Jessica Hart - Debbie czy Debora?

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Hart - Debbie czy Debora?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Debbie czy Debora?: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Debbie czy Debora?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debora nie miała szans. Gil przecież uwielbiał swoją narzeczoną – zawsze schludną, zrównoważoną i rozsądną Debbie, która potrafiła świetnie gotować i zawsze zakręcała tubkę pasty do zębów. A ona, Debora, nigdy o tym nie pamiętała. Myśl o małżeństwie z nią, z taką beztroską bałaganiarą, pewnie nawet nie przyszłaby mu do głowy! A jednak jej cudowny romans z Gilem w środku tej indonezyjskiej dżungli trwał już trzeci miesiąc.

Debbie czy Debora? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Debbie czy Debora?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Doskonale! – Wyskrobawszy resztki ryżu z talerza, z żalem odstawiła go na bok, a potem upiła łyk grubo mielonej indonezyjskiej kawy. – To mi się nawet podoba – dodała wesoło. Z pewnością była to lepsza perspektywa, niż wylądowanie w Parangu bez jednej rupii. – Na czym dokładnie polegać będzie moja praca?

Gil odłożył widelec, którym ciągle się bawił i popatrzył na nią przeciągle. W przejrzystej głębi jego jasnych oczu dostrzegła zakłopotanie.

– Potrzebuję żony – powiedział.

ROZDZIAŁ DRUGI

Debora z wrażenia zakrztusiła się kawą.

– Co takiego? – wymamrotała, opanowując wreszcie niezbyt elegancki napad kaszlu. – Chyba nie mówisz poważnie?

– Nie jestem w nastroju do żartów – rzekł ponuro. – Potrzebujesz pracy, czy nie?

– Małżeństwo to chyba coś więcej niż praca! – obruszyła się.

– Ależ ja wcale nie zamierzam się z tobą ożenić. – Obrzucił jej przybrudzoną czerwoną koszulę i spłowiałe dżinsy spojrzeniem najwyższej dezaprobaty. – Boże broń! – dodał z naciskiem.

Debora sama sobie nie mogła się nadziwić, że w tak groteskowej, absurdalnej sytuacji poczuła się jednak dotknięta niesmakiem, z jakim odniósł się do perspektywy zostania jej prawowitym małżonkiem.

– Usłyszałam, że potrzebujesz żony – powiedziała tonem urażonej damy.

– Powiedziałem jedynie, iż potrzebuję kogoś, kto będzie zręcznie udawał, że jest moją żoną – poprawił ją, nie zważając zupełnie na jej nagłą zmianę nastroju. – A to nie jest zupełnie to samo.

– Jaki ma być cel tej maskarady? – spytała z nieoczekiwaną powagą.

Gil ociągał się z odpowiedzią, jakby dopiero zbierał i porządkował myśli.

– Jak już wiesz, jestem inżynierem – przemówił w końcu, a przeciągła intonacja zwiastowała dłuższą przemowę. – Niedawno założyłem własną firmę budowlaną do spółki z pewnym Francuzem, Pascalem Douviersem. Mamy ambicje stworzyć zespół złożony z najwybitniejszych francuskich i brytyjskich ekspertów. Udało już nam się odnieść pewne sukcesy w kilku przedsięwzięciach w Europie, ale Tanah Terawati jest naszą pierwszą budową na tak wielką skalę. Dzięki niej możemy wejść do ligi mistrzów! Wszystko zależy, czy wygramy przetarg i podpiszemy z indonezyjskim rządem kontrakt na realizację następnego etapu budowy. Właśnie teraz pracujemy nad tym projektem w Terawati…

– Ale co to ma wspólnego z twoją żoną? – przerwała mu Debora, nie mogąc doczekać się konkluzji. Mogła oczekiwać, że Gil będzie potrzebował sekretarki albo kucharki… ale żony?

– Zaraz do tego dojdziemy – odrzekł z irytacją. – Musisz poznać tło. Musisz przede wszystkim zrozumieć, jaką wagę przywiązujemy do tego kontraktu.

Debora w istocie niewiele na razie rozumiała. Przede wszystkim niepokoiło ją, że z taką łatwością mogła sobie wyobrazić pełnienie roli żony tego, bądź co bądź, nieznajomego mężczyzny. Cóż właściwie o nim wiedziała? Co jej przyszło do głowy, żeby w ogóle zastanawiać się nad taką propozycją? Mógł być przecież zwykłym oszustem albo nawet groźnym zboczeńcem… Ale kiedy patrzyła na szlachetne, regularne rysy jego twarzy, trudno było dać temu wiarę. Sprawiał wrażenie mężczyzny, który nie usunął ze swego słownika takich niemodnych słów jak „uczciwość" i „poczucie honoru".

– Na czym więc polega problem? – zapytała z werwą.

– Problemem jest żona Pascala, Sylvie… – Urwał i znów zamilkł na dłuższą chwilę.

– No więc, o co właściwie chodzi? – ponagliła.

