– Czy sądziłaś, że pomyślę sobie coś złego tylko dlatego, że ten zbir zachował się tak, jak się zachował? Może myślałaś, że będę się ciebie wstydził? Do licha, Priss! Jak mogłaś?!
Dotknął delikatnie jej policzka, na którym pojawiły się pierwsze łzy. Wstrzymał oddech, ale Priscilla na szczęście przytuliła się do niego.
– Mówiłam ci, że to nie było takie jednoznaczne. Wielu ludzi uznałoby, że sama o to prosiłam.
– Na szczęście nie jestem jednym z nich – uciął krótko, zamiast wdawać się w długie wyjaśnienia.
Przez cały czas próbował panować nad sobą. Nie było to łatwe. Bliskość Priscilli działała na niego hipnotycznie. Jednocześnie wciąż pamiętał, że niedaleko znajduje się jego niedawno wyremontowana sypialnia. Wystarczyło wziąć Priss na ręce i wspiąć się na górę.
Nie, nie możesz tak myśleć, powtarzał sobie. Jeden nie przemyślany gest i wszystko stracone.
Jednak Priscilla wciąż tuliła się do niego. Ziołowy zapach jej włosów działał na niego odurzająco. Cooper objął ją, ale tak, żeby móc puścić w każdej chwili. Przywarła do niego i przyciągnęła do siebie.
– Chodź. Nie wyglądała na przestraszoną. Starał się jednak zachowywać nadzwyczaj delikatnie. Pochylił się i dotknął ustami jej warg. Nagle powróciły do niego obrazy wspólnej nocy spędzonej pod rozgwieżdżonym niebem. Poczuł, że nie jest już w stanie zapanować nad wezbranymi emocjami, i przytulił ją jeszcze mocniej.
Nie chciał, żeby kojarzyła go z przemocą. David na pewno był dla niej miły i czuły.
Odsunęła się od niego trochę i nagle usłyszał, że guziki od jego koszuli spadają na podłogę. Priscilla nie chciała bawić się w jej rozpinanie. Cooper spojrzał na nią zdumionym wzrokiem.
– A… ależ, kochanie – wydusił w końcu. Potrząsnęła głową i sięgnęła do zamka od spodni.
Po chwili stał przed nią w dżinsach, które zatrzymały się na kolanach. Dobrze, że tym razem włożył slipy, co nie zawsze mu się zdarzało.
– Ależ kochanie – powtórzył z rosnącym podziwem.
Priss zdjęła przez głowę koszulkę, a następnie ściągnęła spodnie. Przez moment widział jej płonące oczy. Wyglądały nieziemsko. Jakby skumulowała się w nich namiętność całego świata.
Cooper chciał zrobić krok w jej stronę, ale zaplątał się w nogawkach dżinsów. Zdjął je szybko. Przywarli do siebie, jakby nie widzieli się przez całe lata. W tej chwili byli równorzędnymi partnerami. Zniknęły wszelkie zależności. Priscilla przestała być słabą kobietą, na którą trzeba uważać. Cooper zrozumiał to, gdy tylko zobaczył jej uśmiech.
Bez trudu pozbyli się bielizny i stanęli nadzy naprzeciwko siebie. Chciał, żeby kochali się tak jak poprzednio, ale Priscilla pokręciła głową.
– Mam lepszy pomysł – powiedziała.
Skinął głową bez przekonania. Priscilla znowu zaczęła się uśmiechać, a potem wskazała wolny skrawek podłogi. Coop przestał myśleć o tym, żeby przenieść się na górę do sypialni.
Kiedy położył się na niej, instynktownie rozwarła uda i przyciągnęła go do siebie nogami. W głowie wciąż kołatało mu się, że musi być ostrożny i powinien uważać, ale Priscilla wcale nie zachowywała się jak krucha, przestraszona istota.
– Mocniej – szepnęła. Posłuchał, a ona jęknęła z rozkoszy. Zanim jeszcze w jego głowie zawirowała kolorowa karuzela, zdążył pomyśleć, że chyba wszystko w porządku i już nie musi uważać. To, co nastąpiło później, przypominało huragan. Na szczęście skutki były zdecydowanie mniej destrukcyjne. Zniszczyli wprawdzie tapetę i poprzewracali garnki, ale kuchnia wyszła z tego bez szwanku.
Kochali się bez żadnych zahamowań. Priscilla krzyczała w ekstazie, a Coop mruczał z rozkoszy, penetrując zakamarki jej cudownego ciała. Spodziewał się, że Priss będzie wspaniałą kochanką, nie wiedział jednak, że aż tak.
