Helen Fielding - Dziennik Bridget Jones

Здесь есть возможность читать онлайн «Helen Fielding - Dziennik Bridget Jones» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziennik Bridget Jones: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziennik Bridget Jones»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

“Fenomenalna satyra na stosunki międzyludzkie we współczesnych miastach? Ironiczny i tragiczny opis upadku rodziny nuklearnej? A może bezsensowne bredzenie wstawionej trzydziestoparolatki?
„Przekomiczna książka. Nawet mężczyźni będą się śmiać” – Salman Rushdie.
„Wciągająca lektura… Przezabawny Dziennik Bridget Jones bezbłędnie pokazuje niedole niezamężnej kobiety” – Sunday Express.
„Szalona humoreska… bezlitosny rozbuchany dowcip… niezwykle zabawna książka” – Sunday Times.

Dziennik Bridget Jones — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziennik Bridget Jones», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Trzymaj się, staruszko – szepnął tata, ściskając moje ramię.

– Uroczy dom. Nie miałaś jakiejś ładnej etoli, Bridget? łupież! – ćwierkała mama, otrzepując tacie plecy. – Kochanie, dlaczego, do licha, nie rozmawiasz z Markiem?

– Eee…-bąknęłam.

– Co o tym sądzisz, Pam? – syknęła Una z napięciem głosie, robiąc kolisty ruch głową.

– Ostentacja – odparła mama, przesadnie poruszając wargami.

– To samo powiedziałam – oznajmiła triumfalnie Una. – powiedziałam tak, Colin? Ostentacja.

Rozejrzałam się nerwowo dookoła i aż podskoczyłam z przerażenia. Nie dalej niż trzy stopy od nas stał Mark Darcy. Musiał słyszeć każde słowo. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć – nie bardzo wiem, co – i uratować sytuację, ale Mark odszedł. Kolację podano w salonie na parterze i przypadkiem znalazłam się w kolejce na schodach tuż za Markiem.

– Cześć – powiedziałam, chcąc jakoś naprawić nietakt mamy. Rozejrzał się, kompletnie mnie zignorował i znów odwrócił tyłem. – Cześć – powtórzyłam, szturchając go w plecy.

– Och, cześć – odparł. – Przepraszam. Nie widziałem cię.

– Wspaniałe przyjęcie – ciągnęłam. – Dziękuję, że mnie zaprosiłeś.

Przyjrzał mi się uważnie.

– To nie ja – powiedział. – To moja matka. Przepraszam, muszę eee… pousadzać gości. Aha, bardzo mi się podobał twój reportaż z tej remizy.

Po tych słowach odwrócił się i, lawirując między gośćmi, pomaszerował na górę, a ja aż się zatrzęsłam ze złości. Gdy dotarł na szczyt schodów, pojawiła się Natasha w przepięknym futerale ze złotej satyny, złapała go zaborczym gestem za ramię i w tym pośpiechu przewróciła jedną ze świec, oblewając sobie dół sukni czerwoną parafiną.

– Kuśwa – powiedziała. – Kuśwa.

Zanim zniknęli w tłumie, usłyszałam, jak ochrzanią Marka.

– Mówiłam ci, że to absurd poświęcać całe popołudnie na ustawianie świec w takich miejscach, gdzie łatwo się o nie potknąć. Powinieneś był raczej dopilnować, żeby plan stołu…

Rzeczony plan stołu okazał się całkiem niezły. Mama nie siedziała ani obok taty, ani obok Julia, tylko obok Briana Enderby'ego, z którym uwielbia flirtować. Julio wylądował obok nieposiadającej się ze szczęścia pięćdziesięciopięcioletniej ciotki Marka. Tata poróżowiał z radości, bo dostał za sąsiadkę jakąś kruczowłosą egzotyczną piękność. Byłam naprawdę podekscytowana. Może będę siedzieć między dwoma przystojnymi kolegami Marka Darcy'ego, wybitnymi prawnikami lub Amerykanami z Bostonu? Ale gdy szukałam na planie swojego nazwiska, zapiszczał koło mnie znajomy głos.

– Jak się ma moja mała Bridget? Szczęściarz ze mnie, co? Siedzimy obok siebie. Una mówi, że zerwałaś ze swoim facetem. Uch! Kiedy wreszcie wydamy cię za mąż?

– Mam nadzieję, że dostąpię zaszczytu odprawienia tej ceremonii – odezwał się głos z mojej drugiej strony. – Przydałby mi się nowy ornat. Mmm. Z morelowego jedwabiu. Albo może ładna sutanna od Gamirellego zapinana na trzydzieści dziewięć guzików.

