Norman Davies - Boże Igrzysko. Tom II
Здесь есть возможность читать онлайн «Norman Davies - Boże Igrzysko. Tom II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 1999, Издательство: Znak, Жанр: История, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Boże Igrzysko. Tom II
- Автор:
- Издательство:Znak
- Жанр:
- Год:1999
- Город:Kraków
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Boże Igrzysko. Tom II: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Boże Igrzysko. Tom II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Boże Igrzysko. Tom II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Boże Igrzysko. Tom II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wybitna pozycja biurokracji rzutowała na szczególny status inteligencji.
W odróżnieniu od sytuacji panującej w Europie Zachodniej, polskiej inteligencji nie dałoby się utożsamić — nawet w najogólniejszym sensie — z „warstwami wykształconymi”; pewien stopień niezadowolenia politycznego uważano tu za rzecz oczywistą. Warstwa ta wyłoniła się w Polsce po rozbiorach i przyjęła na siebie rolę strażnika narodowego dziedzictwa. Pisarze, krytycy, artyści i studenci, którzy stanowili jej rdzeń, wywodzili się z różnych klas społecznych, najczęściej spośród byłej szlachty. Do dominującego liczebnie elementu ludności polskiej dołączali naśladowcy i konkurenci wywodzący się ze wszystkich innych społeczności narodowych [149] A. Gella, The Life and Death of the old Polish Intelligentsia, „Slavic Review”, XXX (1970), s. 1—27.
.
Ważnym przemianom uległa również rola i status kleru. Na terenie Rosji i Austrii ksiądz katolicki podlegał kontroli władz zarówno świeckich, jak i kościelnych. Kasata wielu zakonów klauzurowych i nauczających sprawiła, że księża parafialni znaleźli się w centrum konfliktów dotyczących kwestii oświaty, a więc politycznych. Mimo to kler był jedną z bardzo nielicznych grup społecznych, o której można by uczciwie powiedzieć, iż zachowała cechy odrębnego stanu.
W łonie warstwy średniej istniały zatem znaczne różnice i poszczególne elementy składowe, definiowane na podstawie kryterium majątku lub roli czy statusu społecznego, z konieczności musiały się na siebie nakładać. Ludzi tych jednoczyło tylko wspólne pragnienie, aby się odróżniać od mas pracujących. Ponieważ warstwa średnia rozwijała się głównie w miastach, można ją uważać za rodzaj miejskiego odpowiednika warstwy właścicieli ziemskich na wsi.
Z chwilą gdy siła robocza uzyskała swobodę przemieszczania się ze wsi do miast przemysłowych, rozpoczął się szybki wzrost proletariatu miejskiego. Mimo że pod względem liczebności polski proletariat nie mógł się równać z klasą robotniczą kraj ów Europy Zachodniej, on właśnie zadecydował o zasadniczej przemianie układu społecznego w kilku określonych regionach. Na Górnym Śląsku, w Zagłębiu Dąbrowskim i przede wszystkim w okolicach Łodzi powstały zupełnie nowe skupiska proletariatu w miejscach, gdzie w r. 1800 rozciągały się jeszcze dziewicze pola. We wszystkich głównych ośrodkach miejskich liczba mieszkańców wzrosła na przestrzeni XIX wieku co najmniej dziesięciokrotnie. W r. 1931 12,7% ogółu mieszkańców Drugiej Rzeczypospolitej było już ekonomicznie zależnych od zatrudnienia w przemyśle.
Warunki życia proletariatu z przełomu wieków nie zachęcają jednak do tego, aby je opisywać w superlatywach. Nędza, ucisk i postawy społeczne nasuwają na myśl Anglię z okresu wcześniejszego o sto lat. W Łodzi — a także w mniejszych miastach o podobnym charakterze — dla ludzi, którzy swymi korzeniami nadal tkwili w odwiecznym porządku życia na wsi, życie w przędzalni było czymś mrocznym, szatańskim i nieuniknionym zarazem. Organizowała je nowa rasa przedsiębiorców i dyrektorów, tak zwani Lodzermenchen , którzy siebie i swoich pracowników eksploatowali z taką samą nieludzką zajadłością, jak swoje maszyny:
“—Ale nam nie jest wszystko jedno, nam — fabryce, w której pan jesteś jednym z miliona kółek! Przyjęliśmy pana nie na to, żebyś tutaj produkował się ze swoją filantropią, a tylko, abyś robił. Pan wprowadzasz zamęt tutaj, gdzie wszystko polega na najdoskonalszym funkcjonowaniu, na prawidłowości i zgodności.
— Nie jestem maszyną, jestem człowiekiem.
— W domu. W fabryce od pana nie wymaga się egzaminów na człowieczeństwo ani egzaminów na humanitarność, w fabryce potrzebne są pańskie mięśnie i mózg pański i tylko za to płacimy panu — rozdrażniał się coraz bardziej. — Jesteś pan tutaj maszyną taką samą, jak my wszyscy, więc rób pan tylko to, co do pana należy. Tutaj nie miejsce do rozanieleń…
Owionęło go suche, rozpalone powietrze.
