Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Daj Mi Szansę, Tiffany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Daj Mi Szansę, Tiffany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Członkowie rodziny Santinich od początku okazywali Tiffany wrogość, ponieważ uważali, że wyszła za mąż za dużo starszego od siebie Philipa dla jego pieniędzy. Tymczasem Philip ujął ją swoim czarem osobistym, kulturą i dobrocią i pewnie do tej pory żyliby w zgodzie, gdyby nie tragiczny wypadek. Po śmierci męża Tiffany wraz z dziećmi schroniła się w starym domu w Bittersweet, aby znaleźć się jak najdalej od jego rodziny. Nie była więc zachwycona, gdy pewnego dnia odwiedził ją brat nieżyjącego męża. Czyżby przyjechał na przeszpiegi?

Daj Mi Szansę, Tiffany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Daj Mi Szansę, Tiffany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Domyślam się, mamo. – Stephen drążył temat. – Czy możesz mi powiedzieć, o co cię pytała?

Tiffany uznała, że właśnie nadszedł odpowiedni moment na szczerą rozmowę. Od dawna czekała na taką okazję.

– Zaczęła od pytań o ciebie – no wiesz, czy się uczysz i czy wszystko u nas w porządku.

– Przecież wczoraj sam u niej byłem.

– Wiem, ale chciała pewne rzeczy uściślić. Ona martwi się o ciebie, Stephen. Ja zresztą też.

– Niepotrzebnie, wszystko jest w porządku.

Gdybyż to była prawda. Bóg jeden wie, jak bardzo Tiffany chciała zaufać synowi.

– Pytała o twoją znajomość z panem Wellsem.

Stephen znieruchomiał z kiścią winogron w ręku, po czym wypluł pestkę do zlewu.

– Wielkie halo. Pracowałem trochę u niego.

– Od pani kurator dowiedziałam się, że policja uważa, iż wiesz coś na temat zniknięcia pana Wellsa, ale nie chcesz nic powiedzieć.

Tiffany uznała podejrzenia policji za absurdalne, co mocno podkreśliła w rozmowie z kuratorką. Isaac Wells zniknął bez śladu ponad miesiąc temu i do tej pory się nie odnalazł. Śledztwo prowadzone przez miejscową policję nie przyniosło rozwiązania zagadki. Starszy pan po prostu się zdematerializował. Tiffany nie miała wątpliwości, że jej syn nie mógłby być zamieszany w nic poważnego. Nastręczał pewnych trudności wychowawczych charakterystycznych dla wieku dojrzewania, i to wszystko. Zamierzała jednak wyjaśnić sprawę do końca.

– Nic nie wiem – burknął Stephen.

– Okazało się, ale pewna osoba, zastrzegająca sobie anonimowość, zeznała, że widziała cię w pobliżu domu Wellsa tego dnia, kiedy zniknął.

– Ktoś mnie widział? – spytał pobladły nagle chłopiec. Tiffany ogarnął niepokój.

– Tak twierdzi policja.

– Ta osoba kłamie. Nie było mnie tam.

– Na pewno?

– Nie wierzysz mi?! – wykrzyknął Stephen i nerwowo oblizał wargi.

– Oczywiście, że ci wierzę, ale…

– Ale co? – przerwał.

– Ty przedstawiasz swoją wersję, a tamta osoba swoją.

– Kto to jest?

– Naprawdę nie wiem. Musisz przyznać, że od dawna ciągnęło cię na farmę starego Isaaca.

– Tak. Podobały mi się jego stare samochody, i tyle. Mamo, chyba nie myślisz, że miałem coś wspólnego z jego zniknięciem?

– Oczywiście, że nie, ale wiem, że wcześniej zachodziłeś do pana Wellsa.

– Mamo, mogę się przyznać, że raz przejechałem się bez pozwolenia jego szewroletem, ale to wszystko. Nie chciałem niczego ukraść, przysięgam. Nigdy bym czegoś podobnego nie zrobił. – Twarz chłopca była biała jak płótno. Przełknął głośno ślinę, aż jabłko Adama poruszyło mu się na szyi. – To znaczy… ja nigdy… O Boże, mamo, o co ty mnie podejrzewasz?

– Wiem, że nie zrobiłeś krzywdy panu Wellsowi, nie byłbyś do tego zdolny – powiedziała impulsywnie. Czuła skruchę i współczuła synowi. – Kochanie, zapewniam cię, że nie podejrzewam cię o nic złego. – Wyciągnęła rękę, by uściskać Stephena, ale on się uchylił. – Ja tylko… – Chłopiec popatrzył jej prosto w twarz swymi pięknymi oczami, które pokochała od momentu jego narodzin. Tiffany czuła się okropnie. – Synku, kocham cię i wierzę, że mówisz prawdę. Chcę się tylko dowiedzieć, co robiłeś tamtego dnia, gdy przyłapał cię pan Wells. I dlaczego w tej sprawie skłamałeś.

Z chmurnych oczu chłopca wyzierał gniew.

