Ryszard Kapuściński - Chrystus z karabinem na ramieniu

Здесь есть возможность читать онлайн «Ryszard Kapuściński - Chrystus z karabinem na ramieniu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chrystus z karabinem na ramieniu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chrystus z karabinem na ramieniu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wznowienie legendarnej książki Ryszarda Kapuścińskiego (1932-2007) z 1975 roku. "Chrystus z karabinem na ramieniu" zaraz po wydaniu został okrzyknięty przez magazyn "Nowe Książki" tytułem książki roku. To zbiór reportaży z Bliskiego Wschodu, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Bohaterami reportaży są Palestyńczycy, Syryjczycy, Libańczycy, Jordańczycy i Żydzi, partyzanci Mozambiku i Salwadoru, zamieszkujący jedną wyspę obywatele dwu państw Dominikany oraz Haiti, zmieniające się jak rękawiczki rządy Boliwii, porwany przez terrorystów ambasador RFN w Gwatemali Karl von Spreti, wreszcie prezydent Salvadore Allende i rewolucjonista Che Guevara, którego "Dziennik z Boliwii" Kapuściński opublikował w swoim tłumaczeniu w roku 1969.

Chrystus z karabinem na ramieniu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chrystus z karabinem na ramieniu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tymczasem Mondlane przystąpił energicznie do dzieła. Był na wszystkich szlakach, po których chodzili w tym mieście bojownicy. Ten jego dynamizm też budził podejrzliwość miejscowych. Ludzie we Wschodniej Afryce żyją spokojnie i prowincjonalnie i jeżeli pojawi się ktoś taki z ogniem w piersiach, otoczenie uważa go za obcego i traktuje z nieufnością. Nie wiem, jak on to zrobił, ale w trzy miesiące Mondlane zjednoczył ruch i utworzył jedną partię: Prente de Libertacao de Mocambiąue __

FRELIMO. Widać, jednych przekonał, innym coś naobiecywał, a jeszcze innych po prostu przekupił. W tym czasie bojownicy afrykańscy żyli w ogromnej biedzie, a na samym dnie tej biedy znajdowali się bojownicy z Mozambiku. Można było łatwo ich rozpoznać po nędznych koszulach i podartych pepegach. Zawsze chodzili głodni. Broń Boże nie należało im stawiać piwa, bo słabi, wycieńczeni, upijali się jednym kuflem. Spali byle gdzie, w lepiankach, najczęściej nigdy nie płacąc za kwaterę.

Mondlane obiecał, że da im jeść, że ich ubierze. Chodził do rządu, chodził po ambasadach: szukał pomocy. Zjednoczenie ruchu podniosło jego prestiż. Ruch, który dzieli się na kilka partii, nie jest w Afryce szanowany. A teraz było jedno FRELIMO i jeden Mondlane. Poza tym Mondlane był jedynym człowiekiem w ruchu, który umiał dobrze wysłowić się po angielsku. Mógł wytłumaczyć, o co im chodzi. Większość jego ludzi nie znała żadnego europejskiego języka, mówili do nas, a myśmy ich nie rozumieli.

Zastępcą Mondlane, wiceprezydentem FRELIMO, był Uria Simango, pastor protestancki z Beiry. Drobny, chudy, nerwowo skubał bródkę. Pięknie przemawiał, mądrze, płomiennie.

Simango – to zdrajca. W czasie ostatnich zamieszek w Mozambiku występował po stronie białych ultrasów. Zawiść i chorobliwa, a niezaspokojona ambicja zapędziły go do obozu przeciwnika. Miał mentalność spiskowca i prowokatora i zawsze otaczał się najbardziej podejrzanymi ludźmi.

Jeszcze we wrześniu 1962 odbył się w Dar es-Salaam pierwszy zjazd FRELIMO. W afrykańskiej dzielnicy miasta stała wielka hala – Karimjee Hall – o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu. Ta hala była siedzibą zjazdu. Nigdy nie widziałem podobnej imprezy. Zjazd trwał przez jedno popołudnie i nie miał ani wyraźnego początku, ani zakończenia. Nikt go nie otwierał, nikt nie zamykał. Na obrady mógł przyjść, kto chciał. Zeszło się mrowie okolicznej dzieciarni. Kobiety z niemowlętami u piersi zasiadły w pierwszym rzędzie, skąd miały najlepszy widok na podium. Nic się jednak nie działo. Pod ścianami uliczne handlarki sprzedawały gotowaną kukurydzę, maniok, jajka i pomidory. W głównym przejściu stary, ślepy Arab rozłożył dywanik i bił pokłony. Mały chłopczyk siusiał w kącie, a jego rówieśniczka stała przy nim uważnie się temu przypatrując. Myślałem, że może to nie zjazd, że pomyliłem adres. Na sali nie było żadnego napisu, transparentu, portretu, nic.

W końcu spytałem jakiegoś mężczyznę:

– FRELIMO?

A on rozpromienił się, podniósł w górę ramiona w geście zwycięstwa i zawołał entuzjastycznie:

– FRELIMO! FRELIMO! Więc czekałem dalej.

Wreszcie przyszedł Mondlane, zresztą sam. Wszedł na podium i zaczął przemawiać. Nie wzbudziło to większego zainteresowania. Wątpię, żeby wiele osób na tej sali znało Mondlane. Poza tym mówił po angielsku, a więc w języku dla tej publiczności niezrozumiałym.

