Lisa Jackson - Szept

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Jackson - Szept» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szept: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szept»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hollandowie to jedna z najbogatszych i najbardziej szanowanych rodzin w Oregonie. Kiedy jednak ojciec pięknej Claire zaczyna ubiegać się o stanowisko gubernatora, na jaw wychodzi szokujący dramat sprzed lat.
Największym wrogiem Hollanda jest przystojny dziennikarz, który żywi tajemniczą nienawiść do całej rodziny. Ale to właśnie w jego objęciach musi się schronić Claire przed nadciągającym niebezpieczeństwem. I nie potrafi się oprzeć namiętności, która może ją ocalić… lub zgubić.

Szept — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szept», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Żebyś ty miał alibi. – Głos Denvera nie odzwierciedlał żadnych reakcji.

– Bingo. – Weston zawrócił łódź w kanał wiodący do zatoki. – I co ty na to?

– Dwieście tysięcy?

– Zgadza się. Sto na początek.

Kamienne oczy zaiskrzyły i widać w nich było cień wahania czy też drgnienie sumienia. Potem na twarzy Stylesa pojawił się szeroki cierpki uśmiech.

– Umowa stoi, Taggert – oświadczył. – Ale chcę, żebyś mi zapłacił jutro wieczorem, jak tylko skończy się przyjęcie. Potem znikam na zawsze. I już nigdy o mnie nie usłyszysz.

– Tym lepiej. – Weston doszedł do wniosku, że jednak podoba mu się styl tego gościa.

– Chciałabym o czymś z tobą pomówić – powiedziała Claire, kiedy Sean wparował do domu jak burza. Ostatnio znikał na większość część dnia, wciąż obrażony za przeprowadzkę do Oregonu. Wprawdzie drugi raz nie przyłapano go na kradzieży, ale włóczył się po okolicy z dzieciakami, którym nie ufała, i odszczekiwał się. Często zdarzało się, że cuchnął piwem i papierosami, choć nigdy nie złapała go na gorącym uczynku. Nie widziała go też pijanego.

Wchodził po schodach na górę, do swego pokoju.

– Co? – Gwałtownie obrócił się w jej stronę. Zobaczył, że włożyła kremową suknię. – O kurczę! Myślisz, że pójdę na to pieprzone przyjęcie, co?

– To wielki wieczór dla twego dziadka.

– Jeśli chodzi o mnie, to dziadek może się wypchać. Jest sukinsynem, który pozwala sobą manipulować.

– Sean!

– Cóż, taki jest. Poza tym mam inne plany.

– Z kim?

– Czy to ważne?

– Oczywiście. A to przyjęcie nie jest czymś, od czego możesz się wykpić.

– Mogę, mogę. Dziadkowi wisi, czy tam będę, czy nie. I tak mnie nie lubi.

– Dlaczego tak mówisz?

– Widzę, jak na mnie patrzy.

– Paranoik z ciebie – powiedziała Samantha, zbiegając po schodach w nowej sukience.

– A ty jesteś…

– Zmieńmy temat, dobrze? Nie mamy czasu na takie dyskusje. Chodź do kuchni, Sean. Musimy o czymś porozmawiać.

Teraz albo nigdy – powiedziała sobie. Zbyt wielu ludzi wiedziało, że Sean nie jest synem Paula. Czas, żeby chłopak poznał prawdę.

– Jeśli ktokolwiek twierdzi, że coś kradłem, to łże jak…

– Samantho, musimy na chwilę zostać sami – oświadczyła Claire, a Sam pokiwała głową i wymknęła się na werandę. – Tylko się nie ubrudź.

– Nie ubrudzę. Nie martw się. – Zatrzasnęła drzwi.

Claire poszła za synem do kuchni i patrzyła, jak szpera w lodówce i z puszką coli i kawałkiem zimnego kurczaka ciężko opada na stołek przy ladzie. Włosy opadały mu na twarz. Był wyraźnie zirytowany. Patrzyła na niego nieufnymi oczami, ale całym sercem go kochała.

– Chcę, żebyś się czegoś dowiedział. Powinnam była ci to powiedzieć już dawno temu.

– No? – Otworzył puszkę i pociągnął łyk.

– Chodzi o twego ojca.

– To zboczeniec. – Napił się znowu coli.

– Nie, Sean. Nie mówię o Paulu.

– Cholera, no to o czym… – Gwałtownie podniósł wzrok. Położyła dłoń na jego przedramieniu i wyczuła napięcie mięśni.

– Paul St. John nie jest twoim biologicznym ojcem.

– O kur… – Usunął rękę, jakby go jej palce poparzyły. – Co chcesz przez to powiedzieć?

– Tylko to. Słuchaj. Nie byłam mężatką, kiedy zostałeś poczęty. Miałam kogoś, kto poszedł do wojska i o tobie nic nie wiedział.

– Co? – Zeskoczył z taboretu, który poturlał się i uderzył w ścianę. – Co?! Na litość boską, to jakiś chory żart!

– Wcale nie żart.

– Ale… – Z niedowierzaniem pokręcił głową.