Mark roztropnie posadził mnie między Geoffreyem Alconburym i naszym proboszczem – gejem. Kiedy jednak wlaliśmy w siebie po kilka drinków, rozmowa wcale nie kulała. Spytałam proboszcza, co sądzi o cudzie z posążkami Ganesza, hinduskiego boga-słonia, pijącymi mleko. Proboszcz odparł, że w kręgach kościelnych panuje pogląd, iż „cud” jest skutkiem wpływu nagłego ochłodzenia na rozgrzaną letnim upałem terakotę. Po kolacji, gdy goście ruszyli na dół, aby potańczyć, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co powiedział. Zdjęta ciekawością (i żeby nie tańczyć twista z Geoffreyem Alconburym) przeprosiłam moich towarzyszy, dyskretnie wzięłam ze stołu łyżeczkę i dzbanuszek z mlekiem i wśliznęłam się do pokoju, gdzie – co dowodziło, że Una miała trochę racji z ostentacyjnością imprezy – wyłożono rozpakowane prezenty. Znalazłam mój terakotowy parownik, nie bez trudu, bo ustawiono go w głębi stołu, nalałam trochę mleka na łyżeczkę, a potem ją przechyliłam i przytknęłam do krawędzi otworu, w który wkłada się świecę. Nie wierzyłam własnym oczom. Parownik pił mleko. Widziałam, jak znika z łyżeczki.

– Boże, to cud – wykrzyknęłam. Skąd mogłam wiedzieć, że cholerny Mark Darcy akurat przechodzi korytarzem?

– Co robisz? – zapytał, stając w drzwiach. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Najwyraźniej pomyślał, że kradnę prezenty. – Mmm? – mruknął.

– Parownik do olejków, który dałam twojej mamie, pije mleko – wymamrotałam ponuro.

– Nie bądź niemądra – odparł, parskając śmiechem.

– Naprawdę pije mleko – powiedziałam z irytacją. – Spójrz. Nalałam więcej mleka na łyżeczkę, przechyliłam ją i parownik zaczął powoli wchłaniać płyn. – Widzisz? – spytałam z dumą. – To cud.

Mark był autentycznie pod wrażeniem.

– Masz rację – wyszeptał. – To cud.

W tym momencie w drzwiach stanęła Natasha.

– O, cześć – powiedziała na mój widok. – Nie przebrałaś się dziś za króliczka? Po czym zachichotała, udając, że ta złośliwa uwaga była żartem.

– O tej porze roku my, króliczki, nosimy cieplejsze rzeczy – odparłam.

– John Rocha? – spytała, wpatrując się w sukienkę Jude. – Zeszła jesień? Poznaję tę lamówkę.

Chciałam powiedzieć coś bardzo dowcipnego i ciętego, ale, niestety, nic nie przychodziło mi do głowy. W końcu, po dłuższej chwili głupiego milczenia, wybąkałam:

– Na pewno chcesz wrócić do gości. Miło było znów cię zobaczyć. Paaa!

Stwierdziłam, że muszę wyjść na dwór, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i zapalić. Była cudowna, ciepła, gwiaździsta noc i księżyc rozświetlał rododendrony. Osobiście nie lubię rododendronów. Kojarzą mi się z wiktoriańskimi dworami z powieści D.H. Lawrence'a, gdzie ludzie toną w jeziorach. Zeszłam do położonego niżej ogrodu. Orkiestra grała wiedeńskie walce w nostalgicznym stylu a la fin de millenium. Nagle usłyszałam w górze jakiś szelest. Ktoś stał na tarasie. Był to przyjemny blondwłosy nastolatek w typie ucznia prywatnej szkoły.

– Cześć – powiedział, po czym niezdarnie zapalił papierosa i patrząc na mnie, zszedł po schodach na dół. – Może zatańczymy? Och, przepraszam – dodał, wyciągając rękę, jakbyśmy znajdowali się na dniu otwartym w Eton, a on był dawnym ministrem spraw wewnętrznych, który zapomniał o dobrych manierach. – Simon Dalrymple.

– Bridget Jones – odparłam, sztywno podając mu dłoń i czując się jak członek rządu wojennego.

– Cześć. Bardzo mi przyjemnie. To możemy zatańczyć? – spytał, ponownie wchodząc w rolę ucznia prywatnej szkoły.

– Czy ja wiem? – odparłam i, mimo woli wchodząc w rolę pijanej dziwki, wybuchnęłam ochrypłym śmiechem.

– Tutaj. Tylko jeden taniec.

Zawahałam się. Prawdę mówiąc, jego propozycja mile mnie połechtała.

– Proszę – naciskał Simon. – Jeszcze nigdy nie tańczyłem ze starszą kobietą. O rany, przepraszam, nie chciałem… – dodał pospiesznie, widząc wyraz mojej twarzy. – To znaczy, z kobietą, która nie chodzi już do szkoły – dokończył, ściskając namiętnie moją dłoń. – Pozwolisz? Będę ci niewymownie wdzięczny.

Simon Dalrymple najwyraźniej uczył się tańca towarzyskiego od urodzenia i z prawdziwą przyjemnością pozwoliłam mu się prowadzić, ale niestety dostał – tańcząc tak blisko, nie można jej było wziąć za piórnik w kieszeni – największej erekcji, z jaką kiedykolwiek miałam szczęście się zetknąć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziennik Bridget Jones»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziennik Bridget Jones» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dziennik Bridget Jones»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziennik Bridget Jones» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x