11.59 wieczorem.
Rany. Chowam się w kuchni z papierosem. Daniel śpi. Albo udaje, że śpi. Przedziwny wieczór. Uświadomiłam sobie, że cały nasz związek opierał się dotąd na założeniu, że któreś z nas powinno się bronić przed seksem. Toteż wspólny wieczór, który z założenia miał się seksem zakończyć, był idiotyczny. Oglądaliśmy w telewizji obchody Dnia Zwycięstwa i Daniel obejmował mnie niezdarnie, jakbyśmy byli parą czternastolatków w kinie. Jego ramię wbijało mi się w kark, ale uznałam, że nie wypada poprosić, aby je zabrał. Zwlekaliśmy z pójściem do łóżka jak długo się dało, po czym staliśmy się okropnie oficjalni i angielscy. Zamiast jak dzikie bestie zdzierać z siebie nawzajem ubrania, daliśmy popis uprzejmości:
– Proszę, idź pierwszy do łazienki.
– Nie, ty pierwsza!
– Nie, nie, nie! Ty pierwszy!
– Nie ma mowy! Ty pierwsza.
– Nie, nie chcę o tym słyszeć. Znajdę ci tylko gościnny ręcznik i miniaturowe mydełka w kształcie muszelek. Potem leżeliśmy obok siebie, w ogóle się nie dotykając, jakbyśmy byli Morecambe'em i Wise'em [7]albo Johnem Noakesem i Valerie Singleton w Błękitnym Piotrusiu [8]. Jeżeli Bóg istnieje, chciałabym pokornie Go poprosić – podkreślając, że jestem Mu głęboko wdzięczna za nagłe i niewytłumaczalne podarowanie mi Daniela na stałe po tak długim okresie popaprania – by sprawił, aby Daniel przestał kłaść się do łóżka w piżamie i okularach, gapić w książkę przez 25 minut, a potem gasić światło i odwracać się do mnie plecami, i znów był nagim, opętanym żądzą zwierzęciem, które znałam i kochałam. Z góry dziękuję, Panie Boże, za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.
13 maja, sobota
57,75 kg, papierosy 7, kalorie 1145, zdrapki 5 (wygrałam dwa funty, więc w sumie wydałam tylko trzy, bdb), totolotek 2 funty, trafione numery 1 (lepiej). Jak to możliwe, że po wczorajszej orgii konsumpcyjnej przytyłam tylko ćwierć kilo? Może z jedzeniem i wagą jest tak samo jak z czosnkiem i cuchnącym oddechem? Jeżeli zjesz całą główkę czosnku, nic od ciebie nie czuć, więc może naprawdę wielkie obżarstwo nie powoduje przyrostu wagi. Teoria podnosząca na duchu, aczkolwiek bardzo niebezpieczna. Powinnam ją gruntownie przemyśleć. Tak czy inaczej, był to cudowny wieczór pijackich feministycznych jeremiad z Sharon i Jude. Pochłonęłyśmy niesamowite ilości jedzenia i alkoholu, ponieważ miłe dziewczęta przyniosły nie tylko po butelce wina, lecz także drobne przekąski z M &S. Tak więc oprócz moich dwóch win (musujące, białe) i trzydaniowej kolacji, którą kupiłam w M &S (tzn. ugotowałam, tyrając cały dzień w gorącej kuchni), miałyśmy: 1 tubkę humusu & paczkę minipitt,
12 ruloników z wędzonego łososia i żółtego sera,
12minipizz,
1 torcik beżowy z malinami,
1 tiramisu (duże pudełko),
2 baloniki Swiss Mountain.
Sharon prezentowała szczytową formę.
– Dranie! -wydarła się już o 8.35, po czym wlała sobie prosto do gardła trzy czwarte kieliszka Kir Royal. – Głupi, zarozumiali, aroganccy, egoistyczni manipulatorzy i dranie. Uważają, że wszystko im się należy. Podaj mi jedną minipizzę, dobrze?
Jude była przygnębiona, bo Podły Richard, z którym jest aktualnie w separacji, wciąż do niej wydzwania i, żeby podtrzymać jej zainteresowanie, zarzuca drobne przynęty słowne sugerujące, że chce znów zacząć się z nią spotykać, ale asekuruje się deklaracjami, że chodzi mu wyłącznie o „przyjaźń” (oszukańczy, toksyczny koncept). Poprzedniego dnia wykonał wyjątkowo bezczelny, protekcjonalny telefon z pytaniem, czy Jude idzie na przyjęcie do wspólnego znajomego.
– W takim razie ja nie przyjdę – powiedział. – Nie, to naprawdę nie byłoby w porządku wobec ciebie. Widzisz, chciałem przyprowadzić moją… no wiesz, dziewczynę. To nic poważnego. Po prostu panienka, która jest na tyle głupia, że od paru tygodni pozwala mi się bzykać.
