Marion Lennox - Nie bój się uczuć

Здесь есть возможность читать онлайн «Marion Lennox - Nie bój się uczuć» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie bój się uczuć: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie bój się uczuć»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do Kora Bay, nadmorskiej miejscowości turystycznej położonej na australijskim wybrzeżu, zawitał pewnego dnia luksusowy jacht, którego właściciel, doktor Ryan Connell, zaczął przyjmować pacjentów w znakomicie wyposażonym ambulatorium na pokładzie. Doktor Rose O’Meara, która do tej pory udzielała pomocy chorym w lokalnym punkcie medycznym, niemal natychmiast straciła pacjentów i pracę. Czy Ryan rzeczywiście chciał ją pozbawić środków do życia i perspektyw na przyszłość?

Nie bój się uczuć — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie bój się uczuć», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ryan?

Odwrócił się i z trzaskiem odstawił drinka na blat.

– Nie słyszałem samochodu – powiedział szorstko.

– Przyszłam na piechotę.

Stała i zastanawiała się, jak dotrzeć do tego mężczyzny, który nigdy jeszcze nie wydawał się tak samotny.

– Pewnie powinienem przeprosić, że zostawiłem cię samą – mruknął Ryan.

– Rozumiem, dlaczego tak się stało.

– Doprawdy? – Roześmiał się ponuro. – Kładź się spać, Rose.

– Nie… Jeszcze chwileczkę.

Zapadło długie milczenie. Rose powoli zaczynała rozumieć, co ma zrobić. Ryan nie jest już w stanie zaofiarować nikomu miłości; zrobił to raz, ale ten dar okrutnie mu zwrócono. Teraz ona musi zrobić pierwszy krok. Szanowała siebie, ale wiedziała też, że to nie ją zraniono tak dotkliwie, żeby teraz drżała na samą myśl o następnym bólu. Zamknęła oczy, zebrała w sobie całą odwagę, na jaką było ją stać, i podeszła do Ryana.

– Pójdę, ale zanim to zrobię, chcę ci coś powiedzieć. Tyle mi dałeś…

– Dobrze już – przerwał jej szorstko. – Cieszę się, że mogłem komuś pomóc.

Jego głos był tak obojętny, że Rose przez chwilę chciała się poddać i zrezygnować z próby przedarcia się przez niewidoczną barierę. Spróbowała jednak jeszcze raz, chociaż wszystko w niej wołało, żeby przestać, nie narażać się na drwinę, upokorzenie…

– Ryan – zaczęła, kładąc dłoń na jego ramieniu – chcę, żebyś wiedział, że cię kocham. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, nie wiem, czy to mądre, czy głupie, ale wiem, że bardzo cię kocham. Rozumiem, że nie możesz odwzajemnić mojej miłości, ale ją masz i nic na to nie mogę poradzić. Kocham cię i będę cię kochać do końca życia.

Lekkim ruchem ramienia strącił jej rękę, zsunął się ze stołka i spojrzał jej w twarz.

– Przede wszystkim nie wiesz, co mówisz.

– O, nie – pokręciła głową z goryczą – wiem aż za dobrze. Tak czy owak, chciałam, żebyś był pewny, że…

– Że gdybym tylko chciał… Gdybym chciał ciebie…

– Tak. – Rose zerknęła w jego twarz, ale w mroku nie mogła rozpoznać jej wyrazu. – Gdybyś kiedykolwiek chciał…

– Jak możesz, Rose! – Słowa te zostały wypowiedziane z taką pasją, że odruchowo zasłoniła się przed nimi. – Gdzie twoja duma? Gdzie szacunek do siebie?

– Nie ma ich – szepnęła Rose. – Utraciłam je w chwili, kiedy cię poznałam.

– Niech to wszyscy diabli!

Ryan odwrócił się gwałtownie, podszedł do iluminatora i zastygł przy nim, wpatrzony w portowe światła.

– Współczujesz mi – dobiegły ją ciche słowa.

– Co? Dlaczego miałabym ci współczuć?

– Niełatwo mi o tym mówić, ale przecież nie można mnie uznać za pociągającego mężczyznę.

– Co? – Rose nie dowierzała własnym uszom. – Czyżbyś myślał o bliznach? Przecież… Wystarczy, żebyś na mnie spojrzał, a natychmiast miękną mi kolana. – Podeszła i przytuliła się do jego pleców. – Ryan, twoje blizny to ty, a ja kocham ciebie całego.

– Rose, nie, nie… – Z jego ust wydobył się jęk pełen cierpienia.

– Dlaczego?

– Dlaczego? Dlatego, że pragnę cię do szaleństwa, że ciągle myślę o tobie, ale wiem, że pod spodem, pod tym całym swoim niewinnym wyglądem, jesteś taka sama jak inne.

– Jak Sarah?

– Jak Sarah.

Nic już więcej nie było do powiedzenia.

– Skoro tak sądzisz, to rzeczywiście lepiej sobie pójdę.