– Sylvie to niezwykle atrakcyjna kobieta… – podjął z pewną rezerwą w głosie. – Tutaj w Terawati ogromnie się nudzi… Och, mówiłem Pascalowi, że popełnia błąd przywożąc żonę w miejsce tak odludne, ale on nie chciał, żeby stale zostawała we Francji.

– To najzupełniej zrozumiałe – wtrąciła.

– Jestem odmiennego zdania. – Spiorunował ją wzrokiem. – Żony inżynierów powinny akceptować rozłąkę. Już przed ślubem muszą zdać sobie sprawę, że ich mężowie w przyszłości mogą pracować w miejscach nieodpowiednich dla dam. Moja narzeczona na przykład doskonale rozumie sytuację…

– Twoja narzeczona? – przerwała mu spontanicznie i szybko odwróciła wzrok, by nie zdołał dojrzeć w jej oczach zawodu. Ogarnęło ją dziwnie bolesne rozczarowanie i nie potrafiła sobie wytłumaczyć dlaczego. – Jeśli masz już narzeczoną, to po co ci tutaj żona? – rzuciła z pozorną obojętnością.

– Jeśli przestaniesz wreszcie mi przerywać, może w końcu zdołam ci to wytłumaczyć. – Zmarszczył brwi i podjął nie dokończoną opowieść:

– Usiłowałem ci wyjaśnić, że pracowało nam się z Pascalem dobrze, dopóki nie pojawiła się Sylvie. Pascal większość czasu spędza na budowie, natomiast ja zajmuję się kontaktami z rządem i całą robotą papierkową. Chcieliśmy oszczędzić pieniądze, więc nie sprowadziliśmy sekretarki z Londynu. Ostatnio jednak nastąpiło takie spiętrzenie prac w związku z przygotowywaniem oferty na drugi etap budowy, że Sylvie postanowiła nam pomóc…

Debora miała w głowie zamęt. Narzeczona? Jaka narzeczona? – w kółko powtarzała w myślach. Chciałaby dowiedzieć się czegoś więcej, tymczasem Gil mówił zupełnie nie na temat. Zrobiła wysiłek, by z dalekich przestworzy nieokiełznanej wyobraźni powrócić do jego opowieści i udało jej się nawet zrozumieć sens ostatnich słów.

– I co w tym zdrożnego? – spytała.

– Absolutnie nic, gdyby nie zechciała być pomocną ponad miarę. – Westchnął ciężko. – Pascal często wyjeżdżał w teren na kilka dni, a wtedy Sylvie dłużej zostawała w biurze, potem zaczęła pod różnymi pretekstami wpadać do mojego domku… Zapraszała mnie na kolacje… – Popatrzył w zamyśleniu na dolinę. – W końcu to stało się żenujące…

– Chcesz powiedzieć, że ona ma na ciebie chrapkę? – wypaliła bez zastanowienia.

– Nie ująłbym tego w sposób tak trywialny, ale, powiedzmy, coś w tym rodzaju. Oczywiście, znajduję się w sytuacji wielce niezręcznej. Nie mogę przecież zachowywać się impertynencko, ani nawet dać do zrozumienia, że domyślam się, o co jej chodzi… Pascal jest moim przyjacielem i wspólnikiem. Teraz nasza firma przeżywa przełomowy moment i taka niezręczna sprawa, jeślibym oczywiście zechciał ją wyjaśniać, mogłaby fatalnie zaważyć na naszej współpracy.

– I jak postąpiłeś? – spytała Debora, podejrzewając, że Sylvie musi być osobą bardzo pewną swoich wdzięków, skoro odważyła się prowokować mężczyznę tak sztywnego i zasadniczego jak Gil.

– Zacząłem dużo rozprawiać o swojej narzeczonej – odparł. – O wiele więcej, niż mówiłbym w normalnych okolicznościach. Ona jest doskonałą sekretarką, tak że w końcu wpadłem na pomysł, by zaraz ją poślubić i przywieźć z Londynu, gdy będę wracał z konferencji. Pomysł wydawał mi się doskonały, tym bardziej że moja narzeczona mogłaby wykorzystać tu swe zawodowe umiejętności i pomóc w pracy biurowej. Sylvie nie miałaby więc pretekstu, by cały dzień siedzieć ze mną w biurze. Sprowadzenie zawodowej sekretarki z Londynu wymagałoby załatwienia dla niej oddzielnego mieszkania i różnych innych formalności… – I dodał po chwili namysłu: – Będę w Terawati jeszcze tylko trzy miesiące, niezależnie od tego, czy podpiszemy ten kontrakt. A jeśli tak się stanie, to zostawię tu samego Pascala. Moja narzeczona nie musiałaby więc siedzieć tu zbyt długo…

– Odnoszę wrażenie, że to bardzo wyrachowany powód ożenku – stwierdziła Debora ze zwykłą dla siebie szczerością.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Debbie czy Debora?»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Debbie czy Debora?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Debbie czy Debora?»

Обсуждение, отзывы о книге «Debbie czy Debora?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x