– Wielce szanowny panie, gość pragnie pana odwiedzić.
– Gość? – zdziwił się lord Selwyn.
Pomyślał, że może to ktoś przybywa z Durham House z wiadomością, jak potoczyły się wypadki.
– Gość przybyć statkiem – powiedział służący, jakby odpowiadając na jego pytanie.
Lord Selwyn wydawał się bardzo zdumiony.
– Wprowadź tu tego gościa – powiedział, wstając z kanapy i przechodząc na środek werandy, dzięki czemu Anona mogła pozostać nie zauważona.
Minęło kilka sekund i służący wrócił w towarzystwie mężczyzny, zapewne Anglika. Na jego widok lord Selwyn zawołał:
– Wielkie nieba! Adrian Meredith! Nie spodziewałem się ujrzeć tutaj pana!
Nowo przybyły, mężczyzna nieco starszy od lorda Selwyna, uśmiechnął się.
– Przypuszczałem, że sprawię panu niespodziankę, milordzie – rzekł. – Opuściłem Anglię wkrótce po pańskim wyjeździe.
– Proszę, niech pan usiądzie – powiedział lord Selwyn. – Czy napije się pan czegoś?
Służący byli już na to przygotowani, bo po chwili jeden z nich wniósł tacę, a na niej karafkę wina i dwa kieliszki.
– Za pańską przyszłość – powiedział Adrian Meredith, wznosząc w górę swój kieliszek.
– Właśnie w tej sprawie przybywam tu do pana.
– W sprawie mojej przyszłości? – zdziwił się lord Selwyn.
– Na trzy dni przed opuszczeniem przeze mnie Londynu – wyjaśnił Adrian Meredith – minister spraw zagranicznych lord Clarendon powiadomił mnie, że gubernator Singapuru z powodu złego stanu zdrowia prosi o dymisję.
– Przerwał, spojrzał na lorda Selwyna, a potem mówił dalej: – Minister polecił mi, żebym jechał za panem. Zostałem upoważniony do zaproponowania panu w jego imieniu tego stanowiska, do którego pełnienia świetnie się pan nadaje. – Lord Selwyn słuchał z kamienną twarzą, a Adrian Meredith kontynuował: – Pańska kandydatura, wysunięta przez lorda Clarendona, została zaakceptowana przez pana premiera. Pan Disraeli prosił mnie, żebym panu powtórzył, że będzie bardzo wdzięczny, jeśli pan przyjmie ten urząd.
Zapanowało milczenie.
– Rozumie pan – odezwał się po chwili lord Selwyn – że jestem tym niezmiernie zaskoczony. Nawet przez moment nie przypuszczałem, że moje usługi mogą być potrzebne na Wschodzie.
– Orientuje się pan lepiej ode mnie – powiedział Adrian Meredith ze śmiechem – że Singapur jest bardzo ważnym punktem handlowym i że posiada ogromne znaczenie dla całego Imperium. – Przerwał na chwilę, a potem mówił dalej z entuzjazmem: – Trudno wyobrazić sobie kogoś bardziej nadającego się do pełnienia tego urzędu niż pan, milordzie!
Zważywszy na udane trudne misje, jakie pan pełnił w przeszłości. – Uśmiechnął się i mówił dalej: – Stanie się pan mężem opatrznościowym dla Singapuru.
– Dziękuję panu za uznanie – rzekł lord Selwyn. – Jestem panu bardzo zobowiązany, że się pan fatygował i jechał za mną aż tak daleko.
Ujrzał obawę na twarzy Mereditha i pomyślał, że sądzi on, iż spotka się z natychmiastową odmową.
– Muszę się jeszcze zastanowić nad pańską propozycją – powiedział. – Zapewne jest pan zmęczony po tak długiej podróży. Proszę przyjść do mnie jutro rano. Mój gospodarz na pewno będzie chciał pana poznać. – Przerwał na chwilę, a potem dodał: – Mam nadzieję, że do jutra podejmę decyzję, którą będzie pan mógł zawieźć do Anglii.
Adrian Meredith dopił wino i odstawił kieliszek.
– Rozumiem – powiedział – że moja propozycja zaskoczyła pana. Błagam, żeby pan ją rozważył i odniósł się do niej pozytywnie.
Liczymy na pana.
Lorda Selwyna bardzo ujęły jego słowa, jednak z ust mu nie schodził zagadkowy uśmiech. Opuścił werandę i udał się w stronę domu, a Adrian Meredith podążył za nim.
Przed domem na Mereditha czekał powóz.