Autobus odchodził o trzeciej nad ranem. Niewiele czasu potrzeba jej było na to, żeby się przebrać w szorty i bluzkę, a eleganckie stroje, starannie złożone, zostawić na łóżku. Ani one nie pasowały do niej, ani ona do nich. Na moment zatrzymała się za progiem kabiny. Gdzie jest Ryan? Śpi w swojej kajucie? Śni o Sarah? A może… o niej?

Mniejsza z tym. Od tej chwili znowu należy tylko do siebie. Gdy Ryan Connell zjawi się w Kora Bay, Rose będzie już po uszy pogrążona w pracy. Ułożą między sobą stosunki zawodowe i wszystko jakoś się potoczy. Jakoś…

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Ryan Connell zjawił się w Kora Bay po dwóch tygodniach, gdy zaczynano już wątpić, czy w ogóle przyjedzie.

Szpital był gotów. Na pracę czekały wybrane przez Rose pielęgniarki, a także Ted Bryant, młody, pełen pasji lekarz, którego Ryan zatrudnił na okres swojej nieobecności.

– Czy myślisz, że jeśli nie wróci, znajdzie się tu dla mnie etat? – dopytywał się Bryant.

– Na pewno wróci – odparła Rose. – Jest właścicielem szpitala.

– Z czego nie wynika, że będzie tu pracował. Szpital mógłby zacząć przyjmować pacjentów już jutro i od ręki można go sprzedać.

– Żadne z nas nie mogłoby go kupić, więc może jednak lepiej, żeby doktor Connell wrócił. – Rose przez chwilę wpatrywała się w pusty, lśniący korytarz. – Komisja przyjedzie w poniedziałek i przypuszczam, że w najgorszym razie Ryan pokaże się wraz z nimi.

Komisja przyjechała zapowiedzianego dnia, ale o Ryanie nie było żadnych wiadomości.

– Doktor Connell wypełnił potrzebne formularze – oznajmił przewodniczący komisji – więc teraz proszę nam tylko wszystko pokazać.

Zgodnie z oczekiwaniami obojga młodych lekarzy przegląd wypadł bardzo dobrze. Członkowie komisji złożyli Rose gratulacje i życzyli powodzenia.

Któregoś dnia późnym wieczorem „Mandala” zawinęła wreszcie do portu. Rose dowiedziała się o tym od pacjenta, któremu rano usuwała z oka ciało obce.

– Pewnie przyjechał, żeby sprawdzić, jak tu wszystko się kręci – mówił szczupły, nerwowy właściciel hoteliku. – Nie będzie długo siedział; zabierze siew jakieś szykowne miejsce, a ze szpitala będzie miał niezły dochodzik. Porządny chłopak, ten Ted Bryant. Kora Bay ma teraz dwoje dobrych lekarzy.

Uśmiech Rose był wymuszony.

– No, oko jest już czyste, ale podrażnione, więc będzie jeszcze pobolewać przez kilka dni. Ma pan szczęście, że nie doszło do uszkodzenia rogówki. Przepiszę panu krople, które proszę zapuszczać do oka trzy raz dziennie. I proszę rąbać drzewo w okularach ochronnych.

– Dobrze, pani doktor.

Wydawało się, że Ryan powrócił, aby pożegnać się z nimi na dobre. Kiedy dobiegł końca dyżur Rose, recepcjonistka zjawiła się z informacją, że doktor Connell pragnie porozmawiać w swoim gabinecie z nią i Tedem Bryantem. A więc nie chce się widzieć ze mną na osobności, pomyślała Rose z goryczą i wstała zza biurka. Niechże ma to już wreszcie za sobą.

Ryan był wyraźnie zmęczony. Cokolwiek robił przez ostatnie dwa tygodnie, z pewnością niedużo spał. Przy oczach pojawiło się kilka nowych zmarszczek, bruzdy wokół ust odrobinę się pogłębiły i Rose odruchowo zapragnęła wygładzić je, ale zdołała nad sobą zapanować. W fotelu pod ścianą siedział już Bryant.

– Witam w domu – powiedziała od progu.

– Dziękuję – odrzekł Ryan, odwracając się od okna – ale wpadłem tylko na chwilę. Właśnie powiedziałem Tedowi, że jeśli chce, może pracować tu na stałe.

– Pewnie, że chcę! – zawołał lekarz. – Damy sobie radę, prawda, Rose?

– Prawda – mruknęła Rose. Bryant był młody, zdolny, sympatyczny, tyle że… Tyle że nie był Ryanem.

– A ty co będziesz robił?

– To co przedtem. Popłyniemy „Mandalą” wzdłuż wybrzeża. Przedtem jednak chciałbym razem z wami spotkać się z prawnikiem, żeby dopełnić wszystkich formalności związanych z przyjęciem was do pracy. Reguły współpracy musicie ustalić między sobą. A więc jutro o dziewiątej, dobrze?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie bój się uczuć»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie bój się uczuć» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nie bój się uczuć»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie bój się uczuć» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x