Margit Sandemo - Wieża Nadziei

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wieża Nadziei» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wieża Nadziei: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wieża Nadziei»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czteroletnia Franciszka zostaje spadkobierczynią olbrzymiej fortuny. W testamencie matka zastrzegła jednak, że pełne prawa do majątku córka uzyska dopiero w dniu swych dwudziestych pierwszych urodzin. Chciała ją w ten sposób uchronić przed pazernym, pozbawionym skrupułów ojcem, który jednak obmyśla plan zemsty. Z upływem lat życie dziewczynki zamienia się w koszmar, który łagodzi jedynie obraz wieży, nęcącej w oddali słonecznym blaskiem.

Wieża Nadziei — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wieża Nadziei», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sack zaklął.

– Ale nie zdoła tam dotrzeć – dodał Siergiej. – Zamknąłem bramę i klucze mam przy sobie.

Podał je duchownemu i powiedział:

– Ojcze, proszę pojechać co koń wyskoczy do miasta i wrócić tu z policją. A jeśli policja odmówi, proszę zwołać tylu mężczyzn, ile się da. Chętnie oczyszczą tę posiadłość. Pośpiesz się, ojcze, bo służba nie będzie spać w nieskończoność.

Duchowny skinął głową, trochę przestraszony.

– I zamknij, proszę, za sobą bramę, tak żeby kobiety się nie wymknęły.

ROZDZIAŁ XI

Wreszcie Siergiej mógł zająć się Franciszką. Dziewczyna była kompletnie odurzona i nie reagowała na żadne bodźce. Niewiele brakowało, a upadłaby zemdlona. Poprowadził ją do sąsiedniego pokoju i ułożył na sofie. Przez chwilę nie odrywał wzroku od twarzy ukochanej, której obraz towarzyszył mu w długiej samotnej włóczędze, i serce ścisnęło mu się współczuciem. Dlaczego życie obchodzi się z nią tak okrutnie? Czy już zawsze tak będzie? Delikatnie odgarnął kosmyk z chłodnego, wilgotnego od potu czoła. Popatrzyła na niego nie widzącymi oczami. Siergiej usiłował się uśmiechnąć, ałe bez powodzenia.

– Franciszko – szepnął. – Teraz odpocznij. Jestem przy tobie i nigdzie nie odejdę.

Wyszedł zostawiając uchylone drzwi, tak by mieć ją na oku. Dziewczyna zdawała się zapadać w coraz głębsze odurzenie.

– Jak pan myśli, czy nic nie zagraża jej życiu? – spytał cicho Siergiej.

– Z całą pewnością nie. Za kilka godzin się obudzi, być może z bólem głowy, ale poza tym w dobrej formie – odpowiedział adwokat, w zamyśleniu patrząc na kapitana Rodana.

Widział przez uchylone drzwi, że kiedy ten twardy mężczyzna pochylał się nad dziewczyną, na jego twarzy malowało się niekłamane wzruszenie. Adwokat westchnął. Doprawdy, życie nie szczędzi ludziom problemów!

Trwali w pełnym napięcia oczekiwaniu. Po kilku godzinach ujrzeli dwie kobiety, które bez powodzenia usiłowały przedostać się przez wysoki mur. A potem wreszcie nadeszli ludzie z miasta…

Franciszce wydawało się, że powoli wypływa z oceanu snów. Znów ujrzała kapitana Rodana, teraz jednak znacznie wyraźniej. Jego oczy, pełne przyjaźni i ciepła, były tak blisko, niski głos mówił do niej: „Jak się miewasz, Franciszko?” i brzmiał w uszach niby cudowna muzyka. Ale to tylko senne marzenia. Wreszcie się obudziła. Popatrzyła w sufit niewielkiego saloniku. Odwróciła głowę i jej ciało zalała fala ciepła.

– Kapitan Rodan! – wymamrotała i uśmiechnęła się rozespana. Ale zaraz oprzytomniała: – Kapitanie Rodan, chcę do domu!

Spostrzegła, że te słowa sprawiły mu radość.

– Do domu, Franciszko? Teraz twój dom jest tutaj! Wszystko co złe przeminęło. Dokumenty leżą zamknięte w skrytce. A my jesteśmy sami w tym wielkim dworze. Jutro przyjedzie adwokat, żeby służyć ci pomocą.

– Nie lubię tego domu!

– Rozumiem, ale teraz Sack i jego ludzie siedzą w więzieniu i nie wyjdą stamtąd zbyt szybko. Jesteś wolna, mój aniele.

Przeżycia ostatniego okropnego roku zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kapitan Rodan znów był blisko. Ale twarz miał zmęczoną, wyniszczoną. Na policzkach pojawiły się głębokie bruzd5•, wokół oczu nowe zmarszczki, a we włosach siwizna. Jej jednak wydawał się piękniejszy niż kiedykolwiek. Spuściła wzrok, przepełniona szczęściem i miłością aż do bólu.

– Franciszko – szepnął, wodząc opuszkami palców po jej twarzy.

– Co słychać w domu? – spytała, by ukryć zakłopotanie.

– Nie wiem. Nie byłem tam od jesieni ubiegłego roku, od dnia, w którym zaginęłaś.

