Andreas Eschbach - Gobeliniarze

Здесь есть возможность читать онлайн «Andreas Eschbach - Gobeliniarze» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gobeliniarze: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gobeliniarze»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść zyskała już w Polsce znakomite recenzje, w plebiscycie SFINKSa znalazła się na drugim miejscu w kategorii "najlepsza powieść zagraniczna 2004 roku".
Świeża, oryginalna powieść science fiction, rozpoczynająca się w stylu mrocznej fantasy, a kończąca jak klasyczna space opera.
W odległej galaktyce, na wszystkich zasiedlonych światach cała gospodarka podporządkowana jest tkaniu wielkich gobelinów z… włosów kobiet. Gobeliny są wywożone milionami przez statki kosmiczne cesarza.
Tymczasem pewnego razu przybywa na planetę zwiadowca nowego rządu, z informacją, że imperator został obalony. Tymczasem gobeliny nadal są wysyłane w nieznanym kierunku. Co się kryje za tą tajemnicą?

Gobeliniarze — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gobeliniarze», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dziękuję. Koniec. – odrzekł Nillian. Rozległ się głośny trzask, i nagrywarka wyłączyła się automatycznie.

Nargant siedział dalej w fotelu, oparł głowę i przymknął oczy. Zdawało mu się, że czuje wibrowanie swoich gałek ocznych. Na pewno nie będę mógł spać, pomyślał. Ale zasnął, nim udało mu się ponownie podnieść powieki. Zapadł w niespokojny sen.

Gdy się obudził, trwało dobrą chwilę, nim przypomniał sobie, gdzie jest i co się wydarzyło. Spojrzał otępiały na cyfry zegara pokładowego i bezskutecznie próbował obliczyć, jak długo spał. Jednak licznik nagrywarki nie poruszył się jeszcze, a to świadczyło o tym, że Nillian nie zgłaszał się ponownie.

Podszedł do luku obserwacyjnego i wyjrzał w dół, na potężną atmosferę planety. Nieskończona, ciągnąca się od bieguna do bieguna strefa świtu nad brudno-brązową powierzchnią. Nagle z przerażeniem uświadomił sobie, że w okolicy, w której przebywał Nillian, był już wczesny poranek. Spał całą noc.

A Nillian się nie zgłosił.

Sięgnął po mikrofon i zbyt gwałtownym ruchem włączył nadajnik.

– Nillian?

Czekał, ale nic nie przerywało ciszy. Ponowił bardziej formalnie:

– KALYT-9 wzywa Nilliana Jegetara Cuaina, proszę zgłoś się! – To także nic nie dało.

Czas mijał, a Nillian nie zgłaszał się. Nargant siedział w fotelu pilota i powtarzał do aparatu radiowego raz za razem imię Nilliana, godzinami. Cofnął nagrywarkę, odsłuchał nagrania, ale naprawdę nic tam nie było, żadnej wiadomości od Nilliana. Nie zdawał sobie sprawy, że zagryza stale dolną wargę, aż zaczęła już krwawić.

Czuł się jak rozrywany przez dwie siły, szarpiące go dwa żywioły. Z jednej strony rozkaz, wyraźny, jednoznaczny i nieodwołany, by nie lądować na obserwowanych planetach, i zamiłowanie do subordynacji, z której niegdyś był tak dumny. Od początku wiedział, że to się nie uda, od samego początku. Pojedynczy człowiek, sam na nieznanej planecie, w nieznanej kulturze, z którą unia światów nie miała kontaktu od dziesiątków tysięcy lat – cóż innego mógł tam zdziałać, niż znaleźć własną śmierć?

Z drugiej strony było to nowe uczucie przyjaźni, świadomość, że gdzieś tam na dole człowiek znajduje się może w niebezpieczeństwie i całą nadzieję pokłada w nim, człowiek, który w niego wierzył i zabiegał o jego przyjaźń, mimo że widział, iż dawnemu cesarskiemu żołnierzowi takie rzeczy nie przychodzą łatwo. Może właśnie teraz, w tym momencie, Nillian wznosi oczy ku ciemnemu nocnemu niebu, wiedząc, że jest tam mały, kruchy statek kosmiczny, i czeka na ratunek.

Nargant głęboko odetchnął i wyprostował się. Podjął decyzję, to zdecydowanie dodało mu sił. Wyćwiczonymi ruchami dłoni przygotował aparaturę do nadania wiadomości z raportem.

– Tu mówi Nargant, pilot statku kosmicznego KALYT-9. Wzywam ciężki krążownik TRIKOOD pod komendą Jeroma Karswanta. Uwaga, to raport awaryjny!

Przerwa. Nie zwracając uwagi na swoje ruchy, Nargant otarł z czoła krople potu. Miał uczucie, jakby nie chodziło tu o wiadomość, ale jakby musiał we wszystko, co było do powiedzenia i do zrobienia, angażować się całym ciałem, ze wszystkich sił. Wiedział, że nie może zbyt długo się zastanawiać, inaczej nie nada w końcu tego raportu. Po prostu mówić i natychmiast wysłać, a potem niech się dzieje, co chce. Zwolnił przycisk przerwy.

