Alfred Szklarski - Tomek w grobowcach faraonów

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Szklarski - Tomek w grobowcach faraonów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tomek w grobowcach faraonów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tomek w grobowcach faraonów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria powieści Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na różnych kontynentach. Między innymi chłopiec bierze udział w wyprawie łowieckiej na kangury w Australii i przeżywa niebezpieczne przygody w Afryce, żyje wśród czerwonoskórych Nawajów i Apaczów. W te niezwykłe przygody wpleciona jest historia odkryć dokonywanych przez polskich podróżników. Od wielu pokoleń te książki są lekturą łatwą i atrakcyjną nie tylko dla chłopców.

Tomek w grobowcach faraonów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tomek w grobowcach faraonów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tu jestem! Jestem!!! Poznał Sally.

– Sally, czy wszystko w porządku? – zawołał.

– Tak! – odpowiedziała.

– Kto jest z tobą?

– … nikogo. Jestem sama.

Echo zwielokrotniało ich głosy, a niecierpliwość utrudniała porozumienie.

– Czekaj, idzie pomoc! – zawołał jeszcze Wilmowski, aby dodać Sally otuchy.

Z dołu dobiegło jednak pytanie, przed którego zadaniem Wilmowski, choć targany niepokojem, na razie wolał się uchylić.

– Gdzie Tommy?

Zawisło jak niemożliwy do udźwignięcia kamień.

*

Sally dawno ocknęła się z omdlenia. Najpierw nie mogła zapanować nad strachem. Bała się choćby spojrzeć czy poruszyć. Niczym nie zmącona cisza dodała jej odwagi. Wracała zdolność myślenia. Instynkt nakazywał szukać wyjścia z sytuacji.

“Muszę dokładniej obejrzeć grotę” – postanowiła. Siłą woli narzuciła sobie spokój. “Mumia” okazała się wszak żyjącym człowiekiem. A człowiek musiał się tu dostać, podobnie jak ona, a potem wydostać. Mógł skorzystać z tego samego wejścia, ale nie mógłby tamtędy wyjść, skoro zostało zawalone zanim “mumia” ją zaatakowała. Oczywistość tego rozumowania podniosła ją na duchu. Ruszyła w głąb groty, rozglądając się uważnie.

Najpierw spostrzegła padający z wysoka wąski promyk światła. Wkrótce zrozumiała, że w nieprzeniknionej dla wzroku ciemności, w niewidocznym z dołu sklepieniu groty musi być otwór. “Jak się tam dostać?” – pomyślała.

Nad niszami, w których spoczywały mumie, ściana do wysokości dwunastu, czternastu metrów była jednak gładka, co wykluczało wspinaczkę. Dopiero powyżej można by było oprzeć dłoń czy nogę o wystający załom lub wgłębienie. Bez liny nie mogłaby lam dotrzeć. Powoli, niczym piasek w klepsydrze, przesypywały się minuty. Nie mogła dłużej czekać bezczynnie. Wróciła ciemnymi korytarzami do wyjścia. W blasku kaganka zaczęła mozolnie przenosić kamienie. Zmęczona odpoczywała, a potem znowu zabierała się do pracy, chociaż niemal straciła nadzieję. Nagle wydało się jej, że coś słyszy: głosy ludzkie, ujadanie czy wycie psa?

“Pomoc” – pomyślała. – “Dingo!”.

I zaczęła mocno walić kamieniem w ścianę.

*

Od tego momentu wszystko potoczyło się szybko. Wkrótce usłyszała Wilmowskiego. Czekała spokojnie.

– Sally – krzyknął wreszcie Wilmowski. – Rzucamy linę.

Po chwili znalazła się w ramionach Smugi, który zręcznie opuścił się na dół. Przytulił ją mocno do siebie. Opowiedziała wszystko po drodze do obozowiska.

– Nie rozumiem tylko jednego – zakończyła już przy kolacji. – Skoro zasypali przejście, po co jeszcze ta nieszczęsna “mumia”? Ten ktoś wystraszył mnie tak bardzo, że nie wiem jak i kiedy straciłam posążek. I to zanim zdołałam dokładnie go obejrzeć – dodała z niekłamanym żalem.

– Być może ja rozumiem – odparł Smuga, spowity kłębami dymu. A gdy wszyscy spojrzeli na niego, powiedział:

– Czynił to szaleniec!

*

Zapadła już wprawdzie noc, ale dla nich nie przyszła jeszcze pora odprężenia i odpoczynku. Musieli działać szybko. Wyjaśnienia Sally nie pozostawiały wątpliwości, że Tomek, Nowicki i Patryk musieli się znaleźć w okolicznościach groźniejszych niż określane mianem niebezpiecznej sytuacji. W obozie została na noc tylko Sally. Wilmowski zabrał jednego z arabskich służących na drugi brzeg, by złożyć meldunek policji. Smuga i Abeer wsiedli na osiołki, by spotkać się z koptyjskim mnichem, żyjącym samotnie w pobliżu wioski Medinet Habu.