– Czy ma pan gdzie się zatrzymać? – zapytał lord Selwyn.
– Tak, dziękuję – odrzekł Adrian Meredith.
Lord Selwyn wyciągnął rękę na pożegnanie.
– A zatem do zobaczenia do jutra, Meredith – rzekł. – Jeszcze raz panu dziękuję, że się pan fatygował.
– Och, byłbym o czymś zapomniał – zawołał Adrian Meredith. – Zatrzymując się w Kalkucie u wicekróla, który jak się dowiedziałem, jest pańskim przyjacielem, wyjawiłem mu cel mojej podróży. – W oczach lorda Selwyna zapaliły się ogniki, przypomniał sobie rozmowę z hrabią Mayo i domyślił się, jaką opinię wystawił mu przyjaciel.
– Hrabia Mayo polecił mi, żebym panu przekazał – powiedział Adrian Meredith – że bezcelową rzeczą jest sprzeciwianie się przeznaczeniu.
Twierdził, że pan zrozumie, co miał na myśli.
– Zrozumiałem! – roześmiał się lord Selwyn.
Adrian Meredith zbliżył się w stronę powozu, a kiedy już miał wejść do środka, wziął do ręki gazetę, leżącą na siedzeniu.
– Kupiłem ją w ostatnim porcie – powiedział.
– Myślę, że zainteresuje pana, bo jest tam mowa o jeszcze jednym Angliku, który zasłynął jako bohater w tej części świata.
Wręczył gazetę lordowi Selwynowi i zniknął w głębi powozu. Gdy konie ruszyły, wyciągnął jeszcze rękę w geście pożegnania. Trzymając gazetę lord Selwyn wszedł do domu. Anona nadal siedziała na werandzie, jak ją zostawił.
Ponieważ zachowywała się cicho, Adrian Meredith nawet nie zauważył jej obecności. Lord Selwyn zbliżył się do dziewczyny, odłożył na bok gazetę i czule ją objął.
– Cieszę się – powiedziała po chwili Anona – że zaproponowano ci odpowiedzialne stanowisko. Ostatni gubernator nie sprawdził się na tym urzędzie. Prawdę mówiąc, rzadko bywał w Singapurze.
– Więc twoim zdaniem powinienem przyjąć tę propozycję? – zapytał.
– Oczywiście – odrzekła. – Będziesz świetnym gubernatorem… Wszyscy będą cię kochać i podziwiać. Ojciec zawsze mówił, że to, co dzieje się w Singapurze, ma duży wpływ na rozwój handlu w Imperium.
Lord Selwyn zauważył, że po raz pierwszy wspomniała o ojcu.
– Naprawdę chcesz, żebym zajął to stanowisko? – zapytał.
– Jestem przekonana, że poradzisz sobie znakomicie, pełniąc tę funkcję. Staniesz się drugim Stanfordem Rafflesem, a tego nam właśnie potrzeba.
– Zatem przyjmuję tę ofertę – rzekł. – Powiadomię Mereditha, że obejmę urząd, gdy tylko się ożenię i gdy minie mój miodowy miesiąc.
W jego słowach było zdecydowanie, które nie uszło uwagi Anony.
– Ależ nie! – zawołała. – Nie mogę wyjść za ciebie, zwłaszcza kiedy masz zostać gubernatorem Singapuru.
– A to z jakiej przyczyny? – zapytał i nie słysząc odpowiedzi, dodał: – Dobrze więc, ponieważ nie zamierzam mieszkać na Wschodzie w bezżennym stanie, powiem Meredithowi i ministrowi spraw zagranicznych, że nie przyjmuję tego zaszczytu.
– Nie możesz tego robić! – zawołała Anona.
– Nie powinieneś odmawiać! Co mam zrobić, żebyś zrozumiał, że wyjść za ciebie nie mogę?
– Możesz mi po prostu wyjawić swoją tajemnicę – powiedział.
Zapanowało milczenie. Anona wyswobodziła się z jego objęć i stanęła pomiędzy filarami, wpatrując się w ogród. Choć lord Selwyn już jej nie obejmował, wciąż czuła jego obecność obok siebie, tak bardzo byli ze sobą związani niewidzialnymi więzami.
Czuła, że w żadnym razie nie może zrujnować mu życia, nie może zepsuć mu kariery z powodu przestępstw popełnionych przez jej ojca.
Zacisnęła ręce, jakby to miało dodać jej siły.
– Dobrze, powiem ci prawdę – rzekła ledwo dosłyszalnym głosem.
Читать дальше