Olbrzymie czworoboki z blachy, wypełnione straszliwie rozpalonym i suchym powietrzem, brzęczały niby oddalone grzmoty, wymiotując nie kończący się pas materiałów kolorowych, suchych i sztywnych.
Na niskich stołach, na ziemi, na wózkach, które suwały się cicho, leżały całe sterty materiałów i w tym suchym, jasnym powietrzu sali, której ściany były prawie ze szkła, paliły się przyćmionymi barwami złota przykopconego, purpury o fioletowym odcieniu, błękitu marynarskiego, starego szmaragdu — niby stosy blach metalowych o matowym, martwym blasku.
Robotnicy w koszulach tylko i boso, z szarymi twarzami, z oczami zagasłymi i jakby wypalonymi tą orgią barw, jaka się tutaj tłoczyła, poruszali się cicho i automatycznie, tworzyli tylko dopełnienie maszyn.
Czasem który patrzył przez szyby w świat, na Łódź, która z tej wysokości czwartego piętra majaczyła w mgłach i dymach poprzecinanych tysiącami kominów, dachów, domów, drzew ogołoconych z liści; to znów na drugą stronę, na pola, co szły w głąb horyzontu — na szarobiałe, brudne, zalane wiosennymi roztopami przestrzenie, majaczące gdzieniegdzie czerwonymi gmachami fabryk, które z oddalenia czerwieniły się wskroś mgieł bolesnych tonem mięsa odartego ze skóry, na odległe linie wiosek małych, przywartych cicho do ziemi, na drogi, co się wywijały wskroś pól czarną, cieknącą błotem wstęgą, migającą pomiędzy rzędami nagich topoli.
Maszyny huczały bezustannie i bezustannie świstały transmisje uczepione pod sufitem
(…), wszystko się poruszało w rytm tych olbrzymich pudeł metalowych suszarń, które odbierały towar mokry z drukami i wypluwały go suchym, i stały w tej olbrzymiej, czworokątnej sali, pełnej smutnych barw i smutnego światła dnia marcowego, smutnych ludzi, niby kapliczki boga—siły, rządzącego wszechwładnie.
Borowiecki czuł się rozstrojony i z roztargnieniem oglądał towar (…).
— Głupi chłopak — myślał o Hornie (…).
Niektóre słowa Homa przychodziły mu na myśl, gdy patrzył na te tłumy ludzi w milczeniu pracujących.
— Byłem taki — poleciał myślą do tamtych, dawnych czasów (…) ” [150] Władysław Reymont, Ziemia obiecana. Warszawa 1950, t. l, s. 31—35.
.
Kwestia wynagrodzenia za pracę w przemyśle w epoce poprzedzającej pełną ekspansję gospodarki rynkowej jest ogromnie złożona. W historii Polski, gdzie należy uwzględniać trzy rozbiory, umyka ona wszelkim próbom uogólnień — z niniejszą włącznie. Ze względu na wielkie zasoby siły roboczej na wsi praca nie wymagająca kwalifikacji zawodowych była tania; przed zniesieniem poddaństwa musiała ona niejednokrotnie konkurować z darmową pracą chłopów pańszczyźnianych. Natomiast zawodowe kwalifikacje i usługi były w cenie. Zróżnicowanie musiało więc być znaczne. Wysoko wykwalifikowani technicy mieli możliwość uzyskiwania wysokich zarobków, robotnicy niewykwalifikowani — takich możliwości nie mieli. Mimo to, jeśli się weźmie pod uwagę bardzo niskie ceny żywności, za niskie pensje można było w gruncie rzeczy zadziwiająco wiele kupić. Według zestawień statystycznych sporządzonych przez Tadeusza Korzona dla ostatnich dni dawnej Rzeczypospolitej, Wielki Kanclerz Koronny zarabiał 14 000 złotych rocznie, profesor uniwersytetu — do 10 000 rocznie, architekt — 2000 zł, drwal do 1095 zł, a szeregowy żołnierz — 262 zł. W kuźni Małachowskiego w Końskich majster zarabiał do 8000 złotych rocznie, a najniżej opłacany robotnik — 4 złote tygodniowo. Jednocześnie zaś kilogram mięsa kosztował 20 groszy, para męskich butów — 15 złotych, a metr najcieńszego jedwabiu z manufaktury Tyzenhausa — 18 złotych; utrzymanie żebraka kosztowało warszawską policję 280 złotych rocznie. Można by z tego wywnioskować, że o wiele bardziej opłacało się być warszawskim żebrakiem niż królewskim żołnierzem. W czterdzieści lat później w kuźni w Białogonie angielski dyrektor techniczny, William Preacher, otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 1040 rubli (co równało się 0 złotym) rocznie; Jan Hurhaut, mechanik, zarabiał 600 rubli, a zatrudniony w fabryce stolarz — 110 rubli. Komplet ubrania kosztował w tym czasie 200 złotych.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Boże Igrzysko. Tom II»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Boże Igrzysko. Tom II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Boże Igrzysko. Tom II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.