Przemawiał krótko, a potem odczytał tekst uchwały i wyszedł. Ludzie zostali, bo myśleli, że jeszcze coś będzie, ale nic więcej nie było. Wyszedłem za Mondlane, dogoniłem go na ulicy. Był zadowolony, że ma uchwałę zjazdu. Uchwała, powiedział, ustala dwa równoległe cele: pierwszy – walczyć z bronią w ręku, drugi – uczyć się czytać i pisać. Nasi partyzanci pójdą do Mozambiku z karabinem na ramieniu i ze szkolną tablicą na plecach. Tam, w naszym kraju, jesteśmy spóźnieni o pięćset lat we wszystkim.

Szliśmy przez piaszczyste ulice, między rzędami lepianek, wymijając przechodzących ludzi. Nie chciałem mu tego powiedzieć, ale w tym momencie nie wierzyłem, że wygrają. To znaczy, że w ogóle, kiedyś, w to wierzyłem. Ale żeby teraz, za życia nas dwóch, idących razem afrykańską dzielnicą, w to nie wierzyłem.

Myślałem o wszystkich słabościach ruchu, o braku kadry, broni, pieniędzy i doświadczenia, o tym zjeździe, który wyglądał jak przypadkowe zbiegowisko, a zarazem – o potędze NATO, o dyktaturze PIDE, o sile armii portugalskiej, o sąsiedztwie RPA, o stu innych przeszkodach nie-do-po-ko-na-nia, i dlatego bałem się o wynik.

Ale Mondlane myślał lepiej, ponieważ jego myślenie nie rozbiegało się na tysiące stron. Mondlane postępował w ten jedyny sposób, – który w polityce może zapewnić sukces: myślał o jednej sprawie. W tym wypadku – o karabinie i szkolnej tablicy.

Dlatego on miał rację, a ja błądziłem.

Któregoś dnia w roku 1963 Mondlane zatelefonował i powiedział, że weźmie mnie do Bagamoyo. Bagamoyo to duża wieś nad brzegiem oceanu, niedaleko Dar es-Salaam, zatopiona w najwspanialszych gajach palmowych, jakie można zobaczyć na świecie. Kiedyś był to słynny port handlarzy żywym towarem. Stąd odpłynęło na kontynent amerykański może milion niewolników. Bagamoyo opisał Sienkiewicz, który dojechał tu w czasie swojej podróży po Afryce. Teraz w pobliżu wioski w starych, poniemieckich koszarach (kilka baraków, studnia, plac ćwiczeń) mieścił się pierwszy obóz szkoleniowy partyzantów FRELIMO. W obozie ćwiczyło 150 młodych ludzi w wieku 16-20 lat. Kto był starszy, dostawał stopień oficerski, ale starszych było niewielu. Z początku mieli karabiny wystrugane z drzewa, dopiero przed tygodniem przyszło trochę broni. Prawdziwą broń dostali najlepsi, na tym polegało wyróżnienie. Nikt nie miał munduru. Wszyscy byli w koszulach, krótkich spodenkach i boso.

To, że chodzili boso, było celowe, zgodne z instrukcją. W północnych prowincjach Mozambiku, w których partyzanci mieli zacząć swoją wojnę, wszyscy czarni chodzili boso. Tylko armia portugalska miała buty. Wzorzec na podeszwach tych butów był ujednolicony. Dlatego na ziemi Mozambiku partyzanci nie mogli chodzić w” butach, ponieważ wojsko mogłoby ich łatwo wytropić.

Tego dnia, kiedy pojechaliśmy do Bagamoyo, odbyło się tam pierwsze strzelanie. Odbyło się uroczyście. Chłopcy leżeli na nasypie z piachu, z bronią zwróconą lufami w stronę oceanu. Nie chodziło o to, żeby strzelali do celu, tylko żeby w ogóle nauczyli się strzelać. Mondlane powiedział do tego, który leżał obok nas i ściskał wysłużonego mauzera:

– Ty strzelisz pierwszy. Oddasz pierwszy strzał za Mozambik.

I chłopak strzelił. I wszyscy biliśmy brawo. Z drzew poderwały się sępy i wystraszone, urażone, odleciały. Potem przez godzinę trwała bezładna, szalona haratanina, wszyscy chcieli się| nastrzelać, upoić hukiem broni, odurzyć zapachem prochu.

Ale minie jeszcze rok, zanim dojdzie do pierwszej potyczki. Jeden z tych, którzy wzięli w niej udział, nazywa się Alberto-Joaąuim Chipande. W roku 1963 Chipande mieszka w północnej prowincji Mozambiku – Cabo Delgado.

…W tym czasie było wiele aresztowań, wszędzie widziało się agentów PIDE. Wielu ludzi umarło w więzieniach, inni wrócili ze zniszczonym zdrowiem. Mieliśmy towarzysza, który pracował w urzędzie portugalskim w Mueda. Przysłał nam listę tych, których mają aresztować. 13 lutego o świcie przyszli po nas. Ale ja i Lourenco Raimundo postanowiliśmy nie spać w domu. Cały tydzień ukrywaliśmy się w buszu, kiedy nadeszła noc, poszliśmy w stronę Tanzanii. Szliśmy od trzynastego do osiemnastego, u potem nocą przeprawiliśmy się przez Rovumę do Tanzanii.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chrystus z karabinem na ramieniu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chrystus z karabinem na ramieniu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ryszard Kapuscinski - The Shadow of the Sun
Ryszard Kapuscinski
Ryszard Kapuściński - Another Day of Life
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuscinski - The Soccer War
Ryszard Kapuscinski
Ryszard KAPUSCINSKI - Szachinszach
Ryszard KAPUSCINSKI
Richard Montanari - The skin Gods
Richard Montanari
Ryszard Kapuściński - Cesarz
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Imperium
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Busz po polsku
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Heban
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Отзывы о книге «Chrystus z karabinem na ramieniu»

Обсуждение, отзывы о книге «Chrystus z karabinem na ramieniu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x