– Co?! – eksplodowała Sharon, która zaczynała się już robić różowa. – W życiu nie słyszałam, żeby ktoś powiedział o kobiecie coś tak obrzydliwego. Arogancki dupek! Jak śmie nazywać przyjaźnią traktowanie cię jak mu się żywnie podoba i łechtać swoje ego kosztem twoich nerwów? Gdyby naprawdę nie chciał cię zranić, trzymałby gębę na kłódkę i przyszedł na to przyjęcie sam, a nie machał ci przed nosem swoją nową dziewczyną,
– „Przyjaciel?” Raczej wróg numer jeden! – wykrzyknęłam radośnie i przegryzłam kolejnego Silk Cuta paroma rulonikami z łososia. – Drań!
O 11.30 Sharon perorowała już na pełnych obrotach.
– Dziesięć lat temu uważano ludzi, którzy dbali o środowisko, za brodatych dziwaków w sandałach, a spójrzcie, jaką władzę ma zielony konsument dzisiaj – krzyczała, wtykając palce w tiramisu, żeby je potem oblizać. – Za parę lat to samo będzie z feminizmem. Mężczyźni nie będą już porzucać rodzin i poklimakteryjnych żon dla młodych kochanek ani podrywać kobiet, popisując się arogancko swoim wzięciem, ani sypiać z kobietami bez subtelności i zobowiązań, bo wszystkie te młode kochanki i kobiety odwrócą się na pięcie i powiedzą im, żeby spadali na bambus, i mężczyźni będą się musieli obejść bez seksu i bez kobiet, póki nie nauczą się postępować przyzwoicie, zamiast zanieczyszczać kobiece środowisko swoim GOWNIARSKIM, BEZCZELNYM, EGOISTYCZNYM ZACHOWANIEM!
– Dranie! – wrzasnęła Jude, siorbnąwszy Pinot Grigio.
– Dranie! – zawtórowałam z ustami pełnymi mieszanki bez i tiramisu.
– Cholerne dranie! – dodała Jude, odpalając nowego Silk Cuta od poprzedniego. I wtedy zadzwonił dzwonek.
– To pewnie Daniel, cholerny drań – powiedziałam. – Czego? – krzyknęłam do domofonu.
– Cześć, kochanie – odparł Daniel swoim najłagodniejszym, najuprzejmiejszym głosem. – Wybacz, że zawracam ci głowę. Dzwoniłem wcześniej i zostawiłem wiadomość na sekretarce. Cały wieczór tkwiłem na przeraźliwie nudnym zebraniu i bardzo chciałem cię zobaczyć. Jeśli chcesz, dam ci tylko buziaka i sobie pójdę. Mogę wejść?
– Wrr! No dobra – mruknęłam niechętnie, nacisnęłam guzik i wróciłam zygzakiem do stołu. – Cholerny drań.
– Cholerny patriarchat – ryknęła Sharon. – Gotowanie, wspieranie, piękne młode ciała, kiedy oni są starzy i grubi. Myślą, że rolą kobiety jest dawanie im tego, co ich zdaniem słusznie im się… Skończyło się wino?
Wtedy Daniel stanął w drzwiach uroczo uśmiechnięty. Wyglądał na zmęczonego, ale był gładko ogolony i w garniturze. W rękach miał trzy bombonierki Milk Tray.
– Kupiłem wam po jednej do kawy – powiedział, unosząc seksownie brew. – Nie przeszkadzajcie sobie. Zrobiłem zakupy na weekend.
Wniósł do kuchni osiem reklamówek z Cullensa i zaczął chować wszystko do szafek. W tym momencie zadzwonił telefon. Było to radio taxi, które dziewczyny zamówiły pół godziny wcześniej, z informacją, że na Ladbroke Grove był okropny karambol, a w dodatku wszystkie ich wozy wyleciały w powietrze i nie przyjadą wcześniej niż za trzy godziny.
– Gdzie mieszkacie? – zapytał Daniel. – Odwiozę was. Nie możecie o tej porze łapać taksówki na ulicy. Kiedy dziewczyny miotały się, szukając torebek i szczerząc głupio zęby do Daniela, zaczęłam wyjadać z mojej bombonierki wszystkie czekoladki z nadzieniem orzechowym, kakaowym, migdałowym i karmelowym, jednocześnie dumna, że mam idealnego faceta, z którym moje koleżanki chętnie by się bzyknęły, i wściekła, że ten z reguły obrzydliwie seksistowski pijak zepsuł nam feministyczne zrzędzenie, ni stąd, ni zowąd udając księcia z bajki. Hmm. Zobaczymy, jak długo wytrzyma, pomyślałam, czekając na jego powrót. Kiedy wrócił, wbiegł po schodach, porwał mnie w ramiona i zaniósł do sypialni.
Читать дальше
Конец ознакомительного отрывка
Купить книгу