Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Daj Mi Szansę, Tiffany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Daj Mi Szansę, Tiffany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Członkowie rodziny Santinich od początku okazywali Tiffany wrogość, ponieważ uważali, że wyszła za mąż za dużo starszego od siebie Philipa dla jego pieniędzy. Tymczasem Philip ujął ją swoim czarem osobistym, kulturą i dobrocią i pewnie do tej pory żyliby w zgodzie, gdyby nie tragiczny wypadek. Po śmierci męża Tiffany wraz z dziećmi schroniła się w starym domu w Bittersweet, aby znaleźć się jak najdalej od jego rodziny. Nie była więc zachwycona, gdy pewnego dnia odwiedził ją brat nieżyjącego męża. Czyżby przyjechał na przeszpiegi?

Daj Mi Szansę, Tiffany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Daj Mi Szansę, Tiffany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zajęła się pierwszymi klientami, którzy już zdążyli pojawić się w biurze. Pomogła im wypełnić polisy i deklaracje ubezpieczeniowe. Nie wyszła na lunch, tylko na chybcika zjadła jogurt truskawkowy. Zajęła się porządkowaniem formularzy, wykonała kilka telefonów do banku, znalazła też chwilę, by pogadać z Doris o jej wakacjach w Meksyku i swoich dzieciach.

Pod koniec godzin urzędowania w biurze zjawiła się Bliss Cawthorne. Tanecznym krokiem podeszła do biurka Tiffany. Była dziewczyną wprost stworzoną do tego, by brać od życia to, co najlepsze. Atrakcyjna, inteligentna blondynka nie musiała zresztą o nic się starać – od dnia narodzin szczęście samo się do niej uśmiechało. Ubrana była prosto, lecz stylowo, w markowe rzeczy – białą płócienną spódnicę i dżinsową koszulę przepasaną szerokim skórzanym pasem. Na bosych, starannie wypielęgnowanych stopach miała skórzane sandały. Na serdecznym palcu nosiła pierścionek zaręczynowy od Masona Lafferty’ego, oszlifowany gładko jak perła pojedynczy brylant. Narzeczony wyruszył z Bittersweet w świat jako biedny chłopak, a powrócił jako człowiek sukcesu.

Bliss wprost promieniała, szczęśliwa, spełniona, zadowolona z życia. Tiffany stłumiła w sobie brzydkie uczucie zazdrości.

– Cześć! – powiedziała z naturalnym uśmiechem Bliss.

– Witaj. – Tiffany także zmusiła się do uśmiechu.

– Podpisałaś umowę wynajmu? – wtrąciła się Doris, a Bliss kiwnęła głową, nie spuszczając wzroku z Tiffany.

– Wygląda na to, że przynajmniej przez rok będę pracować tuż obok was.

– Gratuluję. Witamy na pokładzie – powiedziała Doris, wstając zza biurka i podając Bliss rękę. Zadźwięczały jej liczne bransolety, a szeroki uśmiech odsłonił złote korony. – Cieszymy się, że będziemy mieć za sąsiadkę kobietę, prawda? – zwróciła się w stronę Tiffany.

– Oczywiście.

– Teraz zostałyśmy tu tylko my i Randy. Randy prowadzi szkołę przetrwania, wiesz, te wszystkie wycieczki do puszczy z kajakami, plecakami, namiotami i tropieniem śladów. – Doris strzepnęła lekceważąco palcami. – Przed tobą lokal wynajmował Seth. Był emerytowanym księgowym i prowadził biuro rachunkowe. Nawet dobrze mu szło, ale zeszłej zimy zachorował i zaprzestał działalności.

Doris uwielbiała plotkować, a że okazji ku temu było znacznie mniej niż chęci, więc teraz usiłowała odbić to sobie z nawiązką.

– Słyszałam, że wychodzisz za młodego Lafferty’ego.

– Za miesiąc – odparła rozanielona Bliss.

– Widzę, że idziesz śladami ojca – zauważyła z przekąsem Doris.

– Być może – ucięła Bliss, z czego Tiffany wywnioskowała, że nawet Księżniczce nie w smak małżeństwo Johna z Brynnie, długoletnią kochanką, z którą romansował jeszcze za życia swojej żony Margaret, matki Bliss. Brynnie dopięła swego i już niedługo miało się odbyć huczne wesele. – Chciałabym ubezpieczyć wynajęty lokal. – Bliss wróciła do celu swej wizyty. – Mam tu listę wyposażenia: komputery, faks, kopiarkę, drukarkę i meble. – Zaczęła omawiać z Doris szczegóły polisy, podczas gdy Tiffany drukowała faktury. Piąte przez dziesiąte słyszała, jak Doris oferuje Bliss najbardziej korzystne oferty ubezpieczeń na życie, samochód i od następstw nieszczęśliwych wypadków.

– Możemy zagwarantować ci pełen pakiet ubezpieczeń, a w dodatku jesteśmy po sąsiedzku – zachwalała usługi agencji Doris.

– Przemyślę to.

– Wspomnij o nas ojcu. Jego też chętnie ubezpieczymy. – Doris kiwnęła głową w stronę Tiffany. – Ona jakoś się nie kwapi, żeby zatelefonować, a przecież…

– Doris! – Tiffany stanowczo ucięła potok wymowy swojej szefowej, która nie znała umiaru, gdy w grę wchodziły interesy. – Nie musisz rozmawiać z Johnem, Bliss. Niech Doris sama do niego zadzwoni, skoro jej tak na tym zależy.