– Jak to? A gdzie byłeś?

– Szukałem twojej wieży, lśniącej w oddali. No i ciebie. Przez cały czas, dzień i noc.

Franciszka zaniemówiła. Nadzieja na nowo zagościła w jej sercu. Skoro szukał jej z takim oddaniem, gnany przez strach, musiała wiele dla niego znaczyć… Ale oczywiście nie w taki sposób, jakby tego pragnęła, to niemożliwe! On nie może się dowiedzieć o jej skrytych marzeniach, nie dopuści do tego, by odwrócił się od niej ze zdziwieniem i może z pogardą. Postara się pozostać dla niego młodszą siostrą, podopieczną, przybraną córką; to jest naturalne.

– Franciszko, maleńka, czy było ci ciężko?

Nie mów do mnie z taką czułością, bo tego nie zniosę, pomyślała.

– Ciężko? – rzekła powoli – Nie, nie robili mi krzywdy. Właściwie to było mi nudno. Czułam niepokój, bo nie wiedziałam, co tak naprawdę się dzieje… Ale najbardziej…

Już nie wytrzymała dłużej. Uniosła się z poduszki, a on wziął ją w~ ramiona.

– Och, kapitanie Rodan! Tak bardzo tęskniłam za wami wszystkimi. Chcę do domu!

– Dobrze, już dobrze – pocieszał ją cicho, gładząc po plecach. Jego koszula była mokra od jej łez. – Dobrze już, dobrze, wszystko się ułoży.

– Tak mi przykro. – Dlaczego?

– Bo byłam taka niedobra dla ciebie przez ostatni rok w domu. Było mi ciężko, ale nie powinnam się tak zachowywać. Przecież to nie twoja wina…

– Że co, Franciszko?

– Ze jestem taka głupia – wyszeptała, starając się powstrzymać od płaczu…

Poczuła, jak położył ręce na jej głowie, a policzek przytulił do jej czoła. Nie mogła opanować drżenia, na przemian zalewała ją fala gorąca i chłodu.

Za oknami zmrok powoli otulał wierzchołki drzew. Franciszka spostrzegła, że kapitan Rodan ma na sobie czyste odświętne ubranie, a jasne włosy umył i starannie uczesał. Przyjemnie było go dotykać. Jej dłonie bezwiednie gładziły jego pierś.

– Mnie także nie było lekko, dręczyły mnie wyrzuty sumienia – szepnął. – Ja także w ostatnim czasie zachowywałem się nie tak, jak powinienem. Najbardziej męczyło mnie, że nie pojechałem z tobą na zabawę do żynkową do miasta. Żałowałem poniewczasie, że nie starałem się lepiej ciebie zrozumieć. Byłem taki zrozpaczony, Franciszko, tak wiele chciałem ci wyznać.

Podniosła głowę i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jego tw-arz nagle wydała jej się obca, widziała w niej napięcie, cierpienie…

– Co chciałeś mi wyznać? Powiedz teraz!

Zacisnął palce na jej ramieniu, a potem wstał gwałtownie.

– Nie, teraz jest już za późno. Może będzie lepiej, jeśli nie wypowiem tych słów! – uśmiechnął się niepewnie. – Wydaje mi się, że przypadkowo położyłem cię na tej samej sofie, na której siedziałaś, gdy miałaś cztery lata.

Dokładniej przyjrzeli się meblowi. Czerwony aksamit wypłowiał, ale wzdłuż brzegów nadal był ozdobny sznurek.

– To na pewno ta sama. Tak bardzo się cieszę, że cię widzę. To dziwne uczucie… No nie, znowu brak mi słów – wyznała onieśmielona. – Ale tak bym chciała usiąść ci na kolanach albo położyć się obok ciebie, porozmawiać i pożartować. Teraz wszystko jest takie trudne.

Roześmiał się niepewnie. Przez długą chwilę zmagał się ze sobą, ale wreszcie położył się obok.

– Spróbujmy – rzekł. – Masz dwanaście lat i leżysz na moim ramieniu, o, tak, i opowiadasz mi, co się dziś wydarzyło.

Minione lata rozwiały się jak pył… Wystarczyło, że zamknęła oczy, poczuła pod głową jego ramię, na policzku jego oddech i znów była niewinnym dziećkiem. Widziała w nim starszego brata. Przysunęła się bliżej, przytuliła.

– Lepiej przepytaj mnie z lekcji – zamruczała. – Nie chce mi się opowiadać o wydarzeniach dzisiejszego dnia. – No dobrze. Co zadał ci Miro? = jego głos brzmiał dziwnie obco.

Był dziś jakiś inny, nie taki jak zwykle. Poczuła ukłucie w sercu. Już kiedyś go takim widziała, jeden je dyny raz. Kiedy całował ją, pijany. Teraz jednak alkohol nie mącił mu umysłu. Zapomniała o Mirze, jego lekcjach. Zaczęła mówić o czymś zupełnie innym.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wieża Nadziei»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wieża Nadziei» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Las Ma Wiele Oczu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wielkie Wrota
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiedźma
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wieża Nadziei»

Обсуждение, отзывы о книге «Wieża Nadziei» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x