– Ale ja nie…

– Uważaj, nie brnij dalej w kłamstwa.

Stephen odwrócił wzrok. Wyjrzał przez okno, jakby tam, na zewnątrz szukał pomocy w trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Młodzieńcze, kanciaste ramiona ugięły się, jakby ktoś włożył na nie ciężar.

– Tamtego dnia przejechałem się samochodem Wellsa z nudów. No i dlatego, że się założyłem.

– Założyłeś się?

– Miles Dean mnie wyzwał. Chyba go znasz?

A jakże. Jak mogłaby zapomnieć Milesa Deana, chłopaka o parę lat starszego od Stephena, który od początku sprowadzał jej syna na złą drogę.

– Nie kłamałem. Wells mnie przyłapał i musiałem odpracować ten zakład. I tyle. Przecież ci już o tym mówiłem.

– A co masz mi do powiedzenia na temat tego dnia, kiedy po raz ostatni widziano Isaaca Wellsa?

Stephen znów przełknął ślinę, jakby miał w gardle dławiącą gulę.

– No dobrze, powiem ci. Tamtego dnia byłem na farmie ostatni raz. Znowu się założyłem.

– O Boże, Stephen, nie!

– Ale to prawda – stwierdził, wciskając obie dłonie do kieszeni mocno już przetartych dżinsów. – Kilku chłopaków wiedziało, że orientuję się, gdzie Wells trzyma klucze do szopy, w której stoją stare samochody. No więc…

– No więc co? – ponagliła go Tiffany, dziwiąc się, że tak długo i uparcie dochowywał tajemnicy.

– Założyłem się z Milesem Deanem, że zdobędę te klucze.

– Znowu? Po co Miles się zakładał?

– Nie wiem. Może chciał się przejechać? Podobał mu się buick… No, ale właśnie tego dnia stary się ulotnił.

Tiffany z wrażenia zaschło w gardle. Bała się pytać dalej, ale musiała doprowadzić wyjaśnienie sprawy do końca.

– No i co?

– Pytasz, czy zdobyłem klucze? Nie! Nie udało mi się. Wdrapałem się na płot i już miałem zamiar zakraść się do szopy, kiedy przypadkiem się odwróciłem. Na ganku siedział w bujanym fotelu pan Wells ze strzelbą i patrzył prosto na mnie. – Stephen zaczerpnął powietrza. – To było niesamowite, mamo. Mówię ci, okropne. No więc… uciekłem. – Spojrzał w dół i zaczerwienił się. – Bałem się jak diabli, więc wziąłem nogi za pas. Miles był wściekły. Groził, że stłucze mnie na kwaśne jabłko.

– Dlatego bałeś się o tym mówić?

Skinął głową w milczeniu, a w oczach zaszkliły mu się łzy.

– Och, synku… – Tiffany pragnęła go objąć i przytulić, ale nie miała odwagi. Spojrzenie, jakie jej rzucił, nakazywało trzymać matczyne uczucia na wodzy. – I od tamtej pory już nie widziałeś Wellsa?

– Chyba nikt go nie widział – wyszeptał Stephen. Jego cichy głos ledwo było słychać.

– Dlaczego nie opowiedziałeś o tym policjantom?

– Bo się bałem.

– Ja się też boję – wyznała Tiffany. Postukała drewnianą łyżką o brzeg garnka. Wierzyła Stephenowi, ale miała pretensję, że nie powiedział jej o wszystkim wcześniej, że nie miał na tyle zaufania do własnej matki, by podzielić się z nią kłopotami. Zabrzęczał minutnik, przypominając, że trzeba sprawdzić węgiel drzewny przygotowany do grilla.

– Mamo! – Z korytarza dobiegło wołanie Christiny. Wkrótce i ona sama pojawiła się w drzwiach, ciągnąc za sobą kocyk.

– No i proszę, patrzcie państwo, kto tu do nas przyszedł! – Tiffany uniosła córeczkę z podłogi i cmoknęła w czoło. – Wyspała się dzidzia?

– Tak! – zamruczała Christina i oparła ciężką od snu głowę na ramieniu matki.

– Gęgul Śpioch! – roześmiał się Stephen i wziął ze stołu kolejną kiść winogron.

– Nie jestem Gęgul Śpioch! – zaprotestowała dziewczynka.

– Nie kłóćcie się. Oczywiście, że nie jesteś, kochanie. – Tiffany rzuciła synowi ostrzegawcze spojrzenie. – On się tak tylko z tobą droczy.

– On jest wielki…bałwan! – powiedziała mała.

– Ho, ho, ho – drażnił się z siostrą Stephen. – Powiedz, Chrissie, kto jest bałwan?

– Uspokójcie się wreszcie – zwróciła się do dzieci Tiffany. – Zjedz trochę winogron, mój skarbie, a ja upiekę kurczaki.

– Nie lubię winogron!

Stephen wypluł kolejną pestkę do zlewu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Обсуждение, отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x