Jessica Hart - Debbie czy Debora?

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Hart - Debbie czy Debora?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Debbie czy Debora?: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Debbie czy Debora?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debora nie miała szans. Gil przecież uwielbiał swoją narzeczoną – zawsze schludną, zrównoważoną i rozsądną Debbie, która potrafiła świetnie gotować i zawsze zakręcała tubkę pasty do zębów. A ona, Debora, nigdy o tym nie pamiętała. Myśl o małżeństwie z nią, z taką beztroską bałaganiarą, pewnie nawet nie przyszłaby mu do głowy! A jednak jej cudowny romans z Gilem w środku tej indonezyjskiej dżungli trwał już trzeci miesiąc.

Debbie czy Debora? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Debbie czy Debora?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Obydwoje mamy praktyczny stosunek do życia – powiedział z niezmąconym spokojem. – Na szczęście Debbie, podobnie jak ja, nie ulega romantycznym porywom.

– Debbie? – spytała Debora głuchym głosem.

– Ma na imię Debra, ale zwykle nazywam ją Debbie.

– Co za zbieg okoliczności! – zawołała.

– Większy, niż podejrzewasz. Nie wiem, jaką pisownię ma twoje nazwisko, ale jej brzmi tak samo: Debra Clark. Bez wątpienia rozumiesz już, o co mi chodzi.

– Prawdopodobnie nie grzeszę nadmierną inteligencją, ale niestety nie. – O dziwo, była zazdrosna o nieznajomą Debbie, o której Gil wyrażał się z takim uznaniem. Nie mogła powstrzymać się od komentarza: – Dlaczego więc Debbie, skoro jest osobą tak praktyczną, nie przyjedzie sama, żeby cię wybawić z opresji?

Gil odwrócił wzrok i spojrzał w przestrzeń, jakby trochę zakłopotany.

– Oczywiście napisałem do niej w tej sprawie, zanim udałem się do Londynu – powiedział półgłosem. – Już kilkakrotnie odkładaliśmy ślub ze względu na różne nie sprzyjające okoliczności. Przypuszczałem, że jako dziewczyna praktyczna i przezorna zrozumie, iż nadszedł właściwy moment.

– Widocznie twoja narzeczona inaczej zapatruje się na te sprawy – powiedziała Debora z dużą pewnością siebie. Rzadko którą bowiem kobietę satysfakcjonowałby ślub zawierany wyłącznie ze względów praktycznych. Ale gdyby go kochała… czyż nie wyszłaby za niego za mąż bez względu na okoliczności?

– Powiedziała mi, że potrzebuje więcej czasu na przygotowanie wesela – wyjaśnił Gil, o dziwo, powątpiewającym tonem. – Poza tym fotografie obozu w Terawati chyba ją nieco wystraszyły. Stwierdziła, że woli trzymać się naszego pierwotnego planu i kupić najpierw dom w Londynie, który służyłby nam jako baza między podróżami.

Debora zerknęła na Gila w zamyśleniu. Zastanawiała się, czy bardzo zabolała go odmowa Debbie. Jego spokojna, chłodna twarz zdawała się nie wyrażać żadnych emocji.

– A więc ona nie przyjedzie? – spytała z wyraźnym zaciekawieniem.

– Nie. – W końcu Gil powrócił wzrokiem z dalekich przestrzeni i spojrzał Deborze prosto w oczy. – Wszyscy spodziewają się, że przyjadę ze świeżo poślubioną żoną… Oczywiście, mogę coś zmyślić, nie rozwiąże to jednak problemu Sylvie… Doszedłem zatem do wniosku, że ty mogłabyś przyjechać ze mną… Nikt nie zna prawdziwej Debry Clark. Przedstawiłbym cię jako swoją żonę. Oczywiście musiałabyś pracować jako sekretarka. Byłby to, rzecz jasna, układ czysto formalny. Dobrze ci zapłacę, tak że za trzy miesiące będziesz mogła z powodzeniem pojechać sobie do Dżakarty, a nawet dalej.

Deborę ogarnęła trema. Zastanawiała się, czy powinna skorzystać z takiej podejrzanej, być może zwodniczej oferty. Jak ułożą się ich stosunki, gdy będą widywać się codziennie, pracować obok siebie, a może i spać razem? Twarz Gila wzbudzała co prawda zaufanie, ale nie powinna chyba brać wszystkich jego słów na serio…

– Przypuszczam, że nie masz konkretnych planów na najbliższe tygodnie? – zadał retoryczne pytanie, chyba po to tylko, by przerwać jej rozmyślania.

– Nie, nie mam… – powiedziała machinalnie. Ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że naprawdę rozważa jego zwariowaną propozycję! Wydawało jej się, iż śni na jawie.

– To się świetnie składa. – Gil odchylił się do tyłu i bacznie obserwował grę uczuć na jej wyrazistej twarzy. – Nie przeczę, że mi na tym zależy, ale byłabyś szalona, gdybyś odrzuciła tę korzystną ofertę.

– Mogę przecież pojechać do Parangu – przypomniała mu, gorączkowo rozważając wszystkie za i przeciw. – Mam wrażenie, że trochę wyolbrzymiłeś związane z tym niebezpieczeństwa…

Wzruszył ramionami.