Droga wiodła skalnymi, kamienistymi, pustynnymi wąwozami. Kiedy skręciła w dół, nagle otworzył się widok na piękną dolinę z potężnymi pylonami wspaniałego zespołu świątyń [137]. Za nimi radował oczy widok palm, ogrodów i kopulastych chat Medinet Habu. Ale Smuga i Abeer wcale tego nie dostrzegli. Był już dzień, kiedy zatrzymali się przed ruinami i wioską, przy kopulastym, szeroko rozbudowanym koptyjskim kościółku św. Teodora. Wąska furtka prowadziła przez otaczający świątynię biały mur. Mnicha, dostojnego starca, zastali pracującego w ogródku. Chudy, wysoki, z cienkim nosem i bielusieńką, ściętą w szpic brodą, prezentował się okazale. W ciemnej twarzy uderzały nieco skośne, ciemne oczy. Nieźle mówił po angielsku. Pochylił głowę na powitanie i z radością przyjął pozdrowienia od swego kairskiego przyjaciela.

– Jesteście chrześcijanami? – zapytał. Smuga potwierdził, a Abeer powiedział:

– Nie! Ale wyznaję jednego Boga.

Staruszek pokiwał głową i zaprosił ich do kościółka. Zobaczyli ubogie wnętrze, ściany bielone i nagie. Zatrzymali się przed skromnym, drewnianym ołtarzem, ozdobionym ludowym malowidłem. Tkwił nad nim, przymocowany do ściany, duży krzyż, z zakończeniem przypominającym staroegipski symbol życia. U jego stóp leżały wiązanki z ziół i kwiatów. Ubitą z gliny podłogę, jak w meczecie, przykrywały maty. Mnich ukląkł na jednej z nich. Modlił się na sposób arabski, bijąc pokłony. Smudze nie pozostało nic innego, jak uklęknąć także. Abeer z szacunkiem pochylił głowę.

Chata pustelnika, była równie uboga i skromna jak on sam i jego kościółek. Gospodarz posadził ich za stołem, stawiając na nim dzbanek koziego mleka i talerz z daktylami. Rozmowa toczyła się spokojnie i niespiesznie. Kiedy mogli wreszcie wyłożyć zasadniczy powód swego przybycia, mnich okazał zaniepokojenie.

– Mówicie, że szli do Medinet Habu i do mnie… Ciągle zdarzają się u nas takie sprawy… – zamilkł i na chwilę popadł w zadumę.

– Cóż, jutro jest niedziela. Przybędą wierni. Porozmawiam, może ktoś coś widział. Dam znać, przyślę kogoś do waszego obozu – zdecydowanie zakończył rozmowę.

Mimo zmęczenia gnani niepokojem wracali do obozu nocą, nie skorzystawszy z noclegu.

*

Sadim od kilku dni chodził ponury i smutny. Dzieci schodziły mu z drogi, a żonie, gdy ośmieliła się go zagadnąć, odburknął coś z taką złością, że przerażona uciekła. Jak co wieczór wyszedł z domu i poszedł w stronę skał otaczających wioskę. Szedł nad urwisko, by odpocząć i odetchnąć, spojrzeć stamtąd na dolinę Nilu. Słońce chyliło się powoli ku zachodowi, gdy dotarł na miejsce.

– Sadim – usłyszał nagle swoje imię i zobaczył przywódcę.

– Tak… Panie…

– Czemu krążysz wokół obozu giaurów?

– Nie krążę, panie. Tylko tak…

– Wiesz, że źle wykonałeś robotę.

– Nie, panie! Uczyniłem, jak kazałeś.

– Kobieta żywa i zdrowa jest w obozie.

– Zawaliłem przejście…

– Ale wydostała się. Co ty na to?

– Nie wiem, panie.

Przywódca krok za krokiem zbliżał się do niego, a nieszczęsny Sadim krok za krokiem cofał się w stronę urwiska.

– Sadim! Chcesz mnie zdradzić!

– Nie, panie, nie! Ja… Wykonałem przecież wszystko, jak mi kazałeś.

– Widzę zdradę w twoich oczach. Widzę to… Przywódca zaśmiał się dziko.

– Panie – jęknął Sadim. – Litości! Nie zabijaj!

– Zabić cię! Ja…!? Ciebie!? Ja, władca Doliny, ciebie pachołku? Ja nie zabijam ludzi! – zrobił w stronę Sadima jeden krok, drugi, trzeci… Ten przerażony, wpatrzony w oczy rozmówcy, cofnął się gwałtownie. Zachwiał. Runął w przepaść. Głośny krzyk utonął między skałami. Towarzyszył mu krótki przeraźliwy śmiech. Echo powtórzyło krzyk i śmiech równocześnie, niczym płacz gór…

– Ja nie zabijam ludzi – powtórzył “faraon”. – Oni robią to za mnie sami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tomek w grobowcach faraonów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tomek w grobowcach faraonów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tomek w grobowcach faraonów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tomek w grobowcach faraonów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x