Kiedy w końcu legli obok siebie, dysząc ciężko, poczuł się tak, jakby wspiął się na Mount Everest. Spojrzał na Priscillę. Leżała z zamkniętymi oczami. Na jej ciele pojawiły się kropelki potu. Wyglądała na szczęśliwą.
Cooper uniósł się na łokciu i pocałował ją delikatnie. Uśmiechnęła się.
– Kocham cię – szepnęła.
– Ja ciebie też. – Zamyślił się na chwilę. – Pamiętasz, jak spotkaliśmy się na poczcie? Pomyślałem wtedy, że w końcu jestem w domu i najwyższy czas zmienić styl życia. I właśnie wtedy ty się pojawiłaś. Jak na zawołanie. Myślę, że już wtedy się w tobie zakochałem, chociaż nie chciałem się do tego przyznać.
– Trochę się ciebie wtedy przestraszyłam – powiedziała, unosząc lekko głowę. – Byłeś taki wielki i muskularny. Wiesz, kiedy przestałam się ciebie bać? Tej nocy, kiedy urządziłam ci mały pokaz samoobrony. Mój Boże! Wtedy zaczęłam się bać o ciebie! Myślałam, że zrobiłam ci krzywdę.
– Prawie ci się to udało. Potrząsnęła głową.
– Teraz wydaje mi się, że było trochę inaczej – po wiedziała, patrząc mu w oczy. – To dzięki tobie prze stałam się bać. Myślę, że udało mi się wreszcie pozbyć cieni przeszłości i mogę śmiało patrzeć w przyszłość.
Cooper zmarszczył czoło.
– A tak swoją drogą… Nie wiem, co chciałabyś robić w przyszłości. Nie wiem, czy chciałabyś mieć dziecko, czy może zrezygnować ze szkoły. Jednak będziemy mieli czas, żeby o tym wszystkim porozmawiać. Teraz musisz mi tylko obiecać, że za mnie wyjdziesz. Przyrzekam, że nigdy cię nie opuszczę i zawsze będę kochał.
Jej oczy zaszkliły się na chwilę. Na moment straciła głos. Chrząknęła, żeby go odzyskać.
– Ja też… nigdy cię nie opuszczę – szepnęła.
– Wobec tego wyjdź za mnie.
Myślał, że za chwilę usłyszy „tak”, ale Priss zacisnęła usta. Przełknęła ślinę. W jej oczach znowu pojawił się strach.
Nie wiedział, co teraz robić. Czuł się zupełnie bezradny. Nie mógł zrozumieć, o co jej chodzi. Czyżby walczył z hydrą, której odrastały głowy?
Nie powiedziała „tak”, ale nie powiedziała też „nie”. W ogóle nic nie powiedziała.
Doroczny letni festyn w Bayville odbywał się jak zwykle na terenie szkolnego boiska. Dzień był pochmurny, ale jak do tej pory, nie spadła kropla deszczu. To Priscilla wymyśliła zawody dla dzieci, które zostały w mieście w czasie wakacji. Może dlatego, że sama kiedyś też nie wyjeżdżała.
Priss uwielbiała atmosferę festynu. Odpowiadał jej hałas i zgiełk panujący tu od samego rana. Z przyjemnością wciągała w nozdrza zapach prażonej kukurydzy i smażonych kiełbasek.
Zawody były pomyślane tak, żeby każde dziecko miało szansę na zdobycie nagrody. Jak zwykle, nie brakowało ochotników na sędziów w konkursie na najlepsze wypieki. Niektóre dzieci popisywały się magicznymi sztuczkami, inne biegały lub skakały. Wszystkie zdążyły się już do tej pory ubrudzić, ale za to miały wesołe, roześmiane twarze.
Część konkurencji już się skończyła, inne dopiero się zaczynały. Priscilla spojrzała na zegarek i stwierdziła, że już najwyższy czas rozpocząć zawody. W osłoniętej kabinie włożyła strój clowna i tak ubrana przeszła pod drewnianą ścianę z napisem: „Zmoczyć belfra”. Nikt z nauczycieli nie zgłosił się do tej konkurencji, więc musiała wziąć to na siebie. Na szczęście, miała przed sobą ekran, który z jednej strony ją osłaniał, a z drugiej zapobiegał rozpoznawaniu atakujących ją uczniów.
– To ty, Jimmy Simpsonie? – spytała, widząc burzę lnianych włosów. – Na twoim miejscu pomyślałabym o swoich stopniach. Już niedługo zacznie się rok szkolny…
Читать дальше