierze temu, co właśnie powiedziała, całą wymowę. Dwie, trzy myśli przemknęły jej przez głowę, zatraciły się w świdrującym, kłującym bólu pod opatrunkiem, potem pojawiła się wreszcie jakaś sensowna idea, która nie świadczyła o niczym innym, jak tylko o jej bezradności.
– Co pocznę, jeśli w stanie, w jakim był, rozbił samochód, tak że nadaje się tylko na złom?
– Gdyby doszło do wypadku, to już dawno zostalibyśmy poinformowani – uspokoił ją Wassenberg. – Upłynęło pięć godzin od czasu, kiedy pani mąż wyszedł z domu. Przy tej ilości alkoholu dosyć szybko nie mógł prowadzić. Tu muszę się zgodzić z lekarzem. Prawdopodobnie samochód stoi teraz gdzieś na poboczu.
W ostatniej chwili powstrzymała się, by głośno nie odetchnąć, Wassenberg nie powziął jeszcze żadnych podejrzeń. Ociągając się, skinęła głową, jakby nie była jeszcze całkiem do tego przekonana, ale z uprzejmości chciała się z nim zgodzić. A potem nieoczekiwanie zapytała: – Miałby pan ochotę na kawę? Ja bym się chętnie napiła. To pewnie będzie długa noc. A gdyby ofiarował mi pan swoje ramię, to na pewno dojdę do kuchni.
Pomógł jej podnieść się z sofy. Zdziwił się, widząc ją wyprostowaną przed sobą. Na siedząco zdawała się taka drobna, ale była tylko niewiele niższa od niego, a przecież nie miała nawet butów na nogach. Stała nieco chwiejnie na swoich szczupłych nogach, musiała się na nim oprzeć.
– Kręci mi się w głowie – wyszeptała, zamknąwszy oczy, oddychała płytko, z lekko otwartymi ustami. Tylko teraz nie zemdleć. Podłoga pod jej stopami zafalowała. Objęła go mocno, wdzięczna jedynie za jego ramię podtrzymujące prosto jej plecy. Potrwało kilka minut, zanim podłoga pod jej stopami znowu stała się dosyć stabilna.
– Za szybko wstałam – wyszeptała. – Chwileczkę, zaraz będzie lepiej.
Georg Wassenberg się nie spieszył. Trzymał ją w ramionach i było to bardzo przyjemne uczucie. Uczucie, z którego tak długo musiał rezygnować, przez rok i sześć miesięcy. A ostatni raz z Sonią też nie był oszałamiająco udany, wówczas było już między nimi zbyt wiele dystansu. Usiłował sobie wmówić, że to po prostu przyzwyczajenie po dwunastu latach małżeństwa. Że namiętność z czasem wyparowała i że trzeba się z tym pogodzić. Ale w rzeczywistości było tak, że Sonia spędziła to popołudnie ze swoim właścicielem butiku, była zadowolona i syta miłości i po prostu nie miała ochoty troszczyć się jeszcze o jego satysfakcję. Wyczuwał to.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Sefowa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sefowa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Sefowa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.