– Nie omieszkam. Zaatakuję Johna zaraz po ślubie.

– Świetna myśl.

– Nie można mieć chyba do mnie pretensji o to, że się staram, co? – Doris wręczyła Bliss komplet dokumentów.

– Ja z pewnością nie mam pretensji – odparła Bliss, chowając dokumenty do torby. – Wiesz, Tiffany, liczę na to, że umówimy się na kawę lub lunch, żeby pogadać, a przy okazji lepiej się poznać.

– Jeśli to twój pomysł, a nie Johna, to chętnie. Nie zamierzałaś mnie namawiać, żebym przyszła na jego ślub?

– Chyba żartujesz. – Głos Bliss brzmiał najzupełniej szczerze. – Ale, oczywiście, decyzja należy do ciebie. Nie myśl sobie, że łatwo mi przyszło zaakceptować jego najnowszy pomysł pojednania całej rodziny, szczególnie że żeni się z Brynnie. Minęło przecież tyle lat… staram się jednak właśnie dla dobra rodziny. Chciałabym zacząć od spotkania z tobą, o ile nie masz nic przeciwko temu. – Bliss spojrzała kątem oka na Doris, która z rozszerzonymi oczami kibicowała pełnej napięcia scenie między przyrodnimi siostrami. – Dziękuję za polisę, Doris – powiedziała. A potem znów zwróciła się do Tiffany: – Zadzwonię, jeśli pozwolisz.

– Kiedy tylko chcesz.

Doris odprowadziła Bliss wzrokiem, a gdy zniknęła ona za drzwiami, rzekła z namysłem:

– Chyba mogłabyś być trochę uprzejmiejsza.

– Tylko dlatego, że przed chwilą dała nam zarobić?

– Polisa nie ma z tym nic wspólnego. Powinnaś być milsza, bo to jest, do cholery, twoja siostra!

– Przyrodnia.

– To nie ma znaczenia. – Doris poprawiła stos papierów na biurku. Wargi miała ściągnięte, między umalowanymi na czarno brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka. – Szczęściara z ciebie, wiesz? Co siostra, to siostra, nawet przyrodnia. To ktoś wyjątkowy, ważniejszy niż najlepsza przyjaciółka. Nie ma dnia, żebym nie wspominała mojej.

Tiffany poczuła się nieswojo. Rodzona siostra Doris niespełna rok temu zmarła na serce.

– Pewnie masz rację – powiedziała cicho.

– Żadne tam „pewnie”, kochana. Mam rację, i już. To nie wina Bliss, że John to łajdak, który wyparł się innych swoich dzieci. Moim zdaniem, Tiffany, równie dobrze możesz go zaakceptować, jak i zlekceważyć. Twój wybór. Z siostrami to zupełnie inna sprawa. To dar od losu. Nie przegap szansy. Zajmijmy się teraz raportami o wypadkach, a potem poplotkujemy sobie o twoim życiu uczuciowym.

– Nie mam wiele do opowiadania – powiedziała Tiffany.

– Więc najwyższy czas to zmienić. Wyobraź sobie, że znam pewnego miłego rozwodnika z czwórką dzieci: czterdziestka, metr osiemdziesiąt pięć, piękne niebieskie oczy i zabójczy uśmiech. Co ty na to?

– Wycofałam się z rynku.

– Ma świetną pracę, poczucie humoru i…

– Jak mówiłam, nie jestem zainteresowana.

– Ależ nie możesz całe życie być w żałobie, kochana – łagodnie upomniała Doris, unosząc wzrok znad okularów do czytania.

– To nie chodzi o żałobę, naprawdę.

– To dlaczego nie umówisz się na piwo albo na tańce?

– Jeszcze nie dojrzałam.

Doris podeszła do dzbanka z kawą i wylała resztkę do swojej filiżanki, która, jak zwykle, miała brzegi zabrudzone szminką.

– To postaraj się dojrzeć, Tiffany.

– Postaram się.

– Kiedy?

– Niedługo – obiecała, wiedząc dobrze, że to kłamstwo. Nie mogła wykrzesać z siebie żadnego zainteresowania mężczyznami. I nic nie wskazywało na to, by sytuacja miała się zmienić. A J.D? – przypomniał głos wewnętrzny. Tiffany zrobiła to, co zawsze w takich wypadkach: kompletnie go zignorowała.

– Dobrze pan trafił – powiedział Maks Crenshaw, mężczyzna o charakterystycznej jajowatej głowie i twarzy gęsto upstrzonej piegami. Obwoził J.D. po wietrznych, pagórkowatych terenach wokół Bittersweet. Trawa była zżółkła i wypalona, za to płoty kolejnych mijanych farm zdobiły bujne, barwne pnącza. – Nie znam się na uprawie winorośli, do czego się od razu szczerze przyznaję. Zawiozę pana w pobliże Ashland i Medford. Są tam winnice. Słyszałem, że uprawiający je osiągają rekordowe zbiory, bo ziemia jest takiej klasy, że praktycznie wszystko samo rośnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Обсуждение, отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x