Przez dziedziniec zajazdu jak strzała przemknął numerowy, siejąc po drodze świeże deszczułki, które przywiązywał do kluczy.
Wpadł do mieszkania właścicielki i prawie bez tchu zatrzymał się w progu saloniku.
– Spod siedemnastego „sie” powiesiła! – zawołał, łapiąc z wysiłkiem powietrze.
Właścicielka, tłusta, żółta, cała rozlana w swej włóczkowej halce, która wydymała się jej na brzuchu i biodrach, a zapadała pod kolanami, otworzyła szeroko oczy.
– Co to za paskudne gadanie! Po co się miała powiesić, kiedy jeszcze rachunku nie zapłaciła!
Lecz kelner powtarzał uparcie:
– „Sie” powiesiła.
Żydówka cmoknęła niecierpliwie:
– Skąd Marciński wie?
– Widać ją „bez 1 1 bez (reg.) – przez. [przypis edytorski]
” okno. Ma nogi o deskę oparte!
– Może sobie tylko tak w oknie stoi?
– Ale!… wisi, wisi, jak mi Bóg miły, ot, nogi się jej zgięły w kolanach, a ręce dyndają po bokach. Wedle głowy już dojrzeć nie mogłem, bo bez okiennice wszeteczne ciemności w numerze.
Żydówka pod boki się ujęła i stała chwilkę zamyślona.
– Trzeba drzwi otworzyć – podjął znów kelner – może jeszcze dycha.
– Aj! aj! Niech pan Marciński tak sobie nie śpieszy. Po co to głosić takie rzeczy? To interes psuje… Goście się odstraszą.
Żydówka podreptała do sypialni.
Za chwilę wyszła w perkalowym szlafroku, który się jej roztwierał na brzuchu i piersiach. Na perukę zarzuciła wełnianą chustkę.
Przez uchylone drzwi weszła kilkunastoletnia dziewczyna, chuda i czarna, w opiętej bardzo sukience. Włosy miała ściągnięte po chińsku i przepasane żółtą tasiemką.
Podeszła do matki.
– Gdzie mama idziesz?
– Do numerów. Kanapa się zawaliła w piętnastym! Aj, co ja z tym mam!… Ty sobie, Salcia, pograj trochę gamy.
Roztwierała fortepian, ścierając pył połą szlafroka.
– Nie chcę gamy! – grymasiła Salcia.
– Aj, Salcia! Co z tobą?… Ty gorzej „kaprysujesz” niż te całe numera i wszystkie goście! Graj sobie gamy albo jakie kawałki. Graj głośno, a okna otwórz, niech goście słuchają.
Znów do okien dreptała, lecz kelner jej drogę zastąpił.
– Chodźmy pod siedemnasty!
– Chodźmy!
Na dziedziniec wyszli i okrążyli furę z sianem, która na środku drogę barykadowała. Kilka kur kręciło się pod wozem, dziobiąc w żółtawej, lepkiej cieczy, co cuchnącym wężem pod kołami się kręciła. Przez otwartą wjazdową bramę widać było szary bruk uliczny i nagłe podniesienie się ścian kamienic przeciętych ciemnymi jamami otwartych okien. Z góry płynęło szarawe światło chmurnego dnia letniego, deszcz mżył od świtu, tnąc powietrze cieniuchnymi, podłużnymi nitkami. Pomiędzy kamieniami tworzyły się czarniawe strumyki, które zdawały się zastygać jak ciemne pokręcone robaki.
W środkowym korpusie hotelu, cofniętym w tył, pomalowanym na jasnoróżowy kolor, prawie wszystkie okna były otwarte. Tylko na dole jedno okno miało przymknięte szarobrudne okiennice, krzywe i popaczone. Okiennice te były od wewnątrz śrubą ujęte.
Kelner palcem na okno wskazał:
– O!
Lecz Żydówka wykrzywiła się ze złością.
– Ty, panie Marciński, palcem nie pokazuj! Ty mi policję jeszcze naprowadzisz tym palcem!
Do sionki wchodowej zwróciła się, lecz stanęła nagle jak wryta na widok myszurysa 2 2 myszurys (żyd.) – właśc. meszores, sługa. [przypis edytorski]
drzemiącego na klocku wśród porozrzucanych wiórów.
– Jojne! Jojne!
Jojne, rudy, mały, pokręcony, z sześcioma palcami u lewej ręki, prawdziwy „rarytas” hotelowy, porwał się na równe nogi.
– Schlufst du ? 3 3 schlufst du? (niem.) – właśc.: schlafst du? , tj. ty śpisz? [przypis redakcyjny]
– Naaa! schlaft i nit 4 4 Naaa! schlaft i nit (zniekszt. niem.) – nie, nie śpię. [przypis edytorski]
!…
Lecz właścicielka napadła nań, sypiąc gradem obelżywych wyrazów. Leniwiec, próżniak, drogę gościom zawala i nie wie nigdy, co się w numerach dzieje.
Kelner zniecierpliwiony wszedł do sieni.
– Niech pani idzie.
– Zaraz! zaraz!
Jojne uciekł, teraz właścicielka przypatrywała się zsypanym w kąt dachówkom, którymi miano kryć oficynę. Nagle z lewego skrzydła zajazdu wypłynęła tryumfalnie Ostatnia myśl Webera 5 5 Weber, Karol Maria von (1786–1826) – niemiecki kompozytor, twórca wielu oper i koncertów fortepianowych; dyrektor opery w Dreźnie od w 1817; zmarł w Londynie, a w 1844 jego zwłoki przeniesiono do Drezna. [przypis edytorski]
, kaleczona przez Salcię.
Żydówka chwilkę jeszcze słuchała, uśmiechając się radośnie.
– O!
Po czym dopiero z trudnością na trzy wschodki wlazłszy, w ciemną szyję sionki zagłębiła się.
Cały zaduch źle utrzymywanych numerów zacieśniał się tu, w tej ciemnej przestrzeni. Podłoga, ściany zdawały się być przesiąkłe wonią potu, brudnej bielizny i piwnicznej wilgoci. W kącie bielały skorupy rozbitej miski, przed drzwiami numerów porzucono buty, z których jeden w niepewnym świetle płynącym z wysoko umieszczonego okienka miał świeżą zelówkę jasno na czarnym tle podłogi się znaczącą. Cały ten zakąt, w którym nędza, występek, rozpusta, często wykwintne nawet cudzołóstwo odwiedzało w przelocie, całe to schronienie dla smutnych, wydziedziczonych, bezimiennych, czasem jeszcze wilgoć więzienia w swym ubraniu ze sobą wnoszących, koncentrował się głównie w tym pawilonie, w dolnych numerach, gdzie stawali najczęściej ludzie wybladli, wychudli, mówiący cicho, nie domagający się nigdy świeżych prześcieradeł, szuwaksu 6 6 szuwaks (daw.) – czarna pasta do butów. [przypis edytorski]
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.
bez (reg.) – przez. [przypis edytorski]
myszurys (żyd.) – właśc. meszores, sługa. [przypis edytorski]
schlufst du? (niem.) – właśc.: schlafst du? , tj. ty śpisz? [przypis redakcyjny]
Naaa! schlaft i nit (zniekszt. niem.) – nie, nie śpię. [przypis edytorski]
Weber, Karol Maria von (1786–1826) – niemiecki kompozytor, twórca wielu oper i koncertów fortepianowych; dyrektor opery w Dreźnie od w 1817; zmarł w Londynie, a w 1844 jego zwłoki przeniesiono do Drezna. [przypis edytorski]
szuwaks (daw.) – czarna pasta do butów. [przypis edytorski]