Dulska, Juliasiewiczowa, Tadrachowa.
TADRACHOWA
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
DULSKA
A, to wy! (do Juliasiewiczowej) Ta praczka.
TADRACHOWA
Rączki całuję wielmożnej pani gospodyni. A cóż to, będzie znów duże pranie?
JULIASIEWICZOWA
Niech mnie ciocia pozwoli! (do Tadrachowej) Nie, moja dobra kobieto. My tu was zawezwali całkiem o co innego.
TADRACHOWA
Rączki całuję…
JULIASIEWICZOWA
Tu chodzi o Hankę.
TADRACHOWA
A…
JULIASIEWICZOWA
Widzicie, tak się stało. Hance trafia się doskonały mąż.
DULSKA
Cóż ty…
JULIASIEWICZOWA
Zaraz, ciociu… doskonały mąż. Otóż, ponieważ to jest poczciwy rzemieślnik, wychowanek cioci, więc my chcemy naprzód wiedzieć, jaka też to uczciwość Hanczyna. Bo w takiej małej mieścinie to rozmaicie, jak to pani Tadrachowa wie…
TADRACHOWA
No, no… tak, wielmożna pani… niby… to swoja rzecz.
JULIASIEWICZOWA
Właśnie… więc co do Hanki. Jak się ona tam sprawiała w domu. Tylko niech Tadrachowa powie pod przysięgą, jak na spowiedzi, bo to ważna sprawa.
TADRACHOWA
Niby… co do Hanki? A, wielmożna pani, to dziewczyna była jak szklanka. Nawet rysy nie było.
JULIASIEWICZOWA
Moglibyście na to przysiąc?
TADRACHOWA
Przed Przenajświętszym Sakramentem. Za nią – jak za siebie!
JULIASIEWICZOWA
No, a ten finanzwach?
TADRACHOWA
To insza inszość. On się z nią zaręczył. Ale co do tamtego, to o!… tylko że nie było pieniędzy, niby na gospodarstwo, więc bez to się to ślimaczy. Ale to całkiem uczciwie i honorowo, to sam ksiądz proboszcz może poświadczyć.
JULIASIEWICZOWA
No, a tu, w mieście?
TADRACHOWA
A to już… chyba wielmożna pani gospodyni wie, bo przecie dziewczyna niby tu… jakby pod opieką.
Chwila milczenia.
JULIASIEWICZOWA
Może się pani Tadrachowa wódki napije?
TADRACHOWA
Rączki całuję wielmożnej pani, ja przysięgłam od wódki.
Śmieje się.
JULIASIEWICZOWA
śmiejąc się
Ale od likierku?
TADRACHOWA
No, chyba…
JULIASIEWICZOWA
Do Dulskiej
Daj, Anielko, coś słodkiego.
Dulska wychodzi.
Pani Tadrachowa myśli, że Hanka może z czystym sumieniem iść za niego, co się jej trafia?
TADRACHOWA
Proszę wielmożnej pani, jak się jemu podoba, to chyba nie będzie taki skrupulant. To u państwa takie wymysły. A potem… czy ja wiem?
Dulska wraca z kieliszkiem likieru i stawia przed Tadrachową.
JULIASIEWICZOWA
Pijcie!
TADRACHOWA
Rączki całuję, rączki całuję! (pije) Hi, hi, hi!…
JULIASIEWICZOWA
Dobre?
TADRACHOWA
Aż mgli, takie dobre.
JULIASIEWICZOWA
Więc…
Też same, Zbyszko.
TADRACHOWA
Rączki całuję wielmożnemu młodemu panu gospodarzowi, rączki całuję…
ZBYSZKO
Czekajcie no… To wyście mi kiedyś nosili ubranie do krawca?
TADRACHOWA
Ja, wielmożny panie, po ostatnim praniu.
ZBYSZKO
Wy jesteście krewna Hanki?
TADRACHOWA
Matka chrzestna.
ZBYSZKO
A to się doskonale składa! Muszę was zawiadomić, że ja się z Hanką żenię.
TADRACHOWA
Wielmożny pan ze mnie głupią robi.
ZBYSZKO
Żenię się! (patrzy na Dulską) żenię się, i to bardzo prędko. Chodziłem się dowiedzieć, jakie formalności. Gdzie Hanka chrzczona? Trzeba prędko jej metrykę. Rozumiecie? Zresztą przyjdźcie jutro, to się wszystko ułoży.
Wychodzi do siebie.
TADRACHOWA
W imię Ojca i Syna… Chyba wielmożny młody gospodarz jest pomylony albo bardzo na honorze delikatny.
JULIASIEWICZOWA
Jak wy to rozumiecie?
TADRACHOWA
Ano… proszę wielmożnych pań, ta ja ślepa nie jestem. Ja przecie wiedziałam, co i jak jest. Dość było popatrzeć, jak to Hanka przymizerniała. A beczy po kątach, a do mnie wpadała… Ja jej zawsze mówiłam: "Nie becz, pan jest godny, z rodziców świętych, pan cię zabezpieczy." Ale żeby się aż żenił…
DULSKA
A cóż wy myślicie, że ja pozwolę na to małżeństwo?
TADRACHOWA
A, broń mnie Boże! Bez błogosławieństwa mamusi my ta do ołtarza nie pójdziemy. Ale chyba wielmożna pani gospodyni nie będzie dęba stawać, żeby się uczciwa rzecz nie stała… Skoro młody pan tak chce, to już od Boga natchniony, aby sierocie krzywdy nie robić. Całe jej wiano była ta uczciwość, a dziś nikt jej nie weźmie, bo bogactwem swego pohańbienia nie przykryje, a jeno jeszcze pieniądzami ludziom oczy mydlić można…
JULIASIEWICZOWA
Tak, macie rację… pieniędzmi… Może jeszcze kieliszeczek? Anielciu!
DULSKA
Nie mam więcej.
JULIASIEWICZOWA
odprowadza Dulską
Ciociu, może ofiarować pewną sumę…
DULSKA
Jezus, Maria! Tylko się za kieszeń trzymaj!
JULIASIEWICZOWA
Trudno!
DULSKA
Pomów ty jeszcze ze Zbyszkiem, moja droga, może on ciebie usłucha. Bój się Boga, płacić… Jak on powie, że nie chce, to wszystko się ułoży. Pomów z nim!
JULIASIEWICZOWA
Dobrze. Ale wie ciocia, że to będzie twardo. (do Tadrachowej) Więc powiadacie, że pieniądze…
TADRACHOWA
To grunt, wielmożna pani. Taki już teraz świat. Jeden Judasz drugiego za pieniądze sprzeda. Oj, czasy, czasy nastały! Ani paszy dla bydła, ani uczciwości ludzkiej.
JULIASIEWICZOWĄ
Macie rację. My tu jeszcze z panią gospodynią chcemy się naradzić.
TADRACHOWA
Co do Hanki? Jakaż tu rada? Młodzi chcą jedno drugie. Wielmożna pani nie będzie twarda. Przecie dzieje się to i po hrabskich domach, że się z niższymi żenią, a Hanka znów jest i ślubna, i znowu nie takie tam co, bo też z familii zasiedziałej, choć stanu murarskiego.
DULSKA
Idźcie no tylko do jadalni i czekajcie, aż was zawołamy.
TADRACHOWA
Całuję rączki pani gospodyni. Idę już, Panu Jezusowi oddaję. Całuję rączki. A niech mamusia nie będzie twarda…
Wychodzi.
Dulska, Juliasiewiczowa, Mela.
DULSKA
Słyszałaś? "Mamusia!" Jak to sobie prędko taka pani pozwala… Dusi mnie formalnie. No, no!…
JULIASIEWICZOWA
Będę mówić ze Zbyszkiem. Niechże ciocia idzie do swego pokoju, proszę cioci.
DULSKA
Zlituj się! Rób wszystko, co można… powiedz, że ja i Felicjan tego nie przeżyjemy, że się go wydziedziczy, że złamanego centa nie dostanie nigdy, że…
JULIASIEWICZOWA
Dobrze, dobrze, już wiem. Tylko niech ciocia mnie zostawi samą.
DULSKA
Idę, idę… Mojaś ty, zrób wszystko… ja już z sił opadam!
Wychodzi.
MELA
we drzwiach
Pst, pst!… Ciociu!
JULIASIEWICZOWA
A czego chcesz?
MELA
Cóż mama? Pozwala?
JULIASIEWICZOWA
Proszę Meli iść do siebie i nie pokazywać się tutaj.
MELA
Ach, Boże! Boże! Co to będzie?
Znika
Juliasiewiczowa, Zbyszko.
JULIASIEWICZOWA
chwilę się waha, potem podchodzi do drzwi Zbyszka
Zbyszko! Proszę cię tu na chwilę.
ZBYSZKO
O co chodzi?
JULIASIEWICZOWA
No, wejdźże tu! Trudno, ażebym ja do ciebie wchodziła. Jestem na to i za stara, i… za młoda.
ZBYSZKO
we drzwiach
Właściwie czego chcesz?
JULIASIEWICZOWA
Читать дальше