– Naruszając nasze rozkazy, mój partner Nillian Jegetar Cuain udał się przed trzema dniami czasu standardowego na powierzchnię planety G-101/2, by prowadzić dalsze badania wśród jej mieszkańców. Ostatni meldunek nadał osiem godzin temu. Należy przywołać następujące fakty… – Sformułował krótki i rzeczowy raport, nie przejmując się drżeniem nóg. – Proszę o instrukcje. Nargant, z pokładu KALYT-9. Czas standardowy 18-3-178002, ostatnie skalowanie 4-2. Pozycja kwandrant 2014-BQA-57, na orbicie drugiej planety słońca G-101, koniec.

Gdy uruchomił nadawanie, był mokry od potu. Teraz sprawy pójdą swoim biegiem. Wypromieniowany meldunek pędził, rozłożony na cząsteczki informacji o niepojętym wymiarze, ku swemu celowi i nikt nie mógł go już cofnąć. Nargant opuścił mikrofon i przygotował się na długie oczekiwanie. Był zmęczony, ale wiedział, że nie będzie mógł spać.

Podczas następnych godzin ciągle powtarzał imię Nilliana przez elektromagnetyczny aparat radiowy. Zdawało mu się, że jego nerwy rozgrzane są do białości, dręczyło go przeczucie zbliżającego się nieszczęścia.

Nagle rozbłysło pomarańczowo-czerwone światełko sygnalizatora aparatury nadającej, nagrywarka włączyła się automatycznie. Nargant poderwał się z niespokojnej drzemki. Zgłosił się okręt flagowy floty Gheera!

– Tu krążownik TRIKOOD. KALYT-9, potwierdzam przyjęcie waszej wiadomości czasu standardowego 15-3-178002. Kierownictwo wyprawy poleca wam przerwać badania i jak najszybciej wrócić. Koniec.

Wydawało się, że czas stanął. Nargant nie słyszał nic poza dzikim biciem własnego serca i grzmotem wrzącej krwi w uszach. Zdawało mu się, że słyszy: – Błąd! Błąd! Błąd – skandowane w rytm uderzeń serca. Popełnił błąd. Dopuścił do tego, że popełniono błąd. Był nieposłuszny, teraz zostanie bezwzględnie ukarany. Wszystko, co mógł jeszcze zrobić dla ratowania swego honoru, to powrócić tak szybko i pokornie, jak tylko możliwe i przyjąć swą karę.

Dłonie Narganta śmigały nad pulpitami. Szepty i szemranie instrumentów na pulpicie sterowniczym zamarły, gdy zbudziły się ogromne maszyny w głębi statku i wprawiły w drżenie zewnętrzne warstwy. Strach wymazał wszystkie myśli, nawet wspomnienie Nilliana. Igła wskaźnika wspinała się z czerwonego ku zielonemu obszarowi, nieforemne agregaty z głuchym buczeniem pompowały energię do napędu, potem Nargant przyspieszył, skierował mały statek ku ciemnemu sklepieniu obsypanemu gwiazdami. Każdy ruch wykazywał ćwiczoną przez całe życie rutynę; mógłby prowadzić statek nawet na wpół żywy. Bez żadnego zbędnego ruchu dłoni przygotował nadświetlną fazę lotu i po chwili KALYT-9 przeszedł do wymiaru, w którym panują inne prawa. Nie ma w nim ograniczenia prędkości, ale każdy jest sam. Do statku, znajdującego się w tej niepojętej nadprzestrzeni, nie docierają żadne radiowe informacje.

Dlatego Nargant rozminął się o parę minut z właściwą odpowiedzią na swe wołanie o pomoc.

– KALYT-9, tu mówi komandor Jerom Karswant ze statku TRIKOOD. Uwaga, niniejszym odwołuję ostatni rozkaz, jaki otrzymaliście. Była to standardowa instrukcja wysłana do wszystkich łodzi. Nargant, pozostańcie na orbicie G-101/2 i próbujcie nadal nawiązać kontakt z Nillianem. Wysyłam do was lekki krążownik SALKANTAR. Proszę wymierzyć najbliższy punkt zanurzenia dla statku tej wielkości i wysłać dokładne współrzędne, żeby SALKANTAR dotarł do was jak najszybciej! Powtarzam: Nie wracajcie do bazy, lecz utrzymajcie swoją pozycję i wspierajcie przylot SALKANTARA. Pomoc jest w drodze.

Dużo później, po dotarciu statku KALYT-9 do bazy ekspedycji Gheera i po wielokrotnych kontaktach z SALKANTAREM, który próbował sam dolecieć do gwiazdy G-101, jednak bezskutecznie, gdyż mapy były niedokładne i zawierały błędy, Nargant zrozumiał, że opanowany paniką nie zwrócił uwagi na fakt, że wiadomość, którą uznał za odpowiedź na swoje wołanie o pomoc, przybyła o wiele za wcześnie, niż umożliwiały to prawa fizyki, i że chodziło w rzeczywistości o rutynową wiadomość wysłaną do wszystkich łodzi ekspedycji. Pojął też, że przez swój przedwczesny powrót pozostawił swego towarzysza Nilliana na łasce losu i najprawdopodobniej odpowiadał za jego śmierć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gobeliniarze»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gobeliniarze» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gobeliniarze»

Обсуждение, отзывы о книге «Gobeliniarze» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x