– Oczywiście wybór należy do ciebie. Nie zapominaj jednak, że bez dokumentów narażasz się na szczególne kłopoty.

– Z tobą do Terawati również będę jechać bez dokumentów – zwróciła mu uwagę.

– Mam dobre stosunki z policją w Terawati. Myślę, że mógłbym załatwić ci kartę pobytu na trzy miesiące. Oczywiście mogłabyś poruszać się tylko po najbliższej okolicy… A jeśli w tym czasie wpadłabyś na tak nierozsądny pomysł, by uciekać do Parangu, nie wahałbym się zawiadomić policję, że podróżujesz nielegalnie… – Urwał i dodał po namyśle: – Właściwie mógłbym to zrobić nawet dziś po południu, jeśli zdecydujesz się jechać sama do Parangu. Oczywiście wyłącznie ze względu na twoje bezpieczeństwo.

– To perfidne z twojej strony! – oburzyła się. A już myślała, że Gil jest człowiekiem honoru! Jakże łatwo mogła popełnić błąd.

– Życie bywa brutalne – odrzekł ze stoickim spokojem.

– Ostatecznie to wyłącznie twoja wina, że znalazłaś się w tak pożałowania godnej sytuacji. Gdybyś zachowała się bardziej odpowiedzialnie… – podjął mentorskim tonem, ale Debora już go nie słuchała.

Jej mózg pracował jak szalony. Jeśli pojedzie do Parangu, może wylądować na posterunku policji, na ulicy albo jeszcze gorzej… A jeśli nawet tej nocy nikt jej nie zatrzyma, co zrobi jutro? Szanse na znalezienie pracy w Parangu, prawdę mówiąc, były wątpliwe…

– Nie zostawiłeś mi dużego wyboru – oskarżyła go ze sztuczną pewnością siebie.

– Powinnaś się cieszyć, że w ogóle stoisz przed jakimś wyborem – odparował. – Daję ci szansę pracy, która rozwiąże nam obojgu problemy.

Debora przesunęła palcem po brzegu szklanki i chwyciła głęboki oddech, by uspokoić nerwy.

– W takim razie porozmawiajmy o szczegółach tej pracy

– powiedziała z rezygnacją. – Na czym będą polegać moje obowiązki?

– Pomoc w biurze i występowanie u mego boku w towarzystwie – rzekł chłodno i rzeczowo. – Spodziewam się, że przekonasz wszystkich, iż jesteś moją żoną. – Popatrzył na nią dziwnie podejrzliwym wzrokiem. – Jeśli spodziewasz się, Deboro – podjął kaznodziejskim tonem – że urządzam tę maskaradę, by zaciągnąć cię do łóżka, to muszę cię od razu rozczarować! Kobiety sprawiają mi ostatnio same kłopoty – dodał z wyrzutem. – W chwili obecnej zainteresowany jestem wyłącznie zminimalizowaniem tych problemów. Poza tym jestem człowiekiem zbyt zajętym, bym miał czas cię uwodzić, nawet jeśli miałbym na to ochotę, a to, szczerze mówiąc, jest mało prawdopodobne – dokończył z naciskiem.

– Aleś się rozgadał, złotousty – Debora nie mogła się powstrzymać od złośliwego komentarza.

Gil zignorował zaczepkę i nadal spokojnie wyjaśniał:

– W moim bungalowie jest tylko jedna sypialnia, którą będziemy musieli dzielić, ale stoją tam dwa pojedyncze łóżka, więc będziemy mogli zapewnić sobie trochę prywatności.

– A jeśli nie będziemy się zgadzać?

– Zapłacę ci na tyle dobrze, że będziemy się zgadzać – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Ale, Deboro… zastanów się dobrze, czy podołasz tym obowiązkom. Nie będziesz przecież mogła zmienić zdania w połowie drogi. Wyszedłbym na skończonego idiotę, gdyby moja świeżo poślubiona żona uciekła po kilku tygodniach. Potraktuj swoje zadania jak poważną, odpowiedzialną pracę.

Debora zagryzła wargi i nerwowo zerknęła na pasażerów zmierzających w kierunku autobusu. Musiała szybko podjąć decyzję. Parang był miastem niebezpiecznym i, mimo swych przechwałek, perspektywa znalezienia się na tamtejszym bruku, bez jednej rupii przy duszy, przerażała ją. A Gil… Cóż, nie był może czarującym dżentelmenem, ale przynajmniej był Anglikiem, co zawsze napawało otuchą. Szorstki, obcesowy… ale w gruncie rzeczy godny zaufania. Oświadczył bardzo wyraźnie, że nie interesuje się nią jako kobietą… To powinno wystarczyć. Dlaczego jednak czuła się dziwnie urażona? Sama praca zaś wydawała się łatwa. Udawanie mogło być nawet zabawne. A poza tym dzięki temu zajęciu pozostanie dłużej na Seroku – tak jak chciała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Debbie czy Debora?»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Debbie czy Debora?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Debbie czy Debora?»

Обсуждение, отзывы о книге «Debbie czy Debora?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x