– Twoim ojcem jest Kane Moran. Seanowi szczęka opadła.

– Ten facet z motorem?

– Który uchronił cię przed oskarżeniem o kradzież.

– To on jest moim ojcem? – Seanowi głos się łamał. – To kolejne kłamstwo, prawda?

– Nie. – Jej oczy patrzyły śmiertelnie poważnie, a na jego twarzy buntownicza purpura ustąpiła miejsca trupiej bieli.

– Niemożliwe.

– Tak, Sean. Powinnam była wcześniej ci to powiedzieć.

– Cholera, no pewnie, że tak! Mamo, co ty sobie myślisz? Chcesz mi powiedzieć, że całe moje życie to jeden wielki blef?

– Nie, ale…

– Jezu, nie mogę w to uwierzyć! – W oczach stanęły mu łzy. – Na Boga! Pieprzyłaś się z nim, a potem wcisnęłaś mnie temu zboczeńcowi St. Johnowi? A co z Sam? – Znów łamał mu się głos. Usiłował tłumić płacz.

– Jej ojcem jest Paul.

– Niech to diabli!

– Sean, tylko mnie wysłuchaj…

– Jeszcze czego! – Przeskoczył przez stołek i ruszył w kierunku drzwi. – Do jasnej cholery, nie ma mowy! – Wyskoczył za drzwi i zaczął biec co sił w nogach. Claire popędziła za nim, ale na tarasie obcasy zaczepiały się o deski podłogi i nie mogła go dogonić. Już zniknął w lesie za garażem i pomostem.

– Co się stało? – spytała Samantha, siedząca na ogrodowej huśtawce.

– Powiedziałam mu coś, czego nie chciał usłyszeć.

– Co?

– Później ci powiem. Teraz muszę go odnaleźć.

– Niech trochę ochłonie – poradziła Sam. – Przecież nie musi iść na to przyjęcie, prawda?

– Powinien.

– Jest tam potrzebny jak piąte koło u wozu – powiedziała Samantha tonem znawczyni.

Claire wpatrywała się bezradnie w las. Sam ma rację. Nagle znów poczuła, że powinna za nim pobiec, zatrzymać go i powiedzieć, że wszystko się jakoś ułoży i że przeprasza za kłamstwa. Modliła się, żeby nic mu się nie stało i żeby ją zrozumiał. Miała nadzieję, że postąpiła właściwie.

– No dobrze, dajmy mu trochę czasu – powiedziała do Samanthy i skierowała się ku domowi. Weszły do kuchni, gdy zadzwonił telefon. Po trzecim dzwonku Claire chwyciła słuchawkę.

– Claire? – Głos Mirandy. – Widziałaś Tessę?

– Nie. A powinnam?

– Wybierała się razem ze mną na przyjęcie, ale nie ma jej w apartamencie ani nigdzie w Stone Illahee.

To nie była niespodzianka.

– Wiesz, w jakim jest stanie?

– Wiem, że nie miała ochoty iść, ale w końcu obiecała, że pójdzie.

– Już jej się zdarzało, że nagle zmieniała zdanie.

– W tym wypadku jest inaczej – powiedziała Miranda. Przez plecy Claire przebiegł dreszcz niepokoju. – Rozmawiałam z nią dwie godziny temu. Powiedziała, że zaraz będzie gotowa. Ale problem polega na tym, że już wtedy piła. Tak sądzę.

– Czasem, kiedy chce sobie dodać animuszu…

– Wiem, wtedy wypija kieliszek. Ale… Cóż, i tak nic nie mogę na to poradzić. Do zobaczenia na przyjęciu. Może Tessa się tam pojawi.

– Może – mruknęła Claire.

Wciąż wpatrywała się w las, gdzie zniknął jej syn. Wróci do domu. Zawsze wracał. Ale dopiero wtedy, kiedy się otrząsnął i dobrze do tego przygotował.

Zerknęła na wieczorne niebo. Miała nadzieję, że ten dzień jak najszybciej się skończy.

Sala balowa Stone Illahee była wypełniona po brzegi. Rozbawieni, wystrojeni goście zbierali się w grupki. Strzelały butelki szampana, tryskając srebrnymi fontannami. Zasłane płóciennymi obrusami stoły uginały się od trunków i przystawek. Na podium stał Benedict Holland i ogłaszał swoją kandydaturę na stanowisko gubernatora.

Nastrój był podniosły. Muzyk przy białym fortepianie grał Happy Days are Here Again, a mężczyźni w garniturach poklepywali Dutcha po plecach.

Ale Claire była zdenerwowana. Coś tu było nie tak. Czuła to w kościach. Kane’a, oczywiście, nie było na przyjęciu. Dutch uważał go za wroga. Brakowało też Denvera Stylesa. Claire pomyślała, że to dziwne. Rzeczywiście, coś tu nie grało. Claire nie mogła oprzeć się wrażeniu, że na jej szyi coraz bardziej zaciska się niewidzialna pętla.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szept»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szept» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szept»

Обсуждение, отзывы о